0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Rizwan TABASSUM / AFPFot. Rizwan TABASSUM...

Blokowanie mostów, wylanie farby na pomnik Syrenki, zakłócenie wyścigów konnych na warszawskim Służewcu i przerwany koncert w Filharmonii Narodowej – w ten sposób grupa Ostatnie Pokolenie próbuje zwrócić uwagę na nasilający się kryzys klimatyczny i brak odpowiednich działań ze strony polskiego rządu.

Przy okazji swych akcji aktywiści tłumaczą też, jakiego świata się obawiają – i do jakiego świata nie chcą dopuścić. Spośród wielu konsekwencji kryzysu klimatycznego obawiają się m.in. tego, co przyniosą coraz wyższe temperatury.

„Jeśli będziemy dalej podążać obecnym kursem, w ciągu 50 lat miliard ludzi będzie żyło w miejscach tak gorących, jak dziś Sahara. Albo będą musieli uciekać, albo zginą”

– alarmował 22-letni Michał Topolski, gdy w dniu swych urodzin zakłócał gonitwę.

Co mówi o tym nauka? Sprawdzamy.

Przeczytaj także:

Jak na Saharze?

Pytanie: Czy miliard ludzi faktycznie może żyć w temperaturach znanych z Sahary?

Odpowiedź: możliwe, że nawet więcej.

Aktywiści Ostatniego Pokolenia powołują się na badanie opublikowane w 2020 roku w PNAS – czasopiśmie Narodowej Akademii Nauk w USA.

Obecnie tylko na 0,8 proc. powierzchni lądów występuje średnia roczna temperatura powyżej 29°C. To obszary skupione głównie właśnie na Saharze. Według obliczeń naukowców w 2070 roku temperatury takie mogą występować już na 19 proc. powierzchni lądów zamieszkiwanych przez 3,5 miliarda ludzi. Czyli ok. 30 proc. przewidywanej populacji.

Opracowanie zawiera jednak istotne „ale”.
  • Po pierwsze – taki skwar na jednej piątej obszarów lądowych jest zagrożeniem w przypadku nie tylko wysokiej, co znacznie rosnącej ilości spalanych paliw kopalnych i emisji gazów cieplarnianych. Nie jest to ścieżka, którą podążamy.
  • Po drugie – szacunki te opierają się na prognozach ONZ wskazujących, że do 2100 roku na Ziemi żyć będzie 12,6 miliarda ludzi. Tymczasem możliwe, że „licznik ludzkości” zatrzyma się w połowie wieku i na znacznie mniejszej liczbie. Jak wskazuje Earth4All, inicjatywa założona przez Klub Rzymski (najstarszy i jeden z najważniejszych think tanków na świecie), maksymalna liczba ludzi może wynieść ok. 8,5 miliarda.
W skrócie: wszystko zależy więc od tego, jak na przestrzeni dekad zmienią się zarówno emisje gazów cieplarnianych, jak i populacja ludzi.

„W zależności od scenariuszy wzrostu populacji i ocieplenia w ciągu nadchodzących 50 lat od 1 do 3 miliardów ludzi pozostanie poza warunkami klimatycznymi, które dobrze służyły ludzkości przez ostatnie 6000 lat. W przypadku braku łagodzenia zmiany klimatu lub migracji znaczna część ludzkości będzie narażona na średnie roczne temperatury wyższe niż prawie gdziekolwiek indziej” – czytamy w badaniu.

1,5 miliarda różnicy

Wśród autorów artykułu w PNAS są m.in. Chi Xu i Timothy Lenton. Naukowcy ci współtworzyli również kolejne kluczowe badanie, które opublikowano w 2023 roku – tym razem na łamach Nature Sustainability.

Wynika z niego, że w 1980 roku z roczną średnią temperatur wynoszącą minimum 29°C musiało radzić sobie ok. 12 milionów ludzi, czyli 0,3 proc. światowej populacji. W 2010 roku dotyczyło to 0,9 proc. ludzi, czyli 62 milionów. Z kolei na koniec obecnej dekady może to być 4 proc. populacji, a więc ok. 300 milionów.

Badacze przeanalizowali wiele możliwych scenariuszy bardziej odległej przyszłości: zarówno pod względem różnych wzrostów temperatury, jak i populacji. Przy założeniu, że liczba ludzi na Ziemi osiągnie 9,5 miliarda w 2070 roku, z jakimi temperaturami będą musieli radzić sobie ówcześni ludzie?

Według prognoz obecne polityki rządów doprowadzą do globalnego ocieplenia o około 2,7°C w drugiej połowie XXI w.

Jeśli tak faktycznie się stanie, za pół wieku na obszarach ze średnią temperaturą rodem z dzisiejszej Sahary żyć będzie ok. 2 miliardów ludzi. W gronie tym znajduje się m.in. ponad 600 mln osób z Indii, ponad 300 milionów z Nigerii, ok. 100 milionów z Indonezji oraz ponad 80 milionów z Filipin i Pakistanu.

W takim przypadku średnie roczne temperatury przekraczające 29°C zajmą też znaczną część wielu państw. To 100 proc. powierzchni w przypadku Burkina Faso, Mali i Kataru i niewiele mniej dla Aruby, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Bahrajnu czy Beninu. Łącznie ponad 30 państw będzie miało narażone na tak wysokie temperatury przynajmniej 60 proc. swojej powierzchni.

Jeśli jednak udałoby nam się ograniczyć globalne ocieplenie do poziomu 1,5°C, różnice byłyby ogromne

Oznaczałoby to, że liczba ludzi narażonych na życie w „temperaturze z Sahary” zmaleje z ok. 2 miliardów do ok. 420 milionów. W przypadku Indii dojdzie do spadku z ponad 600 do ok. 90 milionów, w przypadku Nigerii z ponad 300 do poniżej 40 milionów, a w przypadku Indonezji – z ok. 100 milionów do mniej niż 5 milionów.

Podobnie jest z obszarami krajów narażonych na „klimatyczną gorączkę”. Ograniczenie globalnego ocieplenia do 1,5°C sprawi, że wystawione na nie będzie tylko 2 proc. Australii (zamiast 20 proc. przy ociepleniu o 2,7°C), 3 proc. Kambodży (zamiast 77), 1 proc. Sri Lanki (zamiast 71) i żadna część Brazylii (zamiast 35).

Warto przywołać też ostatni raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu (IPCC). Wynika z niego, że ograniczenie globalnego ocieplenia do 1,5 st. zamiast 2°C może sprawić, że około 420 milionów ludzi mniej będzie narażonych na częste ekstremalne fale upałów. To dobre zarówno dla zdrowia ludzi, jak i gospodarek, bo upały oznaczają obniżoną produktywność.

Obawy Ostatniego Pokolenia są więc jak najbardziej uzasadnione. Zwłaszcza że problemem będzie nie tylko to, że w wielu częściach świat jest naprawdę, ale to naprawdę gorąco.

„Jeśli będziemy dalej podążać obecnym kursem, w ciągu 50 lat miliard ludzi będzie żyło w miejscach tak gorących, jak dziś Sahara”.

Protest na Służewcu,20 kwietnia 2024

Sprawdziliśmy

Podążanie obecną ścieżką może sprawić, że w temperaturach rodem z Sahary będzie mieszkać nawet więcej ludzi, bo dwa miliardy. Ich zdrowiu i życiu będą zaś zagrażać nie tylko upały.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Znacznie więcej niż upał

Autorzy przywołanego przez aktywistów badania jako pierwsi zdefiniowali „niszę klimatyczną”, czyli optymalne warunki, w jakich przez większość holocenu rozwijała się ludzkość.

W przypadku tropików to średnia roczna temperatura wynosząca ok. 27°C, a w przypadku chłodniejszych obszarów – ok. 13°C. Ale ujęcie takie nie uwzględnia wielu zmiennych, które mogą mieć kluczowe znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania czy wręcz przetrwania ludzi na danym obszarze.

„Sposób, w jaki autorzy zdefiniowali niszę klimatyczną człowieka, oznacza, że pominęli wiele czynników. Na przykład susza i pustynnienie mogą już występować w niszy klimatycznej, sprawiając, że rolnictwo jest prawie niemożliwe i dlatego obszary te nie nadają się do zamieszkania. To samo dotyczy obszarów nisko położonych zagrożonych powodziami i wzrostem poziomu morza. Innymi słowy, w niszy klimatycznej człowieka istnieją regiony, które mogą nie nadawać się do zamieszkania z innych powodów” – tłumaczy dr Richard Klein ze Sztokholmskiego Instytutu Środowiska, który specjalizuje się w ocenie ryzyk klimatycznych.

Z kolei we wspomnianym raporcie IPCC stwierdzono, że w krajach najbardziej wrażliwych na konsekwencje zmiany klimatu średnia śmiertelność z powodu powodzi, suszy i burz jest aż 15 razy wyższa niż w krajach najmniej narażonych. W tych pierwszych żyje jednak dwa razy więcej ludzi. Do tego są to zazwyczaj państwa najbiedniejsze, które za nasilający się kryzys klimatyczny odpowiadają w najmniejszym stopniu.

Ale rozwinięte kraje z Europy czy Ameryki Północnej też nie uchronią się przed poważnymi konsekwencjami

Jeśli obecne trendy emisji się nie zmienią, średnia roczna temperatura wynosząca ok. 20°C stanie się typowa na większości obszarów dziś znacznie chłodniejszych.

Inaczej rzecz ujmując:

  • temperatury spotykane dziś w basenie Morza Śródziemnego staną się powszechne
  • a temperatury w basenie Morza Śródziemnego będą o wiele trudniejsze do zniesienia.

Tymczasem położony na południu Hiszpanii region Katalonii wysycha już dziś – i już dziś władze regionalne muszą zastanawiać się, skąd sprowadzać i jak pozyskiwać wodę, której brakuje coraz bardziej.

Przyszłość naznaczona rosnącymi temperaturami tego typu problemy znacząco pogłębi. Tam, gdzie już dziś jest jeszcze cieplej niż na południu Europy, upały będą zaś nie do zniesienia, a konsekwencje globalnego ocieplenia brutalne.

Już w połowie wieku ponad 500 milionów ludzi więcej może być zagrożonych głodem, a 3 miliardom ludzi może brakować wody.

Na zdjęciu: Upał w Karaczi w Pakistanie, 23 maja 2024. Wolontariusze rozdają wodę. Ludzie uciekają z południowych prowincji Pakistanu przed falą upałów. Fot. Rizwan TABASSUM/AFP

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Szymon Bujalski
Szymon Bujalski

Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”

Komentarze