0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

Po śmierci 34-letniego mężczyzny z Lubina, którego policjanci zabili przy próbie obezwładnienia, od razu przypominamy sobie sprawę Igora Stachowiaka, którego w 2016 roku policjanci z Wrocławia tak długo razili paralizatorem aż umarł. Jeśli ktoś dłużej żyje, przypomni sobie jeszcze sprawę Grzegorza Przemyka, 19-latka zakatowanego na warszawskim komisariacie w 1983 roku.

Przeczytaj także:

Wszystkie te sprawy wydają się osobne i nadzwyczajne – tymczasem wcale takie nie są. I dlatego włosy powinny nam wszystkim stawać dęba.

W Polsce od lat panuje zgoda na to, że można “przyładować” albo “doprowadzić do porządku” “ćpuna”, “menela”, “pieprzoną laskę”, “pedała”, “świra”, “palanta z MOW”. A precyzyjniej - każdą osobę, która wygląda jak osoba z tej kategorii.

Pan Bartosz z Lubina wyglądał jak osoba z tej kategorii. Leczył się z uzależnienia, miewał kryzysy psychiczne, był gejem, mieszkał z babcią - nie chciał pojechać do Niemiec, gdzie żyła reszta rodziny. Policja go znała i wiedziała, że “sprawia kłopoty”. Portret zmarłego, jaki wyłania się ze wspomnień bliskich, jest wzruszający w swojej osobności i cierpieniu (opublikował go Na Temat).

Jednocześnie sprawa pana Bartosza jest jedną z wielu w przerażającym ciągu akceptowanej przez państwo przemocy. Bo przypadków brutalnego traktowania osób najsłabszych: biednych, chorych, uzależnionych czy w kryzysie bezdomności są dziesiątki (jeśli wziąć tylko to, co sądy potwierdziły w wyrokach).

Policja uważa, że może, opinia publiczna uważa, że to jest w porządku (co trzeci Polak dopuszcza nie tylko SPUSZCZANIE ŁOMOTU, ale i tortury). A jeśli chodzi o to, co policja uważa, że może, to lista jest całkiem spora:

  • bić - pałką w pięty;
  • dusić - np. zakładając worek foliowy na głowę;
  • trzymać w pozycji powodującej ból;
  • przypalać papierosami;
  • razić paralizatorem osobę skutą, użyć gazu;
  • rozebrać do naga i wystawić na widok publiczny;
  • grozić: zgwałceniem, podrzuceniem narkotyków, sprowokowaniem sprawy karnej, pogryzieniem przez psa; przyprowadzeniem osoby bliskiej i przestrzeleniem kolan w trakcie ucieczki, długotrwałą izolacją bez kontaktów z rodzicami;
  • ściskać jądra, chwytać za członka oraz “doprowadzać do poddania się innej czynności seksualnej".

Nie, nie zwariowałam - to wszystko szczegółowo raportuje Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur w Biurze RPO (KMPT ma szczególne zadanie: nie reaguje na skargi, tylko szuka przyczyn przemocy, poniżania i tortur - po to, by do nich nie dopuścić).

Takie są realia. I żeby nikt nie miał złudzeń - takie zachowania zdarzają się nie w przypadku ciężkich przestępstw. Wręcz przeciwnie – dotyczą właśnie podejrzanych o drobne przestępstwa, sprawców wykroczeń, świadków, młodych kobiet, nieletnich. Ludzi, którzy mają na tyle niską świadomość prawną, że mogą nawet nie wiedzieć, że policja łamie prawo. Wiec tym większa swoboda w używaniu niezgodnej z prawem przemocy.

Wyliczanka policyjnej hańby

Oto wypisy z wyroków sadowych i raportów KMPT. Ostrożne, potwierdzone sprawdzaniem w dokumentach, przesłuchiwaniem świadków, wyrokami sadów, podawane w neutralnym języku prawniczym. To są tylko przykłady (od 2008 do 2016 roku 42 policjantów zostało skazanych w 28 sprawach karnych, w 2018 roku zarzuty stosowania przemocy dostało 30 funkcjonariuszy, w 2019 - 26 a potem nadszedł "piękny rok 2020"):

  • 2009 rok. Młoda dziewczyna z Kalisza podejrzewana o kradzież w piekarni. Zmuszona na policji do klęczenia na podłodze, bita pałką (choć generalnie policjant raczej walił w stół, obok dziewczyny). I dalej z dokumentów: „(…) groził jej podrzuceniem narkotyków do torebki, co spowoduje jej odpowiedzialność karną i pozbawienie wolności (…), używał wobec niej wulgarnych słów, (…) chwycił ją za gardło, kopał krzesło, na którym siedziała, celem jej przewrócenia (…)” (wyrok Sądu Rejonowego w Kaliszu, Wydział II Karny z dnia 16 kwietnia 2010 roku, sygn. akt II K 411/09.)
  • 2010 rok. Pewien pan poszedł z żoną na koncert, a kolejka do toalet była długa. Więc wysikał się w krzakach. Nie miał dokumentów (prawdziwy obywatel ma dowód), więc policjanci “dali mu nauczkę” i próbowali zmusić do przyjęcia mandatu. Polegało to na biciu pałką, duszeniu, psikaniu gazem (wyrok Sądu Rejonowego w Bolesławcu, Wydział II Karny z dnia 16 stycznia 2012, sygn. akt II K 1490/10.).
  • 2011 rok. W Olsztynie policjanci nakryli w parku trzech chłopaków po 22. wieczorem. Sprawdzanie, czy mają narkotyki, wyglądało tak: chłopcy musieli uklęknąć przed ławką, zdjąć bluzy i położyć je na ławce. W bluzach nic nie było, ale koło ławki na trawie leżała osmolona fifka. Żaden chłopak się do niej nie przyznał, więc wszyscy zostali zabrani na komisariat. Po drodze byli bici pięściami i z otwartej ręki oraz duszeni. Policjanci grozili też “wywiezieniem do lasu”. Na komendzie chłopcom polecono rozebrać się i stać twarzą do ściany. W pewnym momencie policjant podszedł kolejno do każdego z nich i uderzał otwartą ręką w kark i twarz. Itd. itp. (wyrok Sądu Rejonowego w Olsztynie, Wydział II Karny z dnia 25 listopada 2010, sygn. II K 16/10).
  • 2012 rok. Chłopak zatrzymany na występku w warszawskiej szkole jest w czasie policyjnego rozpytania bity w twarz oraz w okolice nerek, kopany w krocze, bity pałka w stopy. Policjanci kazali mu robić przysiady komentując przy tym, że „zrobią z niego sportowca” (po złożeniu zażalenia na zatrzymanie sąd uznał je za bezzasadne i nielegalne, wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy Żoliborza w Warszawie, Wydział III Karny z dnia 16 października 2013 r., sygn. akt III K 71/10).
  • 2012 rok. W śledztwie o sygn. akt Ds. 534/15 prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową w Bartoszycach tortury stosowane są wobec dwóch osób podejrzewanych o włamanie i kradzież czterech krążków do sztangi o łącznej wartości 100 zł.
  • 2013 rok. Podejrzany o kradzież rowerów zostaje podwieszony za wykręcone z tyłu ręce na wieszaku do ubrań, a potem bity pałką po pośladkach, nogach i piętach. Policjanci grozą mu zgwałceniem (wyrok Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie, Wydział VI Karny Odwoławczy z dnia 12 grudnia 2016 r., sygn. akt VI Ka 577/16; wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi- Południe w Warszawie, Wydział III Karny z dnia 11 stycznia 2016 r., sygn. akt III K 1131/13);
  • 2015 rok. Funkcjonariusze na komendzie w Olsztynie wymuszają wyjaśnienia w sprawie karnej (posiadanie marihuany) poprzez rażenie paralizatorem, pryskanie gazem łzawiącym, bicie rękami i kopanie, dociskanie pokrzywdzonych kolanem do podłogi, przewracanie na podłogę, grożenie.
  • 2016 rok. Igor Stachowiak zostaje zatrzymany we Wrocławiu, skuty i zaprowadzony do toalety na komisariacie, bo tam nie ma kamer. Umiera rażony paralizatorem (ale w paralizatorze jest kamera i nagranie w końcu dociera do Wojciecha Bojanowskiego z TVN). Policja zatrzymała Stachowiaka, bo pomylił się jej z mężczyzną, który był poszukiwany za handel narkotykami i skazany prawomocnym wyrokiem.

Tego jest dużo, bardzo dużo - ale te historie nie są głośnymi skandalami. Są dokumentowane, można je znaleźć w urzędowych raportach. Nie, nie są klikalne - powiedzmy to szczerze.

Sposoby na powstrzymanie przemocy, z których państwo nie korzysta

Z wspomnień o panu Bartoszu z Lubina wynika, że miał on za sobą doświadczenie policyjnej przemocy - do szpitala psychiatrycznego trafił posiniaczony i bał się policji. Nie zrobił sobie jednak obdukcji - może nie wiedział, że to powstrzyma policję na następny raz? Miał tylko babcię, reszta rodziny była daleko. Idealna ofiara. Gdyby miał adwokata, gdyby obdukcja lekarska była obowiązkowa, gdyby wiedział, jak składać zażalenia na złe traktowanie. Gdyby rodzina wiedziała, na co może być narażony...

Jak widać, jest wiele sposobów na powstrzymanie przemocy. Ale polskie państwo ich nie wdraża (Rzecznik Praw Obywatelskich nie dostał w tej sprawie odpowiedzi ministra Ziobry od 4 lat). Przepisy o stosowaniu przymusu bezpośredniego są dokładne - tyle. że właściwe ich stosowanie to prawdziwa sztuka. To się ćwiczy i to długo. Są też standardy właściwego i skutecznego przesłuchania ("Przesłuchanie to rozmowa. Policjant nie jest tutaj nastawiony na przyłapanie na kłamstwie, czy namówienie do przyznania się do winy. Nie zawstydzał. Ma otwarty umysł i wie, że wszystkie warianty zdarzeń są możliwe. Wie, że nie zawsze osoba zatrzymana okazuje się faktycznym sprawcą. Policjant jest otwarty i gotowy do współpracy" …. Zakrztusili się państwo? A to tylko cytat z tzw. Reguł Mendeza: na spokojnie można sobie o nich przeczytać tu bip.brpo.gov.pl/pl/content/jak-przesłuchiwac-zgodnie-ze-standardami-onz-rpo-do-premiera)

To wszystko można by wprowadzić. Wtedy pytanie, jak doszło do śmierci w Lubinie byłoby zasadne. A tak - pytać trzeba, kto następny.

Kiedy 38 lat temu młody zomowiec z miejscowości nad Bugiem zatrzymywał Grzegorza Przemyka, to też musiało go wkurzać, że maturzysta jest “po miejsku” ubrany, wyluzowany, ba, zdjął buty. Przemyk był w oczach zomowca inny (był naprawdę inny, bo było poetą) - opisał to Cezary Łazarewicz w książce “Żeby nie było śladów”. Niebawem premiera filmu na tej podstawie – może się okazać dziwnie aktualny.

;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze