Jak zrozumieć powody takiej porażki PiS? Co zdecydowało o klęsce w miastach prezydenckich (na 25 pojedynków w II turze PiS wygrał tylko dwa) i kiepskim wyniku w mniejszych miejscowościach? Dlaczego PiS wypadł o tyle gorzej w II turze niż w pierwszej?
Co się wydarzyło między turami? Bo coś musiało dodatkowo wpłynąć na wyborców w Białej Podlaskiej, Łomży, Nowym Sączu, Siedlcach i Ostrołęce, gdzie PiS utracił prezydenturę. Coś sprawiło, że w Mielcu kandydat PiS Fryderyk Kapinos, przegrał z niezależnym Jackiem Wiśniewskim, choć w I turze miał 9 pkt proc. przewagi.
Przez całą wyborczą noc dostawaliśmy od Czytelniczek i Czytelników OKO.press sygnały, jak doniesienia z wojennego frontu, z kolejnych prezydenckich miast i mniejszych miejscowości. Proszę mi pozwolić na moment wyjść z roli analityka i podziękować Państwu za tę wspólną noc wyborczą. Poczuliśmy w redakcji, że tworzymy razem obywatelskie medium. Dziękujemy!
Kilka przykładów frontowych wiadomości:
- Daria Zielińska: Ostrołęka pogoniła katechetę dziś. Jest szansa na Kler w kinach 😉
- Paweł Dytry: Biała Podlaska odbita od PiSu!
- Monika Ka: Cząstkowe wyniki podają przegraną PISu w Tarnowie. No nie wierzę 🙂 ?
- Emil Myrcha: Nawet Siedlce, bastion PiSu, wybrały kogo innego 🙂
- Małgorzata Bogdał: Jelenia Góra , Szklarska Poręba też wygrywa KO.
- Robert Rosa: Siedlce. K. Tchórzewski PiS przegrywa – nieoficjalnie
- Łukasz Pietrzykowski: Ostrołęka po 12 latach odbita!
- Karol Łaszanowski: Nawet w miejscowości Jelcz-Laskowice kandydat PiSu zdobył mniej głosów? Niż w I turze. To jest dopiero nokaut.
- Bartosz Listewnik: PiS przegrał na Pomorzu w mieście Tczew i nawet w Pelplinie – to ostatnie miasto było jedynym na Pomorzu w którym rządził PiS.
- Aneta Trubisz: Siedlce też wybiły się na Niepodległość
- Michał Szymczak: @Oko-press. Czy jest w ogóle jakieś większe miasto gdzie wygrał kandydat PiSu?
- Ania Makowiecka: Brawo. Niestety w Wadowicach nie.
- Urszula Gacek: Brzesko, Tarnów, Nowy Sącz, PIS Free 🙂
- Paweł Rozenbajgier:W miastach KO przez k.o xd
- Krzysztof Pancewicz: Triumf niezależnych i nie tylko. Ludzie są już zmęczeni polityką szczucia i nienawiści
Lubawski: Zostałem tak utożsamiony
Wojciech Lubawski, prezydent Kielc od 2002 roku, zapowiadając swoje odejście z polityki i modlitwę za Kielce ujął to tak: „Mam taką refleksję, bo znam wyniki z Gdańska i Krakowa, są prawie identyczne i można z nich wyciągnąć wniosek, że nie bardzo chodziło o nazwisko. Tak naprawdę Polska podzieliła się na dwie strefy. Nieważne, czy ktoś ma legitymację, jaki ma charakter czy nazwisko, ale jak został utożsamiony. Ja zostałem tak utożsamiony i jestem z tego dumny”.
Niezależnie od dumy eksprezydenta Kielc, uchwycił on istotę problemu: PiS natrafił na ścianę. Nie mógł w tych wyborach pokonać bariery jednej trzeciej głosów, nawet nieźli kandydaci nie potrafili zmobilizować wyborców spoza twardego, wiernego elektoratu. Doszło za to do ogromnej mobilizacji elektoratu anty-PiS.
Pojawiła się, używając słowa Lubawskiego, silna tożsamość. Skąd się wzięła?
Arogancja władzy
PiS zdobył władzę w 2015 roku obiecując, że zatroszczy się o los zwłaszcza uboższych obywateli i że zrobi to w nowym stylu. Jak to ujęła Beata Szydło w niezapomnianym exposé: „Polska polityka musi być inna. Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność. A przede wszystkim słuchanie obywateli. To są zasady, którymi będziemy się kierować. Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą”.
Od początku rządów PiS zaprzecza tej obietnicy. Ale szczególne wrażenie na wyborcach – zwłaszcza tych niezdecydowanych – mogła zrobić
kampania wyborcza partii władzy, w której dominowała właśnie pycha w ocenie własnych dokonań, obietnice bez pokrycia, arogancja i agresja wobec politycznych rywali. Szczególnie wyrazisty był tu premier Morawiecki.
Wystąpienia Morawieckiego i Kaczyńskiego na konwencji PiS w Radomiu 28 października między I i II turą było kwintesencją triumfalizmu i pychy tej ekipy. Dołączył do tego kandydat PiS na prezydenta Wojciech Skurkiewicz , który bez umiaru wychwalał samego siebie w stylu lokalnego Trumpa. I zupełnie otwartym tekstem zapowiadał, że jeśli to on wygra, miasto może liczyć na wsparcie ze strony rządu PiS.
Jarosław Kaczyński wsparł go komplementem, który dobrze wyrażał pogardę i agresję wobec politycznych rywali: „Daje sobie radę z gębaczami z opozycji”.
Podważenie wiarygodności. Kłamstwa wyborcze Morawieckiego
Także premier Mateusz Morawiecki w Radomiu mówił z właściwym sobie patosem (i okrucieństwem), w stylu wojennym: „W 2015 roku Polacy odpowiedzieli na pytanie, czyja ma być Polska. Czy różnego rodzaju sitw, grup interesów, grup uprzywilejowanych w najróżniejszy sposób, czy w miarę możliwości wszystkich Polaków”.
I dalej: „Życie w wielu samorządach charakteryzuje się też różnego rodzaju układami, krewni i znajomi królika, kamaryle różnego rodzaju z większych i mniejszych dworów”.
Tym razem unikał konkretnych przekłamań, mając w pamięci dwa przegrane procesy w trybie wyborczym.
Te wyroki sądu też mogły mieć znaczenie w rozbiciu mitu PiS jako dobrej władzy, która wprowadza dobrą zmianę.
Sąd w roli „sprawdzacza faktów” (fact-checkera) podważył fundamentalne zaufanie do partii, której premier kłamie i bez żenady przeprasza za to w mediach.
Kumulacja i przesada
Za wcześnie jeszcze na uogólnienia, ale wygląda na to, że partii władzy udało się uruchomić efekt tzw. kuli śniegowej. Kolejne miasta i środowiska zarażały się niechęcią do PiS. Mógł tu wystąpić prosty odruch na nadmiar, nachalność rządowej propagandy, której skrajnym przejawem był spot wyborczy #bezpieczny samorząd. Na dodatek, same władze (Jarosław Gowin) zaczęły się krytykować i przepraszać.
Może używanie języka komunistycznej, a momentami stalinowskiej propagandy, wywołało też odruch niechęci, zmęczenia, oburzenia. Poza wyznawcami z PiS, głównie z klasy ludowej, wyborcy mieli dość. Reagowali na przesadę.
Europa ma dość PiS. Wyborcy się przestraszyli
Jarosław Kaczyński mówił o brutalnym ataku na PiS przed samymi wyborami. Nie sprecyzował, o co chodzi, ale z pewnością miał na myśli orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE, który 19 października 2018, na dwa dni przed I turą wyborów zamroził ustawę o Sądzie Najwyższym.
To wydarzenie opisaliśmy w OKO.press pod tytułem „Cała wstecz„.
Pokrętne reakcje obozu władzy, zapowiedzi ustępstw na przemian z agresją wobec europejskiego sądu, polityczny teatrzyk z dyscyplinowaniem ministra Czaputowicza, który wychylił się z krytyką ministra Ziobry.
Wszystko to mogło pogłębić wrażenie klęski w polityce europejskiej PiS. Hasło polexitu zatrwożyło Polaków.
A jak wynika z sondaży OKO.press Polacy – nawet część twardego elektoratu PiS – są zdania, że europejski sąd ma prawo ingerować, gdy w Polsce naruszane są zasady praworządności.
Kompromitacja z niepodległością
Innym filarem PiS-owskiego rządu dusz była narracja narodowa, wstawanie z kolan, ożywianie narodowej dumy. PiS jako strażnik polskiego patriotyzmu miał się szczególnie wykazać 11 listopada 2018, zapowiadanym jako wielkie święto narodowe celebrowane przez prezydenta i rząd.
Fakt, że PiS oddał główny punkt programu polskim nacjonalistom i faszyzującym organizacjom, musiał wywołać zdumienie, rozczarowanie w elektoracie PiS i wściekłość w innych kręgach społecznych.
Farsa z prezydentem, który odrzucił swoje własne zaproszenie na marsz, rozbiła inny mit PiS-owskiej władzy, jako siły poważnej, przejętej uczuciami narodowymi. Propaganda PiS rozbudziła narodowe sentymenty, ale ucieczka czołówki polityków tej partii z narodowego święta, uderzyła boleśnie w te rozbudzone uczucia. Jak pokazały wybory poparcie dla sił nacjonalistycznych jest w Polsce marginalne, nieco ponad 1 proc.
Dla 99 proc. wizja marszu polskich i europejskich neofaszystów 11 listopada w Warszawie, oznacza oburzającą klęskę PiS.
A to właśnie rozstrzygnęło się między I i II turą.
Kula śniegowa anty-PiS
Procesy społeczne mają swoją dynamikę i wydaje się, że PiS udało się uruchomić kulę śniegową odruchu przeciw swej własnej władzy. Powstał potężny kapitał polityczny – dwie trzecie społeczeństwa miejskiego zmobilizowane przeciw Kaczyńskiemu i Morawieckiemu. PiS straciło też nimb nieusuwalności: że jest partią nie do pokonania.
To nie oznacza automatycznie poparcia dla żadnej partii opozycyjnej, w wyborach triumfowali przede wszystkim kandydaci niezależni. Kto i jak zagospodaruje ten odruch buntu? Jak to zrobić najskuteczniej? Jak przekonać do swoich racji tę resztę Polski z mniejszych miejscowości i wsi?
To pytania na kolejne analizy.