Rząd szykuje zmiany w zatrudnianiu cudzoziemców. "Może po raz drugi wpisać równość płacy do nowelizacji. Ale bez odpowiedniego mechanizmu egzekwowanie nie rozwiąże problemu dyskryminacji" - mówi OKO.press Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej zapowiada nowelizację ustawy o zatrudnianiu cudzoziemców. Chce m.in. przenieść procedurę ubiegania się o zezwolenie o pracę do systemu elektronicznego (co usprawni cały proces i zmniejszy kolejki przed urzędami). A także uniemożliwić zatrudnienie pracodawcom, którzy nie płacą podatków ani ZUS pracowników.
Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
MRiPS chce też zlikwidować tzw. test rynku pracy (pracodawca nie będzie musiał zdobywać potwierdzenia od starosty powiatowego, że na lokalnym rynku nie ma rejestrowanych bezrobotnych, których można zatrudnić zamiast cudzoziemca).
To dobre rozwiązania, które ułatwią zatrudnienie i pomogą chronić praw, np. Ukrainek i Ukraińców na rynku pracy. Ale w projekcie nowelizacji ustawy o zatrudnianiu cudzoziemców znajdują się też zapisy, które - wbrew zapowiedziom rządu - mogą przynieść odwrotny skutek.
Ale po kolei.
Dalsza część tekstu pod ramką.
Prowadzimy akcję: JESTEŚMY TU RAZEM. Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
To prawda - elektronizacja procedur ubiegania się o pracę i likwidacja testu rynku pracy odciąży pracę urzędów. Ale w zamian za to rząd proponuje rozwiązanie, które dołoży im kolejnych obowiązków. MRiPS chce, aby
pracownicy urzędów sprawdzali, czy pensja proponowana cudzoziemcowi nie jest niższa niż pensja pracownika, który pochodzi z Polski.
Jak miałoby to wyglądać? Pracodawca we wniosku o zatrudnienie np. Ukrainki, poda, ile chce jej płacić. Starostwo porówna to z Centralną Bazą Ofert Pracy, która ma zawierać dane z rynku lokalnego. Jeżeli pensja będzie niższa niż ta z danych rynkowych, starostwo nie wyrazi zgody na takie warunki płacy.
Idea jest słuszna. Pokazuje, że rząd widzi problem nierówności płac. Za to sposób w jaki chce z nią walczyć budzi wątpliwości.
Po pierwsze, o zakazie dyskryminacji ze względu na płeć czy narodowość mówi już Kodeks Pracy.
Oczywiście rząd może po raz drugi wpisać równość płacy do nowelizacji ustawy o zatrudnianiu cudzoziemców. "Ale bez odpowiedniego mechanizmu egzekwowania nie rozwiąże problemu dyskryminacji. Obawiam się, że ten proponowany przez rząd nie będzie działał” - mówi OKO.press Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych.
Po drugie, starostwom trudno będzie porównać wynagrodzenia pracowników spoza Unii Europejskiej z płacami Polek i Polaków. Szczególnie teraz - przy napływie nowych pracowników z Ukrainy.
Przypomnijmy, że od początku wojny w Ukrainie zatrudnienie w Polsce znalazło - według oficjalnych danych - około 420 tys. uchodźców. Do Polski wjechało ponad 6,2 mln osób. Polsko-ukraińską granicę cały czas przekracza około 20 tys. uchodźców dziennie. Ruch jest jednak w obie strony. Od 24 lutego 2022 roku doliczono się 4,5 mln wyjazdów do Ukrainy. Bilans ruchu granicznego wynosi zatem 1,7 mln. Cześć z tych osób pojechała dalej, do krajów UE. W Polsce przebywa aktualnie o kilkaset tysięcy mniej osób.
"Wyobraźmy sobie, że firma budowlana z Przasnysza wysyła do starostwa powiatowego informacje o tym, ile chce zapłacić pracownikowi, który ma pracować na budowie. Firma czeka na akceptację poziomu płacy, żeby go zatrudnić" - mówi Lewandowski. "Nikt nie będzie tego robił, zwłaszcza, że wielu imigrantom zależy przede wszystkim na pracy.
To kuriozalny zapis, w praktyce będzie martwy.
Poza tym wygeneruje ogromne biurokratyczne koszty i zaangażuje zasoby, których w administracji nie ma. Może też zwiększyć ryzyko, że pracownicy będą zatrudniani w szarej strefie”.
Rząd dostrzega więc problem z dyskryminacją. Ale nie proponuje rozwiązania, które pomogłoby jej zapobiec.
"Idąc tym tokiem myślenia możemy zapytać,
dlaczego pracodawcy nie są zobowiązani, by zgłaszać pensje kobiet, a starostwa nie porównują ich z wynagrodzeniem mężczyzn?
Przecież powiaty nie są w stanie sprawdzić 16 mln wynagrodzeń. Regulacje rynku pracy powinny być wiarygodne. Już teraz mamy problem z Państwową Inspekcją Pracy, której mechanizm egzekwowania zgłoszeń jest fikcyjny”.
Skąd więc ta propozycja? Rząd próbuje wypełnić nią lukę w zbiorowych stosunkach w pracy w Polsce.
"Kwestie płac w Zachodniej Europie regulują najczęściej autonomicznie związki zawodowe i organizacje pracodawców. W krajach zachodnich obowiązują specjalne zapisy, tzw. układy zbiorowe pracy. To umowa między pracodawcą a pracownikami, co do tego, jak będą wyglądać wynagrodzenia i inne warunki pracy w danym zakładzie" - mówi Dominik Owczarek, ekspert Instytutu Spraw Publicznych.
Chodzi zarówno o płacę minimalną jak i wynagrodzenia na konkretnych stanowiskach. "W Polsce tego mechanizmu prawie nie ma. W sektorze rolnictwa, opieki, budownictwa, gdzie pracują Ukrainki i Ukraińcy, często nie ma nawet związków zawodowych i organizacji pracodawców, które takie umowy mogłyby zawierać" - mówi Owczarek.
Tymczasem rząd zakłada, że mechanizm ustanawiania płac będzie regulowany przez instytucję publiczną.
"To bardzo specyficzne i niespotykane w Europie rozwiązanie" - mówi ekspert.
Dodaje: "Wydaje mi się, że lepiej zostawić regulowanie płac autonomii pracodawców i związków zawodowych oraz upowszechnić układy zbiorowe pracy - szczególnie na poziomie sektorowym. Starostwa nie są od tego, żeby kontrolować czy regulować wysokość płac i uchylać pozwolenie na pracę, kiedy pracownik ma niższe wynagrodzenie niż na rynku".
Co z pozostałymi rozwiązaniami? MRiPS proponuje, aby zezwolenia na pracę dla cudzoziemców były wydawane tylko wtedy, kiedy
wymiar czasu pracy będzie nie mniejszy niż jedna czwarta pełnego wymiaru czasu pracy w miesiącu.
Miałoby to ograniczyć nadużycia ze strony pracodawców.
“W Polsce powszechny jest mechanizm płacenia ludziom »pod stołem«. Pracownicy są zatrudniani na płacę minimalną i niekoniecznie pełen wymiar etatu, a resztę wynagrodzenia wypłaca się im w sposób nieformalny. Obcokrajowcy, wobec których łamie się prawo, powinni mieć możliwość i poczucie, że mogą dochodzić swoich praw. W innym wypadku wprowadzanie takich minimów zatrudnienia na etacie może być fikcją. Za wprowadzeniem równych przepisów musi iść mechanizm, który sprawi, że te przepisy będą przestrzegane" - mówi Lewandowski.
Po raz drugi więc - rząd ma dobre zamiary. Ale proponuje wątpliwe rozwiązanie.
Dlaczego? "Przepis o minimalnym zatrudnieniu ogranicza swobodę stosunku pracy. To kolejna nieudana nietrafiona proteza" - mówi Dominik Owczarek.
To Państwowa Inspekcja Pracy powinna weryfikować nadużycia, sprawdzać, czy ktoś płaci cudzoziemcowi "pod stołem". Przez ograniczone zasoby nie wypełnia efektywnie swoich zadań. I tworzy się luka.
"Rząd chce ograniczyć swobodę zawierania umów pod pretekstem ochrony tych pracowników. Do osiągnięcia tego celu potrzebne jest wzmocnienie PiP i przeprowadzanie kontroli w sektorach, gdzie jest duży udział migrantów spoza Unii Europejskiej".
Wielokrotnie pisaliśmy o tym, że Państwowa Inspekcja Pracy cierpi na chroniczne niedofinansowanie i instytucjonalną niemoc. A obywatele nie mogą liczyć na pomoc instytucji. Tym bardziej pracownicy spoza Unii Europejskiej, których prawa na rynku pracy są powszechnie łamane.
“Na rynku pracy potrzebne są reformy, które ograniczyłyby umowy cywilnoprawne. Chodzi też o wzmocnienie egzekucji prawa, czyli Państwowej Inspekcji Pracy. Tak, by skutecznie kontrolowała zawieranie umów, odprowadzanie składek społecznych, liczenie czasu pracy. Nowymi regulacjami nie da się tego zrobić. Polskie prawo jest dobre, w wielu miejscach wynika z prawodawstwa europejskiego. Największy problem mamy na rynku pracy z jego przestrzeganiem. Na to powinniśmy położyć największy nacisk".
O rozbudowanie instytucji zajmującej się obroną praw pracowników zagranicznych apelowała m.in. Fundacja „Nasz Wybór”. W raporcie o sytuacji ukraińskich migrantek z 2021 roku apelowała właśnie o poszerzenie kompetencji PIP. Tak, aby miała realny wpływ na ochronę cudzoziemców na rynku pracy.
Nowe regulacje prawne im tego nie zapewnią. To ułamek tego, co powinno się wydarzyć.
Z Ukrainy przyjeżdżają do Polski w większości kobiety z dziećmi i osoby w wieku poprodukcyjnym. Ale już przed wojną Ukrainki zmagały się z problemami z zatrudnieniem, w tym z łamaniem praw pracowniczych. Fundacja „Nasz Wybór” prowadzi badania na ten łamania praw pracowniczych. W raporcie z 2018 roku wymieniła m.in.:
To najbardziej palące kwestie, którymi rząd powinien się zająć w pierwszej kolejności.
Kobiety z dziećmi i osoby w wieku poprodukcyjnym trudno włączyć w rynek pracy ze względu na potrzebę opieki, nieletniość czy niezdolność do pracy. To grupa, w której odsetek zatrudnienia zazwyczaj jest niski. Część kobiet w wieku produkcyjnym, które uciekły z Ukrainy musi zajmować się dziećmi. Dlatego ważne jest zadbanie o dostęp do usług opiekuńczych.
Poza tym kluczowy problem z zatrudnianiem zagranicznych pracowników w Polsce polega na niedopasowaniu ich kwalifikacji do wykonywanej pracy. Pisaliśmy o tym m.in. tutaj.
“40-50 proc. uchodźczyń z Ukrainy w wieku produkcyjnym ma wykształcenie wyższe, a równocześnie 60 proc. uchodźczyń wykonuje prace proste. Już przed rosyjską inwazją ponad 50 proc. Ukraińców i Ukrainek w Polsce wykonywała prace proste, choć przyjeżdżało do nas coraz więcej osób z wykształceniem co najmniej średnim" - mówi Lewandowski.
Równość płac jest oczywiście ważna.
"Ale zasadniczy wymiar nierówności związanej z narodowością na polskim rynku pracy dotyczy tego, że obcokrajowcom łatwo znaleźć pracę przy sprzątaniu, w opiece albo na recepcji, ale trudno znaleźć pracę biurową, nawet jeśli są lepiej wykształceni. Powinniśmy się zająć lepszym wykorzystaniem potencjału tych osób" - mówi ekspert.
Polityka społeczna
Uchodźcy i migranci
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
Jesteśmy tu razem
praca
rynek pracy
Ukraińcy w Polsce
zatrudnienie
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze