Nieżyciowe, momentami wręcz śmieszne, ale w swej wymowie okrutne zakazy, jakie Kościół próbuje narzucić na nasze życie miłosne i seksualne są powszechnie odrzucane. Wyłania się świecka etyka, która zabrania ściągać, przekraczać szybkość, oszukiwać na podatkach i każe iść na wybory
Czy Polska jest krajem katolickim? To pytanie wisi nad życiem publicznym, odpowiedź dyktuje politykom, co im wolno publicznie powiedzieć, jakie prawo uchwalić, jakie organizacje wspierać, jak uczyć dzieci.
Zgodnie z programem PiS, " Kościół katolicki jest depozytariuszem i głosicielem powszechnie znanej w Polsce nauki moralnej. Nie ma ona w szerszym społecznym zakresie żadnej konkurencji, dlatego też
w pełni jest uprawnione twierdzenie, że w Polsce nauce moralnej Kościoła można przeciwstawić tylko nihilizm".
Ta skrajna deklaracja polityczna podparta jest tezami opisowymi. PiS definiuje społeczeństwo jako katolickie. "Nauka Kościoła katolickiego, polska tradycja i polski patriotyzm silnie się ze sobą połączyły budując tożsamość polityczną narodu".
Nowa propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. W cyklu „Sobota prawdę ci powie” znajdziecie fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
W Platformie Obywatelskiej długo obowiązywała - wciąż zresztą żywa - teza Grzegorza Schetyny o "kotwicy konserwatywnej". Powstrzymywała ona przed liberalizacją prawa i unowocześnieniem programu, a strach przed konserwatywną reakcją "większości Polaków" sprawiał, że politycy odkładali na wieczne nigdy zapewnienie praw kobietom czy osobom LGBT. Nie dostrzegali, że taka polityka rozjeżdża się tu z postawami elektoratu. To się jednak zmienia.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy w świadomości etycznej Polek i Polaków żywe są zasady tworzące tzw. etykę seksualną Kościoła, czyli dominujący w nauczaniu przekaz dotyczący życia miłosnego i seksualnego, a także ciąży i praw reprodukcyjnych. Większość z nich zapisana jest w części III Katechizmu Kościoła Katolickeigo pt. "Życie w Chrystusie", gdzie rozwinięta jest koncepcja "czystości" życia miłosnego i seksualnego i wymienione formy "nieczyste", objęte zakazem.
Niewiele upraszczając, czysty jest seks 1. heteroseksualny, 2. małżeński, 3. bez zabezpieczeń, czyli "otwarty na prokreację", a wszystkie inne przejawy seksualności są grzeszne i należy się przed nimi powstrzymywać.
W majowym sondażu Ipsos dla OKO.press* z długiej listy zachowań przez Kościół zakazanych wybraliśmy pięć i prosiliśmy o ocenę, czy są według osoby badanej "niewłaściwe lub niemoralne".
Jak widać z wykresu poniżej, ogromna większość Polek i Polaków potępia zdradę małżeńską, jedna trzecia odrzuca przerywanie ciąży i homoseksualizm, ale połowa i więcej nie ma z tym moralnego problemu, a już tylko jedna siódma/ósma kwestionuje seks przed ślubem i antykoncepcję.
"Nieczysta piątka" jest tylko próbką długiej listy zakazów, która obejmuje też rozwody, życie bez ślubu oraz tylko ze ślubem świeckim, każdą formę seksu pozamałżeńskiego (w języku katechizmu "nierząd"), związki otwarte i poliamorię, a także onanizm ("przyjemność seksualną moralnie nieuporządkowaną, gdy szuka się jej dla niej samej w oderwaniu od nastawienia na prokreację i zjednoczenie"), in vitro czy pornografię.
Ale nawet tak skromna próbka pokazuje, że zakazy z kościelnego nauczania są popierane w stopniu co najwyżej umiarkowanym i trudno mówić, że stanowią "tożsamość narodu". Teza z programu PiS nie wydaje się zatem prawdziwa.
Kościół katolicki jest depozytariuszem i głosicielem powszechnie znanej w Polsce nauki moralnej (...) W Polsce nauce moralnej Kościoła można przeciwstawić tylko nihilizm
Warto od razu zauważyć, że deklaracja wierności małżeńskiej tylko w jakiejś mierze wpisuje się w kontekst religijny.
Zeświecczenie wartości wierności małżeńskiej jest oczywiste, pojawia się przecież w kulturze masowej, także w społeczeństwach, gdzie religia została zupełnie zmarginalizowana i małżeństwo zostało zeświecczone.
W Polsce ślub jest wciąż silnie wpisany w katolicką tradycję. Ślubów wyznaniowych (wg danych GUS w 99 proc. katolickich) jest wciąż więcej niż świeckich, ale ta przewaga spada:
W konserwatywnym Krakowie w 2020 roku śluby cywilne przeważały nad kościelnymi, a w 2021 roku ich przewaga była znaczna. Kościół broni się twierdząc, że to wynik pandemii i zapowiada, że w 2022 roku ślubów kościelnych będzie w Krakowie więcej:
Jak wynika z sondażu, ograniczenie wpływu katolickiej etyki seksualnej dotyczy przede wszystkim grup społecznych bardziej podatnych na płynące z Zachodu wpływy kultury laickiej, czyli osób młodszych, lepiej wykształconych, zamożniejszych oraz mieszkańców większych, a zwłaszcza dużych miast oraz regionów Polski zachodniej i północnej.
Osoby starsze, mniej wykształcone, uboższe i z mniejszych miejscowości w większym stopniu trzymają się konserwatywnych zasad. Taka właśnie jest charakterystyka socjoekonomiczna elektoratu PiS, do tego dochodzi podatność na partyjny przekaz identyfikujący polskość z katolicyzmem.
W efekcie wyborcy Prawa i Sprawiedliwości odpowiadają w naszym sondażu jakby żyli w innym kraju lub innej epoce niż wyborcy pozostałych partii (w tym konserwatywnej Konfederacji i raczej konserwatywnego PSL).
Moralność PiS i pozostałych wyborców można porównać klikając na pola elektoratów na poniższym animowanym wykresie:
Jak widać, w elektoracie PiS potępienie homoseksualizmu przeważa dwukrotnie nad akceptacją, a aborcji - prawie trzykrotnie, ale nawet w tej grupie zakaz seksu przed ślubem i antykoncepcji deklaruje tylko jedna czwarta. Wśród pozostałcych wyborców katolickie zakazy popiera maksymalnie kilkanascie pocent osób, najwięcej (18 proc.) uznaje za rzecz złą lub niewłaściwą przerywanie ciąży.
Porażka katolickiej etyki jest tym bardziej uderzająca, że od początku III RP trwa jej intensywne propagowanie w ramach lekcji religii wprowadzonych ad hoc instrukcją ministra edukacji w sierpniu 1990 (a w 1993 r. uregulowanych przez konkordat z Watykanem). Analizując podstawy programowe katechezy zwracaliśmy uwagę, że jej celem jest przekonać dzieci i młodzież, że muszą kształtować swoją seksualność zgodnie z zaleceniami Kościoła, co de facto polega na wypieraniu i zaprzeczaniu potrzebom. Główny przekaz brzmi: „uczeń odpowiedzialnie kształtuje swoją seksualność jako Boży dar”.
Już uczeń czy uczennica podstawówki „podejmuje pracę nad sobą w trosce o czystość” i „jest odpowiedzialny za trwanie w czystości”.
Wśród umiejętności, jakie uczeń klas V-VIII nabywa (ocenianych na stopień) jest: „wskazanie sposobów troski o czystość w wieku dojrzewania”. Katecheta ma wzmacniać tę walkę z seksualnością zaleceniami typu „uczeń troszczy się o kształtowanie w sobie prawidłowego sumienia”.
Katecheza dla szkół średnich obejmuje hasło „powołania do czystości”, które ma obowiązywać młodzież przed zawarciem sakramentalnego małżeństwa. Co więcej, uczeń ma tu wystąpić w roli apostoła wiary: „Troszczy się o czystość serca, modli się o czystość serca dla siebie oraz przyszłego współmałżonka.
Inspiruje innych do zachowania czystości”.
Jak widać z sondażu, cały ten wielki wysiłek wychowawczy Kościoła i państwa daje marne efekty. Szczególnie wśród tych, którzy edukację skończyli względnie niedawno i powinni mieć katechezę świeżo w pamięci.
Uderzające, jak podobne do naszego badania są wyniki sondażu CBOS z października 2021**. Porównano w nim poparcie dla 20 "zjawisk i zachowań kontrowersyjnych moralnie", przy czym osoby badane miały każde z nich oceniać na skali od 1 ("Jest to zawsze złe i nigdy nie może być usprawiedliwione") do 7 ("Nie ma w tym nic złego i zawsze może być usprawiedliwione"). Zachowania naganne z punktu widzenia katolickej etyki zaznaczyliśmy na czerwono:
Jak widać, w pierwszej szóstce najbardziej akceptowanych "zachowań kontrowersyjnych" znalazły się wyłącznie "czyny nieczyste" zakazane przez Kościół: seks przed ślubem (aż 5.3 pkt na 7 możliwych), antykoncepcja (5.1 pkt), czy homoseskualizm (4.0 pkt), a także - niewymienione w naszym sondażu - życie bez ślubu (5.1) rozwód (4.7) a nawet eutanazja (3.7).
Aborcja (3.1 pkt) należy do zachowań średnio akceptowanych - nieco mniej niż nieuczestnictwo w wyborach i na tym samym poziomie co ściąganie na egzaminach (dla Kościoła takie towarzystwo musi być szokiem).
Podobnie jak w sondażu OKO.press, zdradzanie współmałżonka (1.6) jest w grupie zachowań najmniej akceptowanych, nieco tylko powyżej przyjmowania łapówek (1,4) i wykorzystywania pracowników przez pracodawcę (1.3).
Najwyraźniej Polki i Polacy wyżej niż katolickie zakazy życia intymnego cenią sobie zasady sprawiedliwości i uczciwości w życiu publicznym, w tym w miejscu pracy, potępiają naruszanie takich norm i przepisów, jak jazda na gapę, czy przekraczanie prędkości, a także oszukiwanie na podatkach, nie mówiąc o dawaniu i braniu łapówek.
Wyłania się z tego obraz etyki świeckiej, która reguluje życie społeczeństwa w miejscu pracy czy nauki, w przestrzeni publicznej oraz opisuje obywatelskie cnoty udziału w wyborach czy uczciwości podatnika.
Z naszych sondaży - zamawianych w Ipsos od początku OKO.press w 2016 roku - wynika, że w świadomości Polek i Polaków słabnie aprobata dla zasad katolickiej etyki: rośnie poparcie prawa do przerywania ciąży a także związków partnerskich i równości małżeńskiej osób LGBT.
Fotografia postaw społecznych z maja 2022 roku może być zatem zapisem procesu zmiany, jak zdjęcie skoczka narciarskiego, który zaczyna już zniżać lot nad zeskokiem.
Sondaż CBOS z października 2021 potwierdza taką interpretację, bo jest powtórzeniem badań z lat 2005, 2010 i 2013, co daje możliwość obserwacji 17 lat zmian postaw. Autorzy opracowania stwierdzają, że ogólna aprobata dla "zachowań kontrowersyjnych" rośnie i wyliczają wskaźnik „liberalizmu moralnego”, czyli średniej aprobaty dla naruszania 20 zasad. W 2005 r. wynosiła ona 2.64 pkt, w 2010 r. - 2.75, w 2013 r. - 2.80 a w 2021 r. - 2.97 pkt.
Operowanie tak ogólną kategorią "liberalizmu moralnego" zaciemnia jednak obraz zmian, który lepiej opisać jako zmianę paradygmatu: wartości katolickie ustępują miejsca świeckim.
Sami autorzy podkreślają zresztą, że z badań wynika, że postępuje "silna i ciągle pogłębiająca się liberalizacja w kwestiach dotyczących szeroko rozumianej seksualności i obyczajowości. Od 2005 roku notujemy systematyczny wzrost przyzwolenia Polaków na seks przedmałżeński, antykoncepcję, konkubinat, rozwody, homoseksualizm i eutanazję, a od ostatniego pomiaru z 2013 roku, po wcześniejszym spadku, zauważalny jest także znaczący wzrost akceptacji przerywania ciąży".
Osłabianie katolickich wartości etycznych ilustruje wykres:
Tymczasem lista wartości świeckich - najczęściej krytykowanych i społecznie nieaprobowanych zachowań zmienia się w niewielkim stopniu. Jak pisze CBOS, "niemal powszechnie potępiane są te, które odnoszą się do szeroko rozumianego wyzysku i nieuczciwości, a wśród nich: wykorzystywanie pracowników, korupcja, bicie dzieci, zdrada małżeńska, czerpanie nieuprawnionych korzyści z zajmowanego stanowiska służbowego oraz oszustwa podatkowe".
W porównaniu z 2013 rokiem wzmocniło się moralne potępienie dla "świadomego kupowania rzeczy podrabianych" oraz "nieuczestnictwa w wyborach".
Coraz mniejsze efekty nauczania katolickiego dotyczą nawet osób silnie wierzących, które regularnie (przynajmniej raz w tygodniu) chodzą do kościoła. "Mniej więcej dwie piąte spośród nich dopuszcza wspólne życie bez ślubu (40 proc.), uprawianie seksu przedmałżeńskiego (40 proc.) oraz stosowanie antykoncepcji (41 proc.). Jedna trzecia akceptuje rozwody (33 proc.), a jedna czwarta nie widzi niczego złego w homoseksualizmie (24 proc.)" - pisze CBOS.
Oznacza to, że nawet dla takich osób religia traci na znaczeniu jako źródło moralności i zaczyna pełnić inne funkcje. Mówi się czasem o prywatyzacji religii, jej funkcji terapeutycznej czy zastępowaniu przez wiarę utraconych więzi społecznych (zwłaszcza u osób starszych). Analiza takich zjawisk to już zadanie dla kolejnych badań.
Przejrzyjmy jeszcze naszą piątkę "zachowań nieczystych" zaglądając do katechizmu i wyników sondażu OKO.press.
Wierność małżeńska jest w katechizmie przedstawiona jako element swego rodzaju umowy z Panem Bogiem. W czasie ślubu kościelnego jest to zaznaczone delikatnie ("Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci"), katechizm ujmuje to mocniej, w myśl Ewangelicznego "Co... Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!":
"Wspólnota życia i miłości małżeńskiej, ustanowiona przez Stwórcę i unormowana Jego prawami, zawiązuje się przez przymierze małżeńskie, czyli przez nieodwołalną osobistą zgodę (...) Wierność oznacza stałość w dochowywaniu danego słowa. Bóg jest wierny. Sakrament małżeństwa wprowadza mężczyznę i kobietę w wierność Chrystusa wobec Jego Kościoła. Przez czystość małżeńską świadczą oni wobec świata o tej tajemnicy".
Małżeństwo jest jednym z siedmiu sakramentów, czyli szczególnych form przekazania łaski Bożej (pozostałe to chrzest, bierzmowanie, komunia święta, spowiedź i pokuta, ostatnie namaszczenie i święcenia kapłańskie).
Trzeba docenić, że katechizm operuje też językiem relacji międzyludzkich:
"Cudzołóstwo jest niesprawiedliwością: Ten, kto je popełnia, nie dotrzymuje podjętych zobowiązań. Rani znak przymierza, jakim jest węzeł małżeński, narusza prawo współmałżonka i godzi w instytucję małżeństwa, nie dotrzymując umowy. Naraża na niebezpieczeństwo dobro rodzicielstwa ludzkiego oraz dzieci, które potrzebują trwałego związku rodziców".
Wydaje się, że powszechnie akceptowana wierność małżeńska w znacznej mierze oderwała się od religijnej interpretacji i jeśli nawiązuje do treści nauczania Kościoła, to właśnie tych bardziej świeckich, międzyludzkich.
Ilustracji (choć nie dowodu) oddzielenia "katolickiej wiary" od "wierności małżeńskiej" dostarcza poniższy wykres. Nie wygląda na to, by malejąca religijność sprzyjała osłabianiu wartości małżeńskiej wierności (choć 16 proc. "nie" w grupie ateistów jest statystycznie wyższym wynikiem niż 6 proc. w grupie tych, którzy chodzą do kościoła raz w tygodniu):
Katechizm jest tu jednoznaczny: "Życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny".
Przerwanie ciąży jest utożsamiane z dzieciobójstwem ("Bóg, Pan życia, powierzył ludziom wzniosłą posługę strzeżenia życia (...) przerwanie ciąży, jak i dzieciobójstwo są okropnymi przestępstwami") i zagrożone ekskomuniką.
Kościół wytacza najcięższe działa, ale skutek jest marny, przypomnijmy: aborcję za "coś niewłaściwego lub złego" uważa tylko 36 proc. Polek i Polaków, a 51 proc. nie ocenia jej negatywnie. Wśród nie-wyborców PiS ta dysproporcja jest wręcz ogromna: 18 proc. do 69 proc.
Nauczanie Kościoła rozmija się z powszechną praktyką przerywania ciąży. W formie hipotezy można też sądzić, że założenie, że "embrion powinien być uważany za osobę od chwili poczęcia" jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, zważywszy choćby na znaczną liczbę tzw. samoistnych poronień.
Dochodzi do tego rosnąca świadomość praw kobiet (o moralnych, społecznych i politycznych aspektach aborcji OKO.press napisało ponad 500 tekstów - zobacz tutaj).
Wyniki sondażu potwierdzają hipotezę, że ludzie, których problem niechcianej ciąży dotyczy szczególnie - osoby młode i zwłaszcza kobiety - w największym stopniu dopuszczają aborcję.
Nauczanie Kościoła o homoseksualizmie należy do najbardziej - tak to należy określić - bezwzględnych przykładów braku empatii i arbitralnego pozbawiania ludzi podstawowego prawa do bycia sobą, o czym przejmująco mówił wielki obrońca praw człowieka Wiktor Osiatyński.
Kościół potwierdza, że "pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji".
Brzmi nawet sympatycznie.
Ale chwilę później Kościół ogłasza wyrok: "Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji".
Krótko mówiąc, mają przestać być sobą, zrezygnować z miłości i pożądania. Oczekiwanie jest podobne, jak wobec zakonnic czy kapłanów, którzy przynajmniej w teorii same i sami decydują się poświęcić życie Bogu. Tyle, że za osoby LGBT decyzję podejmuje Kościół:
"Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześcijańskiej".
Ta oburzająca figura pozornej akceptacji a potem nierealistycznego i bezwzględnego zakazu przekonuje już tylko 30 proc. Polek i Polaków, ale aż dwa razy więcej w elektoracie PiS i dwa razy mniej w elektoratach pozostałych partii.
Silny związek z homofobicznym wykluczeniem ma wiek (od 14 proc. w kategorii 18-29 lat do 49 proc. w 60 plus), wykształcenie (od 50 proc. osób z wykształceniem zawodowym do 14 proc. z wyższym) i życie na wsi (42 proc.) w porównaniu z największymi miastami (14 proc.).
Nauczanie Kościoła jest tym razem skuteczne: osoby najsilniej religijne odrzucają homoseksualizm w 66 proc., deklarujący, że wcale nie uczestniczą w praktykach religijnych ledwie w 11 proc.
Uderzające jest - kolejny raz w sondażach OKO.press - jak otwarte są młodsze kobiety, do 40 lat: tylko 8 proc. z nich uznaje homoseksualizm za coś złego lub niewłaściwego. Także starsze kobiety przejawiają niższy od mężczyzn poziom homofobii, która - znów nie pierwszy raz w sondażach - okazuje się w Polsce "męską narracją". Jak wynika z sondażu OKO.press z września 2019, to mężczyźni najsilniej ulegają prawicowym fobiom, jak wojna z feminizmem czy z "Gender" i inne formy obrony patriarchalnego porządku.
Ten fragment Katechizmu jest szczególnie nieżyciowy. Oczekiwanie, że młodzi ludzie zachowają "czystość" aż do zamążpójścia jest szczególnie absurdalne w sytuacji, gdy mediana wieku zawieranych małżeństw rośnie i wynosi obecnie już blisko 31 lat dla mężczyzn i blisko 29 lat dla kobiet (w latach 1950-1995 oscylowała między 24-26 lat u mężczyzn, i 22-23 lata u kobiet).
Argumentacja jest tak karkołomna i pokrętna, że aż trudno zrozumieć, o co chodzi. Czystość przed ślubem oznacza "osiągniętą integrację płciowości w osobie, a w konsekwencji wewnętrzną jedność człowieka w jego bycie cielesnym i duchowym. Płciowość, w której wyraża się przynależność człowieka do świata cielesnego i biologicznego, staje się osobowa i prawdziwie ludzka, gdy zostaje włączona w relację osoby do osoby, we wzajemny dar mężczyzny i kobiety, który jest całkowity i nieograniczony w czasie. Cnota czystości obejmuje zatem integralność osoby i integralność daru".
Ta natchniona retoryka musi szczególnie irytować wobec licznych - a dodatkowo nagłośnionych - przypadków, gdy sami księża nie przestrzegając "integracji płciowości w osobie" dokonują przestępstw seksualnych wobec osób nieletnich (tutaj 242 teksty OKO.press o przestępstwach seksualnych Kościoła).
Jak wynika z naszego sondażu z 2018 roku, 60 proc. Polek i Polaków uważa, że Kościół lekceważy ten problem, a tylko 27 proc., że stara mu się przeciwdziałać. W kolejnym sondażu Ipsos dla OKO.press z 2019 roku taki sam odsetek - 60 proc. sądzi, że w przypadkach pedofilii biskupi "stają po stronie sprawców, czyli molestujących księży", a tylko 17 proc., że "po stronie ofiar, czyli molestowanych dzieci".
Zakaz seksu - gdyby ktoś to potraktował serio - do 30 lat wywołałby deprywację i powodował cierpienie. Katechizm odwraca jednak kota ogonem: "Czystość domaga się osiągnięcia panowania nad sobą, które jest pedagogią ludzkiej wolności. Alternatywa jest oczywista:
albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy". Serio!
Zalecenia, jak dotrzymać czystości brzmią tak: "poznanie siebie, praktykowanie ascezy odpowiedniej do spotykanych sytuacji, posłuszeństwo przykazaniom Bożym, ćwiczenie się w cnotach moralnych i wierność modlitwie".
Wytrzymanie bez seksu (także między narzeczonymi, którzy mają czekać do ślubu) jest tym trudniejsze, że zakazany jest onanizm: "Zarówno Urząd Nauczycielski Kościoła wraz z niezmienną tradycją, jak i zmysł moralny chrześcijan stanowczo stwierdzają, że masturbacja jest aktem wewnętrznie i poważnie nieuporządkowanym".
I dalej podsumowanie wielu wątków: "Bez względu na świadomy i dobrowolny motyw użycie narządów płciowych poza prawidłowym współżyciem małżeńskim w sposób istotny sprzeciwia się ich celowości. Poszukuje się w niej przyjemności płciowej poza relacją płciową, wymaganą przez porządek moralny, która urzeczywistnia w kontekście prawdziwej miłości pełny sens wzajemnego oddawania się sobie i przekazywania życia ludzkiego".
Odrzucenie zakazu seksu przed ślubem jest w naszym sondażu - podobnie jak w badaniach CBOS - powszechne, ale najsilniejsze wśród ludzi do trzydziestki, których ten zakaz miałby szczególnie w przykry sposób dotyczyć.
Skłonne poddać się takiej normie są wyłącznie osoby najstarsze, których zakaz raczej nie dotyczy, a - mówiąc serio - które pamiętają jeszcze obyczaje narzeczeńskie i małżeńskie z II połowy XX wieku. I to też tylko w jednej czwartej.
Nauczenie o antykoncepcji należy do równie karkołomnych. Ochrona "życia poczętego" (od embrionu) nie stanowi tu przecież argumentu, bo ogromna większość środków (na czele z prezerwatywą) uniemożliwia zapłodnienie, a tylko nieliczne - zagnieżdżenie ciąży. Co zatem złego w zabezpieczeniu się przed niechcianą ciążą?
Argumenty katechizmu są dwa. Użycie antykoncepcji to naruszenie zasady, że każdy akt małżeński powinien zostać "otwarty na przekazywanie życia ludzkiego".
"Nauka ta, wielokrotnie podawana przez Urząd Nauczycielski Kościoła, ma swoją podstawę w ustanowionym przez Boga nierozerwalnym związku, którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać, między podwójnym znaczeniem aktu małżeńskiego: znaczeniem jednoczącym i prokreacyjnym".
Innymi słowy, obowiązywać ma małżeńska ruletka. To znana sprawa od wieków.
Ale jest w tym coś więcej. Otóż małżonkowie nie są w łóżku sami.
"W spełnianiu obowiązku, jakim jest przekazywanie życia i wychowywanie, obowiązku, który trzeba uważać za główną ich misję,
są współpracownikami miłości Boga-Stwórcy i jakby jej wyrazicielami.
Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności".
To zaś oznacza, że Kościół zupełnie dosłownie rozumie rolę Boga, który daje życie - w każdym zapłodnieniu uczestniczy On osobiście. Środek antykoncepcyjny jest próbą ograniczenia jego ingerencji i Boskiej woli, ośmiesza Jego udział.
W ciągu wieków ludzkość wycofywała się z założenia, że należy zdać się na wolę Boską, Kościół wielokrotnie próbował tym argumentem zatrzymać m.in. rozwój medycyny. Tu został ostatni bastion, ale jak widać z sondaży, jego obrona wydaje się sprawą beznadziejną.
Ludzie chcą mieć kontrolę nad swoim życiem, w tym nad tak kluczową decyzją, jak posiadanie dzieci. Panu Bogu nic do tego - taki jest wniosek z sondażu OKO.press.
Nawiasem mówiąc, zakaz ingerencji w plany Pana Boga prowadzi czasem do dziwacznych konsekwencji. Opisałem kiedyś (jeszcze w "Gazecie Wyborczej") pomysł amerykańskich biskupów, czyli „In vitro po watykańsku".
Otóż wyrokiem Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia (z 1995 r.) dopuszczalna w przypadku zaburzeń płodności jest sztuczna inseminacja, czyli wprowadzenie przez lekarza nasienia [męża] do pochwy [żony]. Taki zabieg jest wg Kościoła moralnie czysty.
Wymaga jednak pozyskania spermy, tymczasem masturbacja jest grzechem. Jak sobie z tym poradzić?
Źródłem spermy zgodnym z nauką Kościoła może być wyłącznie stosunek seksualny (oczywiście małżeński). Ale jak ją uzyskać? Amerykańscy biskupi znaleźli na to sposób.
Podczas stosunku mężczyzna zakłada prezerwatywę, ale nie popełnia grzechu, bo w prezerwatywie jest dziurka. Część nasienia wypłynie – całkowicie bezproduktywnie z uwagi na niepłodność pary, ale za to „moralnie godziwie” – do pochwy. A reszta zostanie do inseminacji.
* Sondaż Ipsos dla OKO.press, 10-12 maja 2022, badanie telefoniczne (CATI), na reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków, liczebność próby 1014 osób
** Badanie „Aktualne problemy i wydarzenia” CBOS od 18 do 28 października 2021 roku, na próbie 1157 osób (w tym: 56,4 proc. metodą CAPI, 27,4 proc.– CATI i 16 proc.– CAWI, w ramach procedury mixed-mode na reprezentatywnej imiennej próbie pełnoletnich mieszkańców Polski, wylosowanej z rejestru PESEL.
Kościół
Jarosław Kaczyński
Episkopat Polski
Koalicja Obywatelska
Polska 2050
Prawo i Sprawiedliwość
Sojusz Lewicy Demokratycznej
aborcja
antykoncepcja
homoseksualizm
in vitro
katecheza
małżeństwo
rozdział państwa i Kościoła
seks
sondaż IPSOS
sondaż OKO.press
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze