0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.plTomasz Pietrzyk / Ag...

Wykluczenie menstruacyjne i brak powszechnego dostępu do bezpłatnych środków higieny na czas menstruacji w przestrzeni publicznej dyskryminuje kobiety i nie pozwala im żyć z godnością.

Według UNICEF i WHO brak dostępu do wkładek higienicznych i tamponów dotyka około 500 mln kobiet na świecie. Z raportu Kulczyk Foundation wynika, że w Polsce 500 tysięcy kobiet ma problem z dostępem do środków higienicznych. Zmagają się z nim głownie uczennice w szkołach.

Dzięki prowadzonym akcjom społecznym i zaangażowaniu fundacji prokobiecych, o menstruacji mówi się głośno, a środki higieny menstruacyjnej zaczęły pojawiać się w miejscach publicznych. Do 4 tysięcy szkół z darmowymi podpaskami i tamponami dotarła akcja Różowa Skrzyneczka.

Nadal jest jednak wiele miejsc, instytucji, których nie stać na organizowanie dostępu do środków higieny menstruacyjnej. "Czasem słyszymy, że różowe skrzyneczki są niepotrzebne, bo »miesiączka to intymna sprawa i nie można nią epatować«. Ale co piąta uczennica wychodzi ze szkoły, bo nie ma podpaski i wstydzi się pożyczyć jej od koleżanki" - mówiła OKO.press Adrianna Klimaszewska, jedna z inicjatorek akcji Różowa Skrzyneczka.

Przeczytaj także:

Państwo nie prowadzi żadnych badań na temat wykluczenia menstruacyjnego, a rządzący wciąż nie dostrzegają problemu.

Podpaski to nie ideologia

Posłanka Platformy Obywatelskiej Marzena Okła-Drewnowicz zapowiada prace nad projektem ustawy dotyczącym menstruacji. Debata na ten temat odbywa się we wtorek 7 czerwca 2022 roku podczas Konferencji Senackiego Zespołu "Zdrowie Polaków". W rozmowie z OKO.press wyjaśnia jakie miałyby znaleźć się w nim rozwiązania i dlaczego to ważne, aby tematem w końcu zajęło się państwo.

Julia Theus, OKO.press: Pracujecie nad projektem ustawy dotyczącym zdrowia i wykluczenia menstruacyjnego. Dlaczego jest potrzebny i czego dokładnie dotyczy?

Marzena Okła-Drewnowicz, posłanka Platformy Obywatelskiej: Ubóstwo i zdrowie menstruacyjne to wciąż dla wielu temat tabu. Tymczasem w Europie jedna na 10 kobiet ma ograniczony dostęp do środków do higieny intymnej z powodów ekonomicznych.

Dyskusję na temat ubóstwa menstruacyjnego, czyli ograniczonego dostępu do produktów higienicznych, próbujemy wprowadzić do polskiego parlamentu od roku.

Dwukrotnie organizowaliśmy posiedzenie sejmowej podkomisji, żeby przybliżyć jej członkom tematykę ubóstwa czy szeroko pojętego zdrowia menstruacyjnego. Na każde z posiedzeń zapraszani byli przedstawiciele rządu, Ministerstwa Zdrowia, Edukacji oraz Ministerstwa Rodziny. O ile na pierwszym posiedzeniu pojawiły się pełnomocniczka ds. równego traktowania i przedstawicielka MZ, to na drugim nie było już nikogo. Ta pojedyncza rządowa obecność jest jednak warta odnotowania, bo posłowie Zjednoczonej Prawicy nie zjawili się ani razu.

W zdumienie wprawia mnie fakt, że menstruacja to dla rządzących temat niewygodny.

Organizując posiedzenia słyszeliśmy, że temat ubóstwa menstruacyjnego to „ideologia”.

W jaki sposób biologia może być ideologią? To pokazuje, jak wiele mamy do zrobienia. Chcemy walczyć z takimi mitami i stereotypami. Przeprowadzić konsultacje z organizacjami pozarządowymi i złożyć projekt ustawy.

Jakie rozwiązania miałyby się pojawić w ustawie — chodzi na przykład o darmowe produkty menstruacyjne w szkołach — podpaski i tampony?

Też. Z jednej strony chodzi o dostęp do darmowych produktów, a z drugiej strony o edukację. Według raportu opublikowanego przez Kulczyk Foundation w 2021 roku w ponad 40 proc. polskich domach w ogóle nie rozmawiało się o menstruacji. Dlatego powinniśmy poruszyć ten temat w szkołach. Pierwsza miesiączka pojawia się między 11. a 14. rokiem życia. W szkole z pierwszym okresem dziewczynki najczęściej zostają całkiem same.

Z zajęć wychodzi 21 proc. uczennic, bo nie ma podpaski, a 10 proc. z tego powodu w ogóle nie wychodzi z domu. To realny problem.

Teraz polskie szkoły zaopatruje w darmowe środki higieny menstruacyjnej Fundacja Różowa Skrzyneczka. Powstają projekty obywatelskie, pomagają organizacje pozarządowe. Społeczeństwo wypełnia lukę, którą powinno zagospodarować państwo. Uważam, że potrzebne są rozwiązania systemowe, a szkoła powinna być miejscem, w którym można zarówno rozmawiać o menstruacji, jak i zapewniać dostęp do środków menstruacyjnych.

Różowe skrzyneczki dotarły do 4 tys. miejsc w całej Polsce. Największe zapotrzebowanie na darmowe podpaski mają właśnie szkoły. W akcję włączają się kolejne samorządy – Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk, Krotoszyn, Kołobrzeg, Olsztyn czy Legnica. Ale nadal jest w Polsce wiele miejsc, gdzie brakuje pieniędzy na zaopatrzenie w środki menstruacyjne. Adrianna Klimaszewska, jedna z inicjatorek akcji Różowa Skrzyneczka, mówiła, że w ciągu miesiąca w jednej szkole schodzi 300 podpasek. Jak rozwiązać ten problem?

Samorządy często dofinansowują środki higieny menstruacyjnej, tymczasem odpowiedzialność za dostęp do darmowych produktów powinno przejąć państwo. Chcemy otworzyć się na dyskusję z organizacjami pozarządowymi, które mają większe doświadczenie i wiedzę i które już wzięły na siebie ciężar finansowania i zaopatrywania szkół w środki menstruacyjne i razem z nimi wypracować konkretnie rozwiązania ustawowe. Bo samorządy i organizacje pozarządowe zrobiły naprawdę dużo i chwała im za to, ale skala potrzeb jest o wiele większa. Najważniejsza jest więc kwestia edukacji i darmowego dostępu do środków higieny menstruacyjnej, która miałaby być rozwiązana na szczeblu państwowym.

Państwo miałoby finansować darmowe podpaski w polskich szkołach?

Uważam, że szkoły powinny dostawać dofinansowanie od państwa na środki higieny menstruacyjnej.

Każda placówka powinna mieć możliwość kupienia takich środków tak samo, jak może kupić papier toaletowy.

To najprostsze i najkorzystniejsze rozwiązanie.

Wielka Brytania wprowadziła dwa lata temu darmowe produkty we wszystkich szkołach i na uczelniach. Uchwałę o zapewnieniu dostępu do produktów menstruacyjnych przyjęła też Szkocja. W 2021 roku francuskie MEN ogłosiło dostęp do produktów menstruacyjnych dla wszystkich osób, które studiują.

Maszyny z bezpłatnymi tamponami, podpaskami higienicznymi i innymi produktami sanitarnymi są instalowane w akademikach i przy punktach uniwersyteckiej służby zdrowia.

My powinniśmy zacząć od szkół, umożliwić dostęp do darmowych środków higieny menstruacyjnej

i jednocześnie edukować, żeby menstruacja przestała być tematem tabu.

Rząd Hiszpanii przyjął projekt ustawy, który ma umożliwić kobietom urlop menstruacyjny i dostęp do środków antykoncepcyjnych. Drugim filarem projektu jest właśnie walka z ubóstwem menstruacyjnym. W planach jest likwidacja 10 proc. podatku VAT od podpasek i tamponów i utworzenie specjalnych centrów edukacyjnych, w których kobiety w trudnej sytuacji ekonomicznej otrzymają produkty higieniczne za darmo. Myślała pani o takich rozwiązaniach?

Na pewno będziemy rozważać ten pomysł.

Obniżenie cen środków higieny osobistej przez obniżenie podatku to jedno z rozwiązań, które pomogłyby w walce z ubóstwem menstruacyjnym.

Powtarzam jednak, że zamiast tworzenia centrów edukacyjnych powinniśmy skupić się na szkołach.

Nie boi się pani reakcji w szkołach? Dyrektorka liceum, w którym miała zostać zainstalowana różowa skrzyneczka stwierdziła, że to niedopuszczalne, żeby tampony i podpaski „wisiały na ścianie w toalecie”. Dyrektor odmówił uczennicom darmowych podpasek, stwierdził, że to „seksualizacja”. Pisaliśmy o tym w OKO.press.

Ta pani nie powinna być dyrektorką szkoły, a ten pan dyrektorem. Śmiem podejrzewać, że elektorat prawicy też ma normalny cykl miesiączkowy i wie, że to normalna biologiczna sytuacja. Jesteśmy społeczeństwem obywatelskim i powinniśmy tworzyć sobie warunki do normalnego funkcjonowania.

Nie boję się. Nie możemy się bać poruszać tematów tabu. Dziś grupa ludzi zrzesza się, zaopatruje szkoły w darmowe środki higieny menstruacyjnej i wyprzedza państwo. Wierzę w to, że teraz uda się wprowadzić rozwiązania na szczeblu państwowym. I krok po kroku doprowadzimy do tego, żeby problem rozwiązać.

Czy sprawą nie powinno zająć się Ministerstwo Edukacji i Nauki, które wyznacza kierunki działania? Fundacja Różowa Skrzyneczka pytała ministra edukacji Przemysława Czarnka czy zamierza udostępniać w szkołach i placówkach edukacyjnych produkty menstruacyjne. Ale minister ucieka od tematu i twierdzi, że to temat, którym powinny zająć się samorządy.

Ministerstwo Edukacji i Nauki powinno zająć się tym problemem. To również temat dla Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Państwo nie prowadzi żadnych badań na temat wykluczenia menstruacyjnego, a raport Kulczyk Foundation to jedyne informacje na ten temat, które mamy.

Takie badania powinny powstać, a państwo powinno zacząć działać.

Bo przy szalejącej inflacji i drożyźnie problem ubóstwa menstruacyjnego i dostępu do środków higieny menstruacyjnej w miejscach publicznych może się pogłębiać. Do Polski cały czas przyjeżdżają uchodźcy z Ukrainy, w większości kobiety z dziećmi, które chcą zacząć tu życie na nowo. I te osoby również będą potrzebowały dostępu do środków menstruacyjnych.

Możemy się pocieszyć, że minister edukacji chociaż dostrzega problem. Ale skoro wszystkim mają zajmować się samorządy, to po co nam w ogóle rząd? MEiN jest od tego, żeby stworzyć systemowe rozwiązania i wyznaczać kierunki działania. Miesiączkę i problem z dostępem do podpasek mają osoby zarówno w dużych miastach jak i mniejszych miejscowościach. Mniejsze gminy często nie mają pieniędzy na finansowanie środków higieny menstruacyjnej z własnego budżetu. Dlatego jeszcze raz powtórzę, że potrzebna jest pomoc państwa i rozwiązania ustawowe, nad którymi zaczynamy pracować.

;

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze