PiS 33 proc., cztery partie prodemokratyczne 51 proc. - taki byłby wynik wyborów, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Partia Kaczyńskiego nie miałaby większości nawet z Konfederacją. W naszym sondażu z 2018 roku, na rok przed poprzednimi wyborami, było dokładnie na odwrót
Do wyborów parlamentarnych 2023 zostało niewiele ponad rok, a to oznacza, że właśnie wchodzimy w czas kampanii wyborczej, która z miesiąca na miesiąc będzie przybierać na intensywności. Opozycja przystępuje do niej w komfortowych warunkach - nie musi już gonić PiS, wystarczy, że zachowa przewagę nad partią rządzącą, a może próbować ją jeszcze powiększyć, bazując na kosztach, jakie płaci PiS z powodu kolejnych odsłon kryzysu gospodarczego i zapaści w relacjach z UE.
Jak wynika z najnowszego sondażu Ipsos* dla OKO.press (6-8 września 2022), na cztery partie opozycyjne, które mogą stworzyć przyszły rząd, chce głosować 51 proc. Polaków, na Prawo i Sprawiedliwość - 33 proc.
Szczegółowe wyniki naszego sondażu przedstawiają się następująco (mogą nie sumować się do 100 ze względu na zaokrąglenia):
53 proc. badanych deklaruje, że na pewno pójdzie głosować, 13 proc. - że raczej zagłosuje. W wyborach 2019 roku frekwencja wyniosła 61,7 proc.; tylko w 1989 roku była minimalnie wyższa.
Gdyby taki był wynik wyborów, większość potrzebną do utworzenia rządu miałaby koalicja KO, Polski 2050, Lewicy i PSL - razem uzyskałyby 235 mandatów (236 z poparciem posła lub posłanki Mniejszości Niemieckiej).
Rozkład miejsc w Sejmie wyglądałby w ten sposób:
W przeliczeniu głosów na mandaty korzystamy ze wzoru przygotowanego przez analityka Leszka Kraszynę. Wzór uwzględnia podział mandatów dla komitetów wyborczych na poziomie okręgów.
Jak widać, od majowego sondażu Ipsos niewiele się zmieniło, mamy stabilizację poparcia dla partii.
Ale czasami jest tak, że nie musi się wiele zmienić, żeby zmieniło się wszystko.
Czy tak jest tym razem? Oceńcie sami: zobaczcie wyniki naszego sondażu w dwóch ważnych kontekstach.
Reasumując: do wyborów został nieco ponad rok, a na starcie kampanii wyborczej opozycja ma przewagę nad PiS, zarówno pod względem poparcia społecznego, jak i rozkładu sił w przyszłym Sejmie. Do takich wyników opinia publiczna zdążyła się już przyzwyczaić, a u osób sympatyzujących z opozycją może pojawiać się frustracja, że mimo kłopotów gospodarczych i kolejnych mniejszych i większych afer poparcie dla PiS nie spada na łeb na szyję.
Przyjrzyjmy się jednak, jak wyglądała sytuacja w analogicznym okresie cztery lata temu, by zauważyć fundamentalną różnicę.
W sierpniu 2018 roku, również nieco ponad rok przed wyborami do Sejmu, PiS był absolutnym hegemonem na polskiej scenie politycznej.
W sondażu Ipsos z tamtego czasu partia Jarosława Kaczyńskiego miała 41 proc. poparcia, a razem z Kukiz’15 i partią Wolność Janusza Korwin-Mikkego - 53 proc. Co więcej, było to poparcie stabilne, utrzymujące się od roku na podobnym poziomie, zarówno jeśli chodzi o prowadzenie PiS, jak i dołowanie opozycji.
Zmiany w poparciu w sondażach Ipsos od 2016 roku do dziś, zobaczycie na poniższym wykresie:
W sierpniu 2018 roku opozycja była absurdalnie podzielona - nie istniała jeszcze ani Koalicja Obywatelska, ani koalicja Lewicy. PiS mógł samodzielnie liczyć na potężną liczbę około 250 mandatów, a zakładając zwiększenie poparcia jeszcze o kilka punktów, marzenia partii Kaczyńskiego o większości konstytucyjnej nie były pozbawione podstaw.
Tym bardziej, jeśli spojrzymy na badania CBOS. W sierpniu 2018 roku oceny sytuacji gospodarczej kraju i sytuacji materialnej badanych były najlepsze w historii III RP:
Z perspektywy czterech lat fakt, że opozycji udało się ostatecznie w ciągu roku doprowadzić do powstania dwóch koalicji (Koalicji Obywatelskiej oraz koalicji Lewicy), w Sejmie sprowadzić większość PiS tylko do 234 mandatów oraz wygrać wybory do Senatu, należy uznać (wedle upodobań) albo za cud, albo za kampanijny majstersztyk.
We wrześniu 2022 roku sytuacja jest niemal dokładnie odwrotna niż w 2018 roku. To Prawo i Sprawiedliwość jest w defensywie, opozycja jest mocna, a oceny sytuacji gospodarczej i poziomu życia zmierzają w okolice poziomów z 2013 i 2014 roku, kiedy kończyła się druga kadencja koalicji PO-PSL, i niewiele wskazuje, żeby trend spadkowy szybko się zatrzymał:
W obliczu tej sytuacji oraz nadchodzącej trudnej zimy, znaczonej podwyżkami cen energii, niedoborem surowców i wciąż wysoką inflacją, wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość podzieliło czas pozostały do wyborów na dwa etapy.
Po pierwsze, zbudować twierdzę z twardego elektoratu i za wszelką cenę bez wielkich strat przetrwać do wiosny.
Po drugie, jeśli wiosną straty nie będą duże, a sytuacja gospodarcza trochę się ustabilizuje, wyjść z ofertą do choćby części bardziej centrowych wyborców, których utracił od 2019 roku.
Realizacja tej strategii będzie bardzo trudna, ale jest wykonalna, bo partia rządząca wciąż zachowuje w niezłym stanie swoje podstawowe wyborcze atuty, czyli dużą popularność wśród dwóch kluczowych grup wyborców - starszych oraz mieszkańców wsi i małych miast:
Skuteczna w utwardzaniu wiernego elektoratu (co pokażemy w kolejnych analizach OKO.press) wydaje się antyniemiecka retoryka związana z żądaniem reparacji i przedstawianiem Unii Europejskiej jako narzędzia wrogiej Polsce niemieckiej polityki.
Nie należy więc oczekiwać, że w kolejnych miesiącach ten przekaz obozu władzy złagodnieje, trzeba się spodziewać utrzymania bądź zaostrzenia kursu obranego w ostatnich tygodniach.
Mimo delikatnego skrętu w lewo Platformy Obywatelskiej zwiastowanego przez jednoznaczną deklarację Donalda Tuska w sprawie prawa kobiet do aborcji i legalizacji przerywania ciąży do 12. tygodnia, po stronie partii opozycyjnych mamy stabilizację zarówno poparcia, jak i sytuacji politycznej.
Po pierwsze, po deklaracji Tuska wiemy już, że bardzo mało prawdopodobna jest tzw. jedna lista opozycji (o ile PiS nie zmieni ordynacji do Sejmu, podwyższając do kilkunastu procent realny próg wyborczy na poziomie okręgów), w grę wchodzą ewentualnie dwa mniejsze sojusze wyborcze: Platformy z Lewicą i Polski 2050 z PSL.
Po drugie, na razie nie widać ani zjadania Lewicy przez KO, ani podgryzania Koalicji Obywatelskiej z prawej strony przez Szymona Hołownię. Polska 2050 miała wzlot na początku 2021 roku i w kwietniu w sondażu Ipsos wyprzedziła KO (22 do 18 proc.), ale po powrocie Donalda Tuska w lipcu, KO odebrała utracone poparcie. Trudno sobie wyobrazić, by miało tu dojść do spektakularnych zmian.
Po trzecie jednak, inną sprawą są ewentualne transfery polityków, czy mówiąc wprost - rozłamy. Trzeba pamiętać, że np. wynik wyborczy Lewicy w przedziale 8-10 proc. oznacza, że nawet 1/3 obecnych posłów i posłanek tego klubu nie znajdzie się w przyszłym Sejmie. A to może budzić nerwowość i rozglądanie się za szalupami ratunkowymi z innych formacji, przede wszystkim z KO.
Po czwarte, na poważnego gracza wyrasta Agrounia, którą w naszym sondażu umieściliśmy po raz pierwszy. Formacja Michała Kołodziejczaka na pewno ma wystarczające struktury, żeby samodzielnie wystartować w wyborach i już teraz wśród wyborców do 50 lat ma wyższe poparcie niż PSL. Warto obserwować, co będzie się z nią działo dalej.
*Sondaż Ipsos dla OKO.press, 6-8 września 2022, badanie telefoniczne (CATI), na reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków, liczebność próby 1009 osób
Opozycja
Władza
Koalicja Obywatelska
Konfederacja
Nowa Lewica
Partia Razem
Polska 2050
Prawo i Sprawiedliwość
PSL
AgroUnia
Ipsos dla OKO.press
sondaż
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze