0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. archiwum własne Anny FurmaniukFot. archiwum własne...

Paulina Jęczmionka-Majchrzak: Czy znasz kobiety, które nie są w ciąży, a chodzą na wizyty do położnej środowiskowej?

Anna Furmaniuk*: Nie znam. Od samych położnych wiem, że takie kobiety istnieją. Jest ich mało.

Skąd wiedzą, że w ramach bezpłatnej opieki na NFZ mogą skorzystać ze wsparcia położnej?

Tu działa marketing szeptany. Znam dwie położne z bardzo długim stażem pracy, które mają pod swoją opieką kolejne pokolenia kobiet. Z rad korzysta zarówno mama w wieku senioralnym, córka w okresie menopauzy, jak i wnuczka nastolatka.

Dlaczego lekarze albo obsługa przychodni nie podpowiadają kobietom, że mogą chodzić do położnej?

Informować o tym powinien lekarz ginekolog. Część medyków to robi, ale w stosunku do kobiet w ciąży, ponieważ standard organizacyjny opieki okołoporodowej nakłada na nich taki obowiązek. Ciąża to najczęściej pierwszy moment, w którym Polki dowiadują się, że istnieje taki zawód jak położna środowiskowa czy inaczej położna podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). Jednak kiedy podczas zajęć dla kobiet w ciąży pytam, czy lekarz skierował je na edukację przedporodową do położnej, czasami nawet połowa odpowiada, że nie. Na szczęście jest jeszcze poczta pantoflowa, poprzez którą kobiety przekazują sobie wiedzę nawzajem.

I odkrywają, że część porad i działań medycznych może odbyć się w gabinecie położnej za darmo, a nie podczas prywatnej wizyty u lekarza za 300 zł?

Aż takiej wiedzy zwykle nie zdobywają, niestety. Nie wiedzą, że zgodnie z przepisami położna – tak samo jak lekarz – może prowadzić ciążę, że pobiera materiał z szyjki macicy do badania cytologicznego czy zdejmuje szwy nie tylko po porodzie, ale i po operacjach ginekologicznych. Ogrom rzeczy – przede wszystkim z zakresu profilaktyki, badań i edukacji – można zrobić za darmo u położnej POZ. Nie chcę deprecjonować roli, wiedzy i umiejętności lekarzy. Chcę za to pokazać negatywy podwójnego systemu finansowania opieki zdrowotnej w Polsce.

Nie ma co jednak ukrywać, że autorytet lekarzy w Polsce jest na tyle silny, iż zarówno oni sami, jak i pacjenci, często deprecjonują inne zawody medyczne.

Tak, spotykam się z tym. Lekarz to, oczywiście szalenie odpowiedzialny i wymagający wiedzy zawód. Warto jednak pamiętać, że on zajmuje się głównie chorobami i patologiami zdrowotnymi. W kontekście kobiet i spraw ginekologicznych wieloma tematami może zająć się położna. Spotkałam się z taką opinią, że gdyby więcej położnych prowadziło zdrowe, fizjologiczne ciąże zamiast lekarzy, kobiety lepiej znałyby fizjologię, mniej obawiały się porodu i nie godziłyby się tak chętnie na zbędne interwencje medyczne, która często mają miejsce na porodówkach. Postrzegałyby ciążę bardziej naturalnie, a mniej patologicznie i ze strachem. System jednak traktuje te zawody na tyle nierówno, że wymogi dla gabinetów położnych są o wiele bardziej restrykcyjne niż dla lekarzy, więc mało która położna w ogóle prowadzi ciąże. Wycena ich pracy też diametralnie się różni.

Przeczytaj także:

Menopauza temat tabu

Położne dostają z NFZ mniej pieniędzy za te same usługi?

W ogóle ich praca jest gorzej wyceniana. Stawka kapitacyjna, czyli kwota, jaką NFZ rocznie przekazuje medykowi za opiekę nad jednym pacjentem lub pacjentką – niezależnie, kiedy ostatni raz byli na wizycie, dla lekarza wynosi aktualnie 215,28 zł, a dla położnej 34,92 zł. Owszem, mają inny limit pacjentów, bo lekarz może mieć zadeklarowanych (wystarczy tylko na papierze) pod swoją opiekę 2500 osób, a położna 6600, ale po pierwsze, niewiele położnych ma zapisanych aż tyle pacjentek, a po drugie, trzymając się liczb, nawet jeśli położne mają prawie trzy razy większy limit osób, to ich stawka kapitacyjna jest niemal sześciokrotnie niższa.

Położna POZ za pobranie materiału do badania cytologicznego dostaje 24,92 zł. Za wizytę patronażową w domu u kobiety w połogu – 36,14 zł. Za wizytę w edukacji przedporodowej – 38,62 zł. Akurat opieka okołoporodowa ma osobno wyceniane świadczenia. To jeden z powodów, przez które położnym najbardziej zależy na ciężarnych. Inaczej po prostu budżet się nie spina. Pozostałe usługi, a także utrzymanie gabinetu, sprzęt, artykuły higieniczne czy paliwo na dojazd do pacjentek są rozliczane w ramach stawki kapitacyjnej, czyli zawrotnych 34,92 zł na osobę na rok.

Jakie zaliczamy do tych pozostałych usług, gdy kobieta nie jest w ciąży lub po porodzie?

Tak naprawdę opieka położnej dotyczy całego życia kobiety. A że coraz mniej z nas zachodzi w ciążę, coraz więcej jest w wieku senioralnym, bo żyjemy dłużej, to grono pacjentek będzie się zmieniać. Aktualnie dużą populację Polek stanowią roczniki z wyżu urodzeń na przełomie lat 70. i 80. Wchodzą właśnie w okres perimenopauzy.

Co to?

To okres zmian hormonalnych na długo przed menopauzą, czyli ustaniem cyklu menstruacyjnego. Menopauza to zwieńczenie całego procesu.

Bardzo mało się o tym mówi.

Menopauza wciąż jest tematem tabu, choć zaczyna się mówić o niej więcej. Nasze mamy i babcie nie mówiły i same niewiele wiedziały. My zatem też niewiele wiemy, ale chcemy się dowiedzieć. Emancypacja postępuje, mamy inne aspiracje i styl życia. Chcemy podróżować, zachować długo zdrowie, uprawiać sport, czerpać przyjemność z seksu. Mamy inne potrzeby zdrowotne. A przede wszystkim – mamy odwagę, by o tym mówić. Kobiety stanowią połowę ludzkiej populacji. Połowa ludzkości przechodzi menopauzę. Przestańmy więc robić z tego tajemnicę. Nie chcemy cierpieć w milczeniu i płakać zamknięte w łazienkach.

Co możemy zrobić?

Około 40. roku życia pójść do położnej i zdobyć potrzebną wiedzę o perimenopauzie, oswoić się z tematem i przygotować do niego. Położna opowie o pierwszych symptomach, czyli np. uderzeniach gorąca, kłopotach ze snem, zmianach metabolizmu, wahaniach nastroju, zaburzeniach pracy tarczycy. Podpowie, jak o siebie dbać, co jeść, jakie formy odpoczynku wybrać, czego unikać, jakie badania wykonać. Wiele kobiet słysząc o menopauzie, boi się spadku libido i zaniku życia seksualnego. To również temat do przegadania z położną.

Położna może przedłużyć receptę

Boimy się, że po zaniku miesiączki nie będziemy pełnowartościowymi kobietami?

Dziewczynkom mówi się, że stają się kobietami wraz z pierwszą miesiączką. Niektóre z nas boją się więc, że po menopauzie będą wybrakowane. Tak, jakby to działania jajników i macicy decydowało o naszej kobiecości. A co z kobietami po usunięciu tych narządów? Część kobiet w okresie perimenopauzy boryka się z huśtawką emocjonalną, a nawet depresją. Zachodzące w organizmie zmiany hormonalne wpływają na to, jak się czujemy i jak radzimy sobie z wyzwaniami życia. Tych ostatnich zwykle jest w tym okresie sporo, bo wiek nastoletni naszych dzieci zbiega się z koniecznością opieki nad starszymi rodzicami, a jeszcze można dorzucić do tego wypalenie zawodowe i kredyt hipoteczny. Plus właśnie przekwitanie. Są kobiety, dla których psychicznie to już za dużo.

Położna nie jest jednak psycholożką.

Coraz więcej położnych szkoli się w zakresie wsparcia psychologicznego. Na pewno podzieli się wiedzą, doświadczeniem i wsparciem mentalnym. To można znacząco ułatwić przejście przez transformację menopauzalną. Dokładnie tak, jak edukacja przedporodowa daje ogrom wiedzy i zrozumienia własnego organizmu kobietom w ciąży, które w naturalnym odruchu szukają informacji, poradników, szkół rodzenia. Warto tak samo podchodzić do menopauzy. Zresztą wokół tego tematu naprawdę zaczyna się sporo dziać.

Niedawno wystartował np. pilotażowy kurs dokształcający dla położnych o poradnictwie w okresie transformacji menopauzalnej. Organizuje go Kulczyk Foundation w partnerstwie z Naczelną Izbą Pielęgniarek i Położnych, pod patronatem ministry zdrowia. Nasza fundacja też chce wzmocnić głos położnych, by dotarł z pomocą do jak największej liczby kobiet.

Z jakimi jeszcze problemami można zgłosić się do położnej POZ?

Większość kobiet po operacjach ginekologicznych, w tym i onkologicznych, nie wie, że może kontrolować gojenie się rany właśnie u położnej. A nawet, że położna przyjedzie do nich do domu. Nie muszą umawiać się i czekać w kolejkach do poradni albo płacić w prywatnym gabinecie za zdjęcie szwów. Położne to robią. Zdejmują szwy po porodzie z nacięciem krocza, po cesarskim cięciu, a także po innych zabiegach.

Czy położna może wystawić receptę?

Tak, może przepisywać niektóre leki, a także wystawiać przedłużenie recepty wystawionej wcześniej przez lekarza, np. na środki antykoncepcyjne.

Większość kobiet o tym nie wie i płaci kilkaset złotych za ponowną wizytę tylko po receptę. To spore obciążenie np. dla młodych kobiet, które jeszcze studiują czy dopiero zaczynają pracę zarobkową. One również stanowią sporą grupę docelową położnych. Chodzi o kobiety, które nie są w ciąży, nie mają jeszcze dzieci i być może nigdy nie będą ich miały, bo np. nie chcą. Jedne są w stałych związkach, drugie mają wielu partnerów seksualnych, a jeszcze inne mają ich sporadycznie. Mogą omówić z położną wiele kwestii – od doboru najlepszej antykoncepcji, przez nawracające infekcje intymne czy dyskomfort podczas stosunku, po profilaktykę raka piersi. Położne mają szeroką, holistyczną wiedzę i podczas pogłębionego wywiadu łączą kropki.

Położna ma czas na rozmowę

Mają czas na pogłębiony wywiad?

W razie potrzeby przeznaczają na wizytę nawet godzinę. Nie mają kolejki pacjentów co 15 minut. To ogromny plus i wymarzony pierwszy kontakt w razie wątpliwości, potrzeby zgłębienia wiedzy czy pokierowania dalej na ścieżce medycznej. Położna może podpowiedzieć nam zalecenia dotyczące infekcji intymnych czy problemów z napięciem dna miednicy, ale może również zlecić badania diagnostyczne i wskazać specjalistę, do którego mamy się udać. W ten sposób skraca czas naszego cierpienia i ślepych poszukiwań pomocy. Od razu przychodzi mi do głowy przykład endometriozy, o której w Polsce wiedza dopiero raczkuje, a diagnostyka kuleje.

A kobietom cierpiącym na nią nawet latami wmawia się, że bardzo bolesne miesiączki czy bolesne współżycie to po prostu ich „urok”, zamiast diagnozować.

To może się zmienić m.in. dzięki uważnym, holistycznie patrzącym i traktującym nas poważnie położnym. Przewodniczkom po kobiecym zdrowiu, które łączą kropki, obserwując kobiecy organizm. Im dłużej znają kobietę, tym łatwiej jej pomogą. Nie zdiagnozują endometriozy, ale dzięki swojej wiedzy i uważności, mogą odpowiednio pokierować kobietę, by skrócić jej cierpienie i ułatwić leczenie.

Są jakieś wskazania, by udały się do nich dziewczynki lub nastolatki?

Mogą pójść z każdą wątpliwością i potrzebą porozmawiania o zmianach zachodzących w ich ciałach. U kilkulatek może chodzić o infekcje intymne czy sklejenie warg sromowych. Nastolatki mają całe spektrum tematów do rozmów. Miesiączka, rosnące piersi, bezpieczna antykoncepcja, pierwszy seks czy infekcje. Oczywiście, jako osoby niepełnoletnie muszą iść w towarzystwie opiekuna, który zwykle zostaje przed gabinetem.

Od razu słyszę konserwatystów krzyczących, że takie edukacyjne wizyty to seksualizacja młodzieży.

Średni wiek inicjacji seksualnej w Polsce to przedział 15-18 lat. Możemy nie rozmawiać z nastolatkami o seksie, ale dane wyraźnie wskazują, że one i tak będą ten seks uprawiać. Świadome i uważne albo nie. Położne nie mają namawiać do inicjacji seksualnej, ale tłumaczyć, uświadamiać i wspierać. Taki ich zawód. Jeśli to nie wpisuje się w czyjś światopogląd, to nie pójdzie z córką do gabinetu.

Matki i ojcowie mogą sami spróbować porozmawiać z córkami na tematy intymne i seksualne. Problem w tym, że często sami nie wiedzą jak.

Nie wiedzą jak, nie mają odpowiedniej wiedzy albo po prostu wolą pójść do specjalistki. Istnieją zawody zajmujące się szeroko ludzkim ciałem, seksualnością, fizjologią. Korzystanie z ich wsparcia nie różni się niczym od pójścia do dentysty czy psychologa. Do tego pierwszego też chodzimy niemal od początku życia do samego końca. Położna jest nieocenionym wsparciem kobiety przez całe życie.

Aż mi żal mężczyzn, że nie mają takiej opieki.

Mężczyźni nie miesiączkują, nie rodzą dzieci, nie przechodzą menopauzy. Ich fizjologia nie przechodzi takich wielkich przemian. I nie sądzę, żeby chcieli się zamienić. Sorry, ale to kobiety potrzebują dedykowanego wsparcia.

*Anna Furmaniuk jest wiceprezeską Fundacji Matecznik, która od 2016 roku prowadzi działania edukacyjne, profilaktyczne, doradcze, wychowawcze i terapeutyczne dla kobiet w okresie okołoporodowym, rodziców i dzieci. Fundacja realizuje m.in. kampanię „Położne – Mamy Wsparcie”: https://fundacjamatecznik.pl/nasze-dzialania/kampania-mamy-polozne/.

;
Paulina Jęczmionka-Majchrzak

Dziennikarka, redaktorka, politolożka. Poznanianka. W latach 2009-2016 pracowała w dzienniku Głos Wielkopolski, zajmując się tematami politycznymi i społecznymi. Po kilku latach przerwy wróciła do pisania, współpracując m.in. ze Stowarzyszeniem Mediów Lokalnych. Dziś zdecydowanie bliżej jej do tematów społecznych, psychologicznych i edukacyjnych niż polityki.

Komentarze