Rzecznik rządu w roli cynicznego moralisty. Projekt "Legalna aborcja. Bez kompromisów" jest niezgodny z konstytucją, a złagodzenie prawa aborcyjnego "budowałoby skrajny spór ideologiczny". Owszem, to spór między ideologią tronu i ołtarza a prawami człowieka. W UE ołtarz wybiera już tylko Polska i Malta
Późnym wieczorem (lub w nocy) w środę 22 czerwca Sejm będzie debatować nad inicjatywę ustawodawczą "Legalna aborcja. Bez kompromisów", po to tylko, by w czwartek większość sejmowa, przy wsparciu Konfederacji i paru konserwatystów z opozycji, mogła ją odrzucić.
Jakiej argumentacji używa prawica? Używa czy raczej nadużywa?
"To jest zły pomysł i jest to pomysł, który jest przede wszystkim niezgodny z konstytucją i o tym mówi nie tylko ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego, ale również wiele, wiele lat temu wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który odnosił się już do tego problemu" - mówił w południe w środę rzecznik rządu Piotr Mueller.
Kilka razy użył słowa "ideologiczny": "To projekt o charakterze ideologicznym (...) Już odrzucaliśmy chociażby w pierwszym czytaniu projekty, które zaostrzały prawo w drugą stronę. Jest więc pewnego rodzaju konsekwencja. Nie jesteśmy zwolennikami budowania skrajnych sporów ideologicznych w Polsce".
W ten sposób rzecznik rządu w tonie oczywistej oczywistości ocenił projektu komitet inicjatywy ustawodawczej "Legalna aborcja bez kompromisów", który zakłada, że kobieta może przerwać ciążę w ramach NFZ bez podania powodu do 12. tygodnia. Później aborcja byłaby możliwa w przypadku wad płodu lub gdy ciąża pochodzi z gwałtu.
Rozbierzmy przekaz rzecznika Muellera na elementy. Nawet jeśli jest to legislacyjna "musztarda po obiedzie".
To pomysł niezgodny z konstytucją i o tym mówi nie tylko ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego, ale również wiele, wiele lat temu wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który odnosił się już do tego problemu
Mueller - tak jak cała polska prawica - głosi, że Konstytucja RP wprowadza "ochronę życia od poczęcia" i dlatego projekt legalizacji aborcji jest sprzeczny z konstytucją.
Tymczasem zapis w konstytucji z 1997 roku wcale nie jest jednoznaczny: „Art. 38. Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”.
Wbrew temu, co powtarzają – jako oczywiste – politycy PiS, nie ma tu mowy o „życiu od poczęcia”. Czy to niedopatrzenie?
Prof. Lech Garlicki, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w latach 1993-2001 mówił OKO.press: „To nie jest przypadek, że w Konstytucji z 1997 roku nie ma definicji życia »od poczęcia do naturalnej śmierci«. Ustawodawca o tym nie zapomniał, tylko uchwalając konstytucję, przyjął kompromis.
Kompromis polegał na tym, żeby tego nie dopowiedzieć i zostawić jako punkt otwarty po to, żeby nie generować kolejnego konfliktu wokół przepisów konstytucyjnych”.
Co nie znaczy, że prób dołożenia „życia od poczęcia” nie było. Ich ślad został na archiwalnych stronach Sejmu. Dyskusja toczyła się w lutym 1997 roku.
21 marca 1997 poddany pod głosowanie został wniosek mniejszości: „Wnioskodawca proponuje, aby ustanowić zasadę, że podstawowym prawem osoby ludzkiej, gwarantowanym przez RP, jest prawo do życia, a życie człowieka podlega szczególnej ochronie od poczęcia do naturalnej śmierci”.
W głosowaniu wzięło udział 436 osób. Większość 2/3 wynosiła 291. Za przyjęciem tego wniosku mniejszości głosowały tylko 154, przeciw – 262, 20 osób się wstrzymało. Wniosek przepadł. Pozostał goły zapis o „prawnej ochronie życia”.
Prof. Mieczysław Różański w opracowaniu „Prawo do życia w Konstytucji RP z 1997 roku” pisze: „Analizując artykuł 38 należy mieć na uwadze, że
milczenie w kwestii granic ochrony życia jest celowym zabiegiem, pozostawiającym szczegółowe regulacje tej kwestii przepisom ustawowym”.
Mueller nie ma więc racji twierdząc, że konstytucja jest jednoznaczna. Ustawodawca chciał tutaj pozostawić dowolność i możliwość wyboru i modyfikacji kolejnym parlamentom.
Natomiast ma sporo racji mówiąc o wyroku Trybunału Konstytucyjnego "wiele wiele lat temu który odnosił się już do tego problemu" (nawiasem mówiąc mógłby się lepiej przygotować i chociaż podać datę wyroku). Warto jednak pamiętać, że wyrok nawet niezależnego TK jest tylko interpretacją konstytucji i nie oznacza, że kolejny sąd konstytucyjny nie wyda innego werdyktu.
Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Andrzeja Zolla 28 maja 1997 roku zakwestionował jako niekonstytucyjną nowelizację ustawy antyaborcyjnej, która dopuszczała przerywanie ciąży także wtedy, "gdy kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej". Ustawa weszła w życie w styczniu 1997 i przez parę miesięcy wprowadziła w Polsce stan prawny taki, jaki obowiązuje we wszystkich krajach UE (poza Maltą), co zaowocowało częściowym ujawnieniem prawdziwej skali aborcji.
Trybunał orzekł, że nowelizacja "legalizuje przerwanie ciąży bez dostatecznego usprawiedliwienia koniecznością ochrony innej wartości, prawa lub wolności konstytucyjnej oraz posługuje się nieokreślonymi kryteriami tej legalizacji, naruszając w ten sposób gwarancje konstytucyjne dla życia ludzkiego".
Warto zauważyć, Trybunał Konstytucyjny Zolla nie oceniał sprawy z perspektywy obowiązującej dzisiaj konstytucji, bo weszła w życie dopiero pięć miesięcy później w październiku 1997 roku; TK orzekał w zgodzie z ustawą konstytucyjną z 1992 roku, tzw. Małą Konstytucją.
Nie zmienia to faktu, że TK w 1997 r. ocenił, że "wartość konstytucyjnie chronionego dobra prawnego, jakim jest życie ludzkie, w tym życie rozwijające się w fazie prenatalnej, nie może być różnicowana" i że tamten wyrok jest w duchu "obrońców życia poczętego".
Jednocześnie Trybunał Zolla stawiał tezę, że oceniając ochronę dobra, jakim jest "życie" trzeba je zestawiać z innymi wartościami, jakim należy się ochrona, np. wolnością czy godnością kobiety albo dobrem samego dziecka.
Analizując tzw. przesłankę społeczną w znowelizowanej w 1996 r. ustawie TK uznał, że „sytuacja życiowa” kobiety ciężarnej nie jest usprawiedliwieniem dla aborcji, gdyż nie należy do kategorii „fundamentalnych”.
„Przesłanki nie odnoszą się więc do sytuacji krańcowych, które jednocześnie mogłyby być uznane za sprzeczne z zasadą ochrony godności osoby ludzkiej”.
Taka interpretacja oznacza, że zakaz aborcji ze względów embriopatologicznych, jaki wprowadził tzw. TK Julii Przyłębskiej, nie byłby dla TK Zolla oczywisty. Prof. Garlicki, który był w 1997 r. członkiem Trybunału, przypomina, że w wyroku znalazło się także zdanie:
„Stwierdzenie, że życie człowieka w każdej fazie jego rozwoju stanowi wartość konstytucyjną podlegającą ochronie nie oznacza, że intensywność tej ochrony w każdej fazie życia i w każdych okolicznościach ma być taka sama.
Intensywność ochrony prawnej i jej rodzaj nie jest prostą konsekwencją wartości chronionego dobra”.
To projekt o charakterze ideologicznym (...) Już odrzucaliśmy projekty, które zaostrzały prawo w drugą stronę. Jest więc pewnego rodzaju konsekwencja. Nie jesteśmy zwolennikami budowania skrajnych sporów ideologicznych w Polsce
Mueller powtarza bajkę o kompromisie aborcyjnym, ale tego kompromisu po wyroku tzw. TK z października 2020 już nie ma. Obowiązuje wyjątkowy, w skali całego świata drastyczny zakaz przerywania ciąży, nawet wtedy, gdy wiadomo, że płód urodzi się martwy lub umrze po urodzeniu.
"Ideologia" w polskim dyskursie jest często używana jak epitet. Mueller daje do zrozumienia, że prawica stoi po stronie prawa konstytucyjnego i rozsądnego kompromisu, a druga strona jest ideologicznie zacietrzewiona i chce wszcząć jakąś awanturę, wojnę kulturową.
Jeśli za ideologię uznać, zgodnie z jej socjologiczna definicją, zbiór religijnych, politycznych, prawnych czy filozoficznych poglądów, które mają objaśniać świat, określając wizje jego naprawy i dyrektywy działania, to zarówno konserwatywne poglądy Muellera, jak postulaty "Legalnej aborcji. Bez kompromisów" to "ideologie".
Prawo kobiet do decydowania o swojej ciąży kontra prawo embrionu (od momentu zapłodnienia, nawet przed zagnieżdżeniem) to faktyczny przedmiot tego - nazwijmy go tak - ideologicznego sporu.
Rzecz w tym, że ideologia praw człowieka, powszechnie akceptowana w cywilizowanym świecie, definiuje jako naczelna wartość ochronę życia (a także zdrowia) już narodzonych ludzi. „Żaden z międzynarodowych traktatów z zakresu ochrony praw człowieka nie podaje dolnej granicy prawa do życia i nie określa, że prawo to przysługuje od momentu poczęcia. W przypadku konfliktu między ochroną płodu ludzkiego a prawami kobiety, w tym w szczególności prawem do życia i ochrony zdrowia, priorytet ma ochrona życia i zdrowia kobiety” – wyjaśniała OKO.press dr Katarzyna Sękowska-Kozłowska, kierująca Centrum Praw Człowieka Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk.
(Zdumiewającym wyjątkiem od tej reguły jest polska ustawa o rzeczniku praw dziecka, przyjęta w 2000 roku za czasów koalicji AWS-UW. W rozumieniu ustawy "dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności”, co skrajnie konserwatywny Mikołaj Pawlak wykorzystuje, czasem kompromitując swój urząd; tu wybór tekstów OKO.press).
Po drugiej stronie ideologicznego sporu jest nauczanie Kościoła katolickiego, który stwierdza w katechizmie, że „Życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny”. Przerwanie ciąży jest utożsamiane z dzieciobójstwem. „Bóg, Pan życia, powierzył ludziom wzniosłą posługę strzeżenia życia (…) przerwanie ciąży, jak i dzieciobójstwo są okropnymi przestępstwami”). Jest też zagrożone ekskomuniką.
Społeczeństwa i ich władze podejmują wybory ideologiczne. Patrząc w dłuższej perspektywie wraz z postępem świata kolejne kraje zwiększają zakres swobód i wolności obywatelskich i ludzkich oddając ludziom coraz więcej decyzji do rozstrzygnięcia, zamiast wyznaczać je przy pomocy np. religijnych aksjologii. W tym właśnie kierunku szybko zmieniają się poglądy Polek i Polaków odchodzących od katolickiego nauczania w stronę świeckich, prozachodnich wartości:
Nie jest też jasne, dlaczego liberalizacja prawa aborcyjnego miałaby "budować skrajny spór ideologiczny". Spór już jest, nie trzeba go budować. Doświadczenie innych krajów z wprowadzaniem zmian zwiększających wolności kosztem tradycyjnych zakazów moralnych (np. legalizacja małżeństw jednopłciowych) pokazują coś odwrotnego: liberalizacja zwiększa akceptację i spór ulega wyciszeniu.
Ku rozpaczy skrajnych kręgów konserwatywnych, ale nawet one przestają protestować.
Kobiety
Kościół
Prawa człowieka
Sądownictwo
Jarosław Kaczyński
Piotr Müller
Mikołaj Pawlak
Julia Przyłębska
Prawo i Sprawiedliwość
Rząd Mateusza Morawieckiego
Andrzej Zoll
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze