NGO'sy dostały potężne wsparcie: 30 mln euro tzw. Funduszy Norweskich. Mimo zabiegów rządu o przejęcie nad nimi kontroli i odsądzania od czci i wiary Fundacji Batorego, rząd Norwegii wyznaczył na operatora trzy niezależne organizacje, w tym ponownie Batorego. Pozwoli to działać na rzecz równości, praw człowieka, przeciw dyskryminacji - mówi szefowa fundacji
Minister Gliński: "Dalsze kroki Państw Darczyńców zmierzające do wyboru operatora ogólnopolskiego, bez udziału przedstawicieli Rządu RP uznajemy za sprzeczne z zapisami [umowy]". Norwegowie zignorowali ten szantaż.
Po dwuletniej przepychance o zarządzanie pieniędzmi z Funduszy Norweskich i EOG poznaliśmy operatora środków krajowych. Na fundusze składają się rządy, nienależących do UE, Norwegii, Islandii i Lichtensteinu w zamian za dostęp do wspólnego rynku Unii.
Ostatnia transza dla Polski zakończyła się w 2014 roku. Najpierw w 2015 roku trwały negocjacje pomiędzy Unią Europejską a Norwegami ws. uruchomienia kolejnej puli pieniędzy. Ustalono, że Polska w latach 2016-2021 dostanie 809 mln euro, a Węgry 215 mln euro. 10 proc. tych środków jest przeznaczonych na społeczeństwo obywatelskie. Jednak pieniądze nie płynęły do Polski, bo rząd PiS wszedł w konflikt z Norwegami.
Do tej pory operatorem środków w Polsce była niezależna od rządu organizacja społeczna. I tak też zostanie, wbrew zakusom ministra Glińskiego i nadziejom mediów prorządowych, by to rząd przejął kontrolę nad milionami euro.
30 mln euro na rozwój społeczeństwa obywatelskiego w ramach programu "Aktywni Obywatele" zarządzać będzie konsorcjum organizacji - Fundacja im. Stefana Batorego, STOCZNIA i Fundacja Akademia Organizacji Obywatelskich.
Pieniądze będą przeznaczone na działania m.in. organizacji:
Ewa Kulik-Bielińska, dyrektorka Fundacji im. Stefana Batorego mówi OKO.press: "Wybór naszego konsorcjum oznacza, że przedstawiliśmy najlepszą ofertę. Świadczy to też o tym, że darczyńcy docenili sposób rozdawania środków przez nas w poprzednim okresie. Uznali, że były rozdawane w sposób fachowy, transparentny, z zachowaniem wszelkich standardów i reguł wymaganych przez darczyńców i umowy międzynarodowe.
Dla organizacji pozarządowych w Polsce jest to szansa na otrzymanie dotacji w oparciu o kryteria merytoryczne, bez obawy nacisków politycznych i ideologicznych ze strony rządzących. Dziś widać wyraźnie, że w różnych konkursach ministerialnych sposób przyznawania dotacji jest wysoce nietransparentny. Niejasne są kryteria oceny, zmieniane są listy dotacji, a ogłoszenia o wynikach utajnione.
Jest szansa na rozwój organizacji działających w newralgicznych obszarach, takich jak prawa człowieka, przejrzystość życia publicznego, wykluczenia społeczne, przeciwdziałanie dyskryminacji i ochrona środowiska.
To obszary, które są dziś na cenzurowanym, a teraz będą mogły otrzymać wsparcie. Niezależnie od czynników politycznych".
Minister Kultury i przewodniczący Rady Narodowego Instytutu Wolności Piotr Gliński 30 października 2018 roku wydał oświadczenie, w którym podważa decyzję darczyńców. Uważa, że proces wyboru budzi wątpliwości, bo uczestnictwo przedstawicieli polskich w tym procesie to fikcja. I dlatego rząd wycofuje swego przedstawiciela z Komitetu Wyboru Operatora.
"Jednocześnie oświadczam, że dalsze kroki Państw Darczyńców zmierzające do wyboru operatora ogólnopolskiego, bez udziału przedstawicieli Rządu RP uznajemy za sprzeczne z zapisami ToR" (terms of reference - warunki umowy przetargowej).
Problem w tym, że decyzja zapadła 29 października, a minister oświadczenie wydał dzień później - 30 października. Skutki prawne tego aktu są żadne. To darczyńcy są stroną zarządzającą i to oni podpisują umowę z operatorami. Rząd nie ma na tym etapie nic do powiedzenia.
Najpierw polski rząd domagał się od Norwegów, by pieniądze rozdzielał Narodowy Instytut Wolności, czyli agencja rządowa, utworzona głosami PiS we wrześniu 2017.
Rząd Norwegii nie chciał się zgodzić. Premier Erna Solberg osobiście głos w sprawie zabrała tylko raz. W maju 2017 roku w wywiadzie dla norweskiego dziennika gospodarczego ostrzegała przed nieliberalnymi siłami, które próbują przejąć pieniądze dla społeczeństwa obywatelskiego. Mówiła: "Nie możemy dopuścić, by rządy Polski i Węgier otrzymały kontrolę nad pieniędzmi na cele społeczne. Musimy być pewni, że niezależne organizacje rozdzielają te środki.
Nie możemy w żadnym przypadku odstąpić od naszych zasad. Zadaniem Norwegii jest zapewnienie, by środki były zarządzane przez organizacje niezależne od władz państwowych. Organizacje takie muszą być wybrane w otwartym konkursie”.
Nieustępliwość Norwegów zmusiła polski rząd do kroku wstecz. W trakcie negocjacji, które toczyły się w październiku 2017 roku ustalono, że Narodowy Instytut Wolności nie będzie operatorem środków.
Norwegia zgodziła się za to na spełnienie drugiego polskiego postulatu, by fundusz na NGO-sy podzielić na dwie części: ogólnopolską i regionalną.
Na część ogólnopolską miało być przeznaczonych 30 mln euro, na regionalną – 23 mln euro. Dla każdej z nich miał być wybrany osobny operator.
Wciąż czekamy na wybór operatora regionalnego.
Poprzednio operatorem programu dla NGO-sów było wybrane w konkursie i zaakceptowane przez Norwegów konsorcjum Fundacji im. Stefana Batorego i Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży. W marcu 2017 roku PiS rozpoczął kampanię propagandową dyskredytującą fundację.
Politycy PiS wraz z prawicowymi mediami i z utworzoną ad hoc prawicową Konfederacją Inicjatyw Pozarządowych Rzeczypospolitej zarzucały fundacji niejasne powiązania z Sorosem, nadmierne wspieranie organizacji działających na rzecz praw osób LGBT oraz niedofinansowanie małych organizacji spoza dużych miast.
W latach 2013-2016 Fundacja Batorego przyznała ponad 600 dotacji dla organizacji zajmujących się m.in. zwiększaniem udziału obywateli w życiu publicznym, kontrolą obywatelską, wspieraniem grup narażonych na wykluczenie. Wbrew oskarżeniom ministra kultury Piotra Glińskiego wśród beneficjentów byli nie tylko “aktywiści LGBT”, ale np. Caritas, Fundacja Court Watch zajmująca się monitorowaniem stanu sądownictwa czy Sieć Obywatelska Watchdog Polska, walcząca o dostęp do informacji publicznej.
PiS nie ukrywał, że większość pieniędzy ze środków norweskich chciał skierować do organizacji zakładanych przez swoich zwolenników. W wywiadzie dla wPolityce.pl Gliński mówił wprost: „Uważamy, że środki norweskie są środkami publicznymi w dyspozycji polskiego rządu.
Nie wydaje mi się, by Fundacja Batorego mogła znów pełnić funkcję operatora funduszy. Nasza propozycja jest taka, by zostało nim Narodowe Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego”.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze