"Brawo rekiny", "Mądrzejsze od Merkel!", "Rozszarpujmy ich od razu na morzu" – to niektóre z 812 komentarzy do artykułu Wirtualnej Polski o migrantach, których ciała zostały rozszarpane przez rekiny. Kampania strachu PiS przynosi efekty. Są Polacy, którzy cieszą się nawet ze śmierci dzieci: „Każdy terrorysta jest kiedyś dzieckiem. Wtedy łatwiej go zjeść"
Informację o tym, że marynarka libijska odnalazła szczątki 30 migrantów, którzy utonęli w Morzu Śródziemnym i ich ciała zostały rozszarpane przez rekiny, Wirtualna Polska opublikowała 25 listopada 2017. Pod artykułem ukazało się 812 komentarzy – przeważająca większość wyrażała radość z tragicznej śmierci ludzi. Wśród ofiar była trójka dzieci i 18 kobiet, a 44 osoby zostały ocalone i odesłane do Libii (tak podały włoskie media).
Reakcje polskich czytelników były wyprane z katolickiego miłosierdzia i miłości do bliźniego. OKO.press cytuje tylko niektóre z nich (pisownia oryginalna):
Oprócz radości komentujący wyrażali też zaniepokojenie... stanem zdrowia rekinów: "nachodzcy islamscy przenosza sporo chorob, mam nadzieje, ze rekinom nic nie bedzie..." (27 osób polubiło ten komentarz), "Oj, będzie im się, biedulkom, czkało" (17 polubień).
Czytelnik o nicku "bzdurnik" powiązał za to tragiczny los migrantów z gwałtem na Polce we wrześniu 2017: "Wśród takich imigrantów byli oprawcy polskiej pary w Rimini – pamietajcie o tym" (36 polubień).
Inny czytelnik podzielił się za to następującym aforyzmem: "Każdy terrorysta jest kiedyś dzieckiem. Wtedy łatwiej go zjeść".
OKO.press zapytało redakcję Wirtualnej Polski, czy nie zareagują ta taką falę nienawiści. Moderatorzy zablokowali możliwość komentowania i obiecali też, że skasują komentarze. Usunęli wszystkie.
W ostatnich dwóch latach PiS dokonało niemożliwego – przekonało obywateli kraju, gdzie cudzoziemcy stanowią 0,3 proc. społeczeństwa, że „obcy” stanowią dla nich śmiertelne niebezpieczeństwo.
Od kampanii wyborczej 2015, PiS konsekwentnie kryminalizuje migrację, dzieląc społeczeństwa na „nas” i na „nich”, i tworząc atmosferę zagrożenia. Pamiętny był
ksenofobiczny komentarz Jarosława Kaczyńskiego do kryzysu uchodźczego z października 2015 roku: „Różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne”.
Kampania strachu przed „uchodźcami” i „obcymi” przynosi efekty. Nie tylko w badaniach postaw, ale także w aktach fizycznej przemocy na tle ksenofobicznym i rasistowskim. W przekazie polityków i mediów obozu władzy obowiązuje narracja, że taka przemoc jest zjawiskiem rzadkim, jak to ujął minister Błaszczak „marginesem marginesów“, choć w 2016 roku postępowań w sprawie przestępstw z nienawiści było rekordowo dużo – 1631. Prokuratura Krajowa umarza aż 76 proc. z nich (dane z 2016 r).
Ksenofobię promują nie tylko politycy krajowi, ale też przedstawiciele Polski w UE. 17 sierpnia 2017, Ryszard Czarnecki, europoseł PiS i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, ucieszył się na Twitterze z ostrzelania statku ratującego migrantów.
Na wiadomość o tym, że libijska straż morska ostrzelała statek hiszpańskiej organizacji pozarządowej Proactiva Open Arms, która pomaga migrantom, Czarnecki napisał "Wreszcie!!!".
Słowa europosła są tym bardziej bulwersujące, że napisał je w dniu zamachu terrorystycznego w Barcelonie. Wpisują się w narrację PiS, która utożsamia uchodźców z terrorystami, a strzelanie do osób im pomagającym staje się usprawiedliwioną formą „wojny obronnej” przed zalewem Europy.
OKO.press uznało, że taki wpis jest nie do przyjęcia, zwłaszcza, że jego autor jest osobą publiczną. 8 września 2017 złożyliśmy oficjalną skargę do o przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego. Niestety, do tej pory nie doczekaliśmy się reakcji władz Europarlamentu, choć parokrotnie nas zapewniano, że sprawa zostanie zbadana.
Nikt nie wie, jak poradzić sobie z napływem migrantów do Europy.
Według danych UNHCR, od 2015 roku w Morzu Śródziemnym utonęło już ponad 12 tysięcy osób (stan na 30 listopada 2017).
Obecnie, zgodnie z systemem Dublin III, największy ciężar kryzysu spada na Grecję i Włochy – pierwsze kraje, do których docierają migranci i gdzie w związku z tym muszą składać wniosek o azyl. W wyniku umowy UE-Turcja i Włochy-Libia spadła liczba migrantów, którzy przypływają do Europy – straż przybrzeżna w Turcji i Libii za europejskie pieniądze pilnuje granic i zawraca łódki z migrantami.
Nie jest to jednak długoterminowe rozwiązanie.
Ceną za relatywny spokój w Europie jest przymknięcie oczu na rażące łamanie praw człowieka w Turcji i Libii. Migranci przebywający w ośrodkach w Libii są bici, gwałceni i torturowani.
Przedstawiciel ONZ ds. uchodźców nazwał umowę z Libią "nieludzką", a 15 listopada 2017 CNN opublikował film ze współczesnego "targu niewolników" w Libii, na którym migranci sprzedawani są za 400 dolarów od głowy.
Ponadto, tysiące uchodźców nadal przebywają w obozach przejściowych we Włoszech i Grecji, często w namiotach, pomimo zbliżającej się zimy. Unia Europejska nie wie, co z nimi zrobić – system relokacji, w ramach którego mieliby być rozdzieleni pomiędzy kraje członkowskie okazał się nieskuteczny. Mało który kraj przyjął tyle uchodźców, ile obiecał, a kraje Europy Środkowo-Wschodniej nie przyjęły nikogo.
Poza tym większość osób przypływających do Włoch pochodzi z Afryki subsaharyjskiej i ucieka przed biedą i beznadzieją, a nie wojną i bezpośrednim zagrożeniem życia. W związku z tym nie obejmuje ich procedura relokacji.
Estonia, która obecnie pełni prezydencję Rady Unii Europejskiej, zaproponowała 29 listopada 2017 rezygnację z obowiązkowej relokacji. Ostateczną decyzję przywódcy państw członkowskich podejmą na szczycie w czerwcu 2018.
O rozwiązaniach kryzysu migracyjnego można debatować - w grę wchodzą różne stanowiska polityczne, poglądy etyczne i religijne, wrażliwość różnych narodów. Ale debata wymagałoby od polityków wiedzy o skomplikowanych realiach kryzysu uchodźczego, oraz chęci przekazania jej opinii publicznej. Łatwiej jest nakręcać politykę strachu, której efektem jest pochwała strzelania do pracowników organizacji pomocowych i radość z tragicznej śmierci migrantów.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze