0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

"Polski rząd wprowadził niemal całkowity zakaz aborcji, w tym przerywania ciąży w przypadku letalnych wad płodu, zadając potężny cios aktywistom na rzecz wolnego wyboru w jednym z najbardziej katolickich krajów Europy" - tak rozpoczyna się na portalu amerykańskiej telewizji CNN po publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego 27 stycznia 2021.

W OKO.press napisaliśmy, że po 98 dniach zwłoki, TK Julii Przyłębskiej ostatecznie pokazał na swojej stronie uzasadnienie wyroku z 22 października 2020. A rząd PiS poszedł za ciosem i opublikował wyrok w Dzienniku Ustaw. Tym samym w Polsce przestało obowiązywać prawo do aborcji w przypadku, gdy płód jest uszkodzony.

Przeczytaj także:

Na ulice polskich miast niemal natychmiast wróciły setki protestujących. Ogólnopolski Strajk Kobiet zapowiada kolejne manifestacje w nadchodzących dniach.

O protestach, prawie do aborcji, rządach katolickich ultrakonserwatystów z PiS i postanowieniu upolitycznionego TK napisała prasa w całej Europie, a także tytuły amerykańskie. Artykuły sytuacji w Polsce poświęciły m.in. amerykański "The New York Times", brytyjski "The Guardian", włoskie "La Stampa" i "La Repubblica", niemieckie "Die Zeit" i "Frankfurter Allgemeine Zeitung", hiszpański "El País", francuskie "Le Monde" i "Le Figaro".

Tłumaczymy fragmenty najciekawszych analiz.

"The Guardian": Trybunał pisze o "nienarodzonych dzieciach"

"Informacja [o publikacji i wejściu w życie wyroku TK - red.] sprowokowała protestujących, by w środowy wieczór ponownie wyjść na ulice Warszawy i innych polskich miast" - czytamy w brytyjskim dzienniku "The Guardian".

Autor artykułu Shaun Walker przypomina, że gdy Trybunał wydał wyrok trzy miesiące temu, doszło do "największych protestów w najnowszej historii Polski".

"Po wydaniu wyroku ponad 400 tys. ludzi manifestowało w setkach miejscowości na terenie całego kraju, w ramach »strajku kobiet«. Teoretycznie orzeczenia Trybunału powinny natychmiast wejść w życie, ale w wielu przypadkach byliśmy świadkami długich opóźnień, najpewniej ze względów politycznych. Wydawało się, że rząd przestraszył się skali sprzeciwu i chciał wycofać się z orzeczenia" - pisze Walker.

W tekście czytamy też, że Polska już dziś ma wyjątkowo ostre - jak na standardy europejskie - prawo aborcyjne.

"Większość z nielicznych legalnych aborcji wykonywana była w przypadkach uszkodzeń płodu. Gdy wyrok wejdzie w życie, aborcja dozwolona będzie tylko w przypadku gwałtu, kazirodztwa lub wtedy, gdy zagrożone jest życie matki. [...] Wiele Polek dokonuje aborcji farmakologicznej w domach, tysiące podróżuje w tym celu za granicę" - pisze dziennikarz.

Walker wskazuje, że zwłoka z publikacją orzeczenia doprowadziła do sytuacji, w której lekarze nie wiedzieli, czy wciąż mogą wykonywać formalnie legalne zabiegi.

Pisze także o zawłaszczeniu Trybunału przez PiS oraz o samym uzasadnieniu, w którym sędziowie TK kwestię aborcji w przypadku wad płodu opisało jako "ochronę życia nienarodzonych dzieci" i nakazują rządzącym, by używali słów "matka" i "dziecko", zamiast "kobieta w ciąży" i "płód", gdy dyskutują o aborcji.

"Le Monde": "Ok. 200 tys. zabiegów nielegalnie i za granicą"

"Po ogłoszeniu wyroku Trybunału [w październiku 2020 - red.], instytucji zreformowanej przez ultrakatolicką rządzącą partię Prawo i Sprawiedliwość (PiS), przez kraj przetoczyły się masowe protesty przeciwko tej decyzji. W wyniku manifestacji rząd na jakiś czas wstrzymał publikację wyroku" - czytamy w podsumowaniu francuskiego dziennika "Le Monde".

Le Monde przypomina, że Polska to kraj w większości katolicki, gdzie prawo aborcyjne należy do najbardziej restrykcyjnych w Europie. "Obecnie w Polsce według oficjalnych danych co roku wykonuje się mniej niż 2000 legalnych aborcji. Organizacje feministyczne szacują, że w tym samym okresie ok. 200 tys. zabiegów przeprowadzanych jest nielegalnie lub za granicą".

"Tysiące osób wyszło na ulicę, by zaprotestować przeciwko wyrokowi [...], który zgodnie zapowiedziami rządu wejdzie w życie wraz z opublikowaniem go w Dzienniku Ustaw w środę 27 stycznia 2021. W stolicy kraju Warszawie, manifestujący odpalili flary, wznosili tęczowe flagi i plakaty z napisami »To jest wojna«, »Wolny wybór« i »Nie dla terroru«" - czytamy w artykule.

Autorzy podkreślają, że przemarsze miały miejsce także w innych polskich miastach, mimo restrykcji zakazujących masowych zgromadzeń w związku z epidemią COVID-19. W tekście cytują wypowiedzi Marty Lempart i Klementyny Suchanow - liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, które wczoraj wzywały ludzi do wyjścia na ulice.

"Jeżeli do teraz mówiliśmy o piekle kobiet, to teraz będziemy musieli mówić o piekle dla rządu. Zgotujemy wam piekło" - mówiła Suchanow.

Dziennik, we współpracy z agencją AFP, podaje także słowa lidera Koalicji Obywatelskiej Borysa Budki, który stwierdził, że "żaden praworządny rząd nie będzie respektował tego pseudoorzeczenia". Budka powiedział też, że wyrok uważa za prowokację i próbę przykrycia niekompetencji rządu w walce z pandemią. W artykule cytowany jest tweet lewicowej posłanki Wandy Nowickiej, w którym napisała: "Tej wojny z kobietami jeszcze nie wygraliście i nie wygracie".

"New York Times": Przemarsz w rytmie "I will survive"

O publikacji wyroku i protestach napisał amerykański dziennik "The New York Times". Informacja trafiła też do codziennego newslettera, który w 2020 roku miał ok. 17 mln odbiorców.

"Kontrowersyjny i niemal całkowity zakaz aborcji w Polsce wszedł w życie w środę późnym wieczorem, pomimo gwałtownego sprzeciwu setek tysięcy Polek i Polaków, którzy od jesieni protestują w największych demonstracjach od upadku komunizmu w 1989 roku" - piszą autorzy podsumowania Isabella Kwai, Monika Prończuk i Anatol Magdziarz.

W artykule czytamy, że protestujący ponownie zgromadzili się po opublikowaniu uzasadnienia i nie bacząc na chłód przemaszerowali pod siedzibę PiS, wznosząc okrzyki "Myślę, czuję, decyduję!" przy dźwiękach m.in. piosenki Glorii Gaynor "I Will Survive".

"Fakt, że tysiące ludzi zdecydowało się wyjść na ulicę mimo wyraźnego wzrostu zakażeń koronawirusem, wskazuje na niezadowolenie wielu grup społecznych, które uważają, że pod quasi-autorytarnymi rządami Prawa i Sprawiedliwości, ich prawa i wolności są naruszane" - piszą dziennikarze.

W tekście cytują także reakcję europarlamentarzystów, którzy w rezolucji z listopada 2020 potępili decyzję Trybunału Konstytucyjnego.

"Wielu z nas nie może dziś wyjść na ulice, by bronić naszych podstawowych praw. Ale pamiętajcie: w każdej wsi i w każdym mieście w Europie są kobiety, które śledzą waszą walkę. Nie zapominajcie, że macie za sobą doświadczenia odważnych kobiet, które biły się o to latami" - napisała na Twitterze niemiecka europosłanka Zielonych Terry Reintke, cytowana przez "New York Times".

"El País": Polska prawie jak San Marino, Andora i Malta

Włoski dziennik "La Republica" przypomniał słowa Jarosława Kaczyńskiego podczas mszy w intencji jego matki Jadwigi 16 stycznia 2021. Kaczyński przestrzegał wówczas, że "zło atakuje nasz kraj, naszą ojczyznę, nasz naród [...], Kościół katolicki". Dziennikarze "La Republica" uznali to za potwierdzenie twardego stanowiska w sprawie aborcji.

W hiszpańskim "El País" przedstawiono obszerny kontekst wyroku. Czytamy, że wniosek do TK złożyła w 2019 roku "grupa 119 posłów PiS", którzy podnosili, że przepisy zezwalające na aborcję w przypadku wad płodu sprowadzają się do "eugeniki".

"Dotychczasowe prawo aborcyjne, zwane »kompromisem« zostało ustanowione w 1993 roku. Od tego czasu ani zwolennicy liberalizacji przepisów, ani ich zaostrzenia, nie odnieśli w Polsce sukcesu" - piszą autorzy.

"Po zmianach Polska zbliży się do rozwiązań funkcjonujących w San Marino, Andorze czy na Malcie, która jest jedynym krajem UE zakazującym aborcji we wszystkich przypadkach" - dodają.

W "El País" napisano także, że

Polska będzie też pierwszym społeczeństwem UE w najnowszej historii, które wycofało się z legalnego dostępu do aborcji.

"W pozostałych krajach Unii, z wyjątkiem Finlandii, gdzie istnieje szeroki katalog przypadków, w których przerwanie ciąży jest dozwolone, praktyka ta jest legalna" - wskazuje hiszpański dziennik.

Dla niemieckiego "Frankfurter Allgemeine Zeitung" korespondent polityczny Gerhard Gnauck pisze, że rząd PiS przez pewien czas "grał, opóźniając publikację wyroku" w obawie przed powszechnym gniewem. "Najbliższe dni pokażą, czy ta taktyka była skuteczna" - wskazuje Gnauck.

Dziennikarz dodaje, że w Sejmie leżą dwa projekty liberalizujące dostęp do aborcji. A część polityków niezwiązanych z rządem mówi o potrzebie referendum. Pisze także o projekcie autorstwa Andrzeja Dudy, który miałby pozwalać na aborcję tylko wtedy, gdy wada płodu jest letalna.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze