Policja zatrzymała 6 maja o 6:10 rano znaną aktywistkę Elżbietę Podleśną, pod zarzutem znieważenia uczuć religijnych przez rozklejenie w Płocku w okolicach kościoła św. Dominika nalepek z wizerunkiem Matki Boskiej z tęczową aureolą. Mieli dać tylko nakaz stawiennictwa, zwieźli Podleśną do Płocka, mieli zatrzymać, ale puścili. Min. Brudziński dumny z policji
O zatrzymaniu poinformował na Twitterze minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński (nie wymienił jej nazwiska)
Art. 196 KK: "Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
W poniedziałek rano policjanci weszli do mieszkania Elżbiety Podleśnej. Najpierw zabrali jej telefon, niedługo później ją samą. Podleśnej udało się poinformować o tym na swoim profilu na FB. Policja przewiozła ją na przesłuchanie do Płocka.
Podleśna jest psycholożką, aktywnie występuje w obronie obywatelskich wolności, brała udział w słynnej blokadzie 14 kobiet Marszu Niepodległości 2017, niezależności sądownictwa, broni także praw ofiar czynów pedofilnych księży. Jest jedną z bohaterek Alfabetu Buntu Archiwum Osiatyńskiego. W lipcu 2018 ozdobiła biura dwóch posłów PiS napisem "PZPR". W lutym 2019 brała udział w proteście pod gmachem TVP podczas blokowania samochodu Magdaleny Ogórek, była za to przesłuchiwana i nachodzona w miejscu pracy (jest terapeutką uzależnień).
Dlaczego zawieziono ją do Płocka?
W tamtejszym kościele św. Dominika w parafii św. Maksymiliana Kolbego z okazji Wielkiejnocy wystawiono jak co roku Grób Pański z akcentami homofobicznymi. Kościół ten znany jest z mocnych wielkanocnych wystrojów, można by powiedzieć - ostrej oprawy.
Nad wielkim krzyżem z biało-czerwoną szarfą umieszczono napis - „Zachowaj nas od ognia niewiary”. Pod krzyżem poustawiano pudła owinięte w szary papier, każde podpisane imionami grzechów:
„Hejt”, „Pogardę”, „Chciwość”, „Kradzież”, ale także „Gender”, „LGBT”, „Zboczenia”.
To „katolickie” przesłanie komentowano w mediach jako przykład szczucia, manipulowania, wypowiedzi nienawistnej. Incydent skomentował Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. „Pokaz nienawiści w kościele w Płocku! Jesteśmy przeciwni szerzeniu nienawiści, szczególnie przez instytucje, takie jak Kościół (…). To oni kształtują postawy społeczne, to oni są odpowiedzialni za krzywdę ludzi, do nienawiści, wobec których namawiają dla swojego interesu”.
Ośrodek zamieścił także zdjęcie podobnego w wymowie wystroju Grobu Jezusa z innego kościoła (Jabłonna pod Warszawą). Autor inny, a wymowa identyczna. Wśród kartek z nazwami grzechów, które przyczepiono do pustego krzyża są „Kradnę”, „Kłamię” i „Popieram LGBT”.
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych komentował: „nie ma tylko grzechu nienawiści, jakiemu oddają się księża z tego kościoła”. Przypomniano także wypowiedź papieża Franciszka - „Jeśli gej, który ma dobrą wolę i szuka Boga, kim jesteśmy, żeby to oceniać? My chrześcijanie powinniśmy nie tylko przeprosić za to, jak traktowaliśmy gejów, a także prosić o wybaczenie Boga, o którym zbyt często zapominamy”.
Ze stanowiskiem papieża ewidentnie nie jest po drodze księdzu z płockiego kościoła św. Maksymiliana Kolbego. Dwoje płocczan w proteście przeciwko wymowie wystroju grobu zostawiło pod wystawą tęczowe chorągiewki i kartkę z napisem „63 procent młodzieży LGBT myśli o samobójstwie. Dlaczego uczycie nienawiści i przykładacie do tego rękę?”
Ksiądz kazał im wyjść z kościoła, a mężczyznę nazwał zboczeńcem.
Ciąg dalszy nastąpił w nocy z 26 na 27 kwietnia. W okolicy płockiego kościoła ktoś ponaklejał nalepki z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej z małym Jezusem na ręku. Obydwie postacie otacza tęczowa aureola w kolorach ruchu LGBT.
I na dobre zagotowało się dopiero wtedy. „Trwają ataki na Kościół. Potrzebna jest ustawa delegalizująca organizacje LGBT” - wzywał działacz antyaborcyjny z Lublina.
Minister Brudziński pisał o „profanacji świętego od wieków dla Polaków wizerunku Matki Bożej"… i o "kulturowym barbarzyństwie", Kaja Godek meldowała, że nalepkę przylepiono do toi toia. Przyjechała do Płocka bronić księdza przed - jak napisała - „agresją LGBT. Straszne!”
Poniedziałek 6 maja 2019. Sześcioro policjantów puka do drzwi Elżbiety Podleśnej. Dwóch czy trzech kolejnych czeka w samochodzie pod domem. Podleśna wróciła do Warszawy około północy z kilkudniowego pobytu w Belgii i Holandii, dokąd pojechała na zaproszenie Amnesty International. Jako jedna z 14 kobiet blokowała marsz nacjonalistów Warszawie.
Policjanci mówią, że mają nakaz przeszukania, żądają wydania wszystkich nośników elektronicznych. I tyle. Pozwalają zatelefonować do pracy, adwokata, mec. Radosława Baszuka.
Zabierają dwa laptopy, karty pamięci z aparatów fotograficznych, wszystkie pendrivy. Później przeszukają auto Podleśnej.
Dostają informację, że mają Podleśną zawieźć na przesłuchanie do Komendy Miejskiej Policji w Płocku. Wcześniej informowali, że po przeszukaniu i zabezpieczeniu elektronicznych nośników danych zostawią tzw. nakaz stawiennictwa i tyle. Jednak zmiana planów.
Płock. Około południa ma się rozpocząć przesłuchanie w Komendzie Miejskiej w Wydziale Do Walki z Przestępczością przeciwko Życiu i Zdrowiu. Potem Podleśna ma być zwolniona do domu, ale także i tu następuje nieoczekiwany zwrot.
„Plany się zmieniły” - mówi naczelnik wydziału nadkomisarz Jakub Gapiński. „Zatrzymujemy na 48 godzin”.
Rozpoczyna się odpowiednia procedura. Najpierw dyskusja, czy odebrać inhalator, później czy zostawić rajstopy (bo jednak zimno), odliczanie pieniędzy do depozytu itd. Mec. Baszuk, który przyjechał do Płocka, telefonuje do płockiego prokuratora rejonowego Norberta Pęcherzewskiego, żeby dowiedzieć się, czy ten zna decyzję o zatrzymaniu i ją akceptuje.
Po pewnym czasie i wielu telefonach funkcjonariuszy na stronie, udaje mu się odwrócić bieg wypadków.
Będzie tylko przesłuchanie. Trwa około 15 minut. Elżbieta Podleśna nie przyznaje się do winy - postawiono jej zarzut znieważenia przedmiotu kultu i religijnej czci poprzez rozlepienie (na m.in. toalecie i koszu na śmieci) przerobionego obrazka Matki Boskiej Częstochowskiej.
Policja pobiera od Podleśnej odciski palców, DNA i materiał zapachowy.
Minister Brudziński jest dumny ze swej Policji i twituje już trzeci raz w tej sprawie.
Dziennikarz radiowy i telewizyjny, producent, reżyser filmów dokumentalnych. Pracował w m.in Polskim Radiu, „Panoramie” TVP2. Był redaktorem naczelnym programu „Pegaz” i szefem publicystyki kulturalnej w TVP1. Współpracuje z Krytyką Polityczną, gdzie przeniósł zdjęty przez „dobrą zmianę” program „Sterniczki” z Radiowej Jedynki. Tworzy cykl „Kamera OKO.press”.
Dziennikarz radiowy i telewizyjny, producent, reżyser filmów dokumentalnych. Pracował w m.in Polskim Radiu, „Panoramie” TVP2. Był redaktorem naczelnym programu „Pegaz” i szefem publicystyki kulturalnej w TVP1. Współpracuje z Krytyką Polityczną, gdzie przeniósł zdjęty przez „dobrą zmianę” program „Sterniczki” z Radiowej Jedynki. Tworzy cykl „Kamera OKO.press”.
Komentarze