0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Podpisane w piątek 30 lipca 2021 wieczorem przez prezydenta Andrzeja Dudę rozporządzenie zakłada podwyżkę pensji nie tylko dla premiera, ministrów czy wiceministrów, ale innych wysokich rangą urzędników państwowych jak wojewodowie, rzecznicy (praw obywatelskich, praw dziecka i innych), prezes Polskiej Akademii Nauk, państwowej komisji ds. pedofilii itp. Opinię publiczną najbardziej jednak interesują podwyżki dla polityków, czyli przede wszystkim ministrów i wiceministrów, a także posłów i senatorów (nie ma ich w rozporządzeniu, ale są ustawowo powiązane z pensjami wiceministrów).

Jak policzył analityk Rafał Mundry, najwięcej zyskają marszałkowie Sejmu i Senatu – 75 proc. Wiceministrowie 60 proc., posłowie i senatorowie 52 proc. (razem z podwyżką diety). Nowy przelicznik ma obowiązywać już od 1 sierpnia.

podwyżki dla polityków

Uposażenie polityków wykonujących funkcje publiczne w Polsce nie było bardzo wysokie na tle innych wynagrodzeń: według GUS średnia krajowa w sektorze przedsiębiorstw wynosiła w czerwcu 2021 roku 5802,42 brutto (ale już mediana według ostatnich wyliczeń GUS sprzed dwóch lat była o 1000 zł niższa od przeciętnego wynagrodzenia).

Ich wysokość ustalił arbitralnie Jarosław Kaczyński, który w 2018 roku kazał obniżyć pensje parlamentarzystom i samorządowcom w reakcji na powszechne oburzenie po ujawnieniu informacji o sutych nagrodach dla rządu Beaty Szydło i jej wypowiedzianych w Sejmie słowach „Te nagrody im się po prostu należały"

Przeczytaj także:

Jednak podwyżka następuje w momencie, kiedy rząd Mateusza Morawieckiego zapowiedział zamrożenie płac w budżetówce w ustawie budżetowej na 2022 rok i zrobił to drugi rok z rzędu: w 2020 roku z powodu kryzysu związanego z epidemią, obecnie – jak pisał w OKO.press Jakub Szymczak – właściwie nie wiadomo dlaczego, bo kondycja gospodarcza Polski nie jest zła.

Pół miliona pracowników sfery budżetowej tylko dwa razy w ciągu ostatnich 10 lat dostało podwyżki, w tym w jednym przypadku była to praktycznie rewaloryzacja o poziom inflacji.

Na tym tle dramatycznie wygląda sytuacja pracownic i pracowników ZUS opisana w „Gazecie Wyborczej" przez Adrianę Rozwadowską. ZUS-owskie związki zawodowe zapowiadają odejście od biurek i żądają od pracodawcy podwyżki o 1000 zł netto, zwiększenia zatrudnienia, zmniejszenia ilości godzin nadliczbowych, przestrzegania planów urlopowych, nowego sprzętu. Jak pisze Rozwadowska, „jeszcze nigdy urzędnikom ZUS nie dołożono tak wielu obowiązków w tak krótkim czasie. Niemal z chwili na chwilę do ich obowiązków doszły: kolejne tarcze antykryzysowe, realizacja bonów mieszkaniowych, wypłaty z programu "Dobry start" (300+). To także ZUS realizować będzie wypłaty 12 tys. zł na drugie i kolejne dzieci, wreszcie od 2022 roku ZUS ma wziąć na siebie wypłaty świadczenia 500+".

Nie tylko pracowników sfery budżetowej dotyka rosnąca z miesiąca na miesiąc inflacja, która w lipcu według GUS wyniosła 5 proc. rok do roku i jest najwyższa od dekady.

Decyzję o podniesieniu uposażeń urzędników i polityków podjął... znowu Jarosław Kaczyński, który musi zapanować nad coraz bardziej rozłażącą się w szwach i niezadowoloną z niskich uposażeń reprezentacją parlamentarną. Jak pisał w OKO.press Radosław Gruca, „PiS będzie musiał zaryzykować gniew opinii publicznej i podniesienie pensji, bo frustracja posłów jest tak wielka, że może to się odbić na głosowaniach. Dla PiS najważniejsze jest obecnie szybkie przeprowadzenie przez sejm ustaw tworzących Polski Nowy Ład". W Zjednoczonej Prawicy mają nadzieję, że zapowiadana w nim obniżka podatków dla mniej zamożnych pozwoli wyborcom „przełknąć" podwyżki dla polityków.

Borowski oddaje prażanom, Zandberg chce trzykrotności płacy minimalnej

W ubiegłym roku próba wprowadzenia podwyżek wywołała tak duże społeczne oburzenie, że z planów się wycofano. Wtedy argumentem była ciężka sytuacja gospodarki po wiosennym lockdownie, teraz komentatorzy i politycy opozycji zwracają uwagę właśnie na zamrożenie płac w budżetówce i na wysoką inflację.

Najbardziej rzuca się w oczy reakcja senatora Marka Borowskiego, który napisał na Twitterze, że akceptuje tylko przywrócenie 2000 zł, odebranych w 2018 roku arbitralną decyzją, a resztę kwoty przekaże na organizacje pozarządowe działające na warszawskiej Pradze, skąd Borowski jest senatorem.

https://twitter.com/MarekBorowski/status/1421361130287550466?s=20

Jak na razie nie słychać, żeby w jego ślady poszli inni parlamentarzyści opozycji.

Podwyżki skrytykował również Adrian Zandberg z Lewicy Razem, który napisał na Twitterze, że „to nie jest w porządku, gdy władza zamraża pensje budżetówce, a podnosi sobie.

Jest wiele grup, którym państwo powinno pilnie podnieść pensje, bo dramatycznie mało zarabiają. Posłowie do nich nie należą".

Taką grupą są np. ratownicy medyczni, których praca w pandemii jest szczególnie wymagająca i niebezpieczna. Tymczasem zarabiają niewiele, a od czerwca w związku ze spadkiem zachorowań odebrano im dodatki covidowe. Po ogólnokrajowym proteście 30 czerwca dodatki przywrócono, ale ratownicy nadal uważają, że nowa ustawa o minimalnych płacach w ochronie zdrowia zawiera zapisy na ich niekorzyść. Spór z resortem zdrowia trwa.

W ostatnim czasie o niskich zarobkach ratowników zrobiło się głośno m.in. w związku z wypowiedzeniem umów przez pracowników kontraktowych Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego z Białegostoku. Zarabiali tam 24,5 zł brutto za godzinę. Swoje wynagrodzenie pokazał na Twitterze pracujący na etacie kierownik zespołu wyjazdowego: za czerwiec 2021 roku dostał 3,1 tys. brutto.

https://twitter.com/KrystKo1975/status/1421414484921442304?s=20

Zdaniem Zandberga dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie mechanizmu zakładającego, że uposażenie posła wynosi trzykrotność płacy minimalnej. Zakończyłoby to „te coroczne, mocno żenujące szarpaniny o podwyżki, a przy okazji przypominałoby posłom, za ile żyje większość Polaków" – napisał Zandberg

Posłowie Razem już wcześniej postanowili, że będą nadwyżkę ponad trzykrotność przeznaczać na organizacje pozarządowe. Jednak płaca minimalna w 2021 roku wynosi 2800 zł brutto. Jej trzykrotność to 8400, a więc więcej niż obecne uposażenie bez diety. Po obowiązującej od 1 sierpnia podwyżce posłowie będą zarabiać cztery i pół raza więcej niż wynosi płaca minimalna.

Nie uspokoi zapewne nastrojów, zwłaszcza w budżetówce, sobotnia wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który zapytany o podwyżki powiedział:

„Ten wzrost zakładany wynagrodzeń (...) jest taki, jak w ostatnich 5 latach średni wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej, średni wzrost wynagrodzeń w przedsiębiorstwach, usługach, w różnych sektorach gospodarki.

Nie ma tutaj niczego nadzwyczajnego - tylko potraktowanie parlamentarzystów tak, jak każdej innej grupy zawodowej".

A co z kolejną grupą, której odbierający i dający prezes PiS obciął uposażenia, czyli samorządowcami – wójtami, burmistrzami, prezydentami miast, radnymi? Marszałek Sejmu Ryszard Terlecki ogłosił w sobotę 31 lipca na Twitterze, że w Sejmie jest gotowy i w poniedziałek rano zostanie złożony projekt ustawy obejmującej podwyżki wynagrodzeń i dla nich. W ten sposób populistyczny gest Jarosława Kaczyńskiego sprzed trzech lat odchodzi w niebyt. Pozostaje pytanie, na ile jest to kwestia osłabienia jego pozycji – i czy rzeczywiście korzyści podatkowe z Polskiego Ładu pozwolą Prawu i Sprawiedliwości utrzymać poparcie.

Udostępnij:

Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Przeczytaj także:

Komentarze