0:000:00

0:00

Zaskakująco agresywne oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego z 27 października wskazuje na to, że sprawa publikacji wyroku tzw. TK z 22 października jest raczej przesądzona, a nadzieje, że władza się cofnie nie ogłaszając go w Dzienniku Ustaw - płonne. Może to wywołać dodatkowy odruch gniewu kobiet, na co władze i szczególnie gorliwi obrońcy Narodu i Kościoła mogą odpowiedzieć agresją. Oby środa ze strajkiem kobiet nie stała się dniem konfrontacji.

Przemowa Kaczyńskiego w mediach społecznościowych skojarzyła się internautom z przemówieniem gen. Wojciecha Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 (oba wystąpienia - na końcu tekstu). Także w memie na FB OKO.press.

Faktycznie, podobna jest aura pełna nadętej powagi i ostentacyjnej determinacji obu mówców, sztywność i brak gestykulacji, podobne jest nawet tło, tyle że generał korzystał z jednej flagi, a prezes PiS i wicepremier ds. bezpieczeństwa aż z trzech, za to bez orła.

Analogie mogą wydawać się tylko emocjonalnymi skojarzeniami. Ale jest w nich coś więcej, odsłaniają korpus przekazu satrapów całego świata, którzy w obliczu zagrożenia swej władzy próbują zaklinać rzeczywistość fałszywymi diagnozami i sięgać po przemoc jako narzędzie uprawiania polityki.

32-letni Jarosław Kaczyński usłyszał słowa Jaruzelskiego około południa 13 grudnia 1981, kiedy się obudził, ale na pewno je zapamiętał, podobnie jak wszyscy obywatele i obywatelki.

39 lat później przekazuje rodakom zasadniczo podobny przekaz, według którego władza broni polskiego narodu przed ostateczną zagładą, a stawką są najwyższe narodowe wartości: wtedy - socjalizm i sojusz z ZSRR, dziś - katolicyzm i sojusz z Kościołem.

Polskość jest zagrożona, czyli atmosfera politycznej histerii

Jaruzelski w 1981 r. mówił o "atmosferze niekończących się konfliktów, nieporozumień i nienawiści. Spustoszenie psychiczne, chaos i demoralizacja przybrały rozmiary klęski. Strajki, akcje protestacyjne stały się normą. Padają wezwania do fizycznej rozprawy z »czerwonymi«, z ludźmi o odmiennych poglądach. Mnożą się wypadki terroru, pogróżek i samosądów moralnych.

Ojczyzna znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów polski dom ulega ruinie".

Kaczyński w 2020 r. podobnie napina narodową strunę. Mówi o protestach:

"Ten atak ma zniszczyć Polskę. Ma doprowadzić do tryumfu sił, których władza w gruncie rzeczy zakończy historię narodu polskiego, tak jak dotąd żeśmy go postrzegali.

Tego narodu, który jest naszym narodem, który mamy w naszych umysłach i w naszych sercach. Który jest przedmiotem polskiego patriotyzmu".

Zagrożenie polskości w czasach pandemii zyskuje dodatkowy wymiar, dosłowny "Te demonstracje będą kosztowały życie wielu ludzi. Ci, którzy do nich wzywają, ale także i ci, którzy w nich uczestniczą, sprowadzają niebezpieczeństwo powszechne, a więc dopuszczają się przestępstwa".

Histeria tych stwierdzeń kontrastuje ze spokojem martwej twarzy Kaczyńskiego, ale także z realiami.

Demonizacja protestujących stoi w jaskrawej sprzeczności z obrazami z protestów, w których biorą udział głównie ludzie od 15 do 25 lat, faktycznie bardzo "wkurwieni", ale w oczywisty sposób niegroźni.

Kaczyński chce jednak nakręcić nienawiść i strach przed demonstrantami.

Mówi o zagrożeniu swej władzy. Być może wie o czymś, czego my nie wiemy - o reakcjach we własnym obozie. Może czuć presję ze strony kręgów politycznych, które opowiadają się za sięgnięciem po siłę, zarówno w obozie Ziobry, jak i konkurentów politycznych z Konfederacji, którzy już przystąpili czynnie do obrony kościołów.

Przeczytaj także:

Naruszenie wartości nr 1: socjalizmu i katolicyzmu

Polskość, której należy bronić, jest definiowana przez obu mówców oczywiście odmiennie.

Jaruzelski: "Tak, jak nie ma odwrotu od socjalizmu, tak nie ma powrotu do błędnych metod i praktyk sprzed sierpnia 1980 roku. Podjęte dziś kroki służą zachowaniu podstawowych przesłanek socjalistycznej odnowy".

Jaruzelski składa hołd "naszym socjalistycznym przyjaciołom. Sojusz polsko-radziecki jest i pozostanie kamieniem węgielnym polskiej racji stanu".

Kaczyński powtarza tu - jakby odtwarzał wciąż tę samą płytę nagraną już w programie PiS w 2014 roku - że wartością, której w Polsce trzeba bronić - jako jedynej - jest katolicyzm i jego nauki.

"Dokonywane są ataki na kościoły. To jest wydarzenie fatalne, bo Kościół może być różnie oceniany, ale z całą pewnością ten depozyt moralny, który jest dzierżony przez Kościół, to jedyny system moralny, który jest w Polsce powszechnie znany. Jego odrzucenie to nihilizm.

I ten nihilizm właśnie widzimy w tych demonstracjach i w tych atakach na Kościół, ale także w sposobie wyrażania, ekspresji tych, którzy demonstrują, niebywałej wręcz wulgarności, tym wszystkim, co pokazuje bardzo niedobre strony pewnej części naszego społeczeństwa".

Kaczyński konsekwentnie splata państwo z instytucją kościoła, a zarazem kolejny raz deklaruje katolickie nauczanie jako ideologię państwa. Nie rozumie, lub udaje, że nie rozumie, że najważniejszym powodem wybuchu społecznego gniewu jest poczucie, że państwo chce nałożyć na życie ludzi niezrozumiałe ideologiczne ograniczenie.

Młodzi reagują na przemoc, która dotyka ich symbolicznie, ale także może ich dotknąć całkiem konkretnie.

Jaruzelski chciał bronić socjalizmu jak i jako niepodległości, Kaczyński w taki sam sposób chce bronić katolicyzmu. Tamten wiedział, że nie da rady bez ZSRR, ten stapia państwo z Kościołem.

Spisek obcych sił, czyli ktoś za tym stoi

Nie byłby Kaczyński sobą, gdyby nie wprowadził wątków spiskowych. "Bardzo często w tych atakach widać pewne elementy przygotowania, być może nawet wyszkolenia".

Nie wiadomo, co ma na myśli, ale na tym właśnie polega myślenie spiskowe, które nie analizuje lecz rzuca pomówienia. Jest to ulubiony chwyt satrapów całego świata, którzy zawsze doszukują się "obcych elementów", "zewnętrznych inspiracji" czy choćby "wrogich elit", które podburzają, knują, a nawet prowadzą instruktaż.

Taka mowa ma też mieć "efekt mrożący" i rozbudzać nieufność wśród uczestniczek protestów, że są manipulowane.

"Szkolenie" demonstrantów wprowadza nas w krainę politycznej baśni, bo gołym okiem widać, że protesty kobiet są spontaniczne, a poziom organizacji minimalny. Opozycja dopiero z opóźnieniem - Lewica szybciej, KO później - dołączyła z poparciem protestów.

U Jaruzelskiego rolę obcych sił pełnili "ekstremiści" z Solidarności: "Ich zamiary potwierdza narastająca agresywność ekstremistów, jawne dążenie do całkowitego rozbioru socjalistycznej polskiej państwowości. Jak długo można czekać na otrzeźwienie? Jak długo ręka wyciągnięta do zgody ma się spotykać z zaciśniętą pięścią?".

Kaczyński nie ma takich problemów. On nawet nie udaje, że wyciąga rękę do zgody.

Jaruzelski wzywa do przemocy aparat, Kaczyński zwraca się do ludu

Jaruzelski: "Awanturnikom trzeba skrępować ręce. Zwracam się do was, strzeżcie państwa przed wrogiem, nadeszła godzina ciężkiej próby". Generał kieruje apele do młodych, nauczycieli, lekarzy, publicystów itd., by "zwyciężył rozum przeciw rozognionym emocjom, intelektualna wykładnia patriotyzmu przeciw zwodniczym mitom". Innymi słowy - by się nie buntowali przeciwko stanowi wojennemu.

Robotę w komunistycznej Polsce mieli wykonać mundurowi: "Do was się zwracam, moi towarzysze broni - żołnierze Wojska Polskiego: bądźcie wierni przysiędze, jaką składaliście ojczyźnie na dobre i na złe. Zwracam się do Was, funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa: strzeżcie państwa przed wrogiem, a ludzi pracy przed bezprawiem i przemocą".

Kaczyński nie ogranicza się do organów państwa. I to jest najbardziej niebezpieczna część jego wystąpienia.

"Trzeba się temu, jeszcze raz powtarzam, przeciwstawić. To obowiązek państwa, ale także obowiązek nasz, obowiązek obywateli".

Innymi słowy, państwo samo sobie nie poradzi.

"W szczególności musimy bronić polskich kościołów. Musimy ich bronić za każdą cenę. Wzywam wszystkich członków PiS i wszystkich, którzy nas wspierają do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła, w obronie tego, co dziś jest atakowane i jest atakowane nieprzypadkowo".

Kaczyński zachęca wprost do przemocy, a przy tym wyraża swego rodzaju nieufność do sił porządkowych, których jako wicepremier ds. bezpieczeństw jest "nadszefem". To szczególnie niepokojące także dla służb, których celem jest ograniczanie przemocy, a jej nadużywanie zdarza się na razie raczej jako wyjątek niż reguła.

Jak może wyrazić się obrona "tego, co jest atakowane" pokazują przykłady działania bojówek narodowców w obronie kościołów. A także akt przemocy - atak nożownika po protestach w Gdyni na chłopaka, który wracał z demonstracji w nocy z poniedziałku na wtorek.

Kaczyński niebezpiecznie podkręca atmosferę. Typ przemocowca, narodowca, homofoba, mizogina gardzącego kobietą, wszyscy oni usłyszeli z ust "ojca narodu", że to ich czas nadchodzi. Że to oni mają bronić ojczyzny, a na drzewach zamiast liści będą wisieć te wszystkie kobiety, które ośmieliły się podnieść rękę na Kościół, Ojczyznę i Władzę, która nie potrafi sama się przed nimi obronić.

Kaczyński na koniec apeluje raz jeszcze: "Jest dziś czas, w którym musimy umieć powiedzieć »nie«, powiedzieć »nie« temu wszystkiemu, co może nas zniszczyć. Ale to zależy od nas,

to zależy od państwa, od jego aparatu, ale przede wszystkim zależy od nas. Jeszcze raz to powtarzam. Od dalszej determinacji, naszej odwagi. Obrońmy Polskę!".

Kaczyński broni kłamstwem wyroku tzw. Trybunału. Sprawa przesądzona?

Oświadczenie Kaczyńskiego wychodzi od tego, co wywołało protesty kobiet, czyli orzeczenia tzw. TK Julii Przyłębskiej. Jego wywody wskazują na to, że będzie wyroku bronił i raczej złudne są nadzieje, że władza zdecyduje się odwlec publikację wyroku, by w tym czasie choć trochę złagodzić prawo do aborcji restrykcyjne jak prawie nigdzie na świecie.

Lider PiS w zasadzie tylko próbuje sprzedać opinii publicznej przekaz tygodnia, który powtarzają politycy PiS (a także sama mgr Przyłębska).

W świetle Konstytucji innego wyroku w tej sprawie być nie mogło
Nie. Wyrok mógł być inny, bo Konstytucja RP nie jest pod tym względem precyzyjna
Orędzie do narodu,27 października 2020

Jest to oczywista nieprawda. Inny wyrok na gruncie konstytucji był, jest i będzie możliwy.

Art. 38 brzmi: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. Kaczyński uznaje, że to oznacza "życie od poczęcia", ale to arbitralna interpretacja.

Podczas debaty nad kształtem ustawy zasadniczej głosowano w 1994 roku poprawkę, by zamiast "życia" wstawić "życia od poczęcia do naturalnej śmierci"? I taki zapis przepadł, znaczną większością głosów (154 do 262).

Prof. Mieczysław Różański w opracowaniu „Prawo do życia w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku” pisze: „Analizując artykuł 38 należy mieć na uwadze, że

milczenie w kwestii granic ochrony życia jest celowym zabiegiem, pozostawiającym szczegółowe regulacje tej kwestii przepisom ustawowym”.

Prof. Lech Garlicki, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w latach 1993-2001, mówi OKO.press: „To nie jest przypadek, że w Konstytucji z 1997 roku nie ma definicji życia »od poczęcia do naturalnej śmierci«. Ustawodawca nie zapomniał o tym, tylko, uchwalając konstytucję, przyjął kompromis, żeby tego nie dopowiedzieć i zostawić jako punkt otwarty po to, żeby nie generować kolejnego konfliktu wokół przepisów konstytucyjnych”.

Prawica powołuje się na - faktycznie mocno proliferski wyrok TK z 1997 roku, który stwierdza m.in, że "od momentu powstania życie ludzkie staje się wartością chronioną konstytucyjnie. Dotyczy to także fazy prenatalnej". Są tu jednak dwa zastrzeżenia.

Wyrok TK z 1997 roku niuansuje ochronę "życia": "Stwierdzenie, że życie człowieka w każdej fazie jego rozwoju stanowi wartość konstytucyjną podlegającą ochronie

nie oznacza, że intensywność tej ochrony w każdej fazie życia i w każdych okolicznościach ma być taka sama".

A "nieodwracalna choroba lub uszkodzenie płodu" to - trudno chyba zaprzeczyć - szczególne okoliczności.

Po drugie, wbrew temu, co mówi Kaczyński, zdanie TK sprzed 23 lat nie oznacza, że rzecz jest ostatecznie przesądzona. Nie mówiąc już o tym, że TK oceniał wtedy poselski wniosek o wyłączenie przesłanki społecznej w oparciu o... poprzednią tzw. Małą Konstytucję, bo obecna jeszcze nie weszła w życie.

"Nieludzki wyrok TK nie ogranicza parlamentu w możliwości odmiennego uregulowania przerywania ciąży w przyszłości (np. liberalizacji prawa aborcyjnego). Parlament może również przywrócić przepis, który TK uznał za niekonstytucyjny - wyjaśniał OKO.press konstytucjonalista, dr Michał M. Ziółkowski.

Raz sformułowana interpretacja przepisu konstytucyjnego nie zamyka dyskusji. Ona ją otwiera. Dopiero utrwalona interpretacja stabilizuje dyskusje.

W tym wypadku nie można zaś mówić o utrwalonej interpretacji. Mamy tylko dwa orzeczenia, z czego jedno jest z 1997 roku (wydane w innym kontekście społecznym i politycznym). Drugie, z 22 października 2020, wydane zostało z naruszeniem prawa".

Całe wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego z 26 października 2020

Szanowni Państwo, 22 października TK wydał wyrok w sprawie zgodności z Konstytucją art. ustawy z 1993, która zakazuje aborcji, ale dozwala dokonania jej w pewnych okolicznościach, w tym przy ciężkim uszkodzeniu dziecka w okresie prenatalnym, albo też w wypadku ciężkiej choroby prowadzącej do śmierci. Ten wyrok jest całkowicie zgodny z Konstytucją, co więcej w świetle Konstytucji innego wyroku w tej sprawie być nie mogło.

Przypomnę, że ta konstytucja została uchwalona przez parlament lat 93-97, uchwalona w 97. roku. Był to parlament, w którym przewagę, bardzo dużą przewagę miała lewica. I ten wyrok [z 2020 r.] stał się dzisiaj powodem albo pretekstem do gwałtownych wystąpień społecznych, wystąpień, które przebiegają przy tym w szczególnej sytuacji. Mamy ciężkie stadium epidemii COVID-u, mamy stan, w którym wszelkiego rodzaju zgromadzenia powyżej pięciu osób są zakazane, mamy stan, w którym te demonstracje będą z całą pewnością kosztowały życie wielu ludzi. Ci, którzy do nich wzywają, ale także i ci, którzy w nich uczestniczą, sprowadzają niebezpieczeństwo powszechne, a więc dopuszczają się przestępstwa, poważnego przestępstwa. Władze mają nie tylko prawo, ale i obowiązek przeciwstawiania się tego rodzaju wydarzeniom.

Ale mają one jeszcze także inny aspekt. Dokonywane są ataki na kościoły. To jest wydarzenie w historii Polski, przynajmniej w tej skali, całkowicie nowe. Wydarzenie fatalne, bo Kościół może być różnie oceniany, można być człowiekiem wierzącym lub niewierzącym - Polska zapewnia pełną tolerancję religijną - ale z całą pewnością ten depozyt moralny, którego dzierżycielem jest Kościół, to jedyny system moralny, który jest w Polsce powszechnie znany. Jego odrzucenie to nihilizm. I ten nihilizm właśnie widzimy w tych demonstracjach i w tych atakach na Kościół, ale także w sposobie wyrażania, ekspresji tych, którzy demonstrują, niebywałej wręcz wulgarności, tym wszystkim, co pokazuje bardzo niedobre strony pewnej części naszego społeczeństwa. A ponieważ w tych demonstracjach bardzo często na wezwanie dorosłych uczestniczą także dzieci, to szkodliwość tego aspektu przedsięwzięcia jest szczególnie wielka.

Trzeba się temu, jeszcze raz powtarzam, przeciwstawić. To obowiązek państwa, ale także obowiązek nasz, obowiązek obywateli.

W szczególności musimy bronić polskich kościołów. Musimy ich bronić za każdą cenę. Wzywam wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich, którzy nas wspierają do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła, w obronie tego, co dziś jest atakowane i jest atakowane nieprzypadkowo.

Bardzo często w tych atakach widać pewne elementy przygotowania, być może nawet wyszkolenia.

Ten atak jest atakiem, który ma zniszczyć Polskę. Ma doprowadzić do tryumfu sił, których władza w gruncie rzeczy zakończy historię narodu polskiego, tak jak dotąd żeśmy go postrzegali. Tego narodu, który jest naszym narodem, który mamy w naszych umysłach i w naszych sercach. Który jest przedmiotem polskiego patriotyzmu. Brońmy Polski, brońmy patriotyzmu i wykażmy tutaj zdecydowanie i odwagę. Tylko wtedy można tą wypowiedzianą, wprost wypowiedzianą przez naszych przeciwników wojnę wygrać.

I musimy też pamiętać, że mamy całkowitą rację jeśli chodzi o kwestie prawne. Tego wyroku nie można zmienić w trakcie obowiązywania obecnej Konstytucji. Nie można tym bardziej uchwalić ustawy, która by dopuszczała aborcję na życzenie, a takie jest żądanie skrajnej lewicy sformułowane dzisiaj w Sejmie wśród okrzyków „Wojna, wojna!“.

Jest dziś czas, w którym musimy umieć powiedzieć “nie”, powiedzieć „nie” temu wszystkiemu, co może nas zniszczyć. Ale to zależy od nas, to zależy od państwa, od jego aparatu, ale przede wszystkim zależy od nas. Od dalszej determinacji, naszej odwagi.

Obrońmy Polskę!

Całe wystąpienie Wojciecha Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981

Obywatelki i obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej!

Zwracam się dziś do Was jako żołnierz i jako szef rządu polskiego. Zwracam się do Was w sprawach wagi najwyższej. Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów polski dom ulega ruinie. Struktury państwa przestają działać. Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe ciosy. Warunki życia przytłaczają ludzi coraz większym ciężarem. Przez każdy zakład pracy, przez wiele polskich domów, przebiegają linie bolesnych podziałów. Atmosfera niekończących się konfliktów, nieporozumień, nienawiści - sieje spustoszenie psychiczne, kaleczy tradycje tolerancji. Strajki, gotowość strajkowa, akcje protestacyjne stały się normą. Wciąga się do nich nawet szkolną młodzież. Wczoraj wieczorem wiele budynków publicznych było okupowanych. Padają wezwania do fizycznej rozprawy z "czerwonymi", z ludźmi o odmiennych poglądach. Mnożą się wypadki terroru, pogróżek i samosądów moralnych, a także bezpośredniej przemocy.

Szeroko rozlewa się po kraju fala zuchwałych przestępstw, napadów i włamań. Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego. Chaos i demoralizacja przybrały rozmiary klęski. Naród osiągnął granice wytrzymałości psychicznej. Wielu ludzi ogarnia rozpacz. Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę. Uczciwość wymaga, aby postawić pytanie: Czy musiało do tego dojść? Obejmując urząd prezesa Rady Ministrów wierzyłem, że potrafimy się podźwignąć. Czy zrobiliśmy więc wszystko, aby zatrzymać spiralę kryzysu?

Historia oceni nasze działania. Nie obeszło się bez potknięć. Wyciągamy z nich wnioski. Przede wszystkim jednak minione miesiące były dla rządu czasem pracowitym, borykaniem się z ogromnymi trudnościami. Niestety - gospodarkę narodową uczyniono areną walki politycznej. Rozmyślne torpedowanie rządowych poczynań sprawiło, że efekty są niewspółmierne do włożonego wysiłku, do naszych zamierzeń. Nie można odmówić nam dobrej woli, umiaru, cierpliwości. Czasem było jej może aż zbyt wiele. Nie można nie dostrzec okazywanego przez rząd poszanowania umów społecznych. Szliśmy nawet dalej. Inicjatywa wielkiego porozumienia narodowego zyskała poparcie milionów Polaków. Stworzyła szansę pogłębienia systemu ludowładztwa, rozszerzenia zakresu reform.

Te nadzieje obecnie zawiodły. Przy wspólnym stole zabrakło kierownictwa "Solidarności". Słowa wypowiedziane w Radomiu, obrady w Gdańsku odsłoniły bez reszty prawdziwe zamiary jej przywódczych kręgów. Zamiary te potwierdza w skali masowej codzienna praktyka, narastająca agresywność ekstremistów, jawne dążenie do całkowitego rozbioru socjalistycznej polskiej państwowości. Jak długo można czekać na otrzeźwienie? Jak długo ręka wyciągnięta do zgody ma się spotykać z zaciśniętą pięścią? Mówię to z ciężkim sercem, z ogromną goryczą. W naszym kraju mogło być inaczej. Powinno być inaczej. Dalsze trwanie obecnego stanu prowadziłoby nieuchronnie do katastrofy, do zupełnego chaosu, do nędzy i głodu. Surowa zima mogłaby pomnożyć straty, pochłonąć liczne ofiary. Szczególnie wśród najsłabszych - tych, których chcemy chronić najbardziej. W tej sytuacji bezczynność byłaby wobec narodu przestępstwem.

Trzeba powiedzieć: dość! Trzeba zapobiec, zagrodzić drogę konfrontacji, którą zapowiedzieli otwarcie przywódcy "Solidarności". Musimy to oznajmić właśnie dziś, kiedy znana jest bliska data masowych politycznych demonstracji, w tym również w centrum Warszawy, zwołanych w związku z rocznicą wydarzeń grudniowych. Tamta tragedia powtórzyć się nie może. Nie wolno, nie mamy prawa dopuścić, aby zapowiedziane demonstracje stały się iskrą, od której zapłonąć może cały kraj. Instynkt samozachowawczy narodu musi dojść do głosu. Awanturnikom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki.

Obywatelki i obywatele! Wielki jest ciężar odpowiedzialności, jaka spada na mnie w tym dramatycznym momencie polskiej historii. Obowiązkiem moim jest wziąć tę odpowiedzialność - chodzi o przyszłość Polski, o którą moje pokolenie walczyło na wszystkich frontach wojny i której oddało najlepsze lata swego życia. Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami Konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju. Chcę, aby wszyscy zrozumieli motywy i cele naszego działania. Nie zmierzamy do wojskowego zamachu, do wojskowej dyktatury. Naród ma w sobie dość siły, dość mądrości, aby rozwinąć sprawny, demokratyczny system socjalistycznych rządów. W takim systemie siły zbrojne będą mogły pozostawać tam, gdzie jest ich miejsce - w koszarach. Żadnego z polskich problemów nie można na dłuższą metę rozwiązać przemocą. Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego nie zastępuje konstytucyjnych organów władzy. Jej jedynym zadaniem jest ochrona porządku prawnego w państwie, stworzenie gwarancji wykonawczych, które umożliwią przywrócenie ładu i dyscypliny. To ostatnia droga, aby zapoczątkować wychodzenie kraju z kryzysu, uratować państwo przed rozpadem. Komitet Obrony Kraju powołał pełnomocników-komisarzy wojskowych na wszystkich szczeblach administracji państwowej oraz w niektórych jednostkach gospodarczych. Pełnomocnicy-komisarze otrzymali prawo nadzorowania działalności organów administracji państwowej - od ministerstw do gmin.

Proklamacja Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz publikowane dziś dekrety określają szczegółowo normy publicznego porządku na okres trwania stanu wojennego. Wojskowa Rada zostanie rozwiązana wówczas, gdy w kraju zapanują rządy prawa, gdy powstaną warunki do normalnego funkcjonowania cywilnej administracji oraz ciał przedstawicielskich. W miarę stabilizowania się sytuacji wewnętrznej ograniczenia swobód w życiu publicznym będą zmniejszane lub uchylane. Niech nikt jednak nie liczy na słabość lub wahanie. W imię interesu narodowego, dokonano zapobiegawczo internowania grupy osób zagrażających bezpieczeństwu państwa. W grupie tej znajdują się ekstremalni działacze "Solidarności" oraz nielegalnych organizacji antypaństwowych. Na polecenie Wojskowej Rady internowano również kilkadziesiąt osób, na których ciąży osobista odpowiedzialność 2-a doprowadzenie w latach siedemdziesiątych do głębokiego kryzysu państwa,- czy za nadużywanie stanowisk dla osobistych korzyści. Wśród osób tych znajdują się między innymi: Edward Gierek, Piotr Jaroszewicz, Zdzisław Grudzień, Jerzy Łukaszewicz, Jan Szydlak, Tadeusz Wrzaszczyk i inni. Pełna lista zostanie opublikowana. Będziemy konsekwentnie oczyszczać polskie życie ze zła - bez względu na to, gdzie się ono rodzi. Wojskowa Rada zapewni warunki do bezwzględnego zaostrzenia walki z przestępczością. Działalność przestępczych gangów rozpatrywana będzie przez sądy w trybie doraźnym. Osoby trudniące się spekulacją na wielką skalę, czerpiące nielegalne zyski, naruszające normy współżycia społecznego będą ścigane i karane z całą surowością. Majątki zgromadzone w bezprawnej drodze ulegną konfiskacie. Osoby na stanowiskach kierowniczych, winne zaniedbań służbowych, marnotrawstwa i partykularyzmu, nadużywania władzy i bezdusznego stosunku do spraw obywateli, będą na wniosek pełnomocników-komisarzy wojskowych zwalniane ze stanowisk w trybie dyscyplinarnym. Trzeba przywrócić szacunek do ludzkiej pracy. Zapewnić poszanowanie prawa i porządku, trzeba zagwarantować bezpieczeństwo osobiste każdemu, kto chce spokojnie żyć i spokojnie pracować. Przepisy specjalnego dekretu przewidują darowanie i puszczenie w niepamięć niektórych przestępstw oraz wykroczeń przeciwko interesom państwa popełnionych przed 13 grudnia bieżącego roku. Nie szukamy odwetu, kto bez złej woli dał się ponieść emocjom, uległ fałszywej inspiracji, może skorzystać z tej szansy.

Obywatelki i obywatele! Żołnierz polski wiernie służył i służy ojczyźnie. Zawsze na pierwszej linii, w każdej społecznej potrzebie. Również dziś z honorem spełni swój obowiązek. Nasz żołnierz ma czyste ręce, nie zna prywaty, lecz twardą służbę. Nie ma innego celu niż dobro narodu. Odwołanie się do pomocy wojska może mieć i ma tylko charakter przejściowy, nadzwyczajny. Wojsko nie zastąpi normalnych mechanizmów socjalistycznej demokracji. Demokrację można jednak wdrażać i rozwijać tylko w państwie silnym i praworządnym. Anarchia jest zaprzeczeniem, jest wrogiem demokracji. Jesteśmy tylko kroplą w strumieniu polskich dziejów. Składają się one nie tylko z chlubnych kart. Są w nich również karty ciemne: liberum veto, prywata, swary. W rezultacie - upadek i klęska. Ten tragiczny krąg trzeba kiedyś przerwać. Nie stać nas na kolejną powtórkę z historii. Pragniemy Polski wielkiej - wielkiej swym dorobkiem, kulturą, formami życia społecznego, pozycją w Europie. Jedyną drogą do tego celu jest socjalizm akceptowany przez społeczeństwo, stale wzbogacany doświadczeniem życia. Taką Polskę będziemy budować. Takiej Polski będziemy bronić. W tym dziele rola szczególna przypada ludziom partii. Mimo popełnionych błędów i gorzkich porażek partia w procesie historycznych przemian jest nadal siłą aktywną i twórczą. Aby skutecznie sprawować swą przewodnią misję, współpracować owocnie z sojuszniczymi siłami, opierać się musi na ludziach prawych, skromnych i odważnych. Na takich, którzy w każdym środowisku zasłużą na miano bojowników o sprawiedliwość społeczną, o dobro kraju. To przede wszystkim rozstrzygnie o autorytecie partii w społeczeństwie. To jest jej perspektywa. Będziemy oczyszczać wiecznie żywe źródła naszej idei z deformacji i wypaczeń. Chronić uniwersalne wartości socjalizmu, wzbogacając je stale o narodowe pierwiastki i tradycje. Na tej drodze socjalistyczne ideały stawać się będą bliższe większości narodu, bezpartyjnym ludziom pracy, młodemu pokoleniu. A także zdrowemu, zwłaszcza robotniczemu, nurtowi "Solidarności", który własnymi siłami i we własnym interesie odsunie od siebie proroków konfrontacji i kontrrewolucji. Tak pojmujemy ideę porozumienia narodowego. Podtrzymujemy ją. Szanujemy wielość światopoglądów. Doceniamy patriotyczne stanowisko Kościoła. Istnieje nadrzędny cel, jednoczący wszystkich myślących, odpowiedzialnych Polaków: miłość ojczyzny, konieczność umocnienia z takim trudem wywalczonej niepodległości, szacunek dla własnego państwa. To najmocniejszy fundament prawdziwego porozumienia.

Obywatelki i obywatele! Tak, jak nie ma odwrotu od socjalizmu, tak nie ma powrotu do błędnych metod i praktyk sprzed sierpnia 1980 roku. Podjęte dziś kroki służą zachowaniu podstawowych przesłanek socjalistycznej odnowy. Wszystkie doniosłe reformy będą kontynuowane w warunkach ładu, rzeczowej dyskusji i dyscypliny. Odnosi się to również do reformy gospodarczej. Nie chcę składać obietnic. Przed nami trudny okres. Po to, aby jutro mogło być lepiej, dziś trzeba uznać twarde realia, zrozumieć konieczność wyrzeczeń. Jedno chciałbym osiągnąć - spokój. Jest to podstawowy warunek, od którego zacząć się powinna lepsza przyszłość. Jesteśmy krajem suwerennym. Z tego kryzysu musimy więc wyjść o własnych siłach. Własnymi rękami musimy odsunąć zagrożenie. Historia nie przebaczyłaby obecnemu pokoleniu zaprzepaszczenia tej szansy. Musimy położyć kres dalszej degradacji, jakiej ulega międzynarodowa pozycja naszego państwa. 36-milionowy kraj w sercu Europy nie może pozostawać w nieskończoność w upokarzającej roli petenta. Nie wolno nam nie dostrzegać, że znów odżywają szydercze opinie o "Rzeczypospolitej, co nierządem stoi". Trzeba uczynić wszystko, by opinie takie trafiły do lamusa historii. W tym trudnym momencie zwracam się do naszych socjalistycznych sojuszników i przyjaciół. Wielce sobie cenimy ich zaufanie oraz stałą pomoc. Sojusz polsko-radziecki jest i pozostanie kamieniem węgielnym polskiej racji stanu, gwarancją nienaruszalności naszych granic. Polska jest i będzie trwałym ogniwem Układu Warszawskiego, niezawodnym członkiem socjalistycznej wspólnoty narodów. Zwracam się również do naszych partnerów w innych krajach, z którymi pragniemy rozwijać dobre, przyjazne stosunki.

Zwracam się do całej opinii światowej. Apelujemy o zrozumienie dla wyjątkowych warunków, jakie w Polsce powstały, dla nadzwyczajnych środków, jakie okazały się konieczne. Nasze działania nie zagrażają nikomu. Mają jeden cel: usunięcie zagrożeń wewnętrznych, a tym samym zapobieżenie niebezpieczeństwu dla pokoju i współpracy międzynarodowej. Zamierzamy dotrzymywać zawartych umów i porozumień. Pragniemy, aby słowo "Polska" budziło zawsze szacunek, sympatię w Europie i w świecie.

Polki i Polacy! Bracia i siostry! Zwracam się do Was wszystkich jako żołnierz, który pamięta dobrze okrucieństwo wojny. Niechaj w ' tym umęczonym kraju, który zaznał już tyle klęsk, tyle cierpień, nie popłynie ani jedna kropla polskiej krwi. Powstrzymajmy wspólnym wysiłkiem widmo wojny domowej. Nie wznośmy barykad tam, gdzie jest potrzebny most.

Zwracam się do Was, robotnicy polscy: wyrzeknijcie się dla ojczyzny Waszego niezbywalnego prawa do strajku na taki okres, jaki okaże się niezbędny dla przezwyciężenia najostrzejszych trudności. Musimy uczynić wszystko, aby owoce Waszej ciężkiej pracy nigdy już nie poszły na marne.

Zwracam się do Was, bracia chłopi: nie pozwólcie rodakom przymierać głodem. Zadbajcie o polską ziemię, aby wszystkich nas mogła wyżywić.

Zwracam się do Was, obywatele starszych pokoleń: ocalcie od zapomnienia prawdę o latach wojny, o trudnym czasie odbudowy. Przekażcie ją swym synom i wnukom. Przekażcie im swój żarliwy patriotyzm, gotowość wyrzeczeń dla dobra ojczystego kraju.

Zwracam się do Was, polskie matki, żony i siostry: dołóżcie wszelkich starań, aby w polskich rodzinach nie przelewano więcej łez.

Zwracam się do młodych Polek i Polaków, okażcie obywatelską dojrzałość i głęboki namysł nad własną przyszłością, nad przyszłością ojczyzny.

Zwracam się do Was nauczyciele, twórcy nauki i kultury, inżynierowie, lekarze, publicyści: niech na tym groźnym zakręcie naszej historii zwycięży rozum przeciw rozognionym emocjom, intelektualna wykładnia patriotyzmu przeciw zwodniczym mitom.

Do Was się zwracam, moi towarzysze broni - żołnierze Wojska Polskiego w służbie czynnej i w rezerwie: bądźcie wierni przysiędze, jaką składaliście ojczyźnie na dobre i na złe. Od waszej dzisiejszej postawy zależy los kraju.

Zwracam się do Was, funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa: strzeżcie państwa przed wrogiem, a ludzi pracy przed bezprawiem i przemocą.

Zwracam się do wszystkich obywateli - nadeszła godzina ciężkiej próby. Próbie tej musimy sprostać, dowieść, że Polski jesteśmy warci.

Rodacy! Wobec całego narodu polskiego i wobec całego świata pragnę powtórzyć te nieśmiertelne słowa: Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy.

;

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze