Politycy PiS uczcili rocznicę obalenia rządu Jana Olszewskiego 4 czerwca 1992 roku - powtórzyli nieprawdę, że pierwszy prawicowy rząd III RP został „obalony” i zarzucili przeciwnikom zdradę narodową. Kurski: Podjęto próbę "zakopania żywcem" Olszewskiego
Upadek rządu Jana Olszewskiego (1991-1992) wspominali z okazji 4 czerwca m.in. b. minister obrony i wiceprezes PiS Antoni Macierewicz, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz wiceminister kultury (i jeden z głównych twórców rządowej „polityki pamięci”) Jarosław Sellin.
Rząd Olszewskiego odgrywa w mitologii rządzącej prawicy rolę „pierwszego prawdziwego rządu” III RP. Powstał w wyniku pierwszych całkowicie wolnych wyborów 1991 roku i zasiadali w nim politycy, którzy później trafili do PiS (w tym np. Antoni Macierewicz, który był ministrem spraw wewnętrznych).
Upadek rządu Olszewskiego 4 czerwca 1992 roku jest przedstawiany w mediach prorządowych i przez polityków rządzącej prawicy jako wynik spisku sił wrogich Polsce czy „postkomunistycznych elit”. Politycy PiS wracają do tego często, np.
Żeby „przykryć” 30. rocznicę wyborów w 1989 roku, w 2019 roku politycy PiS wmurowali nawet kamień węgielny pod pomnik Jana Olszewskiego, który zmarł parę miesięcy wcześniej (w lutym 2019) - ustawiony w tym samym nadzwyczajnym trybie, co pomnik Lecha Kaczyńskiego - oraz zainaugurowali „Instytut Jana Olszewskiego” w IPN.
Dzisiaj, 4 czerwca 2021 roku, w Okuniewie pod Warszawą odsłonięto pomnik Olszewskiego. Podczas uroczystości przemawiał m.in. prezes TVP Jacek Kurski. Mówił o „straszliwym wyroku”, jaki zapadł na rządzie Olszewskiego, kiedy „odszedł od linii Balcerowicza, jak uspołecznił gospodarkę, zatrzymał ekspozyturę aktywów sowieckiego wywiadu w postaci wspólnych baz polsko-sowieckich”. "To nastąpiło 4 czerwca". To, co wydarzyło się później nazwał próbą "zakopania żywcem" Olszewskiego.
„Przede wszystkim trzeba pamiętać, że był to swoisty zamach stanu. Ludzie agentury komunistycznej, pod patronatem Lecha Wałęsy, za wszelką cenę chcieli ratować swoją kluczową pozycję w układzie gospodarczym, politycznym i społecznym”
- dodając do tego spiskową teorię, że prawdziwym powodem miała być chęć przekazania przez Wałęsę „dawnych baz sowieckich w ręce służb specjalnych Federacji Rosyjskiej”.
Wałęsa - wówczas prezydent RP - rzeczywiście wpadł na pomysł, żeby w bazach po wojskach radzieckich tworzyć polsko-rosyjskie przedsiębiorstwa. Przypomnijmy, że jednym z głównych powodów załamania polskiej gospodarki był upadek eksportu na wschód - do ZSRR wcześniej trafiała przytłaczająca większość polskiego eksportu. To miało ułatwić wysyłanie tam polskich towarów.
Cała sprawa jednak była tylko pomysłem Wałęsy, jednym z wielu, z którego nic nigdy nie wynikło, bowiem podobne zagadnienia w ogóle nie leżały w kompetencjach prezydenta.
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że był to swoisty zamach stanu. Ludzie agentury komunistycznej pod patronatem Lecha Wałęsy za wszelką cenę chcieli ratować swoją kluczową pozycję w układzie gospodarczym, politycznym i społecznym
Macierewicz oskarżył w cytowanym wywiadzie dla PAP polityków przeciwnych wówczas Olszewskiemu (w tym Donalda Tuska, który odgrywał wtedy w ogóle drugoplanową rolę) po prostu o narodową zdradę: „Wystarczyłoby, gdyby Lech Wałęsa i ówcześni zwolennicy układu «okrągłego stołu», tacy jak Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Donald Tusk, stanęli po stronie niepodległościowej. Ale to przekraczało ich polityczne uwarunkowania.
Reprezentowali mentalność Targowicy jak ich dzisiejsi spadkobiercy z Koalicji Obywatelskiej. Była też próba skłonienia Jana Olszewskiego, by zaakceptował warunki Tadeusza Mazowieckiego, odłożył na bok program niepodległościowy,
wsparł program Leszka Balcerowicza, zgodził się na to, ażeby Polską rządzili nadal agenci rosyjscy, zrezygnował z przywrócenia zasad sprawiedliwości społecznej, wsparcia polskiej wsi oraz dokonania zasadniczej reformy gospodarczej”.
O zdradę - tylko pośrednio - przeciwników rządu Olszewskiego oskarżył także minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.
„Na pewno mieliśmy do czynienia z sojuszem sił postkomunistycznej i postsolidarnościowych, które nie chciały zasadniczej zmiany, w którą wpisana była idea suwerenności i oderwania się od dziedzictwa komunizmu w obszarze prawa, kultury i sfery interesów gospodarczych. Także szalejąca przestępczość stała się przedmiotem działań ówczesnego rządu, a ten rząd został brutalnie obalony. To, co działo się później wszyscy już wiemy”
A Sellin w „Jedynce” komentował:
„Pewne rozliczenie historii, lustracja, wzbudziły taki popłoch dużej części elit III RP, że został nocną zmianą obalony”.
Czego nie sposób się od tych polityków dowiedzieć? Że rząd Olszewskiego upadł, ponieważ nie miał większości w Sejmie. Upadł w wyniku wotum nieufności.
Ten prosty fakt nie przechodzi im przez gardło.
Rząd Olszewskiego powstał 23 grudnia 1991 roku po długich negocjacjach. Poparły go „Solidarność” i PSL, ale te ugrupowania nie weszły do koalicji, którą utworzyły wtedy cztery partie (Porozumienie Centrum, Związek Chrześcijańsko-Narodowy, PSL-Porozumienie Ludowe i Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna). Partie koalicji dysponowały w rozdrobnionym Sejmie zaledwie 114 głosami (na 460 posłów). Od początku rząd rozdzierały wewnętrzne konflikty, w tym (jak twierdzi politolog Antoni Dudek w książce „Pierwsze lata III Rzeczypospolitej 1989-2001”) spór między premierem Olszewskim a Jarosławem Kaczyńskim, wówczas przewodniczącym Porozumienia Centrum, który Olszewskiemu nie ufał i chciał skupić jak najwięcej władzy w swoim ręku.
Premier Olszewski przez wiele miesięcy negocjował rozszerzenie koalicji (m.in. o Unię Wolności i KPN), ale bez skutku. Narastał też konflikt między rządem a prezydentem Lechem Wałęsą, który 26 maja 1992 poinformował Sejm o wycofaniu poparcia. Następnego dnia Unia Wolności i Kongres Liberalno-Demokratyczny podjęły decyzję o wotum nieufności dla rządu.
Dopiero 28 maja Sejm na wniosek Janusza Korwin-Mikkego przyjął uchwałę lustracyjną, która dosłownie zobowiązywała ministra spraw wewnętrznych (wówczas Antoniego Macierewicza) „do podania do dnia 6 czerwca 1992 pełnej informacji na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów (…), będących współpracownikami Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w latach 1945-1990”.
Przypomnijmy, co się działo w 4 czerwca 1992 (za artykułem Michała Skuzy, opublikowanym w OKO.press w 2017 roku).
Macierewicz wysłał do przewodniczących klubów parlamentarnych i marszałków Sejmu listę 64 osób umieszczonych w rejestrach współpracowników UB i SB. W oddzielnym dokumencie, który otrzymali prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, I prezes Sądu Najwyższego oraz prezes Trybunału Konstytucyjnego, były nazwiska prezydenta Lecha Wałęsy i marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego.
Wałęsa zwrócił się wówczas do Sejmu o natychmiastowe odwołanie rządu i przyjechał do parlamentu.
Przed północą premier Olszewski wygłosił w obu programach TVP orędzie o spisku agentów. Po północy Sejm przegłosował wotum nieufności dla jego rządu - 273 posłów głosowało za (m.in. UD, KLD, SLD, KPN, PSL) przy 119 przeciw (m.in. ZChN, PC, NSZZ „Solidarność”) i 33 wstrzymujących się.
Nowym premierem został Waldemar Pawlak z PSL.
To tak doszło do sławnej „nocnej zmiany” – zorganizowanego przez prezydenta Wałęsę spotkania partii opozycyjnych, które zadecydowało o szybkim odwołaniu premiera. Upadek rządu był już wcześniej przesądzony, ale nie z powodu „rebelii”, tylko braku parlamentarnej większości. Rozpoczęcie lustracji mogło ten proces co najwyżej przyspieszyć.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze