Pytanie, czy kierowcy tak ochoczo wzięliby się do udrażniania przejazdu, gdyby ulica zablokowana była przez grupę dorosłych rolników albo tysiące zgromadzone w Marszach Niepodległości
Przyzwyczailiśmy się, że wolność zgromadzeń może ograniczać zła władza. Ale co, jeśli to sami obywatele nie dają demonstrować innym? A demonstrujący chcą zwrócić uwagę innych na ważny dla nich problem, ograniczając innym swobodę poruszania się?
Ostatnie Pokolenie prowadzi protesty, żeby zwrócić uwagę na sprawę klimatu. Na którą z powodu upałów zapewne uwagę zwróciliśmy, ale nie na tyle, by zacząć zmieniać swoje życie, by problemowi zaradzić.
Aktywiści blokują więc ruchliwe warszawskie ulice: np. Wisłostradę (9 lipca) i Wał Miedzeszyński (11 lipca, na zdjęciu u góry). Z Wisłostrady demonstrantów znieśli wściekli kierowcy, siłą i przy pomocy gaśnic.
Najnowszy raport Amnesty International o prawie do protestu i pokojowych zgromadzeń pokazuje, że nie tylko my mamy taki problem. Raport obejmuje sytuacje w 21 krajach Europy (w tym w Polsce) między grudniem 2022 roku a grudniem 2023 roku.
Pomiatanie i złorzeczenie aktywistom klimatycznym jest rzeczą w Europie powszechną.
Amnesty International zwraca więc uwagę, że bez protestów wiele praw i wolności dziś uważanych za oczywiste, nigdy nie zostałoby zdobyte. Nie byłoby praw wyborczych, praw osób LGBT+, praw kobiet. Ludy tubylcze nie zmusiłyby kolonizatorów do uznania swoich praw, rasizm nie zostałby zauważony.
Sprawy klimatu jednak nie należą do kategorii praw zdobytych, ale dopiero uświadamianych.
Opinia publiczna nie uważa tematu za ważny, skupia się na utrudnieniach wywoływanych przez protesty. I tak jest nie tylko w Polsce, ale w większości objętych raportem krajów
Tymczasem aktywiści zwracają uwagę, że ludzie nie doceniają wagi problemu. Więc radykalizują protesty.
“W ciągu ubiegłych dekad podwoiła się liczba dni upalnych. Rok 2023 był najgorętszym w historii pomiarów. Każdy z ostatnich 12 miesięcy był najgorętszy w historii. Podczas tylko jednej fali upałów w tygodniu od 18 do 24 lipca 2022 roku zmarło z jego powodu ponad 11 tysięcy Europejczyków. I w tym samym 2022 roku z powodu upałów w Polsce zmarło blisko 800 osób.
Nie możemy dłużej czekać. Nie będziemy milczeć w obliczu już tak widocznych skutków kryzysu klimatycznego. Tym razem nie będziemy blokować mostów” – piszą aktywiście na swojej stronie internetowej.
“Od przyszłego tygodnia [8 lipca – red.] dziesiątki osób będą blokować miejskie autostrady.
Tworząc tę niedogodność w dużych miastach, pokazujemy problem, który dla ludzi w mniejszych miejscowościach i na wsi jest codziennością. Problem dojazdu do szkoły, pracy czy lekarza dotyczy 6 mln Polek i Polaków.
Będziemy siadać na drogach w największe upały. Będziemy protestować w miejscach, które najszybciej napędzają kryzys klimatyczny, pchając nasz kraj i naszą gospodarkę w kierunku zapaści.
Wszyscy, którzy żyjemy dziś w tym momencie przełomu, jesteśmy pierwszym pokoleniem z dostępem do pełni wiedzy o kryzysie klimatycznym i zarazem ostatnim pokoleniem, które może powstrzymać jego najgorsze skutki. Obowiązkiem rządzących jest nas chronić przed jego skutkami i przeciwdziałać mu. Protestowanie przeciwko władzy, która zawodzi obywateli, to nasz obowiązek”.
“Do czasu przyjęcia naszych postulatów opieramy się obecnemu rządowi. Nauki społeczne pokazują nam, że szybka zmiana społeczna, na miarę kryzysu, wymaga masowych zakłóceń, które wymuszą na rządzie przystąpienie do negocjacji".
Choć zdjęcia i filmiki z protestu sprowadzają rzecz do konfliktu między zdeterminowanymi aktywistami i zdenerwowanymi kierowcami, raport AI daje nam inną perspektywę. Wolność zgromadzeń, prawo do protestowania, nie istnieje, jeśli państwo nie tworzy do tego warunków.
Co do zasady, ludzie powinni mieć możliwość pokojowego gromadzenia się bez względu na to,
kim są, gdziekolwiek, kiedykolwiek, jakkolwiek i z jakiegokolwiek powodu chcą to robić
– przypomina Amnesty International w raporcie.
“Protest aktywistów Ostatniego Pokolenia, który polegał na blokadzie ulicy, był w świetle standardów międzynarodowych praw człowieka protestem pokojowym. Za protest pokojowy uważa się taką demonstrację, której uczestnicy nie stosują przemocy, ani do niej nie nawołują. To, że zgromadzenie powoduje uciążliwości, niedogodności, denerwuje, budzi sprzeciw i złość innych osób nie oznacza, że przestaje być pokojowe i przestaje podlegać ochronie prawnej" – komentuje dla OKO.press Joanna Rostkowska z Amnesty International.
“Ulica stanowi nie tylko obszar ruchu, ale również przestrzeń uczestnictwa publicznego i jej blokowanie czy zakłócanie ruchu drogowego jest powszechnie stosowaną na świecie metodą protestu.
Taka forma protestu i wzburzone reakcje na niego to klasyczna sytuacja zderzenia dwóch praw, które trzeba ważyć w każdej sytuacji indywidualnie. Z pewnością niedopuszczalna jest sytuacja, kiedy uczestnicy ruchu drogowego, w tym wypadku kierowcy »biorą sprawy w swoje ręce« i fizycznie atakują protestujących. Policja, która ma obowiązek chronić wszystkich obywateli, powinna interweniować niezwłocznie i jednoznacznie w chwili, gdy zaczęto atakować (gaśnicą i fizycznie) osoby protestujące”.
“Z uwagi na to, jak istotne dla całego społeczeństwa i debaty publicznej jest prawo do protestu, regulacje dotyczące wolności zgromadzeń przyznają ochronę nawet tym zgromadzeniom, które irytują,
powodują utrudnienia, są czasowo uciążliwe dla innych.
Oznacza to, że uczestnicy ruchu drogowego muszą zaakceptować fakt, że takie zgromadzenia mają prawo bytu i co więcej, przysługuje im ochrona.
Zupełnie na marginesie, bez wpływu na ocenę pod kątem standardów międzynarodowych, można zadać sobie pytanie, czy kierowcy zachowaliby się podobnie, gdyby ulica zablokowana była przez grupę dorosłych rolników albo tysiące zgromadzone w Marszach Niepodległości, a nie kilka młodych spokojnie się zachowujących osób” – zauważa Rostkowska.
“Na przestrzeni ostatnich miesięcy nie prowadzono w Amnesty International żadnych badań (ani innych działań, takich jak obserwacje zgromadzeń), które pozwoliłyby na rzetelną ocenę standardu przestrzegania wolności zgromadzeń w Polsce w 2024 roku. Na podstawie ubiegłorocznego projektu obserwacji można wysnuć wniosek, że w 2023 roku sytuacja była lepsza w porównaniu do lat poprzednich, nie oznacza to jednak, że nie dochodzi do żadnych naruszeń w tej kwestii" – zauważa Rostkowska.
Protesty klimatyczne dopiero się w Polsce rozwijają, należy spodziewać się, że w najbliższych latach, wraz z narastającymi problemami przybiorą na sile. W konsekwencji aktywiści klimatyczni mogą być postrzegani jako coraz bardziej uciążliwi.
To na państwie spoczywa i będzie spoczywał obowiązek zapewnienia im możliwości wyrażania swojego sprzeciwu,
nie tylko poprzez właściwą ochronę zgromadzeń, ale i edukowanie społeczeństwa w tym zakresie oraz, przede wszystkim, poprzez podjęcie działań zmierzających do ochrony klimatu” – podkreśla Joanna Rostkowska.
Protest jest po to, by zaczęła się debata publiczna na dany temat. AI wskazuje, że w sprawach klimatycznych nawet się do tego miejsca nie zbliżamy. Politykom opłaca się bowiem szczuć przeciwko protestującym – jesteśmy więc na pierwszym etapie społecznej zmiany.
Protesty klimatyczne przetaczają się przez całą Europę, ale Ostatnie Pokolenie, Extinction Rebellion (XR) i inne grupy aktywistów klimatycznych są na razie nazywane przez polityków „terrorystami klimatycznymi zagrażającymi kulturze, ruchowi drogowemu i życiu ludzkiemu”, „fundamentalistami środowiskowymi”, „bandytami i chuliganami”; i „ekoterrorystami”.
Taka retoryka to jeden ze sposobów, w jaki władze państwowe w całej Europie, zamiast ułatwiać ludziom korzystanie z prawa do pokojowych zgromadzeń, celowo stygmatyzują, blokują, zniechęcają i karzą tych, którzy protestują – zauważa AI.
Raport pokazuje, że wiele państw w Europie, zamiast zająć się pilnymi problemami podnoszonymi przez protestujących i promować atmosferę dialogu, represjonuje osoby, które organizują pokojowe protesty lub w nich uczestniczą.
Takie ataki na prawo do pokojowych zgromadzeń wywołują efekt mrożący. Sprawiają, że wiele osób niechętnie i ze strachem korzysta ze swoich praw człowieka, a inne rezygnują w obawie przed konsekwencjami – stwierdza Amnesty International.
Perspektywa AI pokazuje jednak, że jest to droga donikąd. Narastające protesty są ważnym sygnałem nadchodzącej zmiany. Nawet jeśli władze wpadną na pomysł, by protesty ograniczać i za nie karać, to wcześniej czy później problem stanie się przedmiotem debaty i nadejdzie zmiana.
W interesie demokracji jest tę debatę podjąć jak najszybciej.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze