Komenda Głowna Policji na podstawie przepisów o stanie wyjątkowym odmówiła OKO.press podania liczby funkcjonariuszy wysłanych na granicę z Białorusią. Te same dane szef MSWiA Mariusz Kamiński opublikował na Twitterze. Zdradzając zarazem, w czym leży problem Policji
Kilka dni temu zapytaliśmy Komendę Główna Policji, ilu funkcjonariuszy z całego kraju zostało skierowanych do zadań związanych z ochroną polsko-białoruskiej granicy. Biuro prasowe KGP odmówiło podania danych. Powołało się przy tym na przepisy o ograniczeniu dostępu do informacji publicznej, dotyczącej działań prowadzonych na obszarze objętym stanem wyjątkowym.
Utajnioną informację w międzyczasie opublikował jednak w mediach społecznościowych nadzorujący Policję minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński.
„Idąc w Marszu Niepodległości pamiętajcie, że zabezpieczający trasę policjanci zaraz po wydarzeniu wyjeżdżają na naszą wschodnią granicę. 700 policjantów prewencji i 100 kontrterrorystów z BOA dołączy do 1200 kolegów z @PolskaPolicja, którzy już wspierają @Straz_Graniczna!” – napisał na Twitterze.
Dlaczego KGP nie udostępnia tych danych? Zdaniem funkcjonariuszy, z którymi rozmawialiśmy, odpowiedź kryje się w cytowanym wpisie Kamińskiego: sytuacja na granicy wywołała problem kadrowej "krótkiej kołdry" w Policji (dlatego wprost z akcji zabezpieczenia Marszu Niepodległości w stolicy policjanci musieli jechać na granicę).
"Prewencja to niespełna 7 tys. osób. Na granicy, według ministra, jest teraz 2 tys. funkcjonariuszy - głównie z prewencji. Oczywiście co jakiś czas muszą być zmieniani. Jeśli sytuacja na granicy potrwa kilka tygodni, przez pogranicze przewinie się cała prewencja. Potem funkcjonariusze będą mieli prawo do odebrania urlopów za nadgodziny. Jeśli po drodze pojawi się potrzeba zabezpieczania dużych zgromadzeń, to już nie wiem, kto będzie je zabezpieczać" - mówi funkcjonariusz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Podczas wtorkowego posiedzenia Sejmu minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak mówił, że „w tej chwili na granicy służbę pełni około 13 tys. żołnierzy ze wszystkich dywizji Wojska Polskiego”. I że działają tam również żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.
Według relacji posłanki Anny Milczanowskiej z PiS, przy polsko-białoruskiej granicy jest też ponad 4,5 tys. funkcjonariuszy Straży Granicznej (a więc blisko jedna trzecia zatrudnionych w tej formacji).
Czy potrzebna jest tam więc jeszcze Policja?
We wtorek (9 listopada br.) w Sejmie posłanka Magdalena Sroka z Porozumienia, absolwentka szkoły policyjnej, członkini sejmowej komisji spraw wewnętrznych, mówiła, że „funkcjonariusze z garnizonów na dwie, trzy doby kierowani są na granicę, po czym wracają do swoich jednostek”. I pytała, czy rząd planuje zwiększenie liczby wojska na granicy, „tak, aby funkcjonariusze Policji w swoich zadaniach mogli się skupić”.
Jednak według ekspertów ds. bezpieczeństwa, z którymi rozmawialiśmy, wysyłanie Policji na granicę to dobre rozwiązanie i dobry sygnał.
Policja, w odróżnieniu od wojska, przygotowywana jest do działań w warunkach pokoju.
Funkcjonariusze prewencji – którzy stanowią dziś trzon policyjnego wsparcia na granicy – na co dzień głównie ochraniają imprezy masowe (np. mecze) i zgromadzenia publiczne (protesty, marsze itp.).
Działają w tzw. pododdziałach zwartych. A zgodnie z prawem, takie pododdziały – poza szczególnie uzasadnionymi okolicznościami – nie mogą używać broni palnej.
W zależności od stopnia zagrożenia, mogą natomiast używać pałek, armatek wodnych, miotaczy gazu, granatów łzawiących, środków obezwładniania dźwiękowego itp.
„To, że na granicy jest prewencja, to sygnał, że w razie naporu migrantów na granicę, władza chce w pierwszej kolejności podejmować działania właściwe dla czasów pokoju, nie wojny” – mówią nam funkcjonariusze.
Zdaniem byłego ministra obrony Tomasza Siemoniaka (KO), z którym OKO.press rozmawiało wczoraj, to dobry kierunek. „Nie należy tego konfliktu militaryzować. To nie jest konflikt o charakterze zbrojnym czy wojskowym” – mówił. „Wojsko powinno być we wsparciu, w drugiej linii, a pierwszą rolę powinna grać Straż Graniczna czy Policja."
Problem w tym, że do obsady granicy i równocześnie realizowania codziennych zadań może brakować funkcjonariuszy (choć rzecznicy komend wojewódzkich zapewniają nas, że „ciągłość służby jest zapewniona i na ten moment nie jest zagrożona”).
Według danych udostępnionych przez Policję kilka miesięcy temu, w lipcu 2021 roku w 21 oddziałach i samodzielnych pododdziałach prewencji służyło 6806 policjantów (dziś prawdopodobnie jest ich nieco więcej, bo Policja ostatnio intensywnie poszukiwała pracowników).
Z wpisu Mariusza Kamińskiego na Twitterze wynika, że na granicy jest około 2 tys. policjantów - w tym 100 antyterrorystów z BOA, a pozostali to głównie funkcjonariusze prewencji. Jednorazowo jest więc tak około jedna trzecia wszystkich funkcjonariuszy prewencji. A trzeba ich będzie dość często zmieniać.
„Dlatego, gdy migranci zaczęli zbliżać się do granicy [8 listopada 2021], komendant główny wprowadził stan podwyższonej gotowości i wstrzymano urlopy. U nas w komendzie były wstrzymane już wcześniej” – mówi łódzki policjant.
Rzutem na taśmę nadzorującemu Policję resortowi spraw wewnętrznych udało się zakończyć „psią grypę”, czyli nieformalny protest policjantów przeciwko zbyt niskim płacom, polegający na przechodzeniu na zwolnienia lekarskie (prawo nie pozwala policjantom oficjalnie strajkować).
We wrześniu ministerstwo poinformowało, że od początku 2022 roku funkcjonariusze Policji (a także Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej) dostaną po 677 zł podwyżki – czyli 500 zł na rękę. Poza tym, w ciągu najbliższych czterech lat policjanci mają być automatycznie przenoszeni do wyższych grup zaszeregowania (np. jeśli ktoś jest w drugiej – do trzeciej), co także oznacza podwyżkę.
Dodatkowo 9 listopada br. (a więc dzień po tym jak na naszą granicę dotarły duże grupy migrantów) Komendant Główny Policji, gen. insp. Jarosław Szymczyk ogłosił, że „doceniając ciężką i pełną wyrzeczeń służbę policjantów i pracowników polskiej Policji”, podjął decyzję o przekazaniu dodatkowych pieniędzy na nagrody. Łącznie policjanci dostaną ponad 420 mln zł. Zostaną one wypłacone jednorazowo 6 grudnia 2021 roku.
Według naszych rozmówców to może znacznie poprawić nastroje w prewencji i usprawnić akcję na granicy.
„Widać, że w rządzie się nagle przebudzili i uznali, że bez zachęty finansowej może być problem w realizacją zadań wyznaczanych Policji. W ubiegłym roku pieniędzy dosypali dopiero, jak już wszyscy w prewencji mieli dosyć covidowej służby, zabezpieczania protestów antyszczepionkowców, miesięcznic smoleńskich, Strajku Kobiet, pilnowania kościołów i domu Jarosława Kaczyńskiego i groził nam paraliż” – mówi cytowany wcześniej funkcjonariusz.
Wtedy - 10 listopada 2020 roku - dzień przed marszem narodowców w Warszawie, Mariusz Kamiński ogłosił, że funkcjonariusze prewencji i antyterroryści będą od początku 2021 roku dostawać stały dodatek do wynagrodzenia w wysokości 500 zł. A Komendant Główny Policji funkcjonariuszom, którzy w październiku (gdy zaczęły się protesty Strajku Kobiet) i w listopadzie (dalsze protesty kobiet i Marsz Niepodległości) nie poszli na zwolnienia, przyznał po 1 tys. zł premii za każdy z tych miesięcy.
Policja i służby
Mariusz Kamiński
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
Granica polsko-białoruska
kryzys migracyjny
Marsz Niepodległości
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze