0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: il. Mateusz Mirys/OKO.pressil. Mateusz Mirys/OK...

Czy na tronie papieskim zasiadała kiedyś kobieta? Tak można byłoby sądzić z dzieła nie byle kogo, bo kapelana papieża Aleksandra IV, wpływowego dominikanina Marcina Polaka (zwanego też Marcinem z Opawy).

Na prośbę papieża Klemensa IV napisał on historię powszechną – Chronicon pontificum et imperatorum (Kronika papieży i cesarzy) – w późnym średniowieczu najpopularniejszy zarys dziejów od czasów Chrystusa do 1277 (mimo licznych fałszów historycznych). Nominowany przez papieża Mikołaja III na arcybiskupa gnieźnieńskiego w dniu 22 czerwca 1278 roku, zmarł krótko po tym w drodze do Gniezna.

średniowieczna rycina przedstawiająca biskupa w stroju ceremonialnym
Marcin z Opawy, biskup gnieźnieński. Ilustracja z księgi wydanej przed 1535 r. W domenie publicznej

W swojej „Kronice...” wspomniał o dość tajemniczej postaci, następczyni papieża Leona IV zmarłego w roku 855. Oczywiście papieżyca nie zajęła Tronu Piotrowego jako kobieta, lecz udając mężczyznę urodzonego w Moguncji, Anglika z pochodzenia, imieniem Jan.

Tylko tym sposobem – nad czym Marcin Polak się nie rozpisuje, ponieważ wtedy było to aż nazbyt jasne – utalentowana kobieta mogła w tamtych czasach się kształcić i zdobyć jakąś pozycję, jeśli nie pochodziła z arystokracji i nie kupczyła własnymi wdziękami na dworach.

kobieta w papieskiej tiarze siedzi na tronie, w tle mnich
Ilustracja przedstawia domniemaną papieżycę Joannę, pochodzi ze zbiorów Biblioteki Narodowej w Paryżu. W domenie publicznej

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

„Zbrukanie świętości przez kobietę”

Kobieta funkcjonująca jako Jan Angelicus (Anglik) miała mieć umysł wybitny.

„W młodości przywiózł ją do Aten w męskim przebraniu mężczyzna, który był jej kochankiem. Tam tak dalece opanowała rozmaite nauki, że nie miała sobie równych. W Rzymie wykładała potem trivium [trzy przedmioty: gramatykę, retorykę i dialektykę], a jej uczniami i słuchaczami byli wielcy nauczyciele. A ponieważ jej prowadzenie się i uczoność cieszyły się w Rzymie wielką sławą, obrano ją jednogłośnie papieżem” – opowiada Marcin Polak.

Niestety, finał pontyfikatu trwającego dwa lata, siedem miesięcy i cztery dni był tragiczny. Również dlatego, że pomimo całej swej wiedzy teologicznej i naukowej, papieżyca jakby zapomniała o podstawowej wiedzy o prokreacji, w owych czasach tradycyjnie przypisywanej kobietom.

„Podczas swojego pontyfikatu za sprawą swojego towarzysza stała się ciężarna. Nie wiedziała, kiedy nastąpi rozwiązanie, i gdy szła od [bazyliki] Świętego Piotra na Lateran, między Koloseum a kościołem Świętego Klemensa chwyciły ją bóle porodowe i urodziła, a następnie zmarła i w tym samym miejscu została pochowana” – kwituje dominikanin.

Przyjęło się ją nazywać papieżycę Joanną, chociaż wedle różnych przekazów nosiła rozmaite imiona, np. Agnieszka, Gilberta lub Jutta.

Przeczytaj także:

Nie wpisano jej do księgi Ojców Świętych

Wersja Marcina Polaka na temat tego, jak zakończyła się afera, też jest tylko jedną z kilku. Według innych papieżyca albo została ukamienowana, albo przeżyła tragiczny incydent i potem długo pokutowała.

Jakkolwiek było, dominikanin twierdzi w „Kronice cesarzy i papieży”, że kolejni przywódcy Kościoła zawsze omijali feralny fragment miasta, w którym doszło do odsłonięcia prawdy o papieżycy.

Jej samej nie wpisano zaś na listę Ojców Świętych „z powodu niestosowności, jakie wprowadziła tu płeć żeńska”. Owa „niestosowność” była bardzo podkreślana również w innych źródłach.

Jakub z Voragine, XIII-wieczny autor niezwykle popularnego średniowiecznego zbioru żywotów świętych i apokryficznych opowieści „Złota legenda”, nazywał to wręcz „zbrukaniem świętości przez kobietę”.

rycina ze średniowiecznego manuskryptu
„Złota legenda" Jakub z Voragine. Ilustracja w domenie publicznej

Przy okazji dał upust swojemu mizoginizmowi. „Papieżyca Joanna powzięła dufny zamiar, trwała w nim głupio i z przewrotnością, a skończyła w niesławie. Taka jest bowiem natura niewiasty, która wobec powziętego zadania z początku okazuje zarozumialstwo i zuchwałość, w środku głupotę, a na końcu ściąga na siebie wstyd”, stwierdził Jakub z Voragine.

Motyw papieżycy pojawiał się później u Boccaccia i innych pisarzy. Joannę portretowano na średniowiecznych miniaturach, jej wizerunek znajdziemy w katedrze w Sienie, trafiła nawet do zestawu kart tarota.

kobieta w papieskiej tiarze na karcie do tarota
Karta do tarota z wizerunkiem papieżycy. Domena publiczna

Sęk w tym, że postać Joanny była wymysłem. Chociaż rządziła niby w IX stuleciu, pierwsze o niej zapiski pojawiają się dopiero w XII wieku u niemieckiego biskupa i kronikarza Ottona z Fryzyngi.

Wybitny mediewista Jacques Le Goff stwierdza, że ucieleśniała lęk przed kobietami, rozpowszechniany przez władze kościelne, a zwłaszcza strach, że mogłyby one robić w Kościele karierę.

Papież tylko z męskimi genitaliami

To z tego powodu opowieść o papieżycy rozpowszechniali zwłaszcza twardogłowi średniowieczny dominikaninie, tropiący wszelkie herezje oraz wszyscy, którzy sprzeciwiali się daleko posuniętym reformom Kościoła.

Od jakiegoś czasu narastało bowiem powszechne oczekiwanie na papieża reformatora, określanego jako Papa Angelicus, „anielski Ojciec Święty”.

Kogoś, kto polepszy reputację Kościoła wiecznie zaangażowanego w konflikty polityczne i militarne, kto zerwie z ostentacyjnym bogactwem, kto ukróci samowolę hierarchii duchownej.

Franciszkanom, szczególnie zaangażowanym w ten nurt, zależało też na powrocie do skromności i ubóstwa, z jakim kojarzyli się uczniowie Jezusa. I właśnie wtedy, gdy ludzie czekali na upragnionego nowego przywódcę zwanego Papa Angelicus, dominikanie nagle „przypomnieli” im o katastrofie z Janem Anglicusem.

A że historyjka była pikantna, zyskała popularność wśród gawiedzi, nadawała się do jarmarcznych przedstawień i szyderczych gagów.

I choć Joanna jest postacią wyimaginowaną, zaś dekret papieża Gracjana już 1140 roku zamknął przed kobietami drogę do urzędów kościelnych i funkcji kapłańskich, jednak wiara w nią zainspirowała – zdaniem Le Goffa – pewną rytualną praktykę w Kościele tego okresu.

Chodzi o specjalne krzesło, na którym w czasach średniowiecznych miał zasiadać nowo wybrany papież. Dzięki wycięciu, które posiadało, dostojnik dokonujący koronacji mógł ręcznie sprawdzić, czy wybraniec faktycznie ma męskie genitalia. Jeśli inspekcja przebiegła pomyślnie, ogłaszano "Duos habet et bene pendentes " (Są dwa [jądra], i dobrze podwieszone).

Inni badacze nie zgadzają się jednak z tym przekazem i uważają, że chodzi o zwykły mebel będący… przenośną toaletą.

Ciemne stulecie i pornokracja

Znamienne, że afera z papieżycą – nawet gdyby było w niej ziarno prawdy – blednie w porównaniu z tym, co działo się zaraz po domniemanym pontyfikacie Joanny, przedstawianej czasem w źródłach jako Jan VIII.

Oto 16 grudnia roku 882 prawdziwy historyczny papież Jan VIII został najpierw otruty przez swoich dworzan, a potem zatłuczony młotem na śmierć. Uznaje się to za początek epoki w dziejach Kościoła, zwanej „ciemnym stuleciem”.

Paru kolejnych papieży rządziło rekordowo krótko, odchodząc przedwcześnie, w niejasnych okolicznościach.

Papież Formozus, zmarły w 896 roku, został ekshumowany na rozkaz Stefana VI, lecz w niecodziennym celu – nowy Ojciec Święty nie lubił go za życia, kazał więc przebrać w pontyfikalne szaty i postawić przed sądem.

Zmarły został skazany na poćwiartowanie i rzucenie w wody Tybru.

Stefan VI nie cieszył się swoją zemstą długo. Mieszkańcy Rzymu byli wzburzeni,

Ojciec Święty trafił pod klucz, a następnie został uduszony.

Papieże zmieniali się jak w kalejdoskopie, aż w końcu o obsadzie Tronu Piotrowego zaczęły decydować... wpływowe kobiety, hojnie wykorzystujące swoją urodę i wpływy.

W tej epoce, zwanej pornokracją, rządziła de facto Teodora, będąca żoną Teofilakta, konsula Tusculum. Za jej sprawą Leon V został obalony, uwięziony i zabity w 904 roku, by zrobić miejsce protegowanemu Teodory Anastazjuszowi III.

Po nim rządził spolegliwy Lando. Kolejny Ojciec Święty,

Jan X zasiadał na tronie aż 14 lat. Został odsunięty od władzy po śmierci Teodory w roku 928, zaś rok później uduszono go poduszką, by przestał intrygować i marzyć o powrocie do władzy.

Nie oznaczało to jednak końca pornokracji. Pałeczkę po Teodorze przejęła jej córka Marozja.

Polityka, seks i śmierć mieszały się w Stolicy Apostolskiej jak w filmie sensacyjnym.

Jako Jan XI zasiadł na tronie w roku 931 wnuk Teodory, a syn Marozji. W roku 935 matka i syn natknęli się w końcu na kogoś mocniejszego od siebie, trafili do celi, po czym odeszli z tego świata.

„Ciemne stulecie” Kościoła jednak trwało. Tron Piotrowy zdobył jeszcze w 955 roku 18-letni wnuk Marozji – Jan XII. Ten hazardzista i lubieżnik skończył fatalnie. Pewnego majowego dnia 964 roku nie wyszedł żywy z sypialni swojej kochanki.

Wedle jednej wersji, dostał udaru podczas miłosnych igraszek. Według innej został nakryty in flagranti i zamordowany przez męża swojej kochanki.

Do jakiego Kościoła dołączył Mieszko I

Ciekawe, że to w tym fatalnym dla Kościoła katolickiego okresie, Mieszko I postanowił dołączyć ze swym państwem do grona chrześcijańskiej Europy. Stało się to wprawdzie za rządów dość szanowanego Jana XIII, jednak potem nie działo się wcale dużo lepiej.

Jego następca Benedykt VI był bowiem popierany przez cesarza Ottona I, a gdy ten zmarł, został rychło obalony przez przeciwników i uduszony w 974 roku, nim kolejny cesarz przyszedł mu z pomocą.

Epilog „ciemnego stulecia” nastąpił dziesięć lat później, gdy w celi więziennej zmarł Jan XIV, być może podstępnie zgładzony, jak wielu jego poprzedników…

Legenda papieżycy Joanny częściowo przyćmiła te skandale.

Jak często w historii Kościoła, łatwiej było wszystko, co złe, zrzucić na kobietę.

I to nawet nie na intrygantki i kurtyzany, które trzęsły Rzymem, lecz na uczoną, której zamarzyło się zostać przywódcą chrześcijaństwa.

;
Na zdjęciu Adam Węgłowski
Adam Węgłowski

Dziennikarz i autor książek. Był redaktorem naczelnym magazynu „Focus Historia”, zajmował się m.in. historycznymi śledztwami. Publikował artykuły m.in. w „Przekroju”, „Ciekawostkach historycznych” i „Tygodniku Powszechnym”. Autor kryminałów retro, powieści z dreszczykiem i książek popularyzujących historię.

Komentarze