0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto FREDERICK FLORIN / AFPFoto FREDERICK FLORI...

Pomimo nieustających protestów rolników, którzy oponują m.in. wobec Zielonego Ładu oraz rewolty, którą wobec flagowego projektu Komisji Europejskiej przeprowadziła Europejska Partia Ludowa, dyrektywa o odbudowie zasobów przyrodniczych przeszła przez Parlament Europejski. Za jej przyjęciem głosowało 329 europosłów, przeciwko było 275. Od głosu wstrzymały się 24 osoby.

Dyrektywa została przyjęta przede wszystkim głosami europosłów z grupy Socjalistów i Demokratów (w tym głosami polskiej Lewicy), liberałów z Odnowić Europę (Polska 2050) i Zielonych. Ale jej przegłosowanie nie byłoby możliwe, gdyby nie rewolta 25 osób z Europejskiej Partii Ludowej.

Większość ze 177 europosłów Europejskiej Partii Ludowej (do której należy PO i PSL) zagłosowała bowiem przeciwko dyrektywie. Podobnie jak członkowie zrzeszającej partie eurosceptyczne Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (do której należy PiS) oraz zrzeszającej partie skrajnej prawicy grupy Tożsamość i Demokracja.

„Europosłowie z Europejskiej Partii Ludowej podszywają się pod EKR-owców” – powiedziała OKO.press po głosowaniu Anna Zalewska z PiS.

Europosłanka PiS w ten sposób skomentowała fakt, że europosłowie Platformy głosowali tak samo jak ci z PiS-u.

Na pytanie, czy EKR nie obawia się, że EPL w ten sposób próbuje zagospodarować nastroje społeczne, które do tej pory sprzyjały eurosceptycznej prawicy, europosłanka PiS stwierdziła, że „to tylko kiepska gra polityczna”, która na pewno nie przyniesie Platformie i PSL-owi zysków.

Przeczytaj także:

PO głosuje tak samo jak PiS

Przeciwko przyjęciu dyrektywy o odbudowie zasobów przyrodniczych, jednego z wielu elementów Europejskiego Zielonego Ładu, zagłosowali wszyscy europosłowie Prawa i Sprawiedliwości (27 osób), Platformy Obywatelskiej (11 osób) oraz PSL-u (2 osoby).

Za przyjęciem dyrektywy byli europosłowie Lewicy zrzeszeni w grupie Socjalistów i Demokratów (oprócz posła Liberadzkiego) oraz dwie polskie europosłanki z innych grup: Sylwia Spurek z grupy Zielonych/Wolne Przymierze Europejskie, oraz Róża Thun z grupy Odnowić Europę, jedyna reprezentantka Polski 2050 w PE.

Tuż przed głosowaniem całości aktu prawnego, Parlament poddał pod głosowanie zgłoszony przez EKR wniosek o odrzucenie całości rozporządzenia. Poparli go m.in. europosłowie z grupy Tożsamość i Demokracja i – o dziwo – Europejskiej Partii Ludowej. Tu znowu wyłamało się 28 osób z EPL, dzięki czemu próba odrzucenia dyrektywy na ostatniej prostej się nie powiodła.

„Prawicowe sojusze, weta w ostatniej chwili i anty-zielony populizm: Unia Europejska właśnie dostaje przedsmak swojej przyszłości” – skomentował głosowanie portal Politico.

Głosowanie nad przepisami o odbudowie zasobów przyrodniczych

Przeciwko:

EKR – Bielan, Brudziński, Czarnecki, Fotyga, Jaki, Jurgiel, Karski, Kempa, Kloc, Kopcińska, Krasnodębski, Kruk, Legutko, Mazurek, Możdżanowska, Poręba, Rafalska, Romanowski, Rzońca, Saryusz-Wolski, Szydło, Tarczyński, Tobiszowski, Waszczykowski, Wiśniewska, Zalewska, Złotowski.

EPL – Adamowicz, Brejza, Buzek, Duda, Frankowski, Halicki, Hübner, Jarubas, Kalinowski, Karpiński, Kopacz, Lewandowski, Łukaciejewska, Olbrycht, Pahl,

Ochojska nieobecna.

S&D – Liberadzki

Za:

S&D – Balt, Biedroń, Cimoszewicz, Kohut, Miller,

Belka nieobecny.

Zieloni / Wolne Przymierze Europejskie – Spurek.

Europosłowie Platformy Obywatelskiej głosowali tak samo jak PiS już kilkukrotnie w ciągu ostatniego roku.

Tak było m.in. w przypadku głosowań nad raportem wzywającym Radę Europejską do otwarcia traktatów i przeprowadzenia niezbędnych reform UE, we wcześniejszym głosowaniu stanowiska Parlamentu w sprawie dyrektywy o odbudowie zasobów przyrodniczych, czy w przypadku głosowania przeciwko rozporządzeniu zakazującemu sprzedaży samochodów silnikowych od 2035 roku.

Zdarzało się też, że europosłowie Platformy wstrzymywali się od głosu w ważnych głosowaniach dotyczących Europejskiego Zielonego Ładu. Tak było m.in. w przypadku głosowania nad dyrektywą w sprawie efektywności energetycznej budynków.

Kolejny krajowy plan odbudowy

Dyrektywa o odbudowie zasobów przyrodniczych to bardzo ważny element Zielonego Ładu. Zobowiązuje ona państwa członkowskie do odbudowy siedlisk naturalnych znajdujących się w złym stanie. Chodzi o odbudowę zarówno ekosystemów morskich, jak i lądowych, w tym mokradeł, bagien czy torfowisk, które mają kluczowe znaczenie dla magazynowania wody oraz regulacji temperatur. Zakłada także przywrócenie większej różnorodności biologicznej w ekosystemach rolniczych.

Zgodnie z nowymi przepisami do 2030 roku Unia musi odtworzyć co najmniej 20 proc. obszarów lądowych i morskich, a do 2050 roku – wszystkie ekosystemy wymagające odbudowy. Zakresem rozporządzenia objęte są lasy, obszary trawiaste i tereny podmokłe, a także rzeki, jeziora i rafy koralowe.

Wskaźnikiem poprawy różnorodności biologicznej w ekosystemach rolniczych będą dane dotyczące liczebności motyli oraz ptaków. Państwa będą musiały też monitorować udział elementów krajobrazu o wysokiej różnorodności na gruntach rolnych oraz zasoby węgla organicznego w glebach na gruntach uprawnych.

Dyrektywa kładzie nacisk na odbudowę wysuszonych torfowisk jako na jeden z najbardziej efektywnych kosztowo sposobów ograniczania emisji w sektorze rolnym.

Dlatego państwa członkowskie powinny do 2030 roku odtworzyć co najmniej 30 proc. torfowisk (do 2040 – 40 proc., a do 2050 rok – 50 proc.), przy czym przynajmniej jedną czwartą będą musiały ponownie nawodnić. Rolnicy i prywatni właściciele gruntów będą mieć wybór, czy chcą nawadniać wysuszone torfowiska.

Zadania wymagane dyrektywą o odbudowie zasobów przyrodniczych będą realizowane na podstawie krajowych planów odbudowy.

Blisko wejścia w życie

To już przedostatni etap legislacyjny.

Prawo zostało uzgodnione w ramach ustaleń trójstronnych (tzw. trilogu) między Komisją Europejską, Radą UE (czyli ministrami z państw członkowskich) oraz Parlamentem Europejskim. We wtorkowym głosowaniu (27 lutego) Parlament przyjął porozumienie. Teraz dyrektywa ma zostać ostatecznie przyjęta przez Radę i wejść w życie.

„To ważny dzień dla Europy. Odchodzimy od ochrony i zachowywania zasobów przyrodniczych na rzecz ich odbudowy" – powiedział po głosowaniu César Luena, poseł sprawozdawca projektu z hiszpańskiej partii PSOE, zrzeszonej w grupie Socjalistów i Demokratów (S&D).

Luena podkreślił, że rozporządzenie pozwoli odbudować zdegradowane ekosystemy, ale odbędzie się to „z szacunkiem dla sektora rolnego”. Państwa członkowskie będą miały bowiem elastyczność w zakresie nakładania obowiązku przywracania ekosystemów na rolników lub właścicieli prywatnych.

Rozporządzenie przewiduje też odstępstwa od wymogów dyrektywy, możliwe w sytuacji, gdy realizacja jej wymogów mogłaby doprowadzić do nadmiernego zmniejszenia powierzchni gruntów koniecznych do produkcji żywności.

„Dziękuję naukowcom za to, że dostarczają dowodów naukowych i walczą z negowaniem zmiany klimatu. Dziękuję też młodym ludziom, którzy przypominają nam, że nie mamy ani planety B, ani planu B.” – mówił Luena po zakończeniu głosowania.

Lewica entuzjastycznie

Entuzjastycznie do kwestii przyjęcia dyrektywy o odbudowie zasobów przyrodniczych podeszli europosłowie polskiej Lewicy. Ich zdaniem rozporządzenie jest „kluczowe dla odwrócenia procesu utraty różnorodności biologicznej, walki ze zmianami klimatu oraz zwiększenia odporności rolnictwa”.

„Aż 81 proc. europejskich siedlisk jest w złym stanie. Przyjęta ustawa o odbudowie przyrody ma kluczowe znaczenie dla odwrócenia procesu utraty różnorodności biologicznej, walki ze zmianami klimatu, zwiększenia odporności rolnictwa i wypełnienia naszych międzynarodowych zobowiązań. W przeciwieństwie do wprowadzających w błąd twierdzeń konserwatystów i skrajnej prawicy jest dla nas jasne, że nie może być zrównoważonej produkcji żywności bez zdrowej przyrody” – powiedział OKO.press Robert Biedroń z Lewicy.

Na pytanie, czy Lewica nie boi się negatywnej reakcji polskich rolników przed zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego, Biedroń stwierdził, że rozporządzenie „bierze pod uwagę potrzeby rolników”.

„Jesteśmy świadomi, że rolnicy są dziś w potrzebie. Dlatego też nowe prawo przewiduje zawieszenie działań, które mogłyby mieć negatywny wpływ na uprawę rolną. Pamiętajmy, że w nowych przepisach mówimy o celach długoterminowych, nawet do 2050 roku. Wierzę, że znajdziemy kompromis i uda nam pogodzić się odbudowę przyrody z potrzebami rolników” – powiedział poseł w komentarzu dla OKO.press.

PO: zapisy „niejasne i niedokładne”

Zupełnie innego zdania na temat tej legislacji są posłowie Platformy Obywatelskiej oraz PSL.

„Jesteśmy zdecydowanie za ochroną przyrody, ale zdecydowaliśmy się głosować przeciwko propozycji odbudowy zasobów naturalnych ze względu na to, że zawarte w niej propozycje w sprawie rolnictwa są niedokładne i niejasne” – tak wtorkowe głosowanie skomentował dla OKO.press europoseł Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej.

Zdaniem Halickiego część obszarów, które mają podlegać nowym regulacjom, to dziś tereny produkcyjne. Rozporządzenie nie definiuje, kto zwróci koszty odejścia od tej produkcji. W projekcie nie ma bowiem zapisów, czy środki mają pochodzić z budżetu UE, czy budżetów krajowych. Zdaniem delegacji Platformy Obywatelskiej do PE to błąd Komisji Europejskiej, że zgadza się na procedowanie takich dokumentów.

„Uważam, że nowa KE będzie musiała przedstawić projekt nowelizacji tego prawa” – powiedział europoseł PO w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Jeszcze krytyczniej do przegłosowania dyrektywy odnieśli się europosłowie PiS.

„Cele te są nierealistyczne czasowo, niedostosowane do warunków krajowych, niezwykle kosztowne i szczególnie szkodliwe dla terenów rolniczych. Narzucanie wymogów Europejskiego Zielonego Ładu rujnuje nie tylko europejskie rolnictwo, ale i gospodarczo całą Unię Europejską. Żadne z tych rozwiązań z Zielonego Ładu nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska” – mówiła w rozmowie z OKO.press posłanka Anna Zalewska.

Czy to koniec Zielonego Ładu?

Pomimo że Europejski Zielony Ład to flagowy projekt Komisji Europejskiej pod rządami Ursuli von der Leyen, która wywodzi się z Europejskiej Partii Ludowej, to od czasu nasilenia się protestów rolników oraz obserwowanych w sondażach wzrostów poparcia dla skrajnej prawicy, EPL coraz mocniej odżegnuje się od progresywnej, ekologicznej agendy.

I to pomimo tego, że Europejski Zielony Ład był odpowiedzią na bardzo ważne wyzwania, które nie zniknęły.

Zielony Ład to cały pakiet ambitnych regulacji, których celem jest ograniczenie niszczących dla klimatu i atmosfery emisji gazów cieplarnianych, a także ochrona bioróżnorodności i ekosystemów, od których zależy możliwość produkcji żywności.

Pierwsze propozycje Zielonego Ładu ujrzały światło dzienne pod koniec 2019 roku. Były skutkiem nagłego, lecz bardzo istotnego (i zdecydowania spóźnionego) przebudzenia UE w kwestii zagrożeń klimatycznych. Doszło do niego w 2019 w związku z gigantycznymi upałami i pożarami, które nawiedziły Europę i Australię.

Temat globalnego ocieplenia zdominował wówczas debatę publiczną. A że działo się to w okresie kształtowania europejskich instytucji po wyborach w maju 2019 roku, nowa szefowa KE wzięła go na polityczne sztandary.

Do tej pory udało się przegłosować regulacje dotyczące m.in. zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. do 2030 roku, dyrektywę o tzw. wspólnym wysiłku redukcyjnym, reformę systemu ETS, nowe reguły dotyczące efektywności energetycznej budynków, ograniczenia emisji w transporcie drogowym (w tym samochodów osobowych i ciężarowych) oraz dyrektywę o odnawialnych źródłach energii. Powołano też specjalny fundusz do finansowania sprawiedliwej transformacji oraz przyjęto strategie „Od pola do stołu”, na rzecz bioróżnorodności oraz nową strategię leśną.

W ostatnich miesiącach przepadła za to dyrektywa nakazująca ograniczenie stosowania pestycydów oraz regulacje nakazujące ugorowanie 4 proc. zasobów rolnych.

Los kolejnych regulacji jest niepewny. Wszystko przez wywołane wojną nastroje społeczne. Globalne ocieplenie i związane z tym kataklizmy pogodowe ponownie spadły na dalsze miejsca na liście zmartwień Europejczyków.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze