0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...

Ta przyspieszona adaptacja często przybiera dość rozpaczliwe - choć niezbędne, by ratować zdrowie i życie - formy, jak “centra chłodzenia” powstałe na północno-zachodnim wybrzeżu USA w trakcie niedawnej morderczej fali ciepła. Są to sale dostępne dla wszystkich a klimatyzacja zapewnia w nich temperaturę znacznie niższą od zewnętrznej.

A synoptycy zapowiadają kolejną falę upałów - w kalifornijskiej Dolinie Śmierci już w piątek odnotowano 54,4°C, choć pomiar musi jeszcze zostać zweryfikowany przez Światową Organizację Meteorologiczną.

“Do 2014 roku lata w Vancouver były dość łagodne ze względu na wpływ oceanu. Mniej więcej od tamtego czasu coś zaczęło się niestety zmieniać. Lata stały się cieplejsze, mam wrażenie, że zanikają pośrednie pory roku i od zimowego chłodu od razu przeskakujemy do coraz wyższych temperatur. Coraz częściej wybuchają pożary. W czerwcu w hotelach i pensjonatach nie było miejsc - ludzie wynajmowali pokoje, by pracować lub po prostu uciec od upału w klimatyzowanych pomieszczeniach” - mówi OKO.press Kate Pankowska, polska ekonomistka pracująca dla ONZ-owskiego programu żywnościowego FAO.

Od 15 lat mieszka w Vancouver w zachodniej Kanadzie nad Oceanem Spokojnym. Pod koniec czerwca temperatura w tym ponad 600-tysięcznym mieście o - teoretycznie - łagodnym morskim klimacie wzrosła do 41°C, bijąc poprzedni rekord aż o sześć stopni.

Przeczytaj także:

49,6 stopnia na szerokości geograficznej Krakowa

30 czerwca jeden z pożarów wywołanych przez ekstremalnie wysokie temperatury niemal doszczętnie strawił wieś Lytton, ok. 260 km na północny wschód od Vancouver. Poprzedniego dnia to właśnie w Lytton - które leży na szerokości geograficznej Krakowa - zanotowano rekordowy upał w kanadyjskiej historii pomiarów - 49,6°C.

Poprzedni rekord przetrwał… jeden dzień, a wcześniejszy - dwa dni. W najgorętszym okresie czerwcowej fali upałów tylko w Kolumbii Brytyjskiej zmarło 486 osób - trzy razy więcej niż “normalnie”. W amerykańskich zachodnich stanach Oregon i Waszyngton ekstremalnie wysokim temperaturom przypisano niemal 200 zgonów, pięć razy więcej niż w latach 2015-2020.

„Ten ogromny skok umieralności z powodu upałów jest tragiczny. Wielu ludzi sądziło, że nigdy nie doświadczy tak wysokich temperatur na północno-zachodnim wybrzeżu z jego przeważnie umiarkowanym klimatem. Ale klimat się zmienia i widzimy tego dowody w postaci dramatycznych wydarzeń pogodowych” - powiedział cytowany przez dziennik "The Guardian" dr Scott Lindquist, pełniący w stanie Waszyngton rolę naczelnego lekarza.

Kanada i USA to nie jedyne regiony doświadczające rekordowo wysokich temperatur, których przyczyną jest niemal na pewno globalnie ocieplenie, jak wskazała niedawna analiza danych przeprowadzona przez naukowców z World Weather Attribution, przedsięwzięcia klimatologów z Wielkiej Brytanii, Holandii, Francji, USA, Szwajcarii oraz Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca.

Według analizy, prawdopodobieństwo wystąpienia tak ekstremalnej fali upałów byłoby ok. 150 razy mniejsze bez spowodowanego przez człowieka ocieplenia klimatu. Co gorsza, w klimacie cieplejszym o 2°C względem epoki sprzed rewolucji przemysłowej, podobne uderzenia gorąca mogą występować co 5-10 lat.

Obecnie klimat ocieplił się już o ok. 1,2°C. Zgodnie z tzw. porozumieniem paryskim z roku 2015 ludzkość ma ograniczyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery na tyle, by do końca wieku ocieplenie nie przekroczyło progu 1,5°C. Do końca wieku, czyli już za 80 lat, a więc za życia dzieci wielu czytelniczek i czytelników OKO.press - o ile nie skrócą go fale upałów, brak wody, pożywienia i konflikty zbrojne na tle niedoborów.

Niestety, aktualnie prowadzona polityka klimatyczna zwiastuje katastrofalne ocieplenie rzędu 2,1°-3,9°C, wynika z szacunków portalu Climate Action Tracker. Wdrożenie zapowiadanych strategii klimatycznych przesuwa ocieplenie niewiele w dół do 1,9°-3°C.

Zalany dom pana Allena

W Europie ekstremalnie wysokich temperatur doświadczyły niedawno, bądź właśnie doświadczają, kraje skandynawskie i arktyczne rejony Syberii.

20 czerwca w pobliżu Wierchojańska - miasta za północnym kołem podbiegunowym, uznawanym za biegun zimna na półkuli północnej - satelity unijnego programu obserwacyjnego Copernicus zmierzyły temperaturę gruntu na poziomie 48°C.

Nauka coraz poważniej zajmuje się związkami między globalnym ociepleniem, a skrajnie intensywnymi zjawiskami pogodowymi - ich przewidywanie oraz możliwe skuteczna redukcja skutków wyrastają na jeden z kluczowych problemów ludzkości w nadchodzących dekadach.

“Badania nad problemem »jaki wpływ miało globalne ocieplenie na zdarzenie pogodowe X« zaczęły się od tego, że oksfordzkiemu klimatologowi, Mylesowi Allenowi, zalało dom podczas powodzi w Anglii w 2000 roku” - przytacza anegdotyczne początki analiz ekstremów pogodowych w dobie globalnego ocieplenia Piotr Florek, polski klimatolog pracujący w brytyjskim Met Office, odpowiedniku naszego IMiGW.

“Tradycyjną odpowiedzią było wtedy, że zmiana klimatu dotyczy długoletnich trendów, nie da się więc powiedzieć, że jakieś pojedyncze zdarzenie pogodowe jest jej konsekwencją. Niemniej Allen dostrzegł wtedy, że jeśli globalne ocieplenie zmienia prawdopodobieństwo wystąpienia jakiegoś zdarzenia, to można to rozpatrywać w kategoriach ryzyka i jak się ono zwiększyło. Na przykład fala upałów albo powódź z kategorii »raz na sto lat« występuje z powodu globalnego ocieplenia częściej i może to być, powiedzmy, ryzyko zwiększone o kilkanaście czy kilkadziesiąt proc., ale bywa, że ryzyko zwiększa się już o kilkaset proc., więc można uznać, że bezpośrednią jego przyczyną jest globalne ocieplenie” - mówi Florek.

“Ustalenie tego odbywa się w ramach dziedziny klimatologii zwanej atrybucją ekstremów pogodowych i wymaga dobrego zrozumienia czynników decydujących o tym z jaką częstością zdarzają się dane zdarzenia pogodowe. Pomaga w tym posiadanie zbioru obserwacji meteorologicznych z jak najdłuższego okresu. Niezbędne są też modele klimatu, które umożliwiają zbadanie jak zmieniają się te czynniki w ocieplającym się świecie, i jaki ma to wpływ na zmiany częstości występowania danego zdarzenia” - dodaje naukowiec.

Arktyczne lody już nie dla ochłody

Jak dokładnie doszło do fali upałów na kontynencie północnoamerykańskim? Kluczową rolę odegrała Arktyka, a konkretnie fakt, że, ocieplając klimat, człowiek powoduje topnienie mas arktycznego lodu, mówi Krzysztof Drozdowski, dziennikarz i popularyzator wiedzy o pogodzie i klimacie.

“Stabilizatorem klimatu na półkuli północnej jest Arktyka, która łagodzi nasz klimat, dzięki temu, że arktyczny lód odbija promieniowanie słoneczne, a także topniejąc pochłania znaczne ilości ciepła, zapobiegając nadmiernemu wzrostowi temperatur. Niestety, na skutek ocieplania się klimatu arktyczny bezpiecznik przestaje działać, ponieważ lodu jest coraz mniej” - mówi Drozdowski.

“Wraz z ocieplaniem się Arktyki słabnie polarny prąd strumieniowy sterujący ruchem układów barycznych. Te mają tendencję do zatrzymywania się, w efekcie czego powstaje blokada wyżowa. W ten sposób gorące powietrze, które napłynęło na północny zachód kontynentu, po prostu tam utknęło. Fali upałów pomogła też geografia: w USA i Kanadzie nie ma gór równoleżnikowych - takich jak Alpy czy Karpaty - oraz Morza Śródziemnego i gorące powietrze płynie bez przeszkód z Meksyku na północ” - dodaje Drozdowski.

“Szybko ocieplający się klimat przenosi nas w nieznane z poważnymi konsekwencjami dla zdrowia, samopoczucia, a także źródeł utrzymania ludzi. Adaptacja i łagodzenie skutków globalnego ocieplenia są pilnie potrzebne, aby przygotować społeczeństwa na radykalnie odmienną przyszłość. Środki adaptacyjne muszą być o wiele ambitniejsze i uwzględniać rosnące ryzyko fal upałów na całym świecie” - podsumowują naukowcy z World Weather Attribution.

Na razie musimy sobie radzić na własną rękę - w najbliższych dniach na rynkach wielu polskich miast lokalni włodarze zapewne znów ustawią kurtyny wodne. Temperatura w Polsce ma wyraźnie przekroczyć 30°C w przyszłym tygodniu, prognozuje serwis meteorologiczny Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW (ICM UW).

“Od poniedziałku/wtorku możemy spodziewać się kolejnej fali upałów rzędu 33°-35℃, która może potrwać nie mniej niż tydzień. (…) Warto mentalnie przygotować się na jej przetrwanie” - pisze ICM.

Udostępnij:

Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze