0:000:00

0:00

„Wstrząsające”, „przerażające” — komentowały wystąpienie Justyny Wydrzyńskiej w Parlamencie Europejskim polityczki z Hiszpanii, Szwecji i Czech. Pytały, co mogą zrobić, żeby pomóc jej samej, Polkom, ale też kobietom w całej Europie. Bo sprawę Wydrzyńskiej odczytały jako symptom i ostrzeżenie – przed atakiem skrajnych ruchów i konserwatywnych rządów na prawa kobiet, a nawet na demokrację jako taką.

Przeczytaj także:

„Dziś w Polsce, jutro w innych krajach”

Wydrzyńska wystąpiła w europarlamencie 25 kwietnia 2023 na Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM). Trzymając w ręku tabletki do aborcji farmakologicznej i cewnik Foleya, opowiedziała o własnym procesie sądowym i o Annie, która próbowała przerwać swoją ciążę. Aktywistka została skazana na 30 miesięcy prac społecznych za to, że starała się Annie pomóc.

W sprawie Wydrzyńskiej europejskie polityczki zobaczyły ostrzeżenie. Choć to w Polsce niemal całkowicie zakazano aborcji, prawa kobiet są dziś pod presją w wielu krajach – w Unii Europejskiej, i w USA. To, co wydawało się niepodważalnym osiągnięciem cywilizacyjnym, zaczyna być kwestionowane przez skrajne ruchy.

„Atak na prawa kobiet to nie jest temat poboczny, lecz część procesu de-demokratyzacji”

– ostrzegała w europarlamencie prof. Elżbieta Korolczuk, która wystąpiła tuż po Wydrzyńskiej. Te skrajne ruchy „rzucają wyzwanie wartościom, które są w sercu demokracji, takim jak pluralizm i solidarność, i usprawiedliwiają przemoc” – mówiła prof. Korolczuk.

„Przyjechaliśmy tu, by prosić o wsparcie. Prosimy europosłów: naciskajcie na polskich polityków” – apelowała Justyna Wydrzyńska.

„Dziś to się dzieje w Polsce, jutro może się zdarzyć w innych krajach, jeśli konserwatywne rządy będą działać w ten sposób” — stwierdziła Iratxe García Pérez, przewodnicząca europarlamentarnej grupy Socjalistów i Demokratów (S&D) podczas spotkania z dziennikarkami. Odpowiedzią na ataki na prawa kobiet ma być europejska Karta Praw Kobiet. Jej stworzenie zapowiedział Robert Biedroń, a Karta zostanie ogłoszona 3 maja w Krakowie.

„Możecie uratować komuś życie”

„Wysłałam jej te tabletki” – mówiła w Brukseli Wydrzyńska, a jej głos się załamał. Łykając łzy, kontynuowała: „Ania miała szansę na bezpieczną aborcję, ale ta szansa została jej odebrana. W konsekwencji Ania musiała sięgnąć po metodę naszych prababek, czyli cewnik i doprowadzić się do sepsy, by otrzymać ratunek”.

View post on Twitter

Sprawa Wydrzyńskiej jest znana międzynarodowej opinii publicznej. Informowały o niej zachodnie media po obu stronach oceanu, od CNN po „Le Monde”. „Pierwszy tego typu wyrok w Polsce i w Europie pokazuje, jakie mogą być konsekwencje niemal całkowitego zakazu aborcji” – tak zaczynał się tekst w amerykańskim „New York Timesie”.

W marcu 2023 r. Wydrzyńska, która jest aktywistką Aborcji Bez Granic, została skazana na 8 miesięcy ograniczenia wolności (30 godzin prac społecznych w miesiącu) prace za pomoc w aborcji. O swojej ciąży i próbach jej przerwania, o cierpieniu i strachu, o sepsie Anna, której Wydrzyńska wysłała tabletki aborcyjne, opowiedziała Magdalenie Chrzczonowicz z OKO.press.

„Polska musi zmienić prawo aborcyjne na łagodniejsze i przestać karać za pomoc w aborcji, a do tego potrzebna jest wasza presja. Nie bójcie się wywierać tej presji. Możecie uratować komuś życie” – apelowała do europarlamentarzystów Wydrzyńska.

Europosłanki: „Będziemy cię wspierać”

„Wysłuchaliśmy dziś wstrząsającego świadectwa z Polski. To było wzruszające i tragiczne” — powiedziała eurodeputowana ze Szwecji, Carina Ohlsson (S&D) po wysłuchaniu Wydrzyńskiej. Podobnych słów używały europarlamentarzystki z innych krajów.

„Pogorszenie się praw kobiet to smutna rzeczywistość. Czasem dzieje się to po cichutku.

Nawet u nas w Szwecji są próby ograniczenia praw kobiet”.

„Patrzę na całe pokolenia kobiet reprezentowane też na tej sali, które tak bardzo walczyły, żeby zapewnić prawa kobietom. Nowe pokolenia kobiet czują te same emocje, musimy włożyć wysiłek w tę walkę, żeby nie było regresu” — powiedziała Samira Rafaela z Holandii (Renew).

„Będziemy cię wspierać” — zwróciła się do Justyny Wydrzyńskiej.

Nierówny dostęp kobiet do edukacji, opieki zdrowotnej, pracy — na te wszystkie problemy zwracały uwagę europarlamentarzystki. Mówiły, że prekaryzacja pracy dotyka najczęściej kobiety. Wspomniały o przemocy — w tym o gwałtach, których doświadczają Ukrainki.

Z tych głosów solidarności wyłamała się eurodeputowana z Hiszpanii z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (należy do niej PiS), Margarita de la Pisa Carrión. „Też odbieram telefony od kobiet w trudnych sytuacjach. W takich sytuacjach jest presja, żeby dokonać aborcji, taką presję często wywiera partner” — mówiła. „PE nie powinien wspierać aborcji bez ograniczeń. Aborcja zawsze jest tragedią” — powiedziała.

Spośród polskich europarlamentarzystów, z wyjątkiem Roberta Biedronia (przewodniczącego komisji) i Łukasza Kohuta, nie było nikogo.

Odwrót od demokracji?

„Musimy widzieć powiązanie między prawami kobiet, mniejszości i jakością demokracji” – stwierdziła prof. Elżbieta Korolczuk, która przemawiała w PE po Wydrzyńskiej. Ataki na prawa kobiet polska badaczka nazwała „jedną z najbardziej palących kwestii dla demokracji”. „Sprzeciw wobec praw reprodukcyjnych to nie jest temat poboczny, lecz część procesu de-demokratyzacji”.

Prof. Korolczuk od lat bada ruchy antygenderowe, wraz z prof. Agnieszką Graff napisały książkę „Kto się boi gender? Prawica, populizm i feministyczne strategie oporu”.

„Ruchy antygenderowe rzucają wyzwanie instytucjom europejskim

– niezależnemu sądownictwu, co bardzo dobrze pokazuje sprawa Justyny Wydrzyńskiej, uniwersytetom” – mówiła prof. Korolczuk. Jedną z podstawowych strategii takich ruchów jest działanie w polu wiedzy: kwestionowanie wiedzy naukowej, na której opierają się m.in. prace europejskich instytucji, zmiana programów nauczania, odbieranie finansowania niezależnym instytucjom akademickim.

Inna strategia to przemoc: demonizują feministki jako wrogów ludu, zastraszają naukowców, stosują i usprawiedliwiają przemoc fizyczną – opowiadała prof. Korolczuk o działaniach ruchów antygenderowych.

„Rzucają wyzwanie wartościom, które są w sercu demokracji, takim jak pluralizm i solidarność. Bez nich nie ma demokracji. Jeśli chcemy ocalić demokrację, lepiej zacznijmy teraz” – apelowała badaczka.

„Jeżeli holenderskie lekarki muszą się uczyć polskiego...”

Dlaczego sprawa Justyny Wydrzyńskiej trafiła do Parlamentu Europejskiego. „Polska eksportuje swój problem na Zachód. To nie jest tylko sprawa Polski” — przekonuje w rozmowie z OKO.press Natalia Broniarczyk z Aborcji bez granic.

View post on Twitter

„To do Holandii, do Niemiec, do Austrii, do Francji, do Belgii i do Anglii wyjeżdżają kobiety w niechcianych ciążach albo kobiety w ciążach obarczonych wadami płodu” — przypomina Broniarczyk.

„Jeżeli holenderskie lekarki muszą się uczyć polskiego, żeby rozmawiać z polskimi pacjentkami; jeżeli w kolejnych krajach powstają sieci wsparcia, tak jak na przykład w Czechach po wyroku trybunału powstała Ciocia Czesia, to znaczy, że to jest problem europejski. Jeżeli tyle krajów musi zajmować się problemem, który jest spowodowany przez polskie prawo i jeżeli to jest nasz wspólny problem, to potrzebujemy też wspólnego rozwiązania” – mówi OKO.press Broniarczyk.

Jednak jest też inna strona tego problemu:

„Prawo aborcyjne nie jest idealne w żadnym europejskim kraju” — mówiła Broniarczyk w rozmowie z dziennikarkami w Brukseli Natalia. „Justyna zostałaby skazana również w innych krajach, w Brukseli też” – zauważyła. Stwierdziła, że rzeczywistość jest dziś inna niż wtedy, gdy było pisane prawo aborcyjne. „Nie trzeba iść do lekarza na zabieg. Ludzie wybierają tabletki”. Tymczasem według prawa — obowiązującego w krajach europejskich — można legalnie przerwać aborcje w szpitalu, ale nie można pomóc w zdobyciu tabletek"

„Aborcja kosztuje”

Polskie aktywistki przyjechały też do Brukseli, żeby lobbować za wsparciem finansowym dla organizacji, które pomagają kobietom.

„Potrzebujemy pieniędzy” — mówi wprost Broniarczyk. „Bardzo dużo się mówi o inflacji i bardzo się mało mówi o tym, jak inflacja ma duży związek z życiem kobiet. To kobiety zarządzają domowymi finansami bardzo często. To kobiety wiedzą, ile muszą wydać pieniędzy na rachunki; ile kosztuje wychowanie dzieci. I to kobiety wiedzą też, ile kosztuje aborcja, a czasem są zaskoczone tą kwotą. My często słyszymy od kobiet, że nie stać je na przykład na to, żeby kupić test ciążowy i potwierdzić, czy rzeczywiście są w ciąży.

W zeszłym roku dostałyśmy od Belgii drugą darowiznę, a od Francji 60 tysięcy euro na to, żeby pomagać głównie Ukrainkom, które przyjeżdżają do Polski i potrzebują aborcji. Można. Jeżeli Francja to zrobiła, jeżeli Belgia to zrobiła, to oznacza, że to można zrobić, więc czekamy na takie samo wsparcie od innych krajów. Dopóki sytuacja w Polsce się nie poprawi, to jest jedyne rozwiązanie”.

„Jeśli będziesz grabić liście, powiedz nam, gdzie, to przyjdziemy”

Przed wystąpieniem w europarlamencie Wydrzyńska i Broniarczyk spotkały się z dziennikarkami z kilku krajów UE.

Zagraniczne dziennikarki chciały wiedzieć, dlaczego Anna bała się przerwać ciążę w szpitalu, choć bardzo źle znosiła ciążę. „Polskie prawo pozwala na przerwanie ciąży, gdy zagrożone jest życie kobiety” — dopytywały. „Lekarze bardzo wąsko rozumieją te przepisy. Czekają, aż nie będzie wątpliwości, że życie jest zagrożone. Dlatego zmarła Iza z Pszczyny” — wyjaśniła Natalia Broniarczyk.

Dziennikarki chciały też wiedzieć, jaka była reakcja opinii publicznej na wyrok skazujący Justynę Wydrzyńską.

„Wsparcie mnie zaskoczyło — było ogromne. Nie spodziewałam się tego” — odpowiedziała Wydrzyńska. Cytowała smsy, które dostawała: „Jeśli będziesz grabić liście, powiedz nam, gdzie, to przyjdziemy”.

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze