Urząd do Spraw Cudzoziemców uchylił decyzję wojewody, który dwa razy nie pozwolił Polakowi z Białorusi zostać w Polsce na stałe. „Cieszę się. Jestem Polakiem, takie mam korzenie. Teraz jeszcze czekam na zgodę dla dzieci. Walczyłem o to dwa lata" - mówi OKO.press Roman Piekarski
Roman Piekarski do Polski z rodziną przeprowadził się w 2019 roku i od tej pory walczył o uzyskanie stałego pobytu w naszym kraju. Zgody na pobyt stały wojewoda mazowiecki odmówił mu dwa razy.
Piekarski był oburzony decyzją wojewody, bo posiada ważną Kartę Polaka. To dokument, który potwierdza przynależność do narodu polskiego (może być przyznany osobie nieposiadającej obywatelstwa polskiego albo zezwolenia na osiedlenie się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej).
Nie oznacza posiadania obywatelstwa polskiego, ani nie jest dokumentem uprawniającym do przekraczania granicy lub osiedlania się w Polsce. Jest za to jednym z warunków – zgodnie z art. 195 ust. 1 pkt 9 ustawy o cudzoziemcach – które trzeba spełnić, aby uzyskać zgodę na pobyt stały w Polsce. Drugi warunek to udowodnienie zamiaru osiedlenia się w Polsce na stałe. I to właśnie z jego spełnieniem Roman Piekarski miał problem. Jego historię opisaliśmy tutaj:
Po publikacji OKO.press, czyli 23 czerwca 2021 roku, do Romana Piekarskiego przyszło pismo z pozytywną decyzją. Urząd do Spraw Cudzoziemców, do którego Piekarski napisał odwołanie od decyzji wojewody, stwierdził:
"W ocenie organu odwoławczego, powyższe okoliczności stanowią wystarczające potwierdzenie, iż faktycznym zamiarem cudzoziemca jest zamieszkanie w Polsce na stałe".
Urząd do Spraw Cudzoziemców podkreśla, że biorąc pod uwagę fakt, że Roman Piekarski spełnia przesłanki określone w art. 195 ust. 1 pkt 9 ustawy o cudzoziemcach, aby zostać w kraju.
"(...) gdyż [red. Roman Piekarski] posiada ważną Kartę Polaka i zamierza osiedlić się w Polsce na stałe, a zatem zasadne jest uchylenie zaskarżonej decyzji organu I instancji w całości i udzielenie cudzoziemcowi zezwolenia na pobyt stały".
Roman Piekarski wcześniej przez 12 lat mieszkał na Ukrainie. Od ponad dwóch miesięcy nie mieszka z rodziną. Z żoną rozstał się przez problemy z uzyskaniem zgody na pobyt stały w Polsce. Żona Piekarskiego nie ma polskich korzeni, dlatego złożenie wniosku o pobyt stały w Polsce jej nie obejmuje.
„Czuję się Polakiem, bo takie są moje korzenie. Ojciec i dziadkowie byli Polakami. Kiedy dorastałem na Białorusi język polski słyszałem tak często jak białoruski. Nie miałem problemu, żeby się go nauczyć. Z dziadkami chodziłem jako dziecko do polskich kościołów” - mówił OKO.press Piekarski, walcząc o zgodę na pobyt stały. „Nie rozumiem dlaczego ktoś odmawia mi, osobie z polskimi korzeniami, pobytu w Polsce”.
Obywatel Białorusi wniosek o udzielenie zezwolenia na pobyt stały złożył do wojewody mazowieckiego tuż po przyjeździe do Polski – 29 sierpnia 2019. „Dostarczyłem wszystkie dokumenty oprócz potwierdzenia rozpoczęcia działalności gospodarczej. Byłem przekonany, że skoro posiadam Kartę Polaka, to w ciągu pół roku otrzymam pozytywną decyzję” - mówił OKO.press Piekarski.
Działalność gospodarczą Piekarski założył w październiku 2019 roku – zaczął montować meble. Mógł to zrobić jako posiadacz Karty Polaka na takich samych zasadach jak obywatel Polski.
21 października 2019 roku Piekarski po raz pierwszy dostał negatywną decyzję od wojewody mazowieckiego w sprawie pobytu na stałe. Wojewoda uznał jednak, że bez dokumentu świadczącego o podjęciu pracy, nie może uznać, że Piekarski ma zamiar osiedlić się w Polsce na stałe, a tym samym wydać mu zgody na pobyt stały.
Piekarski wniosek do wojewody mazowieckiego o udzielenie pobytu na stałe na terenie Polski złożył po raz drugi 27 listopada 2019 roku.
Tym razem oprócz dokumentów przedstawionych za pierwszym razem, dołączył te, które potwierdzają prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce. Znalazły się wśród nich:
Wojewoda odpowiedział po pięciu miesiącach – 2 marca 2020 roku. Ponownie nie zgodził się na udzielenie zgody na pobyt stały.
Stwierdził, że załączone dokumenty nie są wystarczające, aby potwierdzić, że Roman Piekarski posiada „zamiar osiedlenia się w Polsce na stałe”.
A pracę na terenie Polski wykonywał za krótko, aby udowodnić, że będzie w stanie pokryć wszystkie koszty mieszkania w kraju i utrzymać rodzinę.
„W ocenie organu rozstrzygającego załączone dokumenty nie są wystarczające, aby stwierdzić, że Strona spełnia drugą z przesłanek wymienionych w art. 195 ust. 1 pkt. 9, tj., że posiada zamiar osiedlenia się w Polsce na stałe” – pisał w odmowie stałego pobytu do Romana Piekarskiego wojewoda mazowiecki.
„Z uwagi na krótki okres prowadzenia działalności gospodarczej organ administracji publicznej nie ma możliwości oceny, czy Strona rzeczywiście zamierza osiedlić się w Polsce. Zdaniem organu administracyjnego nie można stwierdzić, że będzie ona przynosić dochód, który pozwoli utrzymać aktualny stan oraz zrealizować zaplanowane działania”.
Piekarski odwołał się od decyzji wojewody 11 kwietnia 2020 roku.
„Katalog przesłanek odmowy wszczęcia postępowania (art. 196 u.o.c.) oraz przesłanek negatywnych wydania decyzji o zezwoleniu na pobyt stały (art. 197 u.o.c.) odnosi się do ogółu cudzoziemców starających się o pobyt stały. Dla posiadaczy Karty Polaka chcących w Polsce osiąść na stałe i w przyszłości zostać obywatelami polskimi nie ma w ogóle wymogu odnoszącego się do zapewnionych źródeł utrzymania w Polsce” – napisał Piekarski.
„Z założenia w zasadzie sami, własnymi siłami i pracą mają sobie zapewnić materialne podstawy bytu. Ustawodawca pozbawia ich jedynie ograniczeń przewidzianych dla ogółu cudzoziemców, tak by mogli na warunkach zbliżonych do obywateli polskich podejmować pracę, zakładać działalność gospodarczą, kształcić się itd.”.
I dodał: „Proszę mieć na względzie, że podjęte przeze mnie działania obejmują także całą moją najbliższą rodzinę, żonę i dwoje dzieci i zwykła odpowiedzialność za ich los zmusza mnie do podejmowania racjonalnych, przemyślanych i zaplanowanych działań”.
Roman Piekarski nie chce wracać na Białoruś. "Tam sytuacja jest trudna. Kiedy rozpoczęły się protesty na Białorusi, nie mogłem patrzeć na to obojętnie. Mam tam rodziców i przyjaciół. To wielka część mojego serca, cierpię kiedy ludzie są represjonowani, kiedy znikają z dnia na dzień i nikt nie wie, co się z nimi dzieje".
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze