Politycy prawicy zarzucają ministrowi kultury Bartłomiejowi Sienkiewiczowi poświadczenie nieprawdy w aktach notarialnych, dotyczących powołania nowych rad nadzorczych i nowych prezesów PAP, TVP i Polskiego Radia. Afery jednak nie ma
Afera notarialna zaczęła się w pierwszy dzień świąt 25 grudnia 2023 roku. Jej początek dał dziennikarz Salonu 24 Marcin Dobski. Na swoim koncie na platformie X ujawnił fragmenty aktów notarialnych dotyczących zmian we władzach publicznych spółek medialnych.
Zmiany wprowadził minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz – na zdjęciu u góry – który jako reprezentant Skarbu Państwa (właściciela spółek) zwołał i przeprowadził Walne zebranie właścicielskie. Na Walnym powołał nowe rady nadzorcze TVP, PAP i Polskiego Radia. Potem nowe rady nadzorcze powołały nowych prezesów spółek. Sporządzono z tego kilka aktów notarialnych.
Walne odbyło się 19 grudnia 2023 roku po godzinie 22:00, tuż po przegłosowaniu w Sejmie przez nową koalicję uchwały uzasadniającej konieczność zmian w mediach publicznych. Podejrzenia PiS i prawicy wzbudziło szybkie tempo odbycia Walnego i sporządzenia aktów notarialnych.
Dziennikarz Marcin Dobski pisał: „19.12. Uchwała przyjęta 22.13 [o tej godzinie Sejm przyjął uchwałę ws. mediów publicznych – red.]. W 107 minut do północy: Sienkiewicz jedzie do resortu, prowadzi po kolei Walne (TVP, PAP, PR); po kolei trzy Rady. Powstaje 5 aktów notarialnych. Weryfikacja, odczyt, itp. Dojazd na Puławską 2 [do siedziby kancelarii notarialnej – red.]. Niewykonalne!! Poświadczono nieprawdę? PS. Z ponad 50 stron dokumentów wynika, że akty sporządzono na Puławskiej, ale Walne i Rady Nadzorcze odbyły się w MKiDN” [ten i wszystkie kolejne cytaty w pisowni oryginalnej].
I jeszcze jeden jego wpis: „W każdym protokole z Walnego Zgromadzenia minister Bartłomiej Sienkiewicz powołuje się na tę uchwałę Sejmu ws. mediów publicznych. 1. Były Walne, na nich powołanie nowych Rad Nadzorczych (TVP i PR), a Rady jako podstawę działania mają ową uchwałę. 107 minut. Szach-mat”.
Temat szybko podchwycili politycy PiS, Suwerennej Polski i sympatycy prawicy. Mimo świąt podbijali na platformie X spiskowe teorie.
Były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński pisał na X: „Wiele wskazuje na to, że mogło dojść do poświadczenia nieprawdy w dokumentach urzędowych. W ciągu 107 minut jakie upłynęły między podjęciem uchwały Sejmu miały odbyć się zgromadzenia wspólników trzech spółek (w siedzibie MKiDN), a następnie w innym miejscu sporządzone miały zostać ich protokoły – z podpisem ministra ppłk Sienkiewicza, złożonym wg treści aktu notarialnego W SIEDZIBIE KANCELARII NOTARIALNEJ. Poświadczenie nieprawdy w dokumencie urzędowym to przestępstwo zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności".
I dalej: „Jeśli przed przyjęciem uchwały przez Sejm minister podpisał dokumenty, w treści których wskazano tę uchwałę – a dokumenty te mają walor dokumentów urzędowych (akty notarialne) – to mamy do czynienia z PRZESTĘPSTWEM poświadczenia nieprawdy i z BEZWZGLĘDNĄ NIEWAŻNOŚCIĄ wszystkich czynności podjętych w mediach w oparciu o te dokumenty”.
Już po świętach 27 grudnia Jabłoński z posłami Januszem Kowalskim, Krzysztofem Szczuckim i Janem Mosińskim pojawili się w ministerstwie z kontrolą poselską. Zażądali udostępnienia kalendarza spotkań ministra Sienkiewicza. Informacji o tym, czy w resorcie 19 grudnia byli członkowie nowych rad nadzorczych mediów publicznych.
Zażądali też udostępnienia księgi wejść i wyjść z 19 grudnia oraz kopii monitoringu z tego dnia. Chcą sprawdzić, czy po głosowaniu w Sejmie, w nocy faktycznie odbyło się Walne w ministerstwie i kto na nim był.
PiS w tej sprawie błądzi w procedurach notarialnych i gubi się w domysłach. Z informacji OKO.press wynika, że 19 grudnia po godzinie 22:00 walne ws. zmian w mediach publicznych, odbyły się w ministerstwie kultury. Był na nich minister Bartłomiej Sienkiewicz i wszyscy powołani nowi członkowie rad nadzorczych. To prawnicy, którzy nie mogliby sobie pozwolić na zdalny udział, bo poświadczyliby nieprawdę. A to oznaczałoby koniec ich prawniczej kariery.
W ministerstwie była też notariusz. Miała przygotowane projekty aktów notarialnych. To normalna procedura, bo każdy, kto podpisywał akt notarialny, wie, że przegotowuje się je wcześniej. Notariusz mógł też powołać się w projektach na uchwałę Sejmu, która została przegłosowana po godzinie 22:00. Projekt tej uchwały był bowiem wcześniej znany i było wiadomo, że koalicja rządząca go przegłosuje.
Nie budzi też wątpliwości tempo załatwienia wszystkich formalność pomiędzy godziną 22:00 a godziną 24:00, czemu dziwi się prawica. Procedury tłumaczy OKO.press prof. Michał Romanowski, który specjalizuje się w prawie spółek handlowych. Podkreśla: „Minister kultury reprezentuje Skarb Państwa, który ma 100 udziałów w TVP, PAP i Polskim Radiu. Nie musiał w takiej sytuacji formalnie zwoływać z wyprzedzeniem Walnego Zgromadzenia tych spółek. Bo spotykał się sam ze sobą”.
I dalej: „Walne może odbyć się w dowolnym miejscu, wskazanym przez akcjonariusza. Nie musi być w siedzibie spółki. Normalną sytuacją jest też, że notariusz wcześniej przygotowuje akt notarialny i przyjeżdża na jego podpisanie do miejsca wskazanego przez właściciela. Nie musi to się odbyć w kancelarii notarialnej”.
I jeszcze jedna wypowiedź prof. Michała Romanowskiego: „Czy notariusz musiał przeczytać wszystkie strony aktów notarialnych zawartych tego dnia pomiędzy godziną 22:00 a 24:00? Notariusz zadaje pytanie, czy akcjonariusz życzy sobie załączników odczytania aktu. I można to pominąć za zgodą stron. To powszechna praktyka”.
Z informacji OKO.press wynika, że co najmniej część z tych aktów została jednak odczytana w całości, a czynności skończono przed godziną 24:00.
Wątpliwości prawicy budzi jeszcze to, że w aktach notarialnych napisano, że protokoły z walnego zebrania właścicielskiego sporządzono w kancelarii notarialnej. I dlatego pytają, czy minister Sienkiewicz zdążył do niej dojechać na ulicę Puławską. Taki zapis może oznaczać jednak, że w kancelarii sporządzono projekty aktu notarialnego. A jeśli jest to błąd pisarski, to można go sprostować. Co też jest normalną procedurą. Pomyłki pisarskie zdążają się nawet w wyrokach i sądy też je prostują.
Akty notarialne ws. zmian we władzach TVP, PAP i Polskiego Radia wykonała notariusz Joanna Kończyk. Jeszcze w święta została zlustrowana przez prawicę w internecie i wylał się na nią hejt. Z informacji OKO.press wynika, że notariusz po świętach wzięła wolne, by się od niego odciąć. W styczniu z tego, jak wyglądały jej czynności w tej sprawie, będzie się jednak tłumaczyć. Wezwała ją do tego Izba Notarialna w Warszawie.
PiS nie drąży już usilnie sprawy tych aktów notarialnych. Podczas kontroli w ministerstwie kultury posłowie tej partii nie dostali żądanych materiałów. Ministerstwo poinformowało, że udzieli informacji w ciągu 14 dni. Resort tłumaczył się też tym, że po świętach nie było wszystkich pracowników mających dostęp do żądanych informacji.
Zaraz po świętach minister kultury zaskoczył wszystkich nową decyzją. Postawił PAP, TVP i Polskie Radio w stan likwidacji. Bo prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową, w której były zapisane 3 mld zł dotacji na media publiczne. Nowa decyzja nie oznacza, że zostaną one zamknięte. Minister w każdej chwili może się z niej wycofać. Taki stan prawny umożliwia jednak ich restrukturyzację.
Media
Paweł Jabłoński
Bartłomiej Sienkiewicz
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Polska Agencja Prasowa SA
Polskie Radio SA
Telewizja Polska
akt notarialny
Media publiczne
notariusz Joanna Kończyk
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze