0:000:00

0:00

Kampania prezydencka od parlamentarnej powinna odróżniać się zasadniczo. W końcu prezydent ma zupełnie inne - mniejsze - uprawnienia niż rząd, który formuje się po wyborach parlamentarnych.

Ale to już właściwie tradycja, że kandydaci na prezydenta obiecują rzeczy, których spełnić właściwie nie mogą. Dlatego w kampaniach - parlamentarnej z jesieni 2019 i prezydenckiej z wiosny 2020 jest bardzo dużo podobnych tematów: świadczenia socjalne, LGBT, Unia Europejska.

PiS w kampanii Andrzeja Dudy postawił ostatnio na straszenie „ideologią LGBT”. Sztab prezydenta przedstawił „Kartę Rodziny”, gdzie poza zapowiedzią zakazu „propagowania ideologii LGBT” obiecuje też mgliście „wsparcie rodziny”.

Podróżując po Polsce, prezydent chwali się tez gospodarczymi osiągnięciami swojego obozu (przy okazji mocno je naciągając). Mówi o rosnących zarobkach, o 500 plus, dążeniu do zachodniego poziomu życia. To wszystko słyszeliśmy też w zeszłym roku.

Przeczytaj także:

Ciszej jednak o jednym z elementów narracji o osiągnięciach rządu, o którym przedstawiciele PiS w poprzedniej kampanii mówili na każdym kroku. To luka w VAT i rzekome miliardy złotych, ukradzione przez poprzedników.

W 2019 roku był to jeden z fundamentów propagandy PiS. Skoro więc PiS miał olbrzymi sukces i jednocześnie mógł się stawiać w opozycji do głównego i ulubionego przeciwnika – PO, to dlaczego w tym roku ten element opowieści politycznej zniknął?

Najprostsza odpowiedź brzmi: ponieważ od początku była to mocno naciągana opowieść. A najnowsze dane to potwierdzają. I PiS oraz Andrzej Duda zamilkli.

Zacznijmy jednak od podstaw. Czym jest luka VAT?

Luka teoretyczna

W raporcie Najwyższej Izby Kontroli z 2019 roku pod tytułem „Jak minister czuwał nad VAT-em” znajdziemy taką definicję:

„Różnica między teoretycznymi a faktycznymi wpływami z VAT, wyrażona jako procent teoretycznych wpływów z VAT (ang. VTTL – VAT Total Tax Liability) wynikających z obowiązujących przepisów; szacunek luki podatkowej obejmuje wszelkie odchylenia pomiędzy teoretycznymi zobowiązaniami podatkowymi a rzeczywistymi wpłatami podatników, w tym wynikające z wyłudzeń i oszustw, bankructw podatników VAT, czy pomyłek”.

W skrócie chodzi więc o różnicę między tym, co do budżetu państwowego powinno wpłynąć, a co wpływa faktycznie.

Nie istnieje ona jednak obiektywnie, jej wartość zawsze opiera się na szacunkach.

„Główne komponenty luki to są wyłudzenia, przestępstwa karuzelowe” – tłumaczył OKO.press doktor Grzegorz Poniatowski z Center for Social and Economic Research, ekonomicznego think tanku, który opracowuje obliczenia luki VAT dla Komisji Europejskiej – „ale też uchylanie się od podatku – to działania, które nie są zgodne z prawem, ale nie podlegają prawu karnemu. Dodatkowo dochodzi unikanie opodatkowania – to wszelkiego rodzaju typu optymalizacje, które są zgodne z literą, ale niekoniecznie z duchem prawa. Ponadto bankructwa i one odgrywają ważną rolę w momencie gorszej koniunktury gospodarczej, która miała miejsce po kryzysie ekonomicznym”.

PiS: „PO ukradło 250 miliardów”

W zeszłym roku PiS z szacunków wielkości luki w latach 2008-2015 zrobiło polityczny bat na PO. Politycy partii Kaczyńskiego powtarzali: PO ukradła 250 miliardów złotych. Jarosław Kaczyński poszedł nawet dalej i zrobił autorskie szacunki. Wyszło mu, że koalicja PO-PSL ukradła 400 miliardów złotych.

To absurd. Luka VAT to nie pieniądze, które rządzący kradną. Są politycznie odpowiedzialni za niedopatrzenia, przez które ściągalność podatku VAT spadła. Ale nie jest tak, że Donald Tusk przywłaszczył sobie te pieniądze.

Dlaczego PiS w tym roku zrezygnował z prostej i atrakcyjnej (chodź nieprawdziwej) politycznie opowieści: PO kradła, my odzyskaliśmy pieniądze?

Bo sami musieliby się przyznać do takiej kradzieży.

Coraz mniejsza luka

Czasy rządów PiS to lata skuteczniejszego zmniejszenia luki VAT. Rząd PO-PSL po kryzysie gospodarczym nadmiernie rozluźnił niektóre przepisy podatkowe, by ułatwić działalność przedsiębiorcom, a luka wzrosła z 8,9 proc. w 2007 roku do 25,7 proc. w 2013 roku.

Po kryzysie zaczęto zacieśniać przepisy, ale jak dziś już wiadomo - za późno i zbyt wolno. Pod koniec kadencji rząd PO-PSL wprowadził istotne korekty do systemu podatkowego, które dość skutecznie ograniczyły oszustwa na podatku VAT.

Skorzystał z nich rząd PiS, który poszedł jednak dalej. Rozszerzał np. obowiązek przesyłania tzw. jednolitego pliku kontrolnego na coraz mniejsze firmy.

Według ministerstwa finansów w 2018 roku luka wyniosła 12,1 proc.

Nie oznacza to jednak, że rząd PO-PSL pieniądze z niewpłaconego VAT ukradł. Nieprawdą jest też, że cała wartość luki to nadużycia przestępców, „mafie VAT-owskie”, jak mówi PiS w swojej propagandzie.

Koniec uszczelniania

Wygląda jednak na to, że to koniec pięknej historii. W 2019 roku luka (12,08 proc.) pozostała właściwie na tym samym poziomie, co w roku 2018 (12,03 proc.) – zmiana jest prawie niezauważalna.

Nominalne wpływy z VAT się zwiększyły, ale zwiększyła się też cała gospodarka. Podatek od towarów i usług (Value Added Tax – VAT) odpowiada za prawie połowę dochodów budżetu państwa. W 2019 roku było 180,9 miliarda złotych, przy całkowitych przychodach w wysokości 400,5 miliarda złotych. 45,2 proc. całości. Nic dziwnego, że rządzącym zależało na zmniejszeniu luki i zwiększeniu wpływów z tego podatku.

PiS ukradł 108 mld?

Jednak, jak pokazaliśmy wyżej, wersja o ukradzionych 250 mld złotych przed PO-PSL jest całkowicie nieprawdziwa.

Jeśli wziąć ją na poważnie, to wówczas według naszych obliczeń okaże się, że rządy PiS "ukradły" w latach 2016-2019 108 miliardów złotych.

Główny ekonomista Pracodawców RP, dr Sławomir Dudek podaje nawet kwotę 112 mld.

Oczywiście, luka VAT na poziomie 12 proc. jest znacznie lepsza niż okolice 25 proc., jak było w latach 2012-2015. Ale nie jest też tak, że można to uznać za dobry wynik.

W 2017 roku europejska mediana wynosiła 10 proc., Cypr, Luksemburg, Słowenia, Estonia, Szwecja, Holandia i Hiszpania miały ją równą lub mniejszą 5 proc.

Dalsze ograniczenie będzie jednak trudne. Według dr. Dudka potencjał ograniczania dużych oszustw się właściwie wyczerpał. Dalsze uszczelnianie wymagałoby uczciwości podatkowej w małych, codziennych transakcjach Polaków i rozliczania się na paragon wszędzie tam, gdzie wymaga tego prawo. Ewentualne zmiany w prawie w celu uszczelnienia takich transakcji mogłyby dotyczyć dużych grup drobnych przedsiębiorców.

I tu rząd PiS zetknął się z tym samym problemem, co rząd PO-PSL w 2008-2009 - zacieśnianie przepisów podatkowych, jakkolwiek potrzebne, jest też wyjątkowo delikatną sprawą w czasie recesji - utrudnia przedsiębiorcom wychodzenie z kryzysu. A ich głosy bardzo by się Andrzejowi Dudzie przydały. Więc nagle zwycięska narracja o luce VAT-wskiej zniknęła.

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze