Premier Mateusz Morawiecki wydaje się mieć obsesję na punkcie szefa Europejskiej Partii Ludowej, Manfreda Webera. To jedyny niemiecki polityk, który budzi takie zainteresowanie polskich władz. Dlaczego?
W poniedziałek 21 sierpnia 2023 na profilu Morawieckiego na platformie X jeszcze do niedawna znanej jako Twitter, pojawiło się kolejne wideo poświęcone niemieckiemu politykowi.
Szef Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber zostaje ponownie oskarżony o chęć wpływania na wynik wyborów w Polsce, co jak już weryfikowaliśmy przy okazji „pierwszej” i „drugiej afery Webera”, jest bardzo naciąganą interpretacją jego krytycznych wypowiedzi o PiS-ie. Tym razem film ma też uderzać w jego wizerunek.
W wideo Morawieckiego pojawiają się cztery zarzuty wobec Manfreda Webera:
Konkluzja nagrania jest prosta. Morawiecki wyśmiewa, że „tak kontrowersyjna postać miałaby uczyć Polaków demokracji”, ale my sobie na to nie pozwolimy. Wystarczy, że nam tu Niemcy przysłali Tuska, który tylko udaje patriotę.
O tym, w jaki sposób Weber świetnie wpisuje się w antyniemiecki wątek kampanii PiS, już pisaliśmy. Morawiecki może też uważać go za kontrowersyjną postać, to kwestia opinii. Przyjrzymy się jednak dwóm sprawom:
O tym, kim jest Manfred Weber na łamach OKO.press pisała już Marta Kozłowska w tym tekście. Przywołajmy tylko podstawowe informacje.
Manfred Weber to szef bawarskiej partii CSU, ugrupowania siostrzanego wobec niemieckich chadeków z CDU. W Parlamencie Europejskim od 2004 roku, wcześniej przez dwa lata zasiadał w parlamencie Bawarii; mandat zdobył jako najmłodszy parlamentarzysta.
Od 2014 roku Weber jest szefem największej grupy w Parlamencie Europejskim, czyli Europejskiej Partii Ludowej (obecnie 177 europosłów i europosłanek). Od 2022 roku jest też przewodniczącym całego EPL, czyli stowarzyszenia partii centroprawicowych i chadeckich z całej Europy, nie tylko UE.
W Niemczech nie jest zbyt znanym politykiem, bo nigdy nie działał w polityce na szczeblu krajowym. Weber jest konserwatystą, przeciwnikiem aborcji.
Informacje, które na temat Webera przedstawia Morawiecki w swoim wideo, są bardzo szczątkowe i wyrwane z różnych kontekstów. Mimo to Morawiecki przypisuje Weberowi znaczną rolę w kształtowaniu polityki rządu Angeli Merkel. Przyjrzyjmy się ich zakorzenieniu w faktach.
Morawiecki twierdzi, że Weber miał być oskarżany przez europosłów, także z własnego ugrupowania, o „niedemokratyczny styl rządzenia partią” oraz arogancję.
„Jako szef Europejskiej Partii Ludowej [Weber] był oskarżany przez europosłów, także z własnego ugrupowania, o niedemokratyczny styl rządzenia, arogancję i nieobliczalność”.
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Weber faktycznie był niejednokrotnie krytykowany za sposób zarządzania partią, czy chęć bardzo autorytatywnego narzucania pewnych rozwiązań. Dostało mu się m.in. za to, jak usiłował narzucić Parlamentowi Europejskiemu oraz liderom państw członkowskich swoją kandydaturę na szefa Komisji Europejskiej po wyborach do PE w 2019 roku. Pisał o tym m.in. portal Politico.eu.
Bawarczyk twardo forsował nieformalną procedurę Spitzenkandidat oczekując, że państwa członkowskie zatwierdzą jego kandydaturę na stanowisko szefa Komisji dlatego, że to jego ugrupowanie wygrało wybory do PE.
Ale ta nieformalna procedura nie ma oparcia w traktatach. Zgodnie z traktatami UE decyzję o tym, kto stanie na czele Komisji Europejskiej, podejmuje wspólnie Parlament Europejski i szefowie rządów państw członkowskich. Weber trochę za mocno naciskał po tym, jak szefowie państw członkowskich odrzucili jego kandydaturę.
Komentując niechęć do siebie m.in. prezydenta Francji Emmanuela Macrona, mocno uderzał w same instytucje. Sugerował, że teraz proces wyboru szefa KE przeniesie się do „zacisznych gabinetów dyplomatów”. Przekonywał o potrzebie „wspierania demokracji parlamentarnej w UE”. Mówił, że tragedią będzie, jeśli politycy „przełożą interesy stolic nad interesy tych, którzy wygrali wybory”.
Taka argumentacja, której celem było wymuszenie przyjęcia jego kandydatury przez państwa członkowskie, oparta była jednak na dezinformacji. UE to nie demokracja parlamentarna a organizacja międzynarodowa. Szef lub szefowa KE nie jest wybierana w wyborach powszechnych, tylko w sposób określony w traktatach.
Gdy próbujemy wyszukać doniesienia prasowe o tym, że ktoś faktycznie w ten sposób określił niemieckiego polityka, w pierwszej kolejności pojawiają się wyniki dotyczące Polski: w 2019 roku o arogancję szefa EPL oskarżył ówczesny minister spraw zagranicznych Polski Witold Waszczykowski. Była to reakcja na wypowiedź Webera o tym, że dobrze, że wypłaty Funduszy Spójności są powiązane z praworządnością.
Wysoko pojawiają się także treści z węgierskich mediów prorządowych: arogancji Webera miał dość węgierski rząd po tym, jak EPL – po zbyt długim okresie wstrzemięźliwości – zdecydowanie opowiedziało się przeciwko łamaniu praworządności na Węgrzech.
Ostatnio – w połowie czerwca 2023 roku – światło dzienne ujrzały też informacje, jakoby Manfred Weber groził należącym do EPL europosłom i europosłankom wyrzuceniem z partii, jeśli zagłosują za poparciem jednego z filarów Europejskiego Zielonego Ładu. Głosowanie rozporządzenia w sprawie odbudowy zasobów naturalnych odbyło się 12 czerwca.
Ta skoordynowana przez samego Webera wolta EPL przeciwko prośrodowiskowej regulacji jest jednym z kilku przejawów strategii na nadchodzące wybory do PE. Rozporządzenie zainicjowała wywodząca się z EPL szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Operacja była dowodem, że Weber zamierza skręcić na prawo. Próba obalenia prośrodowiskowej regulacji, przeciwko której buntuje się część europejskiego biznesu, zakończyła się jednak niepowodzeniem. Rozporządzenie o odbudowie zasobów naturalnych udało się przegłosować, mimo że większość europosłów EPL zagłosowała przeciwko.
Czy grożenie europosłom wydaleniem z partii za niegłosowanie zgodnie z wolą szefostwa można uznać za „niedemokratyczny styl rządzenia partią” oraz arogancję? Ano można.
Przy okazji wyborów szefa Komisji Europejskiej w 2019 roku Weber faktycznie miał wsparcie kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Ale żeby miał jej doradzać w kwestii polityki wobec Rosji? Sama Merkel nigdy o tym nie wspomniała. Próżno też szukać artykułów, które dowodziłyby takiej współpracy.
„[Weber] był bliskim współpracownikiem Angeli Merkel i przez lata pomagał jej popełniać kolejne polityczne błędy takiej ka zbliżenie się z Rosją Putina”.
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Manfred Weber zdecydowanie nie był architektem resetu w relacjach z Rosją ani tym bardziej niemieckiej polityki wschodniej
Polityka wschodnia nigdy nie była też obszarem jego specjalizacji. W Parlamencie Europejskim Weber zasiadał w Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych oraz Komisji Spraw Konstytucyjnych. Najważniejsze akty prawne, przy których tworzeniu pracował, to tzw. dyrektywa powrotowa, która określa, w jaki sposób i kiedy możemy z Unii Europejskiej deportować migrantów i migrantki oraz jakie procedury muszą być zachowane, aby to zrobić.
Polityka rosyjska Angeli Merkel, która była kanclerzem Niemiec w latach 2005-2021, była kontynuacją niemieckiej Ostpolitik prowadzonej przez kanclerza Gerarda Schrödera (1998-2005), a zainicjowanej jeszcze w czasach kanclerza Willy’ego Brandta (1969-1974). To wówczas zbudowano jej podwaliny:
ideę zmiany poprzez handel oraz ekonomiczne zależności.
Aby budować to, co wówczas wydawało się fundamentem pokoju na kontynencie, Niemcy przedłożyły więzi handlowe z Rosją (i Chinami) nad ryzyko geopolityczne, jakie taka współpraca niosła. Z czasem o polityce wobec Rosji zaczęły decydować też względy czysto pragmatyczne.
Czy był to dobry pomysł? Dziś nikt już nie ma wątpliwości, że nie.
Pod koniec kwietnia 2023 roku była kanclerz w rozmowie z redaktorem naczelnym tygodnika „Die Zeit”, Giovannim di Lorenzo, sama przyznała:
„Wolałabym importować gaz z Wielkiej Brytanii i Norwegii, jak to robiliśmy w przeszłości, oraz Holandii. Ale nie były one już do dyspozycji. Pytaniem dla nas było: droższy LNG – o jedną trzecią – czy tańszy gaz rosyjski”
– tłumaczyła.
O roli Manfreda Webera nie wspomniała.
Trudno stwierdzić, na jakiej podstawie Mateusz Morawiecki w swoim wideo przypisuje tak znaczącą rolę Manfredowi Weberowi jako doradcy Angeli Merkel w kwestii polityki wobec Rosji. O tym, że interpretacja premiera Morawieckiego jest wątpliwa, szczególnie świadczy m.in. jeden fakt.
Weber był przeciwnikiem budowy gazociągu Nord Stream 2.
W 2016 roku jako szef grupy Europejskiej Partii Ludowej w PE skrytykował w liście do Sigmara Gabriela, niemieckiego ministra gospodarki oraz Miguela Ariasa Cañete, komisarza UE ds. energii, projekt gazociągu Nord Stream 2.
Zdaniem Webera, podważał on cele UE w zakresie bezpieczeństwa poprzez zwiększenie zależności od rosyjskiego Gazpromu. Jako alternatywę do dostaw przez Bałtyk, Weber proponował przyspieszenie wysiłków na rzecz importu większej ilości gazu m.in. przez Turcję z Morza Kaspijskiego. Do takich działań wezwał Komisję Europejską.
Tym stanowiskiem Europejska Partia Ludowa wsparła postulat m.in. Polski – zablokowania realizacji gazociągu Nord Stream 2, czego domagał się także Donald Tusk, ówczesny szef Rady Europejskiej.
Co ciekawe, w wywiadzie udzielonym w marcu 2022 roku „Rzeczpospolitej”, Weber krytycznie odniósł się do polityki rosyjskiej dwóch ostatnich kanclerzy Niemiec. W odniesieniu do Gerarda Schrödera powiedział, że Nord Stream 2 to był jego projekt, a Schröder „niestety pozostał mu wierny”. Dodał, że to socjaliści forsowali [Nord Stream 2] w Niemczech, a wielka koalicja [socjalistów i chadeków] go nie wstrzymała”.
Krytyka kanclerz Merkel była nieco mniej bezpośrednia, ale dosadna. Weber powiedział jasno: „Nie tylko Niemcy, ale cały Zachód nie słuchał wystarczająco państw Europy Środkowo-Wschodniej, które wiedziały, czym jest Rosja”.
Pośrednio zarzucił też Merkel naiwność i brak wystarczająco przyszłościowego myślenia, mówiąc:
„Byliśmy naiwni w szczególności po aneksji Krymu w 2014 roku. Powinniśmy wtedy zrozumieć, co się szykuje. Tak się nie stało (…) Ale prawdą też jest i nie odnosi się to tylko do Merkel, ale w ogóle do przywódców, jakich mamy w Europie, że politycy koncentrują się dziś wyłącznie na rozwiązaniu bieżących problemów, ale brak im wizji na przyszłość. Nie wiedzą, jak przygotować się na następne wyzwania. Nie ma takich ludzi, jak Helmut Kohl, który forsował euro czy Schengen nie dlatego, że był jakiś kryzys, ale dlatego, że to będzie służyć następnym pokoleniom”.
Nie do końca prawdziwe jest też stwierdzenie dotyczące wypowiedzi Manfreda Webera z 2018 roku w odniesieniu do europejskiej polityki azylowej. Podczas konferencji jego partii CSU 1 czerwca 2018 roku Weber faktycznie powiedział, że „kluczowym zadaniem dla UE w 2018 roku musi być znalezienie ostatecznego rozwiązania kwestii migrantów”.
„Weber wywołał wielki skandal w Niemczech, bo użył sformułowania rodem z hitlerowskiego słownika w odniesieniu do kwestii imigrantów”.
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Użycie tej frazy rzeczywiście ściągnęło na niego dużą krytykę przez skojarzenie z nazistowskim eufemizmem na Zagładę, ale Weber odcinał się od takiej interpretacji swoich słów, mówiąc, że ta „błędna interpretacja [jego wypowiedzi] jest kompletnym nonsensem i nie była w najmniejszym stopniu zamierzona z mojej strony".
„Wręcz przeciwnie, chodzi o konieczność wspólnego europejskiego rozwiązania w 2018 roku, mającego na celu pomoc ludziom w potrzebie” – dodał.
Jego tłumaczenie ma solidne podstawy. W swojej wypowiedzi Weber użył niemieckiego określenia „finale Lösung”, a „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”, nazistowski eufemizm dla Zagłady, funkcjonuje w języku niemieckim jako „Endlösung”.
Po polsku trudno te dwa określenia zróżnicować w tłumaczeniu stąd wrażenie kalki z języka nazistów. W Niemczech Weber się jednak wybronił, zwłaszcza że nie zdarzały mu się żadne inne tego rodzaju nazistowskie nawiązania. Poza tym jego wypowiedź padła w kontekście zupełnego sprzeciwu Węgier wobec paktu migracyjnego. Weber argumentował, że pomoc migrantom to odpowiedzialność wszystkich państw UE, a nie tylko tych, które mają zewnętrzną granicę Unii.
Weber w żadnym stopniu nie uchodzi za polityka sympatyzującego z neofaszyzmem. Znany jest wręcz z akcji przeciwko neofaszystowskim grupom.
Poza tym, że
Manfred Weber nie jest więc jakąś szczególnie jaskrawą postacią, która mogłaby robić za „antybohatera” kampanii PiS.
Czy w uprawianej przez PiS narracji chodzi więc tylko o wykorzystywanie w kampanii wizerunku złego Niemca, który chce nam meblować Polskę, czy może chodzi o coś więcej?
PiS wydaje się przygotowywać narracyjny grunt pod przyszłe trudności w wyborach do europarlamentu.
Sojusze, na których opiera swój polityczny byt na forum UE, zdają się tracić na znaczeniu. Kłody pod nogi PiS-owi rzuca m.in. właśnie Manfred Weber, który szuka sposobów na wzmocnienie Europejskiej Partii Ludowej przed wyborami do PE. Ponieważ sondaże pokazują wzrost poparcia dla partii prawicowych i skrajnie prawicowych, Weber chce całe EPL skierować nieco na prawo. Chce nawiązać współpracę z partiami, które obecnie należą do EKR – z Braćmi Włochami premierki Włoch Giorgi Meloni oraz z czeskim ODS premiera Petera Fiali. To stąd próba odrzucenia forsowanego przez Komisję Europejską rozporządzenia dotyczącego odbudowy zasobów przyrodniczych oraz coraz ostrzejsza, antymigracyjna retoryka.
(na zdjęciu u góry – Weber rozmawia z szefową Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim, Hiszpanką Iratxe Garcią Perez oraz przewodniczącą PE Robertą Metsolą. 13 grudnia 2022. Fot. Frederick Florin/AFP)
Chce sojuszu z Grupą Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, której największą delegacją jest obecnie właśnie delegacja PiS z Polski. To właśnie ta wypowiedź Bawarczyka, w której tłumaczył on, z kim EPL będzie chciał współpracować w nadchodzących wyborach, rozwścieczyła polityków PiS. Weber wyznaczył bowiem trzy warunki, które musi spełniać partia polityczna, by móc współpracować z największą grupą w PE. Są to
PiS testu Bawarczyka nie zdaje i to w dwóch punktach.
Wydaje się więc, że PiS zdaje sobie sprawę z tego, że temat rywalizacji z Europejską Partią Ludową będzie wracał także w kampanii do europarlamentu. Więc już dziś zasiewa – i obficie podlewa – ziarno nienawiści do niemieckiego polityka, by w ten sposób stworzyć podwaliny przyszłej ofensywy narracyjnej.
Władza
Wybory
Angela Merkel
Mateusz Morawiecki
Parlament Europejski VIII kadencji
Prawo i Sprawiedliwość
Europejska Partia Ludowa
Manfred Weber
Polityka wschodnia
wybory do Sejmu 2023
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze