14 lipca 2020 prezes PiS Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu Polskiej Agencji Prasowej. Ocenił w nim przebieg kampanii wyborczej i opowiedział o wizji najbliższej przyszłości. Było o mediach, młodych Polakach i przetasowaniach obozu władzy.
Z rozmowy wynika, że Kaczyński postrzega rzeczywistość jak scenariusz westernu, gdzie nie ma innych kategorii i odcieni poza dobrem a złem. Osobliwie dobre jest wszystko, co firmuje PiS, a złe – knowania opozycji, zagranicznych ośrodków i mediów, które nie są polskie, a powinny być.
Świat otaczający Polskę jest jak Dziki Zachód pełen złoczyńców: koniokradów, niemoralnych łowców głów oraz Indian, którzy nienawidzą naszego stylu życia. Każde wybory to zaś ostateczna bitwa o wszystko. W wizji Kaczyńskiego w 2020 roku w rolę szeryfa wcielił się Andrzej Duda i na jakiś czas pogonił rewolwerowców.
Wywiad Kaczyńskiego: o samotnym szeryfie z potężną armią
„Wygraliśmy mimo walki na zasadzie jeden przeciwko wszystkim, przy niezwykle ostrej kampanii, często łamiącej wszelkie zasady” – mówi PAP Kaczyński.
I dodaje: „Działał potężny, wydaje nam się, że także inspirowany z zewnątrz front medialny, a także front różnego rodzaju nadużyć, łamania prawa. Polegał przede wszystkim na masowym niszczeniu banerów z wizerunkiem Andrzeja Dudy”.
W opowieści Kaczyńskiego nie istnieje docierająca do kilku milionów wyborców TVP Jacka Kurskiego, która na swojej antenie prowadziła 24-godzinną agitację wyborczą za Andrzejem Dudą. Nie ma „Wiadomości”, które dzień w dzień jeszcze podkręcały tę propagandę i w pigułce podawały odbiorcom. Łamały przy tym wszelkie możliwe dziennikarskie standardy, za to w czołobitności wypełniały standardy północnokoreańskie.
Również z TVP pochodzi dość fantastyczna opowieść prezesa PiS o masowej akcji zrywania banerów Andrzeja Dudy. W bardzo ostrej kampanii wyborczej po obu stronach sporu był to akurat wątek, który nie pojawiał się nigdzie poza „szokującymi i pilnymi” doniesieniami TVP Info.
Co każe zadać pytanie, czy lider obozu rządzącego Polską ogląda i czyta coś więcej poza własną propagandą.
Wydaje się jednak, że szef Prawa i Sprawiedliwości jest osobą wystarczająco przenikliwą, by zdawać sobie sprawę z wewnętrznych sprzeczności obrazu kampanii, który odmalowuje w rozmowie z PAP. Z jednej strony mówi bowiem o samotnej walce Dudy, z drugiej – z podziwem podkreśla zaangażowanie całej machiny państwa w reelekcję prezydenta:
„Widoczny był premier Mateusz Morawiecki; bywało, że odwiedzał 11 powiatów jednego dnia. To było zadanie trudne fizycznie, ale premier ma kondycję sportowca, mimo że w wieku nie jest już sportowym” – mówi Kaczyński.
I wylicza: „Bardzo ważna była też aktywność naszych posłów, senatorów, samorządowców, a także osób, które nie pełnią jakichś funkcji, są w centrali, albo ludzi, którzy postanowili się zaangażować ten jeden raz.
Razem to była mocna armia, która dużo zdziałała”.
Tak więc Andrzej Duda zarazem był samotny i stała przy nim najpotężniejsza armia w westernowym uniwersum prezesa Kaczyńskiego. Zapewne już tylko przez skromność szef PiS nie wspomniał o akcji z wozami strażackimi, o rozdawaniu czeków samorządowcom oraz SMS-a o głosowaniu, którego kilkudziesięciu milionom Polaków wysłało w ciszy wyborczej Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.
Młodzi jeszcze zbyt głupi, ale wkrótce zmądrzeją
Radość z triumfu Dudy zaburza prezesowi Kaczyńskiemu tylko jedna rzecz: wynik wśród młodych, którzy w ogromnej większości poparli Rafała Trzaskowskiego. Prezydent dostał wśród nich jedynie 36 proc. głosów, kandydat opozycji 64 proc.
Skąd tak zły wynik w tej grupie? Kaczyński ma prostą odpowiedź: to wszystko przez to, że młodzi są… młodzi. A więc w opowieści prezesa naiwni, podatni na manipulację i socjotechniczne zabiegi. To wszystko sprawiło, że dali się łatwo wykorzystać.
„Nie można lekceważyć wpływu mediów czy opiniotwórczych ośrodków na młodych ludzi, którzy są z natury rzeczy mniej doświadczeni życiowo, nie mają we własnych życiorysach wielu elementów porównawczych, które mają starsi. Dlatego mogą być podatni na rozmaite działania perswazyjne” – mówi Kaczyński.
Recepta lidera obozu władzy na odzyskanie tej grupy wyborców jest więc genialnie prosta: młodzi po prostu muszą się zestarzeć, a kiedy już będą starzy, wtedy zagłosują na PiS.
Kaczyński nie bierze pod uwagę, że być może na postawy najmłodszych wyborców miała wpływ prymitywna nagonka na osoby LGBT, z której media robiące kampanię Andrzejowi Dudzie uczyniły swój znak rozpoznawczy. Jak wynika z sondażu OKO.press, aż 68 proc. najmłodszych wyborców popiera związki partnerskie, a 50 proc. równość małżeńską (49 proc. jest na „nie”).
Według prezesa, rzecz jasna, żadnej nagonki na mniejszości nie było, a Polska to wyspa wolności. To również wpisuje się w westernową wizję świata Kaczyńskiego:
na Dzikim Zachodzie także przecież panowała wolność, o ile ktoś był silnym, heteroseksualnym mężczyzną, dobrze strzelał, potrafił upolować bizona i miał odrobinę szczęścia.
A inni, ci w mniejszości? No cóż, Kaczyński i tutaj ma swoją teorię:
„Nie widzimy powodów, aby mniejszości, w niektórych przypadkach to są grupy liczone w promilach, miały narzucać kulturę, sposób bycia, kształt społeczeństwa całej reszcie. To są objawy jakiegoś poważnego zaburzenia. Nie chcemy pouczać innych, ale też nie chcę, aby nas pouczano”
– mówi prezes.
To znów podejście ze świata starych westernów, gdzie dobry Afroamerykanin to potulny Afroamerykanin, a najlepsi Indianie to ci, którzy współpracują z białymi, jak Winnetou z Old Shatterhandem w powieściach Karola Maya. Każdy bunt mniejszości należy natomiast stłumić, bo to uzurpacja „grupy liczonej w promilach”, która chciałaby „narzucać styl bycia całej reszcie”.
Dyskretny urok perswazji władzy
Czy w westernowym świecie prezesa jest miejsce dla wolnych mediów? O dziwo, jest! choć pod pewnymi warunkami.
„Media w Polsce powinny być polskie, to raz. Nie możemy zakazać, żeby brały udział w, wydaje mi się, zewnętrznie inspirowanych kampaniach, żeby jednych niszczyły, a drugich nie zauważały, żeby przedstawiały zupełnie fałszywy obraz Polski i świata” – mówi Kaczyński.
I dalej: „Możemy doprowadzić, do tego, że mediów, które patrzą na rzeczywistość bardziej realistycznie, będzie więcej niż w tej chwili. W tym kierunku będziemy próbować działać”.
Prezes PiS zadeklarował również, że nie trwają w tej chwili prace nad ustawą dekoncentracyjną czy repolonizacyjną.
Ale mówi: „Niech nikt nie sądzi, że my liczymy na to, że TVN w pewnym momencie stanie się telewizją pro-PiS-owską, albo że przestanie istnieć. Nie. Wiemy, że on będzie, że będzie wobec nas krytyczny, ale może uda się doprowadzić do tego, żeby były jakieś miary – nie narzucone siłą, nie ograniczeniami prawnymi, tylko pewnymi regułami, które wszyscy akceptują”.
Jak „reguły, które wszyscy zaakceptują” zostałyby wprowadzone w westernie? Wydawcę lokalnej gazety odwiedziłoby dwóch miłych kowbojów, którzy w kulturalnej rozmowie, czule głaszcząc rękojeść colta Smith & Wesson kaliber 31 milimetrów, zasugerowaliby, że pisanie o przekrętach przy handlu bydłem nie jest mile widziane. A wydawca ochoczo by się zgodził.
Dlatego dla mediów niezależnych od władzy uspokajające słowa prezesa PiS to raczej dzwonek alarmowy i sygnał, że nawet jeśli obóz PiS nie zdobędzie się na zmiany ustawowe, będzie próbował wprowadzić znaczące korekty w ładzie medialnym innymi metodami.
Kto po Kaczyńskim? Zła wiadomość dla Ziobry
Jarosław Kaczyński odniósł się również do własnych planów i zasugerował, że nawet jeśli zostanie na kongresie partii wybrany na kolejną kadencję, to raczej nie wypełni jej w pełnym wymiarze. Tym samym bitwę o sukcesję po prezesie możemy uznać za otwartą:
„Nie można zanadto trzymać tego młodszego pokolenia, choć już całkiem dojrzałego, bo po pięćdziesiątce, w sytuacji, gdy ktoś stoi nad nimi, choć jest o prawie pokolenie starszy. Trzeba więc na pewno brać pod uwagę też i ten moment, który musi się zbliżać, kiedy odejdę”
– stwierdza lider PiS.
O możliwym następcy prezesa wiemy więc jedno: jest po pięćdziesiątce. Przyjrzyjmy się więc pod tym względem możliwym kandydatom:
- premier Mateusz Morawiecki ma 52 lata
- eurodeputowany Joachim Brudziński – 52 lata
- minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro – 49 lat
Jak widać, nie jest to najlepsza wiadomość dla szefa resortu sprawiedliwości. I gdy zorientuje się w sytuacji, pokerowy stolik w westernowym saloonie Kaczyńskiego może zostać gwałtownie wywrócony.
Przestańcie się czepiać tego psychopaty. To klasyczna mentalność stalinowskiego bolszewizmu. Wychowanek KGB i UB, uczeń oficera politycznego Wojska Polskiego, promotor rosyjskich wpływow i komunistycznych elit. My, wybrańcy narodu jesteśmy ze wsząd atakowani, otoczeni spiskami i układami. Wróg czychaza za każdym narożnikiem. Jeśli go nie ma to go stworzymy i wyślemy na ulicę. Propaganda nie musi mieć nic wspólnego z logika i prawdą, zwłaszcza gdy jest kierowana do nieuków. To są dogmaty sprawdzone i skuteczne. Dlaczego ten geniusz polityki miałby z nich zrezygnować, zwłaszcza że opozycja po cichu tęskni za jego modelem władzy.
Tylko że niestety ten psychopata, jak raczysz go nazywać, pozornie "tylko" szary poseł, de facto rozdaje karty w polskiej polityce. Dlatego tak ważne jest, co mówi, i dlatego należy jego stanowisko znać, bo reszta miłościwie nam panującej i jedynie słusznej Partii to tylko akolici, wypełniający ściśle przekaz dnia z Nowogrodzkiej – a wszystko to razem ma konkretne przełożenie na nasze życie codzienne.
BTW, nawet jeśliby doszło do wymiany na stanowisku prezesa PiS, to czy coś się zmieni? Odpowiadam: nic się nie zmieni. Bo Kaczyński zostanie honorowym prezesem albo czymś w tym rodzaju, ale i tak nadal będzie z tylnego fotela sterował nowym nominalnym prezesem – tak samo, jak dziś z tylnego fotela steruje Sejmem, rządem i wyrobem prezydentopodobnym.
Nie zaszkodzi od czasu do czasu przypomnieć o korzeniach kaczora.
Długo będą jeszcze trwały dywagacje i rozbieranie na drobne tego co się stało. Dla mnie osobiście to nie były wybory tylko plebiscyt i na dodatek skrajnie NIEUCZCIWY, a jak nieuczciwy to nie można tego czegoś nazywać wyborami i na dodatek demokratycznymi. Pierwszym wskazaniem na brak uczciwości były manipulacje (zmiany) opcji rządzącej kodeksem wyborczym w terminach niezgodnych z orzeczeniem TK jak i zasadami UE. Drugim wskazaniem był całkowicie nieuczciwy dostęp kandydatów do mediów publicznych. Trzecim z racji nie wiem, braku zdolności administracyjnych, czy może celowe pozbawienie możliwości głosowania dziesiątek, jak nie setek tysięcy Polaków za granicami. Czwartym było bezprecedensowe wykorzystanie całego aparatu państwa do wsparcia kandydata jednej opcji. Dlatego to nie były wybory demokratyczne tylko plebiscyt, który z racji zaangażowania całego aparatu państwa wygrał kandydat opcji rządzącej. Teraz czeka nas kolejna odsłona tego spektaklu, który ma niewiele wspólnego z demokracją, a mianowicie uznanie wyników tego plebiscytu przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Izbę co do której prawidłowości powołania ma się we wrześniu wypowiedzieć TSUE. A zastrzeżenia nie są całkiem bezzasadne. Biorąc to wszystko pod uwagę mandat społeczny na jaki się obecnie powołują politycy zjednoczonej prawicy w kontekście wartości i zasad demokratycznych jest wielce problematyczny. cdn
cd. Natomiast wypowiedziom pana Prezesa się nie dziwię, bo cóż ma mówić, że całe to tzw. zwycięstwo oparte jest na jednym wielkim oszustwie od łamania prawa i Konstytucji, po kupowanie przychylności obywateli rozdawnictwem publicznej kasy. Na pytanie, dlaczego tak się dzieje odpowiem wprost: Polski wyborca już przed ponad dekadę temu zaczął odrzucać wszelkie ideologiczne mrzonki i stawał się po prostu powoli KONSUMENTEM. Czyli ten który więcej DAJE ten ma głos i wygrywa. Takie hasła jak wolność, państwo prawa, praworządność rajcują niestety niewielu i ta grupa staje się jak widać coraz bardziej mniej liczna.
Niemniej, oddajmy sobie (obywatelom) szacunek: 49% z głosujących bardziej ceni wolność i demokrację i NIE DAŁO się kupić. To imponujące, przy nawale propagandowego kłamstwa władzy, agitacji Kościoła i helikopterowych pieniędzy. „Partia” nigdy nie miała poparcia choćby połowy respondentów. Warto o tym pamiętać.
Kaczyński żyje we własnym urojonym świecie. Mści się za lata niepowodzeń ale robi to rękami przekupnych wazeliniarzy. Po prostu zwykły tchórz.
Zostawi TVN, wzruszające jaki demokrata!
A w temacie Ziobry, to przecież zanim Prezes zdecyduje się ustąpić spokojnie będzie miał te 50…
——–
może fundusz narodowy wykupi całe discovery. wtedy zasięg propagandy będzie globalny.
Panie Michale, S&W "kaliber 31mm"…?
colt i smith&wesson to osobne firmy. colt s&w to jak adidasy reeboka