Specjaliści prognozują dla Polski wzrost między 0,5 a 1 proc. Nawet jeśli wydarzy się u nas recesja techniczna, nie będzie pełnoobjawowa. Bezrobocie wzrośnie, ale nieznacznie. Świat czeka trzeci najniższy wzrost w ostatnich trzech dekadach
Nastroje podczas Forum Ekonomicznego w Davos nie były w tym roku najlepsze.
„Zdaniem 2/3 głównych ekonomistów reprezentujących kluczowe spółki 2023 rok przyniesie recesję o światowym zasięgu – wynika z sondy Światowego Forum Ekonomicznego. Pesymistyczne nastroje dotyczą w szczególności świata zachodniego” – czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”
Premier Mateusz Morawiecki w Davos zachowywał jednak spokój co do naszej sytuacji i mówił w wywiadzie dla TVP:
„Nikt nie przewiduje recesji w Polsce, jeżeli nie nastąpi jakieś gwałtowne wydarzenie pogarszające sytuację gospodarczą Europy, na przykład ponowny, długotrwały wzrost cen nośników energii. Jeżeli to nie nastąpi Polska uniknie recesji, ale już Niemcy, Włochy czy Wielka Brytania były postrzegane przez uczestników szczytu w Davos, jako te, które recesji nie unikną”
I dodawał:
„My najprawdopodobniej — wolę tak z pokorą powiedzieć, ale jestem tutaj optymistą jednocześnie - unikniemy recesji, będziemy mieli wzrost gospodarczy, ale główne gospodarki europejskie mogą rzeczywiście zaliczyć twarde lądowanie”.
Pytanie, czym właściwie jest "twarde lądowanie". Wiele wskazuje bowiem na to, że będzie ono o wiele miększe, niż obawiano się jeszcze parę miesięcy temu.
Zacznijmy od optymistycznej wiadomości. Pod koniec stycznia GUS podał dane o wzroście PKB za 2022 rok. Polska gospodarka wzrosła o 4,9 proc. To więcej, niż przewidywali ekonomiści. I może to dobrze wróżyć na 2023 rok.
Najnowsza prognoza ekonomiczna Komisji Europejskiej została opublikowana w listopadzie.
Zapowiada ona recesję tylko w trzech krajach Unii w 2023 roku:
Dla Polski KE prognozuje wzrost o 0,7 proc. To oczywiście niewiele, gdy porównamy to do ostatnich trzech dekad. Ale wciąż nie jest to recesja, a ta, po opanowaniu kryzysu po 1989 roku wystąpiła u nas tylko raz - w 2020 roku, gdy uczyliśmy się walczyć z pandemią.
Wspomniane przez Mateusza Morawieckiego Włochy mają zaliczyć niewielki (0,3 proc.) wzrost.
Recesja nie ma jednej definicji. W najprostszym rozumieniu to kurczenie się gospodarki, a najpopularniejszą miarą stanu i wielkości gospodarki jest Produkt Krajowy Brutto, czyli wartość wszystkich dóbr i usług wytworzonych na jakimś terenie – najczęściej na terenie jednego państwa.
Gdy PKB spada dwa kwartały z rzędu, mówimy o recesji technicznej.
Wcale nie musi ona oznaczać spadku PKB w całym roku. Taka sytuacja oznacza, że kryzys jest poważny. Ale kryzys może mieć też twarz wzrostu bezrobocia i realnego spadku siły nabywczej gospodarstw domowych. Brak recesji nie oznacza więc, że sytuacja gospodarcza jest świetna.
Z drugiej strony: jest też możliwość recesji technicznej lub nawet rocznego spadku PKB, gdzie bezrobocie spada nieznacznie lub wcale. Wówczas można taką recesję określić jako bezobjawową, choć być może właściwszym przymiotnikiem byłoby "niepełnoobjawowa". Wiele wskazuje, że tam, gdzie ta recesja rzeczywiście w tym roku wystąpi, będziemy mieli do czynienia właśnie z takim zjawiskiem.
W tym tekście skupimy się jednak na tym, co wiemy o ewentualnej recesji w 2023 roku.
Prognoza Komisji pokazuje jasno: nie będzie to łatwy rok. Wzrost powyżej trzech procent czeka jedynie Irlandię i Maltę. To jednak specyficzne kraje, które przyciągają dużo międzynarodowych biznesów obniżkami podatków - są de facto europejskimi rajami podatkowymi. Poziom wzrostu PKB niewiele mówi w tym przypadku o realnym stanie gospodarki, kondycji gospodarstw domowych itp.
Wzrost o procent lub więcej to tylko dziewięć krajów Unii, z czego dla pięciu prognoza to właśnie jeden procent.
(Na wykresie poniżej najedźcie kursorem na słupek, by wyświetlić nazwę kraju).
Nie jest więc tak, wbrew temu, co sugeruje Morawiecki, że Polska będzie w tym roku czempionem wzrostu. Trzymamy się raczej europejskiego środka.
Inne prognozy dla Polski są zbliżone do unijnej, choć zwykle nieco hojniejsze. Polski Instytut Ekonomiczny, publiczny think tank gospodarczy, w grudniu pisał o 1,2 proc. NBP przewiduje wzrost na poziomie 0,8 proc. Bank Światowy mówi o 0,7 proc. w górę. Świeża prognoza firmy Ernst & Young daje nam 0,5 proc. wzrostu w tym roku.
PIE w najnowszym "Miesięczniku Makroekonomicznym" zestawia wyniki 101 prognoz specjalistów na 2023 rok ze stycznia. Tylko sześć przewiduje recesję (roczny wzrost poniżej 0). A aż 21 prognoz mówi o wzroście wyższym niż 1,5 proc.
Najpewniej ominie nas więc recesja, a głównym skutkiem takiego spowolnienia będzie to, że płace wciąż będą rosnąć poniżej inflacji.
Wzrost bezrobocia rejestrowanego może nastąpić, ale bardzo nieznaczny. Według ankiety makroekonomicznej NBP (w której bierze udział kilkudziesięciu specjalistów) będzie to w tym roku 5,6 proc. W grudniu 2022 było to 5,2 proc.
Dodajmy jeszcze: wszyscy prognozują, że 2024 rok będzie znacznie lepszy. W prognozie KE tylko Irlandia ma w kolejnym roku niższy wzrost niż w obecnym, a i to nieznacznie. Polska gospodarka ma wzrosnąć o 2,4 proc. NBP prognozuje podobnie – 2,8 proc.
Z drugiej strony premier mógłby mieć rację z twardym lądowaniem, gdyby miał na myśli spadek wzrostu w stosunku do 2022 roku. Ale wówczas dotyczy to też Polski, bo według listopadowej prognozy KE spadamy z 4 proc. do 0,7 proc. W punktach procentowych (3,3) to większy spadek niż w Niemczech i Francji (w obu krajach 2,2 punktu procentowego mniej.
Ale pamiętajmy, że są to dane z listopada. W gospodarce wiele zmienia się dynamicznie, a dobra wiadomość dla Europy jest taka, że apokaliptyczne obrazy z rosyjskiej propagandy się nie sprawdziły. Rosjanie próbowali zniechęcać nas do wsparcia Ukrainy, przekonując, że całą zimę będziemy marznąć, a nasze firmy upadną. Tymczasem w błyskawicznym tempie udało się Europie uniezależnić na przykład od rosyjskiego gazu.
Szef holenderskiego banku centralnego przestrzegał ostatnio przed nadmiernym optymizmem z okazji szybko spadających cen gazu. Ale jednocześnie podkreślał, że ewentualna recesja w 2023 roku będzie płytka i nie należy się nią przesadnie przejmować.
Niemcy są dziś bardziej optymistyczni niż kilka miesięcy temu. Rząd niemiecki ogłosił, że według najnowszej prognozy z drugiej połowy stycznia spodziewa się minimalnego wzrostu gospodarczego w wysokości 0,2 proc. Wcześniejsza prognoza niemiecka mówiła o spadku o 0,4 proc. Według tych samych danych nie było także spadku PKB w ostatnim kwartale 2022 roku.
Odpowiada za nie tylko sprawne uzupełnienie magazynów gazu, ale także potężny pakiet pomocowy w wysokości 200 mld euro.
Zdecydowanie gorzej będzie się miała Szwecja. Szwedzki rząd pod koniec grudnia ogłosił, że recesja będzie nawet nieco głębsza niż w prognozie Komisji Europejskiej i wyniesie 0,7 proc. Efekty recesji mają trwać do 2024 roku, ale cały rok 2024 to już wzrost w wysokości 1 proc. – wbrew nietrafionym interpretacjom szwedzkiego komunikatu w niektórych polskich mediach, które sugerują, że Szwecję czekają trzy lata recesji.
Wciąż istnieje natomiast szansa, że Polska zaliczy recesję techniczną. Czyli w czwartym kwartale 2022 roku musiałby nastąpić spadek w stosunku do trzeciego kwartału 2022, a w pierwszym kwartale 2023 roku spadek w stosunku do ostatniego kwartału 2022.
Ale wcale tak być nie musi. Polski PKB spadł w drugim kwartale 2022 roku o 2,3 proc. I wówczas był to najsilniejszy spadek w całej Europie. Ale w kolejnym wzrósł o 1 proc. Nawet w kryzysie 2020 roku nie mieliśmy do czynienia ze spełnieniem warunków recesji technicznej – spadek PKB nastąpił tylko w drugim kwartale 2020 roku. Ale był na tyle duży (9,8 proc.), że zadecydował o tym, że PKB spadło w ujęciu rocznym.
Analitycy mBanku piszą w analizie najnowszych danych o PKB i koniunkturze, że
bardzo możliwe, że obecnie jesteśmy już w koniunkturalnym dołku, a w kolejnych miesiącach będzie już tylko lepiej.
Nie należy oczywiście wyciągać zbyt daleko idących wniosków na podstawie pojedynczej danej. Mieliśmy silny spadek PKB w drugim kwartale 2022, ale w kolejnym widać już silne spowolnienie na całym kontynencie i żaden kraj nie może pochwalić się mocnym wynikiem. A Polska tym razem jest w górnej części stawki. Eurostat podaje dla Polski 0,9 proc. wzrostu i jest to trzeci najlepszy wynik po Rumunii i Cyprze (1,3 proc.) wśród 21 krajów, dla których zgromadzono dane do momentu publikacji raportu w listopadzie.
Spójrzmy jeszcze na sytuację globalną. ONZ przewiduje, że globalny wzrost zwolni w tym roku do 1,9 proc. Bank Światowy ostrzegał w styczniu, że ryzyko globalnej recesji istnieje. I obniżył swoją lipcową prognozę na ten rok z 3 proc. wzrostu do 1,7 proc. Biorąc pod uwagę, że jest to liczba dotycząca całego świata, obniżenie prognozy o ponad punkt procentowy to sporo. Byłby to trzeci najgorszy wynik w ciągu ostatnich trzech dekad – pozostałe dwa to rok 2009 – gdy globalny kryzys finansowy osiągnął swoje dno i pandemiczny rok 2020.
Przewidywany wzrost dla rozwiniętych gospodarek to zaledwie 0,5 proc. (Polska nie jest tu jeszcze zaliczana do tego grona).
W opracowaniu prognozy autorzy wymieniają trzy główne powody pogorszenia swoich przewidywań:
Dla strefy euro Bank Światowy przewiduje stagnację i brak wzrostu. To mniej niż ostatnia prognoza KE, która mówi o wzroście o 0,3 proc. Ostatnia rewizja niemieckiego wzrostu w górę i słowa szefa holenderskiego banku centralnego pokazują, że najgorsze może się nie ziścić. Lokalne prognozy korzystają z nowszych danych, bo obejmują znacznie mniejszy obszar. Być może więc rzeczywiście idziemy w dobrym kierunku.
Bardzo interesująca jest natomiast najnowsza, świeża (30 stycznia) prognoza Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Pokazuje ona, że obecnie trend w prognozach jest wznoszący, czuć lekki globalny optymizm. Według niej światowa gospodarka wzrośnie w tym roku o 2,9 proc. Wśród dużych, globalnych gospodarek, przewiduje recesję tylko w Wielkiej Brytanii (-0,6 proc.).
A największa gospodarka świata, Stany Zjednoczone? Rok 2022 zakończyła ze wzrostem na poziomie 2,1 proc., najpewniej również uniknie poważnej recesji. Techniczną ma już za sobą – to dwa pierwsze kwartały 2022 roku. Trzeci i czwarty kwartał to już wzrost. Amerykanie stosują inny system prezentowania danych o wzroście gospodarczym. Annualizują je, to znaczy dane kwartalne mnożą przez cztery, by pokazywały tempo wzrostu rocznego. Czyli: liczba, jaką podają dla jednego kwartału, mówi nam, ile wyniósłby wzrost, gdyby takie samo tempo utrzymało się cały rok. I w takim ujęciu czwarty kwartał to 2,9 proc. wzrostu. Dane z rynku pracy i dane o konsumpcji są umiarkowanie optymistycznie.
Drugim najważniejszym ogniwem globalnej gospodarki są Chiny. A te otwierają się po prawie trzech latach polityki zero-COVID i dotkliwych lockdownów tam, gdzie wykryto ogniska choroby. Powodowało to ogromne problemy dla światowej gospodarki – np. gdy wstrzymywano pracę w kluczowych dla światowych łańcuchów dostaw chińskich portach. Analitycy ONZ przewidują, że dzięki zmianie polityki temu Chiny wrócą na drogę szybszego wzrostu i w 2023 roku chińska gospodarka wzrośnie o 4,8 proc. A to może mieć bardzo duże znaczenie dla globalnego wzrostu.
Kogo więc czeka faktyczna recesja? Niestety jednym z tych krajów może być Ukraina. Kraj pogrążony w wojnie to olbrzymie problemy gospodarcze. Ukraińcy ogłosili, że ich gospodarka skurczyła się w 2022 roku o 30,4 proc. To niestety największy spadek od 30 lat. W tym roku również nie ma co oczekiwać wzrostu. Bazowy scenariusz Międzynarodowego Funduszu Walutowego z października to wzrost o 1 proc. Ukraińcy są bardziej optymistyczni i przewidują nawet 3,2 proc. na plusie. Co ciekawe, podobnie patrzy na to Bank Światowy. Jego prognoza to wzrost o 3,3 proc.
Ewentualny wzrost jest możliwy, bo po tak ogromnym spadku z zeszłego roku baza jest bardzo niska. Ale niepewność jest ogromna, wiele zależy od przebiegu wojny. MFW ma też skrajne scenariusze - spadku o 12,5 proc. i wzrostu nawet o 10 proc. W tym pierwszym przypadku to zejście do poziomu 57 proc. wobec stanu sprzed wojny, w drugim - 75 proc.
Recesji nie powinni natomiast uniknąć Rosjanie. Efekty sankcji, ograniczenia w handlu i niższe ceny surowców energetycznych nie wpłyną dobrze na rosyjską gospodarkę, która wciąż musi inwestować ogromne pieniądze w wojnę. Bank Światowy uważa, że rosyjska gospodarka skurczy się o 3,3 proc. Byłby to trzeci z ostatnich czterech lat z recesją. Ta sama instytucja ma też złe wiadomości dla Białorusi. Nasi wschodni sąsiedzi muszą się liczyć ze spadkiem gospodarczym o 2,3 proc.
Dodajmy: 30 stycznia MFW opublikowało nowe przewidywania, tam dla Rosji przewidziany jest wzrost o 0,3 proc. Jednak to niekoniecznie doskonała wiadomość dla Rosjan. Przy spadku w 2022 roku to efekt niskiej bazy i wciąż niższy poziom PKB niż w 2021 roku. a przecież rosyjska gospodarka od 2014 roku jest w cyklu bardzo niskiego wzrostu i stagnacji. A dodatkowo liczby wspomagać będzie zwrot ku gospodarce wojennej. Zwykli Rosjanie nie konsumują jednak czołgów. Nawet niski wzrost w tym roku oznacza dla Rosji bardzo trudną sytuację.
Na zdjęciu: plakat na sklepie w Arlington w Stanach Zjednoczonych informuje, że z powodu braku personelu nie będzie on czynny w poniedziałki i wtorki.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze