0:000:00

0:00

Prawa autorskie: DAINA LE LARDICDAINA LE LARDIC

„Tak, rozporządzenie będzie obowiązywać od 1 stycznia 2021. Żadne naruszenie nam nie umknie, żadna sprawa nie przepadnie. Natychmiast rozpoczniemy monitoring. Wykorzystamy też wszystkie inne narzędzia, by bronić praworządności. Ten mechanizm ma przeciwdziałać korupcji i oszustwom finansowym, chroniąc końcowych beneficjentów. Ci, którzy łamią zasadę rządów prawa, będą pociągnięci do odpowiedzialności. Możecie na mnie liczyć, ja liczę na Was” - tak przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła o mechanizmie powiązania funduszy UE z praworządnością w środę 16 grudnia 2020.

Na wczorajszej, ostatniej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w tym roku, europarlamentarzyści, Von der Leyen, szef Rady Europejskiej Charles Michel i przedstawiciele niemieckiej prezydencji podsumowali osiągnięcia szczytu UE z 10 i 11 grudnia.

Wiadomo już na pewno, że Unia będzie miała Wieloletnie Ramy Finansowe, czyli budżet na lata 2021-2027 - parlament wyraził na to zgodę. Wraz z WRF UE powoła do życia Fundusz Odbudowy na walkę ze skutkami pandemii koronawirusa. Zgoda na Fundusz musi jeszcze zostać ratyfikowana przez parlamenty narodowe.

"Wciąż mamy przed sobą wiele wyzwań. Ale zatrzymajmy się na chwilę, spójrzmy na to szerzej. Jak daleko zaszliśmy. Dzięki naszej wspólnej pracy Europa idzie naprzód, szybciej niż kiedykolwiek w ciągu ostatniej dekady. Dlatego chcę podziękować tej izbie za jej ambicję i poświęcenie, które czuć było choćby dziś. Tak wygląda europejskie przywództwo" - mówiła Von der Leyen w PE.

Państwa członkowskie zgodziły się także na mechanizm powiązania funduszy UE z praworządnością. Na szczycie 10 i 11 grudnia przystały na niego ostatecznie także Polska i Węgry.

Rada Europejska na ich prośbę "doprecyzowała", o co dokładnie w mechanizmie chodzi i zapisała to w konkluzjach ze szczytu.

Przeczytaj także:

W przyjętej wczoraj rezolucji Parlament Europejski wyraża uznanie dla osiągnięć Unii i historycznej decyzji o utworzeniu Funduszu Odbudowy. Przypomina także - wbrew narracji PiS i Viktora Orbána - że konkluzje Rady Europejskiej nie są źródłem prawa, nie mogą więc wpływać na treść rozporządzenia "pieniądze za praworządność".

"Wielkie zwycięstwo PE"

Zdecydowana większość głosów w PE była pełna uznania dla osiągnięć Parlamentu i Rady z ostatnich dwóch miesięcy. Posłanki i posłowie cieszyli się także, że rozporządzenie praworządnościowe już wkrótce wejdzie w życie.

"Bez demokracji i rządów prawa niczym nie różnimy się od Chin czy Rosji" - mówił europoseł Esteban González Pons z Europejskiej Partii Ludowej (EPP).

"Po raz pierwszy w historii będziemy mieli funkcjonalny mechanizm praworządnościowy, który nie wymaga jednomyślnej decyzji państw członkowskich. To wielkie zwycięstwo" - podkreślił Petri Sarvamaa (EPP), główny negocjator rozporządzenia "pieniądze za praworządność".

Część miała jednak zastrzeżenia. Terry Reintke z Zielonych podała w wątpliwość polityczną gotowość Komisji Europejskiej do zawieszania funduszy.

"Pojawia się pytanie polityczne - czy UE jest gotowa, by bronić praworządności, nawet gdy jest to trudne. Czy będziecie stosować to rozporządzenie? Czy może Komisja boi się autokratów, którzy są wewnątrz Unii? Parlament się nie boi. Posłuchajcie nas, posłuchajcie obywateli" - apelowała.

"Deklaracje" Rady Europejskiej wywołały sprzeciw niektórych eurodeputowanych.

"Konkluzje RE są nieakceptowalne, to pogwałcenie traktatów. [...] Rozporządzenie praworządnościowe musi być stosowane w całości od dnia wejścia w życie" - podkreśliła Sophie in 't Veld z liberalnej frakcji "Odnówmy Europę".

"Muszę podkreślić kluczowy aspekt decyzji podjętych przez Radę Europejską. Żaden z przepisów rozporządzenia o warunkowości nie został przez nie naruszony. Trzeba to podkreślić: Rada Europejska w pełni szanuje podział obowiązków w UE zapisany w traktatach. W ramach traktatów wypełniamy naszą rolę, nadajemy Unii kierunek polityczny" - tłumaczył przewodniczący RE Charles Michel.

PiS krytykuje, Solidarna Polska milczy

W swoim stylu głos zabrali także eurodeputowani PiS.

"Mam nadzieję, że ustalenia RE to nie był teatr pod batutą prezydencji niemieckiej. Polacy dużo wycierpieli podczas rozbiorów, I i II wojny, podczas komunizmu. Walczyliśmy o wolność wielu narodów i wierzymy, że Unia ma sens, o ile będzie Unią sprawiedliwą i pójdzie drogą wolnych narodów" - stwierdził Bogdan Rzońca.

"W skład pakietu wchodzi niezgodne z traktatami rozporządzenie w sprawie mechanizmu warunkowości. Państwa członkowskie muszą mieć suwerenne prawo do wykonywania swoich kompetencji zgodnie z własnym porządkiem konstytucyjnym. Zatem Trybunał Sprawiedliwości powinien potwierdzić zastrzeżenia co do mechanizmu warunkowości" - mówiła Jadwiga Wiśniewska.

W debacie zabrakło za to głosów europosłów z Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry - Beaty Kempy i Patryka Jakiego, którzy zwykle korzystali z okazji, by zabierać głos w tej sprawie na forum UE.

Kempa poprzedniego wieczora udzieliła za to obszernego wywiadu Telewizji Trwam.

"Od początku obecnej kadencji Parlamentu Europejskiego mamy do czynienia z tendencją, w której wszelkie kręgi liberalno-lewicowe są przeciwne krajom, w których rządy sprawuje prawica" - mówiła.

Parlament przestrzega Komisję

Projekt przyjętej wczoraj rezolucji złożyli w PE liderzy czterech największych ugrupowań: EPP, Socjalistów i Demokratów, "Odnówmy Europę" i Zielonych. Parlament przyjął ją miażdżącą większością 496 głosów. Przeciw było 134 - w tym wszyscy posłowie PiS, 65 wstrzymało się.

Europarlamentarzystom nie spodobała się ta część konkluzji z 10 grudnia 2020, w której Rada Europejska zobowiązuje Komisję do "wstrzymania się" z wdrażaniem mechanizmu "pieniądze za praworządność" do momentu aż Trybunał Sprawiedliwości UE orzeknie, czy jest on zgodny z traktatami.

Dlatego PE przypomina, że Komisja powinna być "całkowicie niezależna" i czuwać nad stosowaniem traktatów, w każdej chwili postępując zgodnie z prawem.

"Komisja ponosi odpowiedzialność przed Parlamentem Europejskim. [...] Parlament dysponuje szeregiem środków prawnych, aby upewnić się, że Komisja przestrzega zobowiązań traktatowych. [...] Konkluzje Rady Europejskiej nie mogą być wiążące dla Komisji przy stosowaniu aktów prawnych" - podkreślają eurodeputowani.

Piszą także wprost, że

stosowanie rozporządzenia "pieniądze za praworządność" "nie może być uzależnione od przyjęcia jakichkolwiek wytycznych", ponieważ "uzgodniony tekst jest wystarczająco jasny i nie przewiduje się żadnych instrumentów wykonawczych".

"Jedynie TSUE może unieważnić rozporządzenie lub jego część" - wskazuje PE i dodaje, że liczy, że Komisja będzie go wspierać w obronie rozporządzenia przed Trybunałem, gdy Polska i Węgry złożą w TSUE wniosek o zbadanie legalności tego tekstu.

Eurodeputowani zapowiadają, że poproszą Trybunał, by rozpoznał polską i węgierską skargę w trybie przyspieszonym, bo w innym wypadku procedura mogłaby potrwać nawet dwa lata. Parlament nie chce tak długo czekać, zwłaszcza, że opóźnienie mechanizmu może pozwolić Viktorowi Orbánowi na bezpieczną reelekcję w 2022 roku.

PE przypomina także o istnieniu art. 265 TFUE i deklaruje „gotowość korzystania z niego". Artykuł ten pozwala instytucjom UE i państwom członkowskim poskarżyć się TSUE na zaniechania działań innych instytucji UE.

PiS miał swoją rezolucję

Eurodeputowani PiS, niezadowoleni z tekstu przedłożonego przez większość partii w PE, zaproponowali własną rezolucję. Ta przepadła jednak, jako projekt alternatywny wobec tego złożonego przez większość.

W imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów złożyli ją europosłowie: Ryszard Legutko, Bogdan Rzońca, Roberts Zīle, Ryszard Czarnecki, Zbigniew Kuźmiuk, Elżbieta Rafalska, Zdzisław Krasnodębski, Beata Mazurek, Witold Waszczykowski, Anna Fotyga, Jadwiga Wiśniewska, Kosma Złotowski, Izabela‑Helena Kloc, Elżbieta Kruk, Andżelika Możdżanowska, Valdemar Tomaševski, Krzysztof Jurgiel, Cristian Terheş i Tomasz Poręba.

Pod tekstem nie podpisali się eurodeputowani Solidarnej Polski Beata Kempa i Patryk Jaki. Brakuje także m.in. podpisu Jacka Saryusz-Wolskiego, który w ostatnich tygodniach występował ramię w ramię z ziobrystami.

Podobnie jak reszta PE, projekt europosłów PiS i trzech sprzymierzeńców zza granicy jest pełen wyrazów uznania, że Unia będzie miała rekordowy budżet i powoła do życia Fundusz Odbudowy. Rezolucja zawiera natomiast wyraźnie negatywną ocenę rozporządzenia wiążącego wypłaty z budżetu z praworządnością.

„Warunki wydatkowania funduszy UE muszą opierać się na obiektywnych, konkretnych, wymiernych i adekwatnych kryteriach, które nie pozwalają na instrumentalizację polityczną i niepewność” - napisali europosłowie PiS i podkreślają, że zgodność rozporządzenia z traktatami powinien zbadać TSUE.

PiS wezwał też Komisję do przestrzegania konkluzji Rady Europejskiej z 10 i 11 grudnia, zwłaszcza w kontekście wytycznych stosowania rozporządzenia „pieniądze za praworządność".

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze