0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Patryk Ogorzałek / Agencja GazetaPatryk Ogorzałek / A...

W OKO.press w pierwszych tygodniach marca 2020 kilkakrotnie rozprawiliśmy się z przekłamaniami obozu władzy, który dostrzegł w pandemii koronawirusa szansę, by zniechęcić obywatelki i obywateli do Unii Europejskiej.

"To, co robimy od wielu dni, tygodni, to organizowanie zakupów sprzętu przez Polskę. Bo niestety tutaj centralne zakupy zawiodły, nie ma tej europejskiej solidarności. Jest brutalna walka o każdy transport i zakup w Europie, w Chinach czy Indiach" - ubolewał minister zdrowia Łukasz Szumowski 26 marca 2020.

"Wiadomo, że tutaj UE nie działa tak szybko, jak państwa narodowe, nie działa tak szybko jak Polska. My zbudowaliśmy dzisiaj znaczącą tarczę” – dowodził premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej 18 marca.

W piątek 27 marca powtórzył tę narrację w Sejmie, a jego manipulację demaskowaliśmy na naszej grafice.

O Unii, która "bezradnie rozkłada ręce" poinformowały widzów także "Wiadomości" TVP i inne prorządowe media.

Przeczytaj także:

Pokazywaliśmy absurd sytuacji, w której najwięksi krytycy "przesadnego wtrącania się" Brukseli w sprawy państw członkowskich, oskarżają ją o rzekomo zbyt słabą reakcję na kryzys w dziedzinie, w której nie ma wystarczających uprawnień.

Przypomnijmy: odpowiedź UE na kryzys jest ograniczona, bo organizacja ochrony zdrowia należy do wyłącznych kompetencji jej członków. Tam, gdzie nie ma łamania prawa, Bruksela nie może interweniować; pełni jedynie rolę koordynatora. Finansowa pomoc zależy natomiast od środków dostępnych w unijnym budżecie. Ten także nie bierze się z powietrza, a głównie ze składek państw członkowskich.

PiS od dawna gra na osłabienie Unii Europejskiej i budowę luźnego związku państw pod hasłem "Europa Ojczyzn". Pandemia dała pretekst, by tę narrację wzmocnić.

W Parlamencie Europejskim deputowani partii Kaczyńskiego zasiadają we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. To ugrupowanie założone przez brytyjskich torysów, którzy opowiadali się za zmniejszeniem uprawnień Komisji Europejskiej i ograniczeniem Unii do spraw gospodarczych. Dziś pierwsze skrzypce w EKR gra PiS.

Tymczasem członkowie Unii zapisali w unijnych traktatach jasny cel: ma ona zmierzać w kierunku dalszego zacieśniania współpracy. Przystępując do UE, Polska również zaakceptowała dążenie do "coraz ściślejszego związku" (ang. "ever closer union').

"Narody Europy, tworząc między sobą coraz ściślejszy związek, są zdecydowane dzielić ze sobą pokojową przyszłość opartą na wspólnych wartościach" - to pierwsze słowa preambuły Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej.

"Niniejszy Traktat wyznacza nowy etap w procesie tworzenia coraz ściślejszego związku między narodami Europy, w którym decyzje podejmowane są z możliwie najwyższym poszanowaniem zasady otwartości i jak najbliżej obywateli" - czytamy w art. 1 Traktatu o UE.

"ZDECYDOWANI stworzyć podstawy coraz ściślejszego związku między narodami Europy [...]" - tak rozpoczyna się preambuła Traktatu o Funkcjonowaniu UE.

Dlatego w sondażu IPSOS dla OKO.press zapytaliśmy, jak zdaniem obywatelek i obywateli powinna wyglądać współpraca w ramach Unii Europejskiej. Wyniki z pewnością nie zachwycą polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Narracja o "Europie państw narodowych" najwyraźniej nie przekonuje Polek i Polaków (badanie zostało przeprowadzone jeszcze przed wybuchem epidemii w Polsce). Większość badanych - 54 proc. - opowiada się za wizją bliższą UE federalnej - z coraz silniejszą współpracą i mocną KE. Ograniczenie współpracy i większa niezależność państw członkowskich to wizja, którą popiera 34 proc.

Wciąż niewielu jest w Polsce zwolenników polexitu. Wyjście z UE uznało za najlepsze rozwiązanie zaledwie 5 proc. badanych. 6 proc. nie miało sprecyzowanej opinii na ten temat.

PiS za "Europą Ojczyzn"

PiS swoją narrację o "Europę Ojczyzn" i Komisji, która za bardzo się wtrąca, kierowało przede wszystkim do własnego elektoratu. Czy skutecznie? Sprawdziliśmy, jak odpowiadali sympatycy partii Jarosława Kaczyńskiego, i porównaliśmy wyniki z odpowiedziami pozostałych osób badanych.

Wyborcy PiS w większości przychylają się do wizji Unii Europejskiej jako luźniejszego związku państw narodowych, takie rozwiązanie popiera ponad połowa z nich - 53 proc. Co ciekawe, wśród wśród sympatyków obozu władzy także znajduje się spora grupa osób - 33 proc. - które chciałyby UE zmierzającej w stronę federacji, z silną Komisją Europejską.

Zupełnie nie widać natomiast zainteresowania polexitem - zagłosowałoby za nim zaledwie 4 proc. zwolenników PiS. W oczy rzuca się dość pokaźna grupa osób nie mających w tej sprawie sprecyzowanej opinii - "nie wiem" odpowiedział na nasze pytanie co dziesiąty wyborca tej formacji.

Opowieść o "Europie Ojczyzn" nie trafia natomiast do osób spoza tego politycznego kręgu - taką odpowiedź wybrała mniej niż jedna czwarta pozostałych badanych. Wyborcy innych partii oraz ci, którzy deklarują, że na wybory nie pójdą, opowiadają się po stronie silnej UE - za wzmocnieniem współpracy jest aż 66 proc. z nich.

Wyborcy Dudy kontra cała reszta

PiS naciska, by mimo pandemii koronawirusa i de facto stanu wyjątkowego w Polsce wybory prezydenckie odbyły się zgodnie z pierwotnym planem - 10 maja 2020. Porównaliśmy, co o współpracy w ramach UE myślą elektoraty poszczególnych kandydatów na najwyższy urząd w państwie.

Wyborcy Andrzeja Dudy odpowiadali niemal identycznie jak zwolennicy PiS - ponad połowa z nich (53 proc.) chciałaby, by w Unii dominowały niezależne państwa narodowe. 33 proc. wolałaby natomiast więcej unijnej współpracy i silną KE. Za polexitem opowiedziało się 5 proc. z nich, a zdania nie miało 9 proc.

Bardziej radykalne poglądy na europejską integrację zaprezentowali wyborcy Krzysztofa Bosaka. Zdecydowana większość z nich chciałaby poluzowania relacji między państwami UE - za "Europą Ojczyzn" opowiada się 61 proc. z nich. Wielu jest także zwolenników wyjścia Polski z Unii - 28 proc. Choć Konfederacja uczyniła z walki z UE jeden ze swoich wyborczych postulatów, wciąż 11 proc. wyborców jej kandydata opowiada się za zwiększeniem roli Komisji Europejskiej.

Wśród wyborców kandydatów opozycyjnych dominowały, z różną intensywnością, poglądy prounijne. Dalszego zacieśniania Unii chce 64 proc. planujących oddać głos na Władysława Kosiniaka-Kamysza (kandydat PSL), 69 proc. wyborców niezależnego kandydata Szymona Hołowni oraz miażdżąca większość zwolenników Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (kandydatka Koalicji Obywatelskiej) - 81 proc.

Najgorętszymi orędownikami coraz silniejszej UE są wyborcy Roberta Biedronia (kandydat Lewicy) - taką odpowiedź wybrało aż 88 proc. z nich.

Młode kobiety po stronie UE

Unia Europejska dzieli młodych Polaków i młode Polki. W ostatnim sondażu OKO.press dotyczącym roli Trybunału Sprawiedliwości UE wskazywaliśmy na wyraźne różnice w odpowiedziach kobiet i mężczyzn w przedziale wiekowym 18-39 lat. Podobne podziały widać w odpowiedziach na pytanie o współpracę w ramach UE.

W obydwu grupach dominowali zwolennicy ściślejszej współpracy w ramach UE. Młodych kobiet o takich poglądach było jednak aż o 19 punktów procentowych więcej niż młodych mężczyzn (65 do 46 proc.). Luźne porozumienie państw narodowych? Takiej Unii chciałoby 28 proc. młodych Polek i 40 proc. młodych Polaków.

Mężczyźni w wieku 18-39 lat znacznie częściej niż ich rówieśniczki widzą przyszłość Polski poza Unią Europejską. Za polexitem opowiedziało się 10 proc. młodych Polaków i jedynie 4 proc. młodych Polek.

Różnice te zmniejszają się, gdy weźmiemy pod uwagę wszystkich badanych, choć nie zanikają zupełnie.

Za wzmocnieniem roli Komisji Europejskiej opowiada się 57 proc. kobiet i 52 proc. mężczyzn, a odpowiednio 32 i 37 proc. wolałoby, żeby Unii w Unii było mniej. Wciąż to mężczyźni przychylniej odnoszą się do idei polexitu - odpowiedziało tak 8 proc. z nich, kobiet - 3 proc.

Sondaż IPSOS dla OKO.press 20-22 lutego 2020, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1013 osób.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze