"Jest ich więcej i są mocniejsi. Ale wciąż mamy wszelkie szanse, by odeprzeć atak" - powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski o rosyjskiej ofensywie w Siewierodoniecku. Rosja przerzuca sprzęt i wojska, by przejąć kontrolę nad miastem
Oto najważniejsze wydarzenia z wtorku, 7 czerwca:
Według zarządców fabryki chemicznej Azot w Siewierodoniecku w bunkrach na terenie zakładów schroniło się 800 cywilów, z czego 200 to pracownicy, a 600 mieszkańcy miasta uciekający przed atakami Rosjan. Informacji nie potwierdziły ukraińskie władze. Firma w oświadczeniu zaznacza, że z 3 tys. pracowników, 200 musiało pozostać na terenie zakładu, by "zabezpieczyć wysoce wybuchowe chemikalia". Moskwa ogłosiła we wtorek, że „całkowicie wyzwoliła” dzielnice mieszkalne w Siewierodoniecku.
Ukraińskie MSW podaje, że podczas rosyjskiej okupacji w Buczy zginęło w sumie 461 cywilów.
W OKO.press opublikowaliśmy film, w którym Irina Abramowa z Buczy opowiada naszym dokumentalistom o śmierci swojego męża Oleha:
"Rosyjskie wojska nie kontrolują Siewierodoniecka w obwodzie ługańskim, ale z całych sił próbują zająć miasto" — poinformował w krótkim wieczornym raporcie Serhij Hajdaj, gubernator obwodu.
Hajdaj dodał, że Rosjanie bez przerwy atakowali dziś Lisiczańsk — strategiczne miasto położone na wysokim południowym brzegu Dońca, które stanowi zaplecze zaopatrzeniowe dla ukraińskiej armii broniącej Siewierodoniecka, a także związuje działania rosyjskiej armii, dla której celem jest całkowita kontrola nad Donbasem.
"[Rosjanie] celowo celują w miejsca, w których ludzie mogą się ukryć” — napisał Hajdaj.
Na zdjęciu mieszkańcy Lisiczańska, spędzający dni i noce w schronach:
To już kolejny dzień, w którym Rosjanie mimo prowadzenia bardzo intensywnych działań ofensywnych w Donbasie nie osiągnęli istotnych postępów. Nie zmienia to jednak faktu, że od rejonu na południe od Iziumu aż po pogranicze obwodów donieckiego i ługańskiego toczą się niezmiennie bardzo ciężkie walki, a Rosjanie wspierają swe natarcia ostrzałem artyleryjskim na gigantyczną wręcz skalę.
Zarazem zaś to nadal ten etap wojny, w którym powodzenie rosyjskiego natarcia na którymkolwiek z aż siedmiu głównych kierunków uderzenia w obwodach ługańskim i donieckim mogłoby oznaczać załamanie dotychczasowych ukraińskich linii obrony. By lepiej zrozumieć powagę sytuacji, przyjrzyjmy się tym kierunkom, nie zapominając jednocześnie, że rozwijanie aż tylu niezależnych natarć może bardzo poważnie nadwyrężać zgromadzony przez Rosjan potencjał ofensywny:
Więcej w analizie Witolda Głowackiego:
We wtorkowych ostrzałach zginęły co najmniej trzy osoby, a sześć zostało rannych — poinformował szef Charkowskiej Obwodowej Administracji Cywilnej i Wojskowej Ołeh Synehubow. Rosjanie zaatakowali dziś Charków, szczególnie północną część miasta, i wsie Czerkaska Łozowa oraz Koroboczkina.
Rosyjscy sportowcy o "specjalnej operacji wojskowej" Putina w Ukrainie albo milczą, albo wprost ją popierają. Inaczej jest z Nadyą Karpową, 27-letnią rosyjską piłkarką, napastniczką Espanyolu (jeden z barcelońskich klubów), która w wywiadzie dla BBC sport, że "nie może po prostu patrzeć na tę nieludzkość i milczeć". Zastrzegła jednak, że nie wie, co by zrobiła, gdyby mieszkała w Rosji, a nie Hiszpanii.
Co jeszcze powiedziała Karpowa?
Wcześniej głos w sprawie inwazji na Ukrainę zabrało tylko dwóch rosyjskich sportowców. Fedor Smołow, piłkarz Dynama Moskwa napisał w lutym na Instagramie: „Nie dla wojny!”. I od tego czasu milczy. Za to Aleksandr Sobolew ze Spartaka Moskwa podobny komunikat opublikował w dniu inwazji na Ukrainę, ale usunął go kilka godzin później.
Od początku inwazji na Ukrainę były premier i prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew publikuje w sieci komunikaty obliczone na eskalację sytuacji. Wielokrotnie groził użyciem broni jądrowej, a Zachód oskarżał o "spiskowanie przeciwko Rosji rękami Ukraińców". W marcu straszył też Polską, która w swojej "patologicznej rusofobii", ma próbować pomścić rozbiory i zagarnąć część terytoriów dla siebie.
Internauci zapytali Miedwiediewa, dlaczego jego posty są tak "surowe". "Odpowiedź brzmi: nienawidzę ich. To dranie i zwyrodnialcy. Chcą naszej śmierci, śmierci Rosji. I póki żyję, zrobię wszystko, aby zniknęli" — napisał we wtorek.
We wtorek, podczas briefingu prasowego przedstawicielka prezydenta Ukrainy na Krymie Tamiła Taszewa przekazała, że z informacji pozyskanych przez stronę ukraińską wynika, że w okupowanym Chersoniu niemal 600 osób znajduje się w specjalnych piwnicach przeznaczonych do tortur. "Są trzymani w nieludzkich warunkach i są ofiarami tortur" — mówiła dokładnie Taszewa, cytowana przez agencję Ukrinform. Wśród zatrzymanych mają być głównie "aktywiści i dziennikarze", którzy organizowali antyrosyjskie wiece, a także jeńcy wojenni. Ci, którzy nie trafili do katowni, zostali wywiezieni do więzień na Krymie.
Informacje przekazał w mediach społecznościowych mer miasta, Igor Terekhov. Zaznaczył, że Rosjanie próbują utrzymać mieszkańców w ciągłym poczuciu zagrożenia. Dziś do ostrzału w dzielnicach mieszkalnych doszło nad ranem, a potem w godzinach popołudniowych. Terekhov zaapelował do mieszkańców, by nie ignorowali syren przeciwlotniczych i schodzili do schronów.
Największą korzyścią dla obywateli z obecności Rosji w Radzie Europy była możliwość wnoszenia skarg na działanie państwa do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Według statystyk EPTC w 2021 roku aż 24 proc. skarg spłynęło właśnie z Rosji. Kreml skrupulatnie wykonywał finansową część wyroków - odszkodowanie otrzymał nawet opozycjonista Aleksander Nawalny, któremu w 2014 r. odmówiono sprawiedliwego procesu. Mimo to i tak został wtrącony do obozu karnego. Rosja nie godziła się bowiem, by wykonywać zalecenia, które były częścią orzeczeń Trybunału w Strasburgu.
We wtorek rosyjska Duma zdecydowała, że wyroki publikowane po 15 czerwca 2022 w ogóle nie będą wykonywane, także w części finansowej. Od tego momentu orzeczenia ETPC nie będą więc podstawą do rewizji decyzji wydanych przez sądy rosyjskie. Inicjator projektu, Paweł Kraszininikow, tłumaczył, że obecność w Radzie Europy, w tym uczestniczenie w międzynarodowej ścieżce weryfikacji wyroków, było kiedyś czymś pozytywnym, ale w ostatnim czasie zostało "mocno upolitycznione". "Po wygaśnięciu członkostwa w Radzie Europy konieczne jest zalegalizowanie tego faktu i zmiana odpowiedniego ustawodawstwa Federacji Rosyjskiej, czy się to komuś podoba, czy nie” — tłumaczył.
Komitet Rady Ministrów UE wykluczył Rosję z Rady 16 marca 2022.
O wartej 3 mld zł współpracy poinformował we wtorek premier Mateusz Morawiecki. Chodzi o zakup samobieżnych armatohaubic krab produkowanych przez Hutę Stalowa Wola. "Cieszymy się z tego, że mamy możliwość już dzisiaj sprzedawania naszej broni za granicę" — mówił Morawiecki cytowany przez PAP. To największe zagraniczne zamówienie dla polskiego przemysłu zbrojeniowego po 1989 roku. Pierwsze "kraby" trafiły już do Ukrainy, mają być używane na froncie wschodnim. Zakup pokryją w część środki unijne przeznaczone na pomoc Ukrainie.
W wywiadzie dla Financial Times prezydent Ukrainy tłumaczył, dlaczego ukraińska armia nie jest w stanie przejść do ofensywy. W ocenie Zełenskiego chodzi o gorsze wyposażenie. "Poniesiemy więcej strat, a ludzie są moim priorytetem" — mówił. Dlatego zapowiedział gotowość do rozmów pokojowych z Władimirem Putinem. Muszą one jednak odbyć się twarzą w twarz, bo "nie ma nikogo innego, z kim można omówić koniec wojny".
Zełenski przyznaje, że najpierw Ukraina musi odnieść jednak sukces militarny. Za tymczasowe zwycięstwo uznałby odepchnięcie wojsk rosyjskich na pozycje przedwojenne. Ostateczne zwycięstwo to pełna suwerenność na całym terytorium, w tym na ziemiach zaanektowanych przez Rosję w 2014 roku.
Pytany o to, czy Zachód może pomóc w negocjacjach, Zełenski odpowiedział, że tak, ale nie chodzi o zabiegi dyplomatyczne. Realna pomoc to według prezydenta Ukrainy dostarczanie broni i zaostrzanie sankcji, w tym wprowadzenie całkowitego embargo na ropę i gaz. "Tymczasem, niektóre zachodnie rządy są już zmęczone ekonomicznymi skutkami sankcji wobec Rosji i szukają sposobów na ich złagodzenie w celu ochrony własnych interesów handlowych" — mówił Zełenski.
Szacunki dotyczące płac na rynku prywatnym (poza budżetówką) podał we wtorek Ukraiński Bank Narodowy. Pracodawcy mają problem w wypłatą wynagrodzeń równych tym sprzed wybuchu wojny. Rok do roku pensje spadły od 25 do 50 proc., w zależności od rodzaju działalności. Najtrudniejsza sytuacja jest w przemyśle wydobywczym, budowniczym, energetyce, usługach i handlu. W maju pensje wzrosły tylko w przemyśle farmaceutycznym, a także w transporcie (kierowcy) i rolnictwie. Sytuacja w budżetówce jest stabilniejsza, bo pracownicy odesłani do domów pobierają równowartość 2/3 wynagrodzenia.
Z raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy wynika, że od początku rosyjskiej agresji na Ukrainie zlikwidowano 4,8 mln miejsc pracy. Dochody gospodarstw domowych są wspierane zasiłkami socjalnymi i wyższymi emeryturami. Według agencji Ukrinform od kwietnia ukraińska gospodarka zaczęła powoli odżywać.
Rosyjski minister obrony stwierdził, że "całkowite wyzwolenie" dotyczy też dzielnic mieszkalnych Siewierodoniecka, miasta o które toczą się najcięższe walki.
Gubernator obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj w porannym raporcie przekazał, że sytuacja w Siewierdoniecku faktycznie się pogorszyła. "Walki są bardzo dynamiczne. Pół miasta zostało odbite w kontrofensywie, ale obecnie utrzymujemy pozycje w strefie przemysłowej" — przyznał Hajdaj.
Z powodu weta Węgier patriarcha Wszechrusi Cyryl, gorący orędownik wojny w Ukrainie i stronnik Putina, uniknął europejskich sankcji. Formalnie, w pisemnej odpowiedzi do rządu Luksemburga, stanowisko Budapesztu brzmi tak: „Węgry nigdy nie poprą sankcji przeciwko przywódcom kościelnym i ich izolacji od wierzących. Chcemy pokoju, a nie może się on obyć bez udziału przywódców kościelnych”.
Orban odpisał premierowi Xavierowi Bettel, bo ten domagał się umieszczania Cyryla na liście sankcyjnej Unii Europejskiej.
Ukraiński wiceminister ds. polityki rolnej i żywności Taras Wysocki poinformował, że nawet jeżeli Rosja zrezygnuje z blokowania ukraińskich portów na Morzu Czarnym, Ukraina będzie potrzebowała co najmniej sześciu miesięcy na rozminiowanie nabrzeża. Jeżeli natomiast Rosja blokady nie zdejmie, Ukraina będzie w stanie eksportować maksymalnie dwa miliony ton zbóż miesięcznie. Przed wojną jej możliwości były trzy razy większe.
W ukraińskich silosach zablokowanych jest obecnie ok. 20 mln ton zbóż. Rosyjska inwazja spowodowała, że Ukraina ma ogromne trudności z eksportem żywności drogą inną niż morska: tirami, statkami rzecznymi i koleją. Brak dostaw zboża z Ukrainy grozi światowym kryzysem żywnościowym, bo kraj ten należy do czołowych eksporterów m.in. pszenicy.
"Myślę, że osiągnęliśmy limit. Jesteśmy w stanie eksportować maksymalnie 2 mln ton zboża miesięcznie" - powiedział dziś Wysocki podczas spotkania Międzynarodowej Rady Zbożowej.
Rzecznik Kremla Dimirtij Pieskow tłumaczył dziennikarzom, że eksport drogą morską będzie możliwy, gdy Ukraina rozminuje wejścia do portów. Problem w tym, że Rosja obecnie kontroluje większość ukraińskiego wybrzeża Morza Czarnego. Po akwenie krążą rosysjkie okręty wojenne. Mimo to Rosja obarcza winą za zbliżający się kryzys żywnościowy Ukrainę i zachodnie sankcje.
Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu stwierdził natomiast, że rozminowane już zostały porty w Mariupolu i Berdiańsku. Powiedział także, że rosyjskie wojsko ustanowiło warunki dla "pełnego wznowienia ruchu kolejowego między Rosją, Donbasem, Ukrainą i Krymem" i dowozi towary do Mariupola, Berdiańska i Chersonia.
Liderzy Unii Europejskiej, m.in przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel oskarżają Rosję o wykorzystywanie zapasów żywności jako "śmiercionośnej broni przeciwko krajom rozwijającym się". Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa 6 czerwca ONZ Michel zwrócił się bezpośrednio do rosyjskiego ambasadora Wasilija Niebenzii. Przypomniał, że na własne oczy widział miliony ton zboża zablokowane w porcie w Odessie z powodu "rosyjskich okrętów na Morzu Czarnym". Stwierdził też, że atak Moskwy na ukraińską infrastrukturę i magazyny uniemożliwia Ukrainie wysiew zbóż i zbiory.
"To powoduje wzrost cen, ubóstwo i destabilizację całych regionów. Rosja jest odpowiedzialna za zbliżający się kryzys żywnościowy. Wyłącznie Rosja" - powiedział Michel.
Oskarżył też rosyjskie wojsko o grabież zboża z okupowanych terenów Ukrainy przy jednoczesnym "przerzucaniu winy na innych". Nazwał to "tchórzostwem" i "czystą, jednoznaczną propagandą". Ambasador Nebenzia opuścił wtedy salę, oddając swoje miejsce innemu rosyjskiemu dyplomacie.
Kwestie przeprowadzenia referendum w sprawie wejścia obwodu zaporoskiego do Federacji Rosyjskiej są technicznie opracowywane, termin nie został jeszcze ustalony. Poinformował o tym rosyjską agencję prasową TASS asystent członka rady głównej administracji wojskowo-cywilnej obwodu zaporoskiego Artem Szarlaj.
"Technicznie pytania, jak to zrobić, kiedy to zrobić, są wypracowywane. W czasie, gdy ta kwestia jest wypracowywana, ponieważ znaczna część regionu, w której mieszka prawie połowa ludności, jest nadal pod kontrolą Zachódu i nazistów. Mieszkańcy miasta Zaporoża nie będą mogli teraz głosować, bo jeśli powiedzą »tak«, że chcą jechać do Rosji, SBU natychmiast zabierze ich do swoich lochów" - powiedział Szarlaj.
Rano opisywaliśmy podobny problem Rosji z “referendum” w obwodzie chersońskim.
Szef rosyjskich władz Krymu Siergiej Aksionow powiedział dziś, że "świat rosyjski już dziś oferuje całemu światu alternatywę dla globalnej dyktatury totalitarnej, która wciąż kryje się za maską demokracji".
Jak wygląda scena polityczna Ukrainy w czwartym miesiącu wojny? Jak ekipa prezydenta Zełenskiego buduje wspólny polityczny przekaz?. W OKO.press pisze o tym Piotr Pogorzelski.
Deputowani do rosyjskiej Dumy uczcili dziś minutą ciszy pamięć poległych żołnierzy, oficerów i ochotników w Ukrainie.
„Niestety, niektórzy z naszych walczących braci zginęli odważnie walcząc z tym złem. Kondolencje dla rodzin i przyjaciół poległych żołnierzy” – powiedział deputowany Adam Delimchanow , który brał udział w operacji specjalnej.
Chwilę ciszy po przemówieniu Delimchanowa ogłosił przewodniczący izby Wiaczesław Wołodin. Rosja nie podaje liczby poległych w Ukrainie. Ostatnie oficjalne dane pochodzą z 25 marca - miało to być 1351 poległych. Wobec tego, co działo się na froncie, było jasne, że dane te są kilkakrotnie zaniżone. Od tego czasu raz wyrwało się rzecznikowi Putina, Dmitrijowi Pieskowowi, że straty liczone w poległych i rannych są bardzo ciężkie. Powołał się wtedy na dane ministerstwa wojny. Nikt jednak nigdy tych danych nie podał, a Pieskow już nigdy nie mówił o strach w ludziach.
Propaganda rozwiązała ten problem w ten sposób, że co jakiś czas opowiada o śmierci pojedynczego żołnierza, który w boju odznaczył się męstwem. Czasem widzimy Putina, jak nadaje pośmiertnie wysokie odznaczenie. Propaganda tak bardzo trzyma się jedynki, że według niej także na zatopionym w kwietniu flagowym okręcie “Moskwa” zginął tylko jeden marynarz.
Rosjanie z większym szacunkiem podchodzą o strat ukraińskich. Dziś np. minister Szojgu ogłosił, że Rosja wzięła do niewoli 4689 ukrainskich żołnierzy.
Jak podaje Reuters, krwawe walki w ruinach miasta trwają.
Rosjanie liczyli, że podbijając Siewierodonieck zdobędą też resztę pozostających pod kontrolą ukraińską terenów obwodu ługańskiego. Byli bliscy okrażenia sił ukraińskich. Sytuację zmieniła niespodziewany zeszłotygodniowy kontratak wojsk ukraińskich. Teraz obie strony walczą zaciekle o każdą ulicę i ogłaszają, że zadały ogromne straty przeciwnikowi.
Według brytyjskiego ministerstwa obrony Rosjanie starają się odciąć Siewierodonieck od północy, od strony Iziumu, a także od południa, od strony Popasnej. Ale tu utknęli. Zdaniem Brytyjczyków Rosjanie przygotowują się teraz do nowej ofensywy od strony Iziumu. Bez przełomu na przynajmniej jednej z osi ataku nie będą mogli swoich taktycznych sukcesów zamienić w operacyjne. Nie przybliżą się do politycznego celu jakom jest pełna kontrola obwodu.
Tymczasem ukraińskie władze skupiają się na ewakuacji mieszkańców. “Późno, ale jednak dotarło to do mieszkańców, że trzeba uciekać” - mówi szef obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko. W samym Słowiańsku została jeszcze ¼ mieszkańców, czyli 24 tys. osób.
Ural Airlines odwołują do 30 września loty do kilku lotnisk w południowej Rosji i na Krymie. Chodzi o lotniska w Krasnodarze, Symferopolu, Anapie, Gelendżiku, Rostowie nad Donem i Woroneżu.
Ural Airlines pocieszają, że pasażerowie, którzy kupili bilety lotnicze na te lotniska z wylotem przed 30 września, otrzymają pełen zwrot kosztów lub wymienić je na inne kierunki. Na przykład do Mineralnych Wód, Soczi, Kaliningradu, Petersburga, Machaczkały, Władykaukazu i Moskwy.
Ta wiadomość sygnalizuje nam, że wojna w Ukrainie potrwa dłużej - wcześniej loty były zawieszone do 1 lipca, ale termin wznowienia lotów nie jest już do utrzymania.
Błyskawiczna wojna z Ukrainą dla wielu Rosjan oznaczała wygodne wakacje na Krymie – z transportem lotniczym albo wygodną drogą lądową. Z tych planów nic nie zostało - władze Krymu narzekają, że turyści z Rosji odwołują rezerwacje. Rosyjskie władze centralne zastanawiają się, jak zwiększyć atrakcyjność Krymu i Morza Czarnego poprzez obniżenie kosztów dojazdu i ułatwienie komunikacji
Na terenie obwodu chersońskiego odbędzie się referendum w sprawie wejścia regionu do Federacji Rosyjskiej – powiedział dziś dziennikarzom zastępca "szefa wojskowo-cywilnej administracji obwodu” Cyryl (kiedyś Kiryłło a obecnie z rosyjska Kirył) Stremousow.
Wynik referendum jest już znany, gdyż od kilkunastu dni tenże Stremousow zapewnia, że obwód chersoński zostanie włączony do Rosji. Władze okupacyjne przeszyły na czas moskiewski, próbują też wprowadzić rubla jako walutę (mieszkańcy wolą dolara). Sam Stremousow już teraz gotów jest przyjąć rosyjskie obywatelstwo.
Co do referendum, to początkowo władze okupacyjne mówiły, że nie jest ono wykluczone – teraz mówią, że na pewno się odbędzie. Nie wiadomo jednak kiedy. Świadczyć to może o skali ukraińskiego cywilnego oporu w Chersoniu.
„Zostaliśmy bez władzy ustawodawczej, więc utworzyliśmy radę publiczną, która reprezentuje przedstawicieli narodu. Myślę, że najprawdopodobniej będzie to referendum, które odbędzie się na terenie obwodu chersońskiego w sprawie samostanowienia obwodu chersońskiego. A następnym etapem będą wybory, które przeprowadzimy bezpośrednio na terytorium wyzwolonego obwodu chersońskiego. I tam będziemy kontynuować prace legislacyjne" - powiedział dziś Stremousow.
Zaznaczył, że wyboru dokonają mieszkańcy regionu. Pytany, kiedy takie referendum może się odbyć, Stremousow podkreślił, że “przed nami jeszcze wiele pracy”. „Ludzie mają dużo pracy, aby dokonać wyboru na rzecz czegoś dobrego, jasnego”.
Agencja RIA Nowosti powołuje się na gazetę “Izwiestia”, która twierdzi, że los obwodów chersońskiego i zaporoskiego jest już poza dyskusją i jeśli dojdzie do rokowań Ukrainy z Rosją, to nie będą już dotyczyć statusu tych ziem – podobnie jak Krymu i Donbasu. [Po południu informację tę zdementował jednak rzeczbuk Putina ieskow]
Asortyment importowanego wina w rosyjskich restauracjach spada, ponieważ europejscy producenci odmawiają współpracy z dostawcami z Federacji Rosyjskiej. Restauratorzy wiążą duże nadzieje z rozwojem krajowego winiarstwa – informuje agencja RIA Nowosti.
„Sytuacja z alkoholem, w szczególności z winem, nie jest zbyt dobra. Nie ma dobrych perspektyw, a asortyment prezentowanych na rynku win i mocnych alkoholi powoli się zmniejsza, ponieważ wielu europejskich producentów odmawia współpracy z nami. Dostawcy win szampańskich z wielu krajów wycofali swoje produkty" - powiedział Dmitrij Bogdanow, sommelier restauracji Roze & Dance w Petersburgu.
Importowane wino, według obliczeń restauratorów, wystarczy jeszcze na rok, a potem zaczną się problemy. “Prowadzimy rozmowy, składamy zamówienie, a godzinę później przychodzi wiadomość, że ten produkt nie będzie dostępny - opuścił rynek rosyjski" - powiedział właściciel restauracji L.E.S. Rusłan Stekolszczikow.
„Jedynym plusem na tym tle jest poważny impuls do rozwoju rosyjskiego winiarstwa” – podsumował sommelier restauracji Roze & Dance.
"The Kyiv Independent" informuje o sytuacji sanitarnej w okupowanym przez Rosję Mariupolu. Nowe władze wprowadziły w mieście kwarantannę w obawie przed wybuchem epidemii cholery, której pierwszy przypadek odnotowano tam 1 czerwca.
Podczas konferencji prasowej w poniedziałek 6 czerwca, główny państwowy lekarz sanitarny Ihor Kuzin ostrzegał przed rozprzestrzenianiem się tej groźnej choroby. Przypadki cholery mają być związane z fatalną sytuacją sanitarną, bo w Mariupolu, pod gruzami zniszczonych przez rosyjskie wojsko budynków, gniją setki ciał.
W mieście prowadzone są prowizoryczne pochówki w trzech ogromnych zbiorowych grobach, do których okupanci - wg. informacji podanych przez mariupolską radę miejską - wciąż dorzucają kolejne zwłoki.
Brakuje wody pitnej, po którą ustawiają się kolejki.
Doradca burmistrza Mariupola Petro Andriuszczenko ostrzega, że próby chowania zmarłych poza cmentarzami, w płytkich mogiłach, mogą prowadzić do skażenia wód gruntowych. W poniedziałek informował, że w mieście rośnie umieralność, a Mariupol jest przez Rosjan przekształcany w getto dla Ukraińców. Nie działa tam system ochrony zdrowia, brakuje szczepionek i leków, przez co nawet łatwo wyleczalne choroby - jak np. czerwonka - choroby grożą wybuchem epidemii i są potencjalnie śmiertelne.
Straż Graniczna przekazała codzienny raport z sytuacji na granicy polsko-ukraińskiej. W sumie od początku wojny do Polski wjechało 3,879 mln osób z Ukrainy. W poniedziałek 6 czerwca SG odnotowała 20,3 tys. wjazdów na polskie terytorium, dziś do godziny 7.00 - 5,7 tys. Straż Graniczna prowadzi także statystykę powrotów do Ukrainy - 6 czerwca wyjechało tam 23 tys. osób. W sumie od 24 lutego - 1,899 mln.
Sztab Generalny Ukrainy informuje o planowanym zwiększeniu liczebności białoruskiej armii - ma ona wzrosnąć z 45 tys. do 80 tys. żołnierzy. Ukraińskie wojsko zaznacza, że nad Ukrainą wciąż wisi groźba ataków rakietowych i powietrznych z terytorium Białorusi.
Szef połączonych sztabów amerykańskiej armii, generał Mark Milley odniósł się do wojny w Ukrainie z okazji 78. rocznicy lądowania aliantów w Normandii. Stwierdził, że rosyjska inwazja "podkopuje" porządek ustanowiony przez alianckie wojska wraz z końcem II wojny światowej. Podkreślił, że Stany Zjednoczone będą nadal przekazywać Ukrainie "znaczące" wsparcie jako wyraz szacunku dla tamtej spuścizny i zwycięstwa nad nazizmem, które "uczyniło świat lepszym".
"Państwa nie mogą zbrojnie atakować innych państw, chyba że w czystym akcie obrony. Ale to nie miało miejsca w Ukrainie. Mamy tam do czynienia z otwartym, jednoznacznym aktem agresji. Powszechnie uważa się, że akt ten podważa zasady, za które polegli tamci żołnierze - ci, którzy spoczywają na cmentarzach w Omaha Beach i w Colleville-sur-Mer. Oni zginęli, by uczynić świat lepszym" - mówił Milley w wywiadzie dla Associated Press.
Dodał, że "państwa europejskie i członkowie NATO wspierają Ukrainę dostawami broni i nie tylko, by zagwarantować utrzymanie" ustanowionego wówczas porządku.
W ostatnim przemówieniu do narodu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podkreślił, że wojska ukraińskie mają wciąż "wszelkie szanse" odparcia rosyjskiego ataku w Siewierodoniecku i "trzymają się mocno".
"Nasi bohaterowie utrzymują pozycje w Siewierodoniecku. Trwają tam ostre uliczne walki. Lisiczańsk, Słowiańsk, Bachmut, Światohirsk, Awdijiwka, Kurachowe i inne miejsca, w których trwa rosyjski ostrzał, to dziś najgorętsze punkty. Wojska rosyjskie chcą przerzucić do Donbasu dodatkowe siły, ale w 103. dniu wojny ukraiński Donbas trwa. I trzyma się mocno" - powiedział Zełenski w poniedziałek wieczorem.
W briefingu prasowym w Kijowie przyznał zarazem, że sytuacja na wschodnim froncie jest "trudna", a Siewierodonieck i położony po drugiej stronie rzeki Lisiczańsk to dziś "martwe miasta". W Siewierodoniecku wciąż przebywać ma 10-15 tys. cywilów.
"Jest ich więcej i są mocniejsi" - stwierdził Zełenski. Ale dodał, że Ukraina ma wciąż "wszelkie szanse", by odeprzeć atak.
Siewierodonieck - położony w pobliżu granicy obwodów ługańskiego i donieckiego - to obecnie główny cel rosyjskiej ofensywy i największe miasto w obwodzie ługańskim pozostające pod rosyjską kontrolą. Ukraińska armia informuje, że Rosja przerzuca też sprzęt i ludzi, szykując się do przejęcia Siewierodoniecka - podała agencja Reuters.
Prezydent Zełenski podczas briefingu przyznał, że rozmowy pokojowe z Rosją są dziś na "poziomie zero". Ostrzegał, że "niezwykle niebezpieczna" sytuacja rozwija się w regionie Zaporoża, którego część została już zdobyta przez wojska rosyjskie.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze