Naczelny Sąd Administracyjny uznał – wbrew temu, co twierdzą służby podległe PiS – że Kozłowska nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Uchylił negatywny dla niej wyrok neosędziów z WSA. To już 4. korzystne dla aktywistki orzeczenie, ale nadal nie może ona wrócić do Polski
W sierpniu 2018 roku szef Urzędu ds. Cudzoziemców na wniosek służb wpisał Ludmiłę Kozłowską – prezeskę Fundacji Otwarty Dialog, Ukrainkę od lat mieszkającą w Polsce i Belgii - do Systemu Informacyjnego Schengen (SIS) i oznaczył ją najwyższym alertem. To powoduje deportację i zakaz wjazdu do krajów EU. Czemu? Bo ABW, podległa PiS-owi, uznała Kozłowską za zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju, utajniając, o co konkretnie chodzi.
Wcześniej, w 2017 roku, jej mąż – Bartosz Kramek, szef rady FOD – otwarcie nakłaniał do obywatelskiego oporu wobec władzy PiS w słynnym manifeście „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!” Od tego momentu stał się wrogiem publicznym dla PiS i propagandystów tej partii. FOD i ludzie tej fundacji też.
Kolejne kraje EU, po własnych weryfikacjach, wpuszczały aktywistkę na swoje terytoria, uznając, że nie stanowi ona żadnego zagrożenia. W ciągu roku jej dane zostały usunięte z SIS. W strefie Schengen Polska została jedynym państwem, który zakazał jej wjazdu.
Od 4,5 roku toczy się w tej sprawie batalia sądowa. Dwukrotnie zapadały korzystne dla Kozłowskiej rozstrzygnięcia w kwestii jej wpisu do wykazu cudzoziemców, których pobyt na terytorium RP jest niepożądany. Mimo tego organy kontrolowane przez PiS – Wojewoda Mazowiecki oraz Szef Urzędu ds. Cudzoziemców – odmawiały jej zgody na pobyt rezydencki w EU. W 2019 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny te decyzje uchylił. Kolejną turę odmów od urzędników podległych PiS zatwierdził WSA w składzie trzech neo-sędziów - uznali oni, że pobyt Kozłowskiej w Polsce jest niepożądany, uzasadniając to w bardzo lakoniczny sposób. Kozłowska złożyła skargę kasacyjną do NSA.
5 grudnia 2022 roku Naczelny Sąd Administracyjny, w składzie trzyosobowym (Małgorzata Miron, Zdzisław Kostka, Grzegorz Rząsa) uchylił ostatni, niekorzystny dla aktywistki wyrok neo-sędziów, a tym samym decyzję Wojewody Mazowieckiego w jej sprawie. Uznał też, iż Kozłowskiej należy się od Szefa Urzędu ds Cudzoziemców 1407 zł zwrotu kosztów postępowania sądowego.
Wyrok jest prawomocny. Ani na rozprawach, ani na wyroku nie pojawił się żaden przedstawiciel Urzędu ds Cudzoziemców.
„To niewątpliwie duży sukces” komentuje pełnomocniczka aktywistki, adwokatka Joanna Koch. „To ważne orzeczenie, bo kasuje wyrok neosędziów. I pokazuje, że nawet ja, jako obcokrajowiec, mam możliwość wygrania sprawy z PiS-em, który wykorzystał cały aparat państwowy przeciwko mnie. Bez niezawisłych sędziów nie miałabym szans” – podkreśla Kozłowska.
W ustnym uzasadnieniu sędzia sprawozdawczyni – Małgorzata Miron - podała, iż sąd zapoznał się z aktami objętymi klauzulą tajności w tej sprawie. To bardzo istotne, bo ani Kozłowska, ani jej przedstawiciele prawni nie wiedzą, co tam jest - nie mogą się z tymi materiałami zapoznać. To w oczywisty sposób znacząco utrudnia im działania. „Prawo do obrony jest wprawdzie ograniczone stronie (Kozłowskiej – red.), ale to ograniczenie w pełni znajduje potwierdzenie w przepisach” - zaznaczał NSA. I zarzucił WSA ustalenie „nieprawidłowego stanu faktycznego”. „Zgromadzony materiał, tajny i publiczny, nie pozwala na stwierdzenie, że Ludmiła Kozłowska stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. (…) To zbyt daleko idące stwierdzenie”.
Innymi słowy – zakaz wjazdu aktywistki do Polski nie ma podstaw w materiale dowodowym. Jak podkreślił NSA, sąd niższej instancji nie próbował się nawet odnieść w sposób bardziej szczegółowy do kwestii bezpieczeństwa państwa, którego naruszenie miało być powodem nieudzielenia zgody na pobyt rezydencki Kozłowskiej.
NSA odrzucił jednak zarzuty Kozłowskiej w sprawie składu orzekającego w WSA. „Sam fakt, iż ewentualna procedura wyłaniania kandydatów na sędziów przez KRS być może narusza przepisy prawa, nie oznacza, że taki sędzia czy taka osoba, która została sędzią, nie jest sędzią w rozumieniu Konstytucji, jeśli stosowne powołanie zostało jej wręczone przez prezydenta” – tłumaczyła Małgorzata Miron. Dodawała, że przypadek każdego sędziego powinien być rozpatrywany indywidualnie i „bardzo szczegółowo”, a nie „en bloc”.
Aktywistka wnioskowała też o zmianę klauzuli tajności dokumentów, które są podstawą do wydalenia jej z Polski, by móc się z nimi zapoznać. Skarga w tym zakresie też została oddalona przez NSA. „Ogranicza nam to możliwości obrony w sposób skuteczny i odpowiedzi na te zarzuty. Poruszamy się trochę po omacku nie mając dostępu do akt tajnych sprawy” podkreśla Joanna Koch.
Kozłowska i Koch nie wiedzą, w jaki sposób szefowa FOD ma zagrażać bezpieczeństwu naszemu państwa, ale się domyślają, co mogła zgromadzić ABW - „fake newsy z Mołdawii, Kazachstanu i Rosji”. By je obalić, aktywistka z adwokatką zgromadziły dokumenty, które mają dowodzić, że Ludmiła nie zagraża bezpieczeństwu naszego kraju. Jakie? Na przykład raport na temat tzw. raportu mołdawskiego – Kozłowska i FOD naraziły się byłym już władzom Mołdawii antykorupcyjnymi i pro-opozycyjnymi działaniami. Ówczesne władze Mołdawii uruchomiły więc śledztwo przeciwko FOD. Gdy jednak oligarcha Władimir Płahotniuk stracił władzę i uciekł z kraju, postępowanie zostało umorzone i nie postawiono nikomu zarzutów.
Kozłowska dostała też prawo pobytu w Belgii. „To znaczy, że to państwo musiało też ocenić jej potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa strefy Schengen i nie dostrzegło go” tłumaczy Joanna Koch. Kilka krajów EU i związanych z Unią (np. Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Szwajcaria) także udzielały jej wiz i zapraszały do siebie, by, m.in. w parlamentach, opowiadała o łamaniu praw człowieka w Polsce.
Mecenas Koch zaznacza, że po tym wyroku Kozłowska znalazła się w punkcie wyjścia, sprzed 4,5 roku. Najpierw wojewoda mazowiecki – w I instancji procedury administracyjnej – powinien wydać decyzję co do zgody na pobyt rezydencki Kozłowskiej. W ewentualnej II instancji zrobi to już szef Urzędu ds. Cudzoziemców. Ten pierwszy ma na to miesiąc. „Ale to tylko teoria. By ponownie zablokować możliwość pobytu Ludmile musiałby zostać zgromadzony nowy materiał”, zaznacza jej pełnomocniczka. Podobne informacje podawała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca.
„Liczymy się z tym, że kolejne decyzje mogą być negatywne, bo na to wskazuje dotychczasowe doświadczenie. Ale też wierzymy, że organy administracji publicznej wezmą pod uwagę orzecznictwo sądowe”, zaznacza Koch.
Kozłowska przyznaje, że sam wyrok w jej sytuacji nic się nie zmienił.
Decyzja NSA nie wyczerpuje wszystkich procedur, które PiS może ponownie wykorzystać przeciwko niej.
„Będą robić wszystko, by mnie nie wpuścić. Na przykład stworzą kolejny tajny dokument, by ciągnąć to w nieskończoność” – uważa. Sądzi, że dopiero zmiana rządów w Polsce pozwoli jej wjechać do kraju, w którym tak długo już żyła i którego język i kulturę zna.
Skąd ten pesymizm? Kozłowska podkreśla, że za to, iż na forum europejskim FOD mówił o łamaniu praworządności przez rząd PiS, ta partia i jej służby szykanowały fundację już na wiele sposobów – od kontroli skarbówki, po próbę odwołania zarządu przez ministerstwo spraw zagranicznych.
Męża Ludmiły – Bartosza Kramka – prokuratura Ziobry oskarżyła m.in. o poświadczanie nieprawdy w fakturach VAT i wypranie 5,3 mln zł. Kilka tygodni trzymała go w areszcie, a chciała dłużej, na co nie zgodził się sąd. Odebrano mu paszport, co uniemożliwiało mu spotkanie się z żoną przez prawie pół roku. W wyniku represji FOD musiała przenieść część działalności do Brukseli.
Nawet tam, rządzący Polską nękali aktywistów. Służby podległe PiS m.in. ścigały Fundację w Europie z użyciem mechanizmów stworzonych do tropienia przestępczości zorganizowanej. Za co? Bo na zarządzanej wówczas przez FOD satyrycznej stronie „Sok z Buraka” pojawiło się pytanie: „Halo @pisorgpl, dlaczego Kaczyński zaszczepił się poza kolejką?”. W Belgii z tego powodu fundacji zamknięto konta bankowe, anulowano karty, wypowiedziano umowę. Co najistotniejsze – niewinne pytanie zadano zanim FOD w ogóle przejął „Sok z Buraka”.
Europarlamentarzyści PiS wnioskowali też, by Kozłowskiej i członkom FOD odebrać akredytacje przy Parlamencie Europejskim.
„Nadal zatem za wszelką cenę będą nas niszczyć” – komentuje aktywistka.
FOD jest na liście wrogów publicznych rządzących Polską, także dlatego, że fundacja wytoczyła aż 20 procesów bardzo ważnym członkom Zjednoczonej Prawicy (np. J. Brudziński, P. Jaki, M. Kamiński) i ich propagandystom (np. TVP, Gazeta Polska) za nieprawdy, jakie podają w mediach o FOD. Dwa razy proces już przegrał Tomasz Sakiewicz, naczelny Gazety Polskiej, raz europoseł Dominik Tarczyński, raz Maciej Wąsik, wiceminister w MSWiA.
Za walkę o prawa człowieka w Kazachstanie, Mołdawii, czy wspieranie sankcji przeciwko Putinowi, FOD był już represjonowany przez te kraje. „Jednak najbardziej dotkliwe były szykany polskie. Bo Polska to kraj członkowski UE i dużym wyzwaniem jest, by wytłumaczyć, czemu nas represjonuje. Nagonka na nas prowadzona była w wielu językach, a to uderzenie w naszą reputację” – tłumaczy szefowa FOD. Podaje przykład – niedawno odebrano im grant w ostatniej chwili, prawdopodobnie pod wpływem informacji, jakie o FOD rozsiewały media kontrolowane przez PiS czy szefowie służb specjalnych w Polsce. „Wcześniej pomagałam osobom, które znalazły się w trudnych sytuacjach, a teraz sama się w takiej znajduję od 2018 roku”, zaznacza.
Przypadek wydalenia Kozłowskiej z UE poprzez umieszczenie jej w SIS przysłużył się nagłośnieniu tej nadużywanej przez państwa procedurze. W ten sposób bowiem cudzoziemcy ścigani ze względów politycznych są usuwani ze strefy Schengen, nie mogą do niej wjechać i nie mają skutecznych procedur odwoławczych.
Case Kozłowskiej stał się na tyle znany, że przyczynił się do uchwalenia w październiku 2022 roku rezolucji Rady Europy, która ma chronić cudzoziemców przed tego typu prześladowaniem. „Rekomendacje w niej zawarte mają prowadzić m. in. do tego, by umożliwić cudzoziemcom lub ich pełnomocnikom przynajmniej częściowy dostęp do akt tajnych, które ich dotyczą. Bez tego trudno odwoływać od fałszywych zarzutów preparowanych przez służby specjalne z powodów politycznych” - uważa Kozłowska.
Kilka dni temu w Szwecji siepacze czeczeńskiego władcy Ramzana Kadyrowa zamordowali Tumso Abdurachmanowa, blogera i uchodźcę z Czeczenii (taka była przynajmniej pierwsza wersja - Obecnie mówi się raczej o zaginięciu, a nawet tej informacji szwedzka policja oficjalnie nie potwierdziła).
W każdym razie Polska odmówiła mu azylu. „Jego pobyt w naszym kraju również zablokowała tajna opinia ABW, zgodnie z którą stanowił on zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa” - podkreśla Bartosz Kramek z FOD.
NGO
Prawa człowieka
Sądownictwo
Naczelny Sąd Administracyjny
Fundacja Otwarty Dialog
Ludmiła Kozłowska
Na celowniku
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze