0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.plTomasz Pietrzyk / Ag...

Nawet 100 godzin nie minęło od rozmowy ministra Michała Cieślaka z Agnieszką Głazek z poczty w Pacanowie, a ledwo doba od wtorkowego artykułu w „Gazecie Wyborczej Kielce”, która rozmowę opisała - i minister stracił robotę w rządzie. Jarosław Kaczyński w środę wieczorem w Sochaczewie powiedział Cieślakowi: „Czuj się odwołany” (tych słów nie użył, ale taki właśnie był sens wypowiedzi wicepremiera występującego w roli premiera).

W piątek 3 czerwca 2022 koło południa na pocztę w miejscowości Pacanów w Świętokrzyskiem (1100 mieszkańców) przyszedł Michał Cieślak. Naczelniczka poczty, Agnieszka Głazek, rozpoznała w nim posła i ministra. Zaczęła z nim rozmawiać. Według jej relacji poskarżyła się na wysokie ceny benzyny i raty kredytów.

Jeszcze tego samego dnia zadzwonił do niej dyrektor placówki, przekazał, że wpłynęła na nią skarga ministerialna oraz dał jej wybór: zwolni się sama lub zostanie dyscyplinarnie zwolniona.

W poniedziałek 6 czerwca 2022 do związku zawodowego działającego w poczcie w Pacanowie wpłynęło pismo z prośbą o informację, czy pani Agnieszka jest objęta ochroną związkową. „To zwykle oznacza, że pracodawca ma jakieś niecne zamiary i zamierza zwolnić kogoś z pracy” - powiedział „Gazecie Wyborczej” przewodniczący związku.

We wtorek 7 czerwca 2022 w kieleckim wydaniu „Gazety Wyborczej” ukazał się tekst opisujący sprawę, z obszernymi wypowiedziami Agnieszki Głazek.

Dopiero po tym tekście głos zabrał minister. Tego samego dnia wydał oświadczenie, w którym napisał, że był „uczestnikiem zachowania Pani naczelnik, które nie licuje z powagą piastowanego urzędu”. Przyznał, że interweniował u samego prezesa Poczty Polskiej. Według ministra Głazek miała używać wulgaryzmów, według niej nic takiego nie miało miejsca. Minister zakończył oświadczenie słowami: „Rozumiem, że każdy może mieć gorszy dzień, dlatego poprosiłem Prezesa Poczty Polskiej o wyrozumiałość dla Pani Naczelnik”.

W środę 8 czerwca 2022 popołudniu oświadczenie wydała Poczta Polska. „Nie stwierdzono zaistnienia przesłanek mogących stanowić podstawę do wyciągnięcia konsekwencji służbowych wobec naszej pracowniczki. Oznacza to, że będzie nadal kontynuować pracę na dotychczasowym stanowisku i dotychczasowych warunkach”.

Również w środę, około godziny 14, do związku zawodowego wpłynęło pismo z prośbą o anulowanie poprzedniej prośby - o informację, czy Agnieszka Głazek jest objęta ochroną związkową.

Wieczorem, po godzinie 19 w Sochaczewie Jarosław Kaczyński powiedział: „Oczekuję od pana ministra, że się poda do dymisji. Jak się nie poda, będzie odwołany”.

Po godzinie 22 Michał Cieślak napisał na Twitterze: „Po rozmowie z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim oraz prezesem Partii Republikańskiej Adamem Bielanem, kierując się dobrem Zjednoczonej Prawicy, podjąłem decyzje o rezygnacji z funkcji ministra w KPRM. Odpowiedzialność za przyszłość naszego obozu politycznego często wymaga podejmowania trudnych decyzji. Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu dziękuję za zaufanie i współpracę”.

W piątek 10 czerwca 2022 w rozmowie z PAP Jarosław Kaczyński powiedział: „Minister Cieślak zachował się honorowo. Jego zachowanie ocenią jednak wyborcy już w przyszłym roku - czy to była rzeczywiście taka bardzo poważna sprawa, czy też może inne rzeczy się liczą dużo bardziej. (...) Żeby było jasne, nikt nie został usunięty z pracy. W tej sprawie nic się praktycznie nie stało, on nikogo nie zaatakował. Poczta w swoim oświadczeniu twierdzi, że nie stało się nic złego, także ze strony pracownicy. Nie chcę wchodzić tutaj w ocenę tego, ale z całą pewnością jest tak, że to nie była sytuacja taka, iż przyszedł na pocztę i zaczął - używając potocznego języka - rozrabiać. Wtedy sytuacja byłaby rzeczywiście inna”.

Skąd taka szybka reakcja? Reakcja, której nie było ani w przypadku marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, używającego służbowych samolotów do prywatnych podróży, ani w niedawnym przypadku Łukasza Mejzy?

Przeczytaj także:

Kaczyński nie może krytykować własnych wyborców

Sprawa Cieślaka dotyka miękkiego podbrzusza PiS. Oto polityk obozu władzy donosi przełożonym na kobietę, która śmiała mu powiedzieć w twarz to, o czym mówi cała Polska. I to naprawdę cała: bez względu na to, czy głosuje na Platformę, Hołownię, Lewicę, czy PiS. Kiedy 9 czerwca 2022 premier Mateusz Morawiecki krzyczał w Sejmie do opozycji: „Najważniejsze jest to, co się tutaj dzieje: w Augustowie, w Krośnie, w Rzeszowie, w Gorzowie, w Gorlicach”, ta sama opozycja odkrzyknęła mu ze swoich ław: „Pacanów! Pacanów!”

View post on Twitter

Morawiecki próbował wjechać na często uczęszczaną przez PiS ścieżkę: „Tu jest Polska”. Tu, czyli w małych miejscowościach. Opozycja tej Polski nie zna, nie rozumie jej problemów - taki przekaz ma od dawna Prawo i Sprawiedliwość. Jednak być może pierwszy raz od 2015 r. ta ścieżka okazała się ryzykownie dziurawa. Zachwiała się poważnie latami budowana strategia, oparta na kontraście między PiS-em (rozumie problemy zwykłych Polaków) a opozycją (jeździ się skarżyć do Brukseli).

  • Po pierwsze, sytuacja z Pacanowa wryła się w sam środek moralnego podziału, który politycznie wyzyskuje PiS: na czysty, pracujący lud i skorumpowane elity.
  • Po drugie, dotyczy właśnie „ważnych problemów polskich rodzin”, o których mówił Morawiecki.

Agnieszka Głazek z Pacanowa nie skarżyła się ministrowi Cieślakowi na rozwalanie konstytucyjnego systemu prawa, tylko na ceny benzyny i raty kredytów. Nie krzyczała „Precz z Kaczorem-dyktatorem!”, tylko powiedziała ministrowi, że on jej nie rozumie, bo dużo zarabia. „Powiedziałam, ile wydaję pieniędzy, kiedy jadę zatankować. A ile ja zarabiam? Trzy tysiące, kiedy spłacę kredyty, zostają mi jakieś grosze na życie” - relacjonowała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. A minister koncertowo udowodnił, że faktycznie nie rozumie.

Takiej skargi nie można zbyć propagandowym „totalna opozycja kłamie”. To szara rzeczywistość wnosi skargę do władzy.

Rzeczywistość, którą dzielą dziś wyborcy wszystkich partii (nawet biorąc pod uwagę to, co często w OKO.press powtarzamy, że każdy ma swoją inflację, bo nie wszyscy żyjemy tak samo i nie wszyscy to samo kupujemy).

W sondażu Ipsos dla OKO.press aż 73 proc. badanych przyznało, że odczuwa wzrost cen jako wyższy niż 30 proc., podczas gdy w rzeczywistości podczas badania wynosił on 12 proc. Co więcej, nasze badanie pokazuje, że najubożsi w nieco większym stopniu odczuwają wzrost cen. Kolejne grupy, które deklarują, że inflacja dotknęła je najmocniej, to osoby powyżej 60 roku życia i te z niższym wykształceniem. Na wszystkich tych grupach PiS opiera swoje poparcie.

„Potencjalnie groźna dla nas sprawa. Nikt się nie utożsamia się z sędziami, ale z kobietą na poczcie w Pacanowie już tak. Trzeba było szybko podejmować decyzje. Wiele osób zgłaszało się do prezesa z radą, by zdymisjonować Cieślaka” - powiedział Jackowi Gądkowi z Gazety.pl ważny polityk PiS.

Dlaczego Cieślak wyleciał, a Mejza trwał?

Gdy wybuchała afera byłego wiceministra sportu, Łukasza Mejzy (nota bene zarówna Cieslak, jak i Mejza są z tego samego, satelickiego wobec PiS ugrupowania - Partii Republikańskiej Adama Bielana), na reakcję trzeba było czekać ponad miesiąc.

Artykuły o tym, że Mejza sprzedaje niesprawdzone terapie za grube tysiące, Wirtualna Polska zaczęła publikować w połowie listopada 2021. Od początku grudnia Mejza stawał się coraz większym internetowym hitem - sieć żyła szczegółami afery, wyszukiwania na jego temat wielokrotnie przebijały wyniki premiera czy prezydenta. A jednak Mejza wciąż trzymał się ministerialnego fotela, politycy obozu władzy powtarzali jedynie, że sprawę trzeba wyjaśnić, nikt nie stawiał kropki nad i.

23 grudnia Łukasz Mejza w końcu podał się do dymisji. Było to tego samego dnia, kiedy Citizen Lab ogłosił, że senator Krzysztof Brejza był inwigilowany przez system Pegasus. PiS próbował więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: zrzucił z wozu kłopotliwy balast i w przeddzień świątecznych rozmów przy stole dał sygnał, że nie ma o czym gadać.

Dlaczego targi z Mejzą trwały tak długo? Po pierwsze, PiS wtedy walczył o sejmową większość, którą stracił, gdy z rządu wyrzucił Jarosława Gowina. Od sierpnia 2021 formalnie partia Kaczyńskiego nie ma większości. Do 228 własnych posłów dobiera głosy z różnych sejmowych pul - a to z Konfederacji, a to od Kukiza. Jeden z tych głosów, na których wisi większość sejmowa, należy właśnie do Łukasza Mejzy. Po drugie, takimi właśnie głosami Kaczyński chciał równoważyć głosy Ziobry, z którym konflikt się wtedy zaostrzał.

Kto może zyskać na Pacanowie

Wydarzenia z Pacanowa mają jeszcze jeden wymiar. Bo polityka rozgrywa się nie tylko w Sejmie i nie tylko na poziomie strategii, ale również na poziomie lokalnym - w okręgach. W wyborach do Sejmu w 2019 w gminie Pacanów oddano 3058 głosów, aż 2013 z nich (czyli 65,83 proc.) padło na listę PiS. 813 osób zagłosowało na Zbigniewa Ziobrę, a 739 właśnie na Michała Cieślaka. Następna w kolejności była Anna Maria Krupka - 263.

Kandydat PSL (17,46 proc. na listę w gminie) dostał tam 186 głosów. Reszta opozycji w ogóle się nie liczyła.

W całym okręgu sytuacja wyglądała tak:

  • PiS: 55,18 proc.
  • KO: 16,65 proc.
  • SLD: 9,95 proc.
  • PSL: 9,88 proc.
  • Konfederacja: 5,95 proc.

Sprawnie, przytomnie zareagował Władysław Kosiniak-Kamysz.

View post on Twitter

O sprawie pisała też świętokrzyska posłanka PO, Marzena Okła-Drewnowicz:

View post on Twitter

Wydaje się jednak, że to PSL, a nie PO mógłby na pacanowskiej sprawie zyskać. I nic dziwnego, że ludowcy postanowili wskoczyć na tego konika. Mówiąc brzydkim językiem spindoktorów: tu można coś ugrać. PSL ma w Świętokrzyskiem więcej niż przyczółek i mógł liczyć, że go poszerzy.

„PiS ma więcej tego rodzaju problemów. To jedna sprawa z tysięcy, akurat ta ujrzała światło dzienne” - powiedział OKO.press rzecznik PSL Miłosz Motyka. Przyznaje, że sygnał o sprawie ministra na poczcie dostał z regionu.

Jesteśmy u progu być może najdłuższej parlamentarnej kampanii wyborczej - zakończy się ona zapewne jesienią 2023. Partie działają już w trybie: „każdy błąd przeciwnika się liczy, każdy można przeliczyć na głosy”. Szybka dymisja Cieślaka ma powstrzymać wymianę tej wyborczej waluty na korzyść opozycji. Ale reagując tak gwałtownie, PiS pokazał swoje miękkie podbrzusze: jednoznacznie odkrył karty i wszyscy mogli zobaczyć, jakie polityczne ciosy bolą obóz władzy najbardziej.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze