Opisujemy dziś historię Joanny*, młodej kobiety, która doświadczyła ciężkiego, bardzo rzadkiego niepożądanego odczynu po szczepieniu przeciw COVID-19. Niestety, nie zasługuje z tego tytułu na żadną pomoc ani ze strony państwa, ani producenta szczepionki. Władze po wielu miesiącach zwlekań powołały wprawdzie Fundusz Kompensacyjny Szczepień Ochronnych, ale bohaterka naszego tekstu nie dostanie żadnego odszkodowania. Mimo, że jej wciąż niezdiagnozowana choroba trwa i nie wiadomo, kiedy dolegliwości miną. Projekt przygotowany na takie właśnie rzadkie, ekstremalne przypadki, ma dziurę.
Państwo tak wyśrubowało warunki korzystania z Funduszu, że ze świadczeń skorzysta ograniczona liczba poszkodowanych – ci, którzy trafili do szpitala i to na co najmniej 14 dni (nie dotyczy to szoku anafilaktycznego). Nie uwzględniło też innych objawów ubocznych, niż wylicza sam producent.
OKO.press – jak ogromna większość mediów, lekarzy i specjalistów na całym świecie- zachęca do szczepień. Ale nie zamykamy oczu na to, że zdarzają się – choć niezwykle rzadko – przypadki ciężkich NOP, czyli niepożądanych objawów poszczepiennych. I trzeba wtedy zrobić wszystko, by takim osobom pomóc.
Daltego zwracamy uwagę, że rząd, który bierze na siebie odpowiedzialność za te szczepienia, nie interesuje się losem nielicznych osób, które nie „załapią” się na pomoc z Funduszu, tymczasem na skutek szczepienia mocno zapadły na zdrowiu. Nie mogą pracować, muszą płacić za wizyty lekarskie, rehabilitację. Jedyna dla nich droga to sąd, a to – jak wiadomo – trwa latami.
10 grudnia 2021 Senat RP zaproponował poprawki do ustawy przegłosowanej przez Sejm. Senatorowie chcą m.in., by o świadczenie mogły występować także te osoby, u których wystąpiły inne objawy niż te wymienione przez producenta szczepionki.
Sprawa niebawem wróci do Sejmu. Jest jeszcze czas, by uwzględnić w niej los takich osób, jak nasza bohaterka.
Joanna ma 30 lat. Nigdy poważnie nie chorowała. Prowadzi zdrowy tryb życia, nie pije, nie pali. W 2019 roku wyszła za mąż za rolnika i prowadzi z nim gospodarstwo rolne. To znaczy prowadziła, gdyż od czasu wzięcia pierwszej dawki szczepionki na COVID-19, nie jest w stanie pomagać mężowi.
Na szczepienie nie miała wielkiej ochoty. Nie to, żeby była antyszczepionkowcem, ale gdyby nie musiała, nie poszłaby na zastrzyk. Niektóre starsze osoby z jej rodziny nie najlepiej zniosły szczepionkę i bała się, że może ją spotkać to samo.
Do szczepienia zmusiła ją sytuacja zawodowa. Poza pracą w gospodarstwie pracowała bowiem również w pobliskim mieście bezpośrednio z osobami starszymi. Po to, by kontynuować to zajęcie, musiała się szczepić. Chciała również zachować się odpowiedzialnie i móc kontaktować się z osobami starszymi z własnej rodziny.
Wyjątkowo ciężki NOP
W niedzielę, 26 czerwca 2021 po konsultacji lekarskiej została zakwalifikowana na szczepienie i wzięła pierwszą dawkę preparatu Pfizera – Comirnaty. Wkrótce poczuła się źle. Oprócz standardowych objawów niepożądanych (ból w miejscu wstrzyknięcia, opuchlizna, zaczerwienienie) w okolicy szyi, pachwiny i na udzie po stronie szczepienia pojawiły się guzki o średnicy 2-5 cm. Joanna znalazła ich kilka, badający ją potem lekarz doszukał się łącznie 10 guzków.
Do tego – jak pisze 10 sierpnia 2021 doktor, który wykonywał szczepienie, w zaświadczeniu o niepożądanych objawach poszczepiennych – doszły:
- „wysoka gorączka (do 40 stopni),
- nudności,
- zawroty głowy,
- senność,
- zaburzenia czucia w nogach (zwłaszcza po stronie przeciwnej do szczepienia),
- uczucie nierównej pracy serca,
- siniaki, wybroczyny żylne na ramionach i nogach,
- poszerzenie żył powierzchniowych w dołach podkolanowych obustronnie (wcześniej bez żylaków, w rodzinie nikt żylaków nie ma)”.
Jedyna na 2 tysiące
Joanna była przerażona. Zaczęła wydzwaniać do punktu szczepień i do swojego lekarza rodzinnego. Ostatecznie po 2 dniach udało jej się dostać na wizytę. Lekarz rodzinny uspokoił ją, że to powiększone węzły chłonne i że przejdzie.
Ponieważ nie przechodziło, udała się do szpitala na SOR, gdzie usłyszała podobne słowa: „Powiększone węzły chłonne, to minie. A że nogi puchną? W końcu to lato. Proszę leżeć z nogami trzymanymi wyżej. Może pani iść do domu”.
Niestety, guzki nie znikały. Joanna nie mogła chodzić. Osłabła, nie była w stanie pracować. Lekarze nie potrafili wytłumaczyć, co się dzieje. Jedna lekarka mówiła, że guzki przejdą po miesiącu, najwyżej dwóch. Inny lekarz twierdził, że może być to zespół przesiąkania włośniczek, rzadka, ale bardzo poważna choroba o złych rokowaniach.
Lekarz kwalifikujący do szczepienia i wykonujący je (korespondowała z nim sms-owo) napisał, iż Joanna jest jedyną osobą na 2 tys. w jego przychodni, która ma tak ciężki NOP [Niepożądany Objaw Poszczepienny].
Specjaliści nie wiedzieli, co jej jest, dlatego też nie wdrażali specjalnego leczenia. Joanna wzięła dwie serie antybiotyków. Nie pomogło.
Problemy finansowe
Oprócz kłopotów ze zdrowiem, zaczęły się problemy finansowe. Joanna przestała zarabiać, a za wiele wizyt lekarskich i badań musiała płacić, żeby nie czekać w kolejce. Wiadomo, pandemia. A i bez pandemii w Polsce długo czeka się na konsultacje u specjalistów.
Zaczęła się starać o pomoc. Jako żona rolnika ubezpieczonego w KRUS mogła co najwyżej starać się o 300 zł zasiłku chorobowego miesięcznie. Potem okazało się, że i to się jej nie należy, ponieważ choroba nie miała związku z pracą w gospodarstwie.
Napisała do wszystkich świętych: terenowego oddziału NFZ, Ministerstwa Zdrowia, Sanepidu, Rzecznika Praw Pacjenta, wreszcie do producenta szczepionki.
NFZ nie posiada kompetencji
15 lipca 2021 NFZ odpowiedział:
„Z informacji uzyskanych z Ministerstwa Zdrowia wynika, że umowa zawarta przez Komisję Europejską bezpośrednio z producentami szczepionek, ceduje na państwa członkowskie odpowiedzialność cywilną za wszelkie niepożądane zdarzenia w procesie szczepień, czyli odpowiedzialność przejmuje Skarb Państwa”.
I dalej: „Zasady dotyczące ewentualnej odpowiedzialności za działania niepożądane, jak i długotrwałe skutki uboczne, będą określone w ustawie powołującej Fundusz Kompensacyjny”.
A odpowiadając na kolejny list Joanny urzędniczka NFZ sprecyzowała:
„Fundusz Kompensacyjny, który jest w trakcie opracowywania, ma objąć osoby, które miały wykonane szczepienia ochronne przeciw COVID-19 przeprowadzane po 26 grudnia 2020 r., u których wystąpiły działania niepożądane.
Świadczenie kompensacyjne według projektu, będzie przysługiwało osobie, u której działanie niepożądane:
- spowodowało konieczność hospitalizacji przez okres nie krótszy niż 14 dni albo
- polegało na wystąpieniu wstrząsu anafilaktycznego powodującego konieczność obserwacji na szpitalnym oddziale ratunkowym lub izbie przyjęć albo hospitalizacji przez okres krótszy niż 14 dni.
Narodowy Fundusz Zdrowia jako płatnik za świadczenia opieki zdrowotnej finansowane ze środków publicznych, nie posiada kompetencji w sprawie”.
Pfizer podchodzi ze współczuciem
W podobnym duchu wypowiedział się Rzecznik Praw Pacjenta. Joanna dzwoniła do biura Rzecznika wielokrotnie. Słyszała różne odpowiedzi, ale najczęściej powtarzała się informacja o przygotowywanym Funduszu Odszkodowawczym.
Jeden z urzędników w biurze RzPP polecił jej, by zwróciła się do Skarbu Państwa. Dostała stosowny telefon. Okazało się, że pod tym numerem odzywa się osoba, która zajmuje się… obrotem ziemią.
W tym samym czasie Joanna nawiązała kontakt z producentem szczepionki – przedstawicielstwem Pfizera w Polsce. Wiedziała, że firmy farmaceutyczne w nadzwyczajnych sytuacjach pomagają pacjentom, np. fundując im terapię własnym nierefundowanym lekiem.
Początkowo dzwoniła. Zwodzono ją obiecując telefon zwrotny, na który się nie doczekała. Zaczęła korespondować. 30 sierpnia 2021 dostała list następującej treści:
„Firma Pfizer podchodzi ze współczuciem do Pani sytuacji. Tym nie mniej w zakresie, w jakim domaga się Pani zwrotu kosztów albo innego odszkodowania, spółka Pfizer nie widzi żadnych podstaw do zaoferowania Pani tego rodzaju płatności ze swojej strony”.
W liście była również mowa o przygotowywanym Funduszu Kompensacyjnym.
Producent wreszcie zapewniał, że „z należytą powagą podchodzi do zgłoszeń takich, jak Pani. Dostarczone przez Panią informacje na temat Pani doświadczeń zostały przekazane do zespołu Pfizer odpowiedzialnego za nadzór nad bezpieczeństwem farmakoterapii oraz będą wprowadzone do bazy danych dotyczących bezpieczeństwa, przyczyniając się do zwiększenia naszego ogólnego poziomu wiedzy na temat szczepionki”.
Nikt pani nie zmuszał
Na początku września 2021 Joanna odezwała się do redakcji OKO.press.
„Jedyne, co słyszę w polskich instytucjach, np. w biurze Rzecznika Praw Pacjenta – powiedziała mi w rozmowie telefonicznej – to zapowiedź powołania Funduszu. A kiedy mówię, że pieniądze potrzebne mi są już teraz, a świadczenia z Funduszu i tak prawdopodobnie nie dostanę, bo nie byłam hospitalizowana, pada odpowiedź: »Ale pani się sama zapisała na szczepionkę. Nikt pani nie zmuszał. Nie możemy nic zrobić«”.
Oczywiście pozostaje droga sądowa. „Znalazłam kancelarię, która zgodziła się prowadzić moją sprawę. Będą próbować. Ale to oczywiście potrwa. Polecam jednak osobom z NOP-ami kontakty z kancelariami pracującymi pro bono. Zgadzają się za procent albo po kosztach zająć się sprawą taką, jak moja”.
Obejrzeliśmy dokumenty przesłane przez panią Joannę. Poprosiliśmy jeszcze o potwierdzenie, że jej kłopoty rzeczywiście są bezpośrednim efektem przyjęcia szczepionki.
Nie wystąpię o rentę
Zdobycie tych dokumentów nie było proste. Udało się jednak je uzyskać. Obejrzeliśmy wspomniane zaświadczenie o NOP-ie z 10 sierpnia i 2 nowe dokumenty z 25 listopada wystawione przez dwie różne lekarki. Jedno to „Zaświadczenie o stanie zdrowia” z potwierdzeniem wystąpienia NOP. Drugie to „Skierowanie do poradni immunologicznej z rozpoznaniem Y59 (Powikłanie opieki medycznej. Inne i nieokreślone szczepionki i substancje biologiczne) oraz I87 (Inne patologie żył).
– Jak samopoczucie? – spytałem panią Joannę 6 grudnia.
– Dziś w miarę w porządku. Dolegliwości są, ale już się przyzwyczaiłam. Guzki tak samo duże, nie bolą. Czasem utrudniają oddychanie – mam na myśli ten na tętnicy szyjnej. Nogi puchną. Jednego dnia idę na spacer, a drugiego nogi jak z waty. Unikam spotkań z ludźmi, bo bardzo mi spadła odporność, łapię każdą infekcję.
– Diagnozy nadal nie ma?
– Nie ma.
– Pracuje pani?
– Tylko trochę zdalnie.
– Wystąpi pani o rentę do KRUS?
– Na razie renta mi się nie należy, bo trzeba być 5 lat po ślubie, a my braliśmy go w połowie 2019 r. Zresztą nie chcę niskiej renty, bo jeśli ją wezmę, nie będę mogła dorabiać.
Nie chcę, by za mój NOP płacił polski podatnik
9 grudnia 2021 Sejm przegłosował ustawę wprowadzającą Fundusz Kompensacyjny Szczepień Ochronnych. Opisałem ostateczny projekt na łamach OKO.press.
Posłałem mój tekst pani Joannie.
Zgodziliśmy się, że zapis w ustawie, iż podstawą wypłacenia odszkodowania musi być NOP umieszczony w Charakterystyce Produktu Leczniczego przez producenta jest niesprawiedliwy.
„Producenci tych szczepionek sami przyznają, że ich efekty uboczne nie są zbadane a lista skutków ubocznych może się powiększać – odpisała pani Joanna”. „W ten sposób osoby takie jak ja, mimo NOP-a są wykluczone”.
I dalej:
„Nie chcę, aby za mój NOP płacił polski podatnik. To niesprawiedliwe, że osoby z NOP-ami, takimi jak mój, zostały wykluczone, ponieważ wielkie koncerny zrzekły się odpowiedzialności, a posłowie stworzyli Fundusz, który z założenia ma nie wypłacać pieniędzy. Wątpię, aby przy aktualnym stanie służby zdrowia, ktokolwiek z NOP-em spędził wiele dni w szpitalu”.
De facto takie osoby są, aczkolwiek konieczność aż 14-dniowego pobytu w szpitalu bardzo ograniczy liczbę uprawnionych. Wiceminister zdrowia ostatnio poinformował, że od początku szczepień do 2 grudnia 2021 z powodu NOP na oddziały szpitalne trafiło 317 osób, nie wiadomo jednak ilu z nich spędziło tam ponad 2 tygodnie.
Fundusz nie spełnia oczekiwań
Pani Joanna w ostatnim mailu do mnie: „Osoby z NOP-ami ze względu na teleporady i brak miejsc do lekarzy specjalistów za każdą wizytę muszą płacić. To samo dotyczy leków, rehabilitacji, itd. Owszem, mogę zaczekać na immunologa 200 dni, ale to znacząco wpłynie na mój stan zdrowia”.
„Poza tym latem Rzecznik Praw Pacjenta, poinformował mnie, że aby uzyskać rekompensatę, oprócz zaświadczenia o NOP, muszę zebrać dokumentację medyczną od specjalistów i na bieżąco, czyli raz w miesiącu, ją uzupełniać. Naczyniowiec plus immunolog, plus leki, plus koszty dojazdu, to ponad 1000 zł miesięcznie (sam immunolog to 300 zł)”.
„Mam również wydatki związane z koniecznością korzystania z opieki psychologicznej. Nie ukrywam, że z powodu NOP wpadłam w depresję. Myślę zresztą, że jest to udziałem wielu ludzi mających kłopoty po ciężko przebytym COVID czy w związku z powikłaniami po szczepionce. Skorzystanie z tej pomocy zalecił lekarz. Próbowałam w wielu miejscach zapisać się do psychologa na NFZ – najwcześniejszy termin za rok. Zdecydowałam się więc na prywatne wizyty online – godzina 150 zł. Jedno spotkanie tygodniowo to wydatek 600 zł miesięcznie.”
„Gdyby polskie prawo, przynajmniej umożliwiało w takich przypadkach wcześniejszą wizytę do specjalisty (zwłaszcza, gdy na skierowaniu pisze „pilne”), byłoby to duże ułatwienie. Po NOP-ie nie mogę wykonywać swojej pracy, a koszty związane z leczeniem są duże. Dlatego uważam, że ten Fundusz nie spełnia oczekiwań pacjentów, a ludzie nadal będą się obawiać szczepionek”.
*Imię bohaterki zostało zmienione.
Za swoją głupotę zapłaciła sama, gorzej gdy głupole szkodzą własnym dzieciom.
Ci głupole, którzy je szczepią bez potrzeby zaiste im szkodzą.
Ile NOPów było od rozpoczęcia szczepień, a ilu niezaszczepionych zmarło? Gdy już mówimy o głupocie.
@Katarzyna TG. Naucz się pisać po polsku. Jesteś kompletnie nieczytelna.
Reklama i propaganda.
Porozmawiajcie z faktami:
https://www.thelancet.com/journals/lanepe/article/PIIS2666-7762(21)00235-0/fulltext
https://www.thelancet.com/journals/laninf/article/PIIS1473-3099(21)00648-4/fulltext
https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2021.12.04.21267114v1.full.pdf
i patrzcie na brudne ręce Pfizera:
https://naoku.info/dwa-miliony-za-namawianie-do-szczepien-dzieci/
politycy jako zakładnicy mediów opłacanych przez globalistów…
Dziękuję za uwagę.
https://wolne-forum-transowe.pl/art-totalitaryzm-sanitarny-druk-sejmowy-1846
Lewica jeszcze lepsza – jest w artykule powyżej.
Drodzy niewolnicy, siedźcie dalej cicho, nic nie róbcie, nie róbcie protestów i chwalcie niewolę. Skoro nikt nie krzyczy, ulice są puste, nikomu nie dzieje się krzywda.
Odnośnie odczynów poszczepiennych – dlaczego w przypadku DOBROWOLNYCH SZCZEPIEŃ za podpisaną zgodą mam ze swojej składki NFZ i podatków finansować odczyny poszczepienne? NIECH PFIZER TO ZROBI, skoro jego preparat to spowodował. Myślcie logicznie a nie poddawajcie się presji mediów.
Świetny artykuł, poruszający wiele wątpliwości dzielonych przez osoby obawiające się szczepionki na COVID. Pokazujący bezradności człowieka w starciu z bezdusznymi i nastawionymi jedynie na zysk instytucjami.
Brawo Sławomir Zagórski
Jeśli rząd już komuś ustąpił, to producentom preparatów, zgadzając się na ich brak odpowiedzialności prawnej za wyrządzone szkody, nie mitycznym "antyszczepionkowcom". Nie uprawiajcie taniej demagogii.
Tak właśnie wygląda opieka zdrowotna osób poszkodowanych szczepieniami, są pozostawione same sobie, a ich cierpienie nie jest "medialne" bo nie można go użyć jako pałki na wiadomą grupę społeczną (wcale nie jednorodną, jak usiłuje się czasem wmówić).
"Nie chcę, by za mój NOP płacił polski podatnik" — popieram, niech płaci Pfizer !
Pełna zgoda. Dodałbym tylko, że właśnie w kontekście takich zdarzeń jak opisywane, obrzydliwe jest używanie terminu "antyszczepionkowcy" w stosunku do ludzi, którzy nie mają zaufania do niesprawdzonych dostatecznie szczepionek.
Wstrętne jest też przenoszenie kosztów odpowiedzialności za skutki szczepień z producenta na Skarb Państwa czyli nas samych.
W projekcie ustawy nie ma też nic na temat odszkodowania w przypadku zgonu w wyniku szczepienia.
Znam wiele osób zaszczepionych, którzy NOP-ów nie zgłosili. Czemu? "E tam!" Osłabiona lewa ręka nadal miesiące po szczepieniu albo w noc po zaszczepieniu uczucie tak wielkiego osłabienia, że brak sił do zawołania małżonka o pomoc i myśli że nadchodzi śmierć – to nie są pojedyncze przypadki, sam słyszałem o tym od kilku różnych ludzi.
Gdyby Pfizer czy Moderna nie mogły zagwarantować sobie wyłączenia odpowiedzialności to szczepionkę by Pani zobaczyła w 2024 jakby dobrze poszło – testy kliniczne w których wychwytuje się efekty uboczne trwają latami. W przypadku COVID tego czasu nie mieliśmy więc zwolnienie producentów z odpowiedzialności jest jedynym logicznym rozwiązaniem.
Chyba koło 2024 zaszczepieni faktycznie przekonają się czy dobrze poszło. Z jakiegoś powodu testy klinicznie trwają tak długo a jednym z powodów jest śledzenie długofalowych skutków ubocznych.
"Mówi szczur do szczura:
-Zaszczepiłeś się?
-Chyba żartujesz. Dopiero testują to na ludziach."
Ano, dlatego właśnie zwolnienie z odpowiedzialności producentów było warunkiem koniecznym do podpisania umowy na dostawy preparatu. To nie tyle oni chcieli zarobić co my szybko się zaszczepić. I ciężko winić Pfizera za sytuacje pani Joanny.
Ale trzeba to było rok temu mówić o tym otwartym tekstem. A podpisano tajne umowy. To nie rzuca dobrego światła na całą tę sytuację.
ja dziś idę po trzecią daweczkę. lubię wolność którą daje fakt, że praktycznie jest niemożliwe że zachoruję. a zniewolone przez skrajną prawicę antyszczepy niech drżą ze strachu 🙂
Bzdura.
Jasne. A skąd przekonanie, że jeśli się Pan zaszczepi to nie zachoruje? Ma Pan jakieś statystyki? Bo akurat dane podawane przez Konfederację (niezależnie czy z nimi sympatyzuję czy nie) pokrywają się z moimi obserwacjami w pracy — nie ma znaczenia czy ktoś jest zaszczepiony, tylko czy już wcześniej odchorował.
żyjesz w jakimś innym świecie czy widzisz i czytasz tylko to co chcesz? przecież co jakiś czas statystyki podaje ministerstwo zdrowia, a także dyrektorzy czy lekarze pracujący w poszczególnych szpitalach. szczepionka miała chronić przed ciężkim przebiegiem i hospitalizacją. skoro ok 90% osób hospitalizowanych stanowią zaszczepieni to chyba jest to dobry wynik, prawda? z tych co już zachorują i umrą zaszczepieni stanowią kilka procent. co rozmawiam z jakimś antyszczepionkowcem to powtarza te same bzdury o braku danych czy statystyk gdy te są ogólnie dostępne nie tylko w naszym kraju, ale też innych. nie wiem czy to po prostu zaślepienie czy zwykłe lenistwo bo wszystkie informacje, także te negujące wszystkie antyszczepionkowe tezy są na wyciągnięcie ręki.
Bardzo dobry artykuł. Pokazujecie wszystkie oblicza pandemii i szczepień. No i, jak za każdym razem, wytknęliście nieudolność rządu. I dlatego jestem dumny z tego, że wspieram OKO finansowo. Róbcie dalej to, co robicie, bo robicie to dobrze!
Niech każdy zrobi sobie spokojnie rachunek sumienia, ile garści antybiotyków bezsensownie pożarł w mijającym roku. A potem niech to odniesie do odporności własnej organizmu.
Jak sobie to dała wstrzyknąć i czytała i podpisała oświadczenie to jak w tym memie " niech ginie " to się nazywa instynkt samozachowawczy. Zachciało się allinlusive w grecji to niech cierpi.
Panie Zagórski, dziękujemy!
Staje się Pan jakąś nadzieją w tym beznadziejnym propagandowym świecie.
Jeśli nie ma Pan już nic do stracenia, proszę zbadać i opisać przypadek indyjskiego stanu Uttar Pradesh.
Tam w szczycie kwietniowej fali liczba przypadków dramatycznie urosła z ok. 500 pod koniec marca, do 40000 pod koniec kwietnia, a później nagle zaczęła spadać do 200 w połowie czerwca. W tej chwili mają średnią z 14 dni ledwie kilkanaście przypadków i pojedyncze zgony. To właśnie tam wydawano obywatelom tajemnicze medical kit, które zawierały także iwermektynę i dzięki temu w tym 200 mln stanie udało się uratować dziesiątki tysięcy ludzi. W tej chwili takie zestawy przygotowano także dla leczenia dzieci.
Odwrotnie sytuacja ma się w dużo lepiej wyszczepionym stanie Kerala. Tam fala spadła do 11000, żeby później znów urosnąć do 30000. Teraz mają średnią 4000 i prawie 300 zgonów.
Co Waszym zdaniem powinno się wydarzyć w świecie naukowym walczącym o zakończenie pandemii po zaobserwowaniu tak spektakularnej poprawy w jakimś miejscu na świecie w ciągu zaledwie 4 tygodni?
W świecie, który znaliśmy do 2019 r każdy kraj wysłałby do Uttar Pradesh delegację wirusologów, a WHO natychmiast przeprowadziłoby śledztwo, żeby ustalić jak udało się zdławić śmiercionośnego wirusa. WP, Onet, Newsweek i Okopress rozpisywałyby się spektakularnym sukcesie hindusów.
Tymczasem nic takiego się nie dzieje. Media milczą. Wirusolodzy straszą omikronem i zalecają dawkę przypominającą. Natomiast WHO utajniła zawartość hinduskiego medical kit. A polskie władze nadal sprowadzają kolejne dawki remdisiwiru za grube miliony – leku, który jest nieskuteczny i nawet WHO nie zaleca go w postępowaniu z covid. Jedna dawka tego "leku" jest warta tyle, co medical kit z iwermektyną dla setek ludzi w Indiach lub Polsce.
Czytajcie szybko, bo oko znowu nadpisuje moje linki do źródeł
https://www.thedesertreview.com/opinion/columnists/indias-ivermectin-blackout—part-v-the-secret-revealed/article_9a37d9a8-1fb2-11ec-a94b-47343582647b.html
jeśli już link nie będzie działał, to w wyszukiwarce wystarczy wpisać frazę "India's Ivermectin Blackout – Part V: The Secret Revealed"
Czego jeszcze potrzeba, żeby świat zrozumiał o czyje interesy tu chodzi i komu zależy na tym, żeby pandemia trwała jak najdłużej?
No i jeszcze ten antyszczepionkowy artykuł w Lancet – piekło zamarzło!
https://www.thelancet.com/journals/lanepe/article/PIIS2666-7762(21)00258-1/fulltext?s=08#%20
Tu też już link nie działa, a przecież żródłem jest Lancet! W wyszukiwarce wpisać "The epidemiological relevance of the COVID-19-vaccinated population is increasing"
Jestem zaszczepiony trzema dawkami przeciwko covid-19, szczepionką przeciwko grypie i RSV. Wokół siebie obserwuję cherlających, kichających i kaszlących. Byłem już na trzech pogrzebach w rodzinie (mam tam niestety aktywnych fanatyków naturalnego jedzenia i leczenia). Prowadzę aktywny tryb życia i chyba niezbyt przejmuję się tym jak idiotów ubywa.
Obyś nie był zaskoczony jak "ubędziesz" jako kolejny idiota.
Dowal sobie jeszcze ze trzy daweczki "przypominające" i obyś nie był na czwartym pogrzebie jako "główny celebryta".
To jednak NOP-Y istnieją??? A organizację STOP NOP od dawna wyzywa się od "antyszczepionkowców" i najchętniej szczepionkowi fanatycy spaliliby ich na stosie. A oni tylko walczą o prawa OFIAR szczepionek.
2 dawki już nie działają na nowy wariatn 😉 praktycznie żadnej ochrony 😉 a 3 dawki dają z 30 % mniejsze szanse na zachorowanie… w UK gdzie mieszkam wszyscy którch znam zaszczepieni byli chorzy i niektórzy w szpitalu wylądowali… niezaszczepieni w większości przeszli łagodnie 😉 na to nie ma reguły 😉 to tylko statystyka
Niepożądane odczyny poszczepienne jednak się zdarzają (https://www.pzh.gov.pl/serwisy-tematyczne/niepozadane-odczyny-poszczepienne-covid-19/) i trzeba mieć to na uwadze i się z tym liczyć. Bardzo dobrze, że zdrowie Ci dopisuje i nic Ci nie dolega, niestety przykre to, iż członkowie Twojej rodziny nie mieli tyle szczęścia. Mam nadzieję, że nie zaliczyłeś ich do grona idiotów, których Ci nie żal….. Zdrowia życzę
Po chrześcijańsku Kasiu tylko, że doniesienia rządowe też trzeba umieć czytać i interpretować.
Szkoda, że tekst napisany i opublikowany w dobrej wierze spowoduje przede wszystkim euforię antyszczepionkowców, bo idealnie wpisuje się w ich narrację. Są i pozostaną głusi na fakt, że takie skrajne NOP-y zdarzają się niezwykle rzadko i nie przekreślają ochronnego działania szczepień w skali populacji. Przecież wypadki drogowe, w których ginie codziennie kilkanaście osób nie zniechęcają nikogo do korzystania z samochodu ani podważania sensu motoryzacji.
Nie zgodzę się z Twoim komentarzem. Antyszczepionkowcy są bardzo aktywni w rozpowszechnianiu informacji, z których 99% to jest wierutna bzdura (osobiście wierzę naukowcom). Natomiast zgodzę się z nimi, że w mediach trwa propaganda szczepień na COVID-19 jako tych perfekcyjnie dopracowanych, nieskazitelnych substancji. Nic się nie mówi o NOP-ach. Później ludzie słyszą o NOP-ach od antyszczepionkowców i myślą sobie – telewizja kłamie! A przecież ludzie powinni być od razu informowani – w miarę przybywania przypadków – o ryzyku! Wytłumaczyć im, na twardych danych, że NOP są SKRAJNIE rzadkie – pokazać na liczbach. I jednocześnie pokazać, że jeśli coś im się stanie po wzięciu takiej szczepionki, to otrzymają niezbędną pomoc. No ale to powinno zapewnić Państwo. A wszyscy wiemy, kto tym krajem rządzi.
Telewizja i inne media, żeby zyskać zaufanie społeczeństwa, powinny być szczere. Pokazać wykresy prawdopodobieństwa właśnie np. śmierci w wypadku drogowym, czy śmierci na COVID – o ile bardziej są narażeni na śmierć, jeśli się nie zaszczepią. Wyłożyć jak krowie na rowie, bo większość Polaków ma zdecydowane braki w wiedzy z Prawdopodobieństwa.
M.in. dzięki temu artykułowi będę dalej ufał OKO.press tak jak ufałem do tej pory.
Serdecznie pozdrawiam,
Maciej
Panie Macieju, ja też ufam OKO.press i w zasadzie podzielam Pańską argumentację. Wszyscy powinniśmy być rzetelni, uczciwi i prawdomówni, a zwłaszcza dziennikarze. Moja obawa o skutki, jakie wywoła komentowany tekst bierze się stąd, że nie jesteśmy obiektywni i mamy skłonność do selektywnego przyjmowania informacji, szukając potwierdzenia naszych przekonań. Można słowo SKRAJNIE RZADKIE napisać jeszcze grubszymi wersalikami, w dodatku na czerwono, a przeciwnicy szczepień i tak przeczytają "ciężki odczyn poszczepienny", a niektórzy tylko sam tytuł. Więc dlatego, jeżeli zależy nam na uzyskaniu odporności zbiorowej, byłbym ostrożny z publikacją tego typu treści w takiej formie.
Pozdrawiam równie serdecznie
Pan redaktor nie podał konkretnej liczby, co znaczy "niezwykle rzadko" jeśli chodzi o NOPy. Według różnych wyliczeń z którymi się spotkałem, to ryzyko śmierci jest gdzieś między 1 a 10 na milion zaszczepionych, Polska Akademia Nauk wyliczyła że to 3 przypadki na milion. NOPów powinno być przynajmniej kilka razy tyle, czyli przy połowie zaszczepionych w Polsce to około setki zgonów i kilkaset ciężkich NOPów. Groteska tej sytuacji polega na tym, że powikłania dotykają głównie ludzi młodych, a na COVID umierają głównie starsi.
Wziąłem jednodawkową Janssen-Johnson (lato '21). Po wywiadzie rekomendowali mi 30 minut odsiedzenia w przychodni w oczekiwaniu na jakiś nagły "zwrot akcji". Odsiedziałem, ręka rozbolała, spuchła, miejsce iniekcji się zaczerwieniło ale było ok. Zaczęło się 2 godziny później w domu. Miałem przez 3 tygodnie coś w rodzaju grypy do kwadratu, myślałem że odwalę kitę, żegnałem się z życiem taki byłem osłabiony. Do szpitala się nie wybrałem, bo wiem z pierwszej ręki jak podchodzą do "pandemistów" (a taką bym miał kwalifikację), żadnych odwiedzin rodziny a jak pacjent umrze to pakują go gołego w dwa worki a potem w zamkniętą trumnę, nawet pożegnania rodzina nie może zrobić nie mówiąc o rozpoznaniu zwłok. Miałbym umierać samotnie jak pies w schronisku? Dziękuję serdecznie. Od szczepionki choruję już chyba siódmy raz, więcej pewnie niż w całym moim ponad pięćdziesięcioletnim życiu. Szczepionkę brałem "na własną prośbę, dla siebie" po przemyśleniach. I z całą pewnością mogę powiedzieć, że "dla siebie" i po przemyśleniach dawki przypominającej NIE WEZMĘ, moich dzieci TEŻ NIE ZASZCZEPIĘ. W du pie mam ewentualne "paszporty" covidowe, w knajpie nie byłem odkąd komuniści wprowadzili barbarzyński przepis o zakazie palenia tytoniu, kino mam z netflixa. Zakupów mi nie zabronią robić. To tyle w ramach komentarza…
Pytanie które zawsze pozostanie bez odpowiedzi – jak przechodziłyby Covid te osoby, których organizm na dawkę szczepionki zareagował tak, rzekłbym, niestandardowo.