0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Przypomnijmy: w środę 9 maja 2018 prof. Michał Królikowski został zatrzymany na polecenie białostockiej prokuratury. Informację o tym podały "Wiadomości" TVP, przedstawiając Królikowskiego jako byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PO-PSL. "Wiadomości" zapomniały dodać, że Królikowski był także doradcą prezydenta Andrzeja Dudy, pracował nad prezydencką wersją ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS.

Obie ustawy stanowiły kość niezgody między ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro a prezydentem Andrzejem Dudą. Prezydent zawetował pierwotne projekty i zgłosił własne. Przesunął prerogatywy prokuratora generalnego w swoim kierunku.

21 września 2017 roku, niezależnie od siebie tygodnik Newsweek i radio RMF FM podały, że Królikowski znalazł się na celowniku prokuratury. Michał Królikowski był pełnomocnikiem spółki paliwowej, która wyłudzała zwrot podatku VAT. Gdy tylko sprawa wyciekła do mediów, szeroko sugerowano, że jest to element zemsty politycznej Zbigniewa Ziobry, za zniweczenie projektów ustaw dających mu duże uprawnienia. O sprawie pisaliśmy tutaj.

Po zatrzymaniu Królikowskiego politycy PiS rzucili się do komentowania sprawy. Swojej okazji do zaistnienia w mediach nie przepuścił także Stanisław Piotrowicz. Odznaczony brązowym krzyżem zasługi za działalność dla wymiaru sprawiedliwości w PRL, powiedział:

Pod rządami Zjednoczonej Prawicy wszyscy są równi wobec prawa. Bez względu na to, czy należą do naszego, czy innego ugrupowania i jaką pozycję społeczną zajmują.
Zjednoczona Prawica pomaga swoim ludziom poza granicami prawa.
Stanisław Piotrowicz w Radiu Maryja,09 maja 2018

OKO.press przypomina prokuratorowi, że w wymiarze sprawiedliwości zarządzanym przez PiS wszyscy są równi wobec prawa, a niektórzy nawet równiejsi.

Policja vs. Obywatele

W całej Polsce toczą się postępowania przeciwko ludziom, którzy demonstrowali przeciwko obecnym władzom. Zarzuty bywają absurdalne. Tak było z opisywaną przez OKO.press sprawą z 24 lipca 2017 roku, kiedy to grupa protestujących pojawiła się przed siedzibą PiS, aby zaprotestować przeciwko planowanym zmianom w sądownictwie. Policja wyciągnęła z tłumu około 10 osób, zarekwirowała im megafony i skierowała do sądu sprawę o zakłócanie porządku publicznego ze względu na hałas.

Po lipcowych demonstracjach i kontrmiesięcznicach smoleńskich setki osób trafiały na przesłuchania. Sądy wydawały wyroki w sprawie blokowania dróg wjazdowych do Sejmu czy blokowania marszu ONR.

Jednak kiedy 11 listopada grupy narodowców przechodzą przez stolicę, niosąc całą plejadę faszystowskich symboli policja nie dostrzega problemu. Sam minister Mariusz Błaszczak (wówczas MSWiA) mówił, że takie symbole jak krzyż celtycki mogą "różnie się kojarzyć".

Profilaktyczne ułaskawienia Dudy

30 marca 2015 Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał Mariusza Kamińskiego winnym przekroczenia uprawnień w sprawie afery gruntowej i skazał na go na 3 lata więzienia i 10 lat zakazu pełnienia stanowisk publicznych. Macieja Wąsika skazano wówczas na 3 lata pozbawienia wolności.

W lipcu 2007 roku, podczas pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości, wicepremier Andrzej Lepper został zdymisjonowany ze względu na podejrzenie przyjęcia wysokiej łapówki. Był to efekt akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którym kierowali wówczas Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Funkcjonariusze CBA mieli wręczyć 3 mln złotych łapówki ludziom powiązanym z Lepperem, w zamian za to, że ci, podzieliwszy się pieniędzmi z ministrem rolnictwa, doprowadzą do przekształcenia gruntu rolnego w okolicach Mrągowa na działkę budowlaną. Łapówka nie dotarła do celu, ze względu na przeciek i fiasko akcji.

Afera gruntowa miała zniszczyć nadwątlone już po tzw. seksaferze zaufanie wyborców do Samoobrony i wzmocnić wizerunek polityków Prawa i Sprawiedliwości, jako bezwzględnych szeryfów, którzy stoją na straży prawa. Doprowadziła do przyspieszonych wyborów i zwycięstwa Platformy Obywatelskiej.

Pół roku później, 16 listopada 2015 roku, Andrzej Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Było to zdarzenie precedensowe, gdyż prezydent nie poczekał na wyrok sądu drugiej instancji. Według Trybunału Konstytucyjnego prezydent nie miał prawa wykonać takiego ruchu, o czym pisaliśmy tutaj.

Tajemniczy wypadek sprzed lat

Jest jeszcze sprawa posła Dawida Jackiewicza.

27 grudnia 2006 roku poseł PiS wdał się w bijatykę, która zakończyła się tragicznie. Wracająca do domu żona posła Jackiewicza została zaczepiona przez pijanego mężczyznę, jadąc jednym z wrocławskich autobusów. Kobieta zeznała, że mężczyzna pogłaskał jej syna, a gdy oboje opuścili autobus, napastnik próbował jej wyrwać dziecko. Matka uciekła z chłopcem i zadzwoniła po męża.

Dawid Jackiewicz przyjechał po kilkunastu minutach i tu sprawa zaczyna się komplikować. Jackiewicz zobaczywszy, że z żoną i dzieckiem jest wszystko w porządku nie wezwał policji, a rozpoczął poszukiwania napastnika na własną rękę. Gdy żona dostrzegła mężczyznę w autobusie poseł poprosił o zatrzymanie pojazdu i wezwanie policji. Czekając na funkcjonariuszy, wdał się w bójkę, z – jak wynika z zeznań - agresywnym mężczyzną i odepchnął go, a nieznajomy upadł na chodnik i stracił przytomność. Kilka dni później 56 – letni mężczyzna zmarł.

14 grudnia 2007 roku prokuratura umorzyła postępowanie, uznając, że poseł działał w granicach obrony koniecznej. Jest to o tyle dziwne, że tylko 3 proc. spraw o zabójstwo w obronie koniecznej jest umarzanych na tym etapie. Prowadząca sprawę prokurator Anna Molik została w 2008 roku szefową Prokuratury Rejonowej Wrocław-Krzyki. W 2012 roku została oskarżona przez CBA o wzięcie stutysięcznej łapówki na rzecz wydania korzystnego rozporządzenia dla jednego z wrocławskich przedsiębiorców. W 2015 roku sprawę umorzono, uznając, że nagrania, w posiadanie których weszło CBA nie są wystarczającym dowodem w sprawie.

Po umorzeniu sprawy Dawid Jackiewicz zaczął wytaczać procesy każdemu, kto tylko zasugerował, że sprawa śmierci Zbigniewa Marchela, który miał zaatakować rodzinę Jackiewiczów nie została dostatecznie wyjaśniona. Pozwany o zniesławienie posła został zarówno szef wrocławskiej Gazety Wyborczej Jerzy Sawka za tekst „Trup w szafie Jackiewicza”, jak i blogerka, pani Renata Rudecka-Kalinowska. W obu sprawach Dawid Jackiewicz przegrał.

W Sejmie też równi i równiejsi

Podczas protestów w lipcu 2017 roku, posłowie opozycji Kamila Gasiuk-Pihowicz i Ryszard Petru powoływali się na powyższe przykłady, by pokazać stopień hipokryzji PiS i udowodnić, że ustawy o Sądzie Najwyższym i KRS będą służyć pomaganiu swoim. Oboje zostali z tego powodu oskarżeni o zniesławienie i obojgu Sejm zniósł immunitety, tak aby mogli stanąć przed sądem.

Z kolei w sprawie oskarżonego o korupcję senatora Stanisława Koguta z Prawa i Sprawiedliwości senatorowie zdecydowali się zachować większą powściągliwość i nie znieśli immunitetu oskarżonemu. O sprawie pisaliśmy tutaj.

O ile Stanisław Kogut może cieszyć się immunitetem i dalej pełnić obowiązki senatora, to poseł Stanisław Gawłowski ławę poselską zamienił na areszt. Sąd Rejonowy Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie uznał za stosowne zastosowanie trzymiesięcznego aresztu tymczasowego dla posła. Obawa, że poseł i sekretarz największej polskiej partii opozycyjnej miałby nie stawić się przed sądem lub wyjechać z Polski jest absurdalna. Decyzja sądu to raczej kara (przed wydaniem wyroku) i straszak na polityków opozycji.

;

Komentarze