0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Laurie DIEFFEMBACQLaurie DIEFFEMBACQ

Eurodeputowani zapowiadają, że PE przyłączy się do postępowania, które toczy się w Trybunale Sprawiedliwości UE. Chodzi o skargę, którą w połowie marca 2021 złożyły w TSUE Polska i Węgry.

Rządy Morawieckiego i Orbána domagają się, by Trybunał stwierdził, że rozporządzenie "pieniądze za praworządność" jest sprzeczne z traktatami i unieważnił je.

Rozporządzenie weszło w życie 1 stycznia 2021. Jego celem jest "ochrona interesów finansowych UE" przed naruszeniami rządów prawa w państwach członkowskich. W praktyce oznacza to możliwość zawieszenia wypłat z budżetu UE.

PE w przyjętej właśnie rezolucji obiecuje, że w sprawie skargi Polski i Węgier poprosi TSUE o zastosowanie trybu przyspieszonego. To ważne, bo oba kraje liczą, że proces będzie ciągnął się latami, a Komisja wstrzyma się do wyroku z ew. zawieszeniem funduszy.

Jeśli Trybunał zgodzi się na tryb przyspieszony, orzeczenie może wydać w ciągu kilku miesięcy.

Dla Viktora Orbána byłoby to o tyle problematyczne, że sam oskarżany jest o malwersacje funduszy UE. Gdyby Unia zawiesiła Węgrom wypłaty z budżetu, mogłoby to utrudnić mu reelekcję w 2022 roku. Dlatego liczy, że sprawa przeciągnie się w TSUE.

Swój interes w opóźnieniu wyroku ma także Polska, bo rozporządzenie da UE narzędzia do badania działań prokuratury Zbigniewa Ziobry.

Przeczytaj także:

W konkluzjach grudniowego szczytu budżetowego Rada Europejska - czyli głowy państw członkowskich - zobligowała Komisję, by zaczekała na wyrok TSUE. PE w rezolucji przypomina jednak, że zgodnie z art. 278 Traktatu o Funkcjonowaniu UE, złożenie skargi do Luksemburga nie zawiesza działania danego rozporządzenia.

Eurodeputowani mówią jasno: albo Komisja zacznie działać, albo PE uzna, że zaniechała swoich obowiązków. I pozwie ją w TSUE.

"Wierzę, że Komisja jest naszą sojuszniczką we wspólnej walce o silniejszą praworządność w Europie" - mówił podczas debaty 11 marca 2021 (debata odbyła się na poprzednim posiedzeniu PE) Petri Sarvamaa, jeden ze współsprawozdawców rozporządzenia "pieniądze za praworządność".

Co jeszcze w rezolucji?

Jeszcze w 2020 roku Parlament w rezolucjach dwukrotnie naciskał na Komisję Europejską i Radę UE w tej sprawie. W lipcu ostrzegał, że nie zgodzi się na budżet UE, jeśli nie znajdzie się w nim mechanizm zawieszania funduszy. W grudniu wzywał Komisję, by rozpoczęła badanie praworządności w chwili wejścia w życie nowego prawa, czyli od 1 stycznia 2021.

Przyjęta dziś uchwała w dużej mierze ponawia argumenty z grudnia. Eurodeputowani podkreślają, że rozporządzenie działa, zatem Komisja nie ma powodu, by z niego nie korzystać. To tym ważniejsze, że mechanizm oprócz budżetu ma chronić pieniądze z Funduszu Odbudowy UE. Ich wypłaty mają zacząć się już w połowie roku.

PE przypomina także, że:

  • naruszenia praworządności, które miały miejsce przed wejściem w życie rozporządzenia, mogą powodować wstrzymanie funduszy, o ile dany kraj się z nich nie wycofał, a mają one (lub istnieje poważne ryzyko, że będą mieć) zły wpływ na zarządzanie pieniędzmi UE;
  • rozporządzenie "pieniądze za praworządność" nakazuje Komisji "sprawdzanie, czy mające zastosowanie przepisy są przestrzegane" i w razie potrzeby "podejmowanie wszelkich odpowiednich środków w celu ochrony budżetu Unii";
  • Komisja powinna działać zupełnie niezależnie i odpowiadać jedynie przed Parlamentem Europejskim.

Ostatni punkt jest szczególnie istotny w kontekście deklaracji przyjętych na grudniowym szczycie Rady Europejskiej. Europosłom i europosłankom nie podoba się, że RE zobowiązała w nich Komisję, by ta najpierw przyjęła wytyczne i zaczekała z działaniem do czasu wyroku TSUE.

"PE podkreśla, że stosowanie rozporządzenia [...] nie może być uzależnione od przyjęcia wytycznych, i nawołuje Komisję, by unikała dalszych opóźnień w jego stosowaniu" - czytamy w rezolucji.

Eurodeputowani stwierdzają, że jeżeli KE rzeczywiście zamierza przyjąć wytyczne, powinna zrobić to najpóźniej 1 czerwca 2021, po konsultacji z Parlamentem. W innym wypadku - zgodnie z procedurą opisaną w art. 256 i 265 Traktatu o Funkcjonowaniu UE - podadzą ją do TSUE za zaniechanie.

Rezolucję poparło 529 eurodeputowanych, 148 było przeciw, 10 wstrzymało się.

PiS zgłasza kontrpropozycję

Swoje kontrpropozycje złożyły w PE grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, w której zasiada PiS, oraz skrajnie prawicowa frakcja Tożsamość i Demokracja. Ani jeden, ani drugi projekt rezolucji nie uzyskał jednak wymaganego poparcia i przepadł w głosowaniu.

W dokumencie, pod którym podpisali się wszyscy eurodeputowani PiS (ale już nie Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry), frakcja EKR ostro krytykowała przyjęte w grudniu 2020 rozporządzenie. Stwierdza m.in., że "instytucje UE nie są uprawnione do przyjmowania definicji wartości wymienionych w art. 2 TUE, w szczególności pojęcia praworządności, ponieważ nie przyznano im takiej kompetencji w Traktatach".

Kompetencje te ma jednak Trybunał Sprawiedliwości UE, który w kilku orzeczeniach doprecyzował pojęcie praworządności. Komisja Europejska zaś, zgodnie z artykułem 17 Traktatu o UE, "nadzoruje stosowanie prawa Unii pod kontrolą TSUE". Rozporządzenie "pieniądze za praworządność" wpisuje się w taki nadzór.

Poza tym projekt EKR zawierał szereg argumentów podnoszonych przez PiS, gdy pod koniec 2020 roku Unia debatowała nad treścią rozporządzenia. Eurodeputowani napisali m.in., że tylko art. 7 TUE daje UE możliwość "autorytatywnego ingerowania w sprawy związane z poszanowaniem przez państwa członkowskie wartości Unii". O tym, że to nieprawda, pisaliśmy kilkakrotnie w OKO.press.

Głównym celem rezolucji - w przeciwieństwie do dokumentu, który został dziś przyjęty - miał być apel do KE, by wstrzymała się z uruchomieniem mechanizmu do czasu, aż przygotuje wytyczne rozporządzenia. Eurodeputowani PiS chcieliby zarazem, by wytyczne powstały dopiero, gdy TSUE wyda wyrok w sprawie skargi Polski i Węgier. Wzywają też Trybunał do stwierdzenia nieważności całego rozporządzenia.

Propozycja rezolucji Tożsamości i Demokracji (ID) miała niemal identyczny wydźwięk. Autorzy i autorki skoncentrowali się zarazem na krytyce KE. Ich zdaniem Komisja bezprawnie poszerza swoje traktatowe kompetencje. W projekcie wezwano Unię, by pohamowała ambicje dalszego zacieśniania współpracy i skupiła się na współpracy państw narodowych.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Przeczytaj także:

Komentarze