Biorąc udział w marszu "Polska w Europie", „Donald Tusk ostentacyjnie łamie zasady neutralności przewodniczącego Rady Europejskiej", twierdzi Joanna Lichocka, kandydatka PiS do europarlamentu. Tymczasem Tusk nie łamie ani traktatów, ani Kodeksu postępowania. Może maszerować z Koalicją Europejską nawet w roli "nieformalnego lidera opozycji"
To już pewne. Donald Tusk weźmie udział w sobotnim (18 maja) marszu Koalicji Europejskiej pod hasłem "Polska w Europie" i wygłosi na nim przemówienie.
"Gdzie Przewodniczący Rady Europejskiej, obywatel RP i były premier dwóch kadencji może wyraźniej powiedzieć, że zależy mu na pozycji Polski w UE, niż na marszu razem z przyjaciółmi, z którymi robił politykę kiedyś narodową?" – Grzegorz Schetyna pytał retorycznie dziennikarkę Radia Zet Beatę Lubecką, która dopytywała, czy Tusk powinien wystąpić "pod partyjnymi sztandarami".
Członkowie Koalicji podkreślają, że były premier "nie będzie agitował", a marsz jest nie o krajowej polityce, tylko o europejskich wartościach. Udział Tuska w wydarzeniu organizowanym przez politycznych oponentów PiS krytykują za to politycy partii Kaczyńskiego.
"Donald Tusk nie po raz pierwszy dość ostentacyjnie łamie zasady neutralności, która powinna obowiązywać na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej" - powiedziała PAP posłanka PiS i kandydatka do europarlamentu z Wielkopolski Joanna Lichocka.
Lichocka tłumaczyła, że "Tusk jest stroną sporu politycznego" i "walczy z rządem Prawa i Sprawiedliwości". Zastrzeżenia zgłosił też wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel. Sęk w czwartek 16 maja.
"Moim zdaniem to jest jednak nowość, że osoba w wysokiej funkcji w UE otwarcie włącza się od dwóch tygodni w bieżące działania kampanijne w jednym z krajów członkowskich" - ocenił w rozmowie z Radiem Zet.
O "wątpliwościach prawnych" napisał również prorządowy portal TVP.info.
W OKO.press niedawno prostowaliśmy wypowiedzi Jacka Saryusza-Wolskiego, który oskarżał Tuska o łamanie unijnych traktatów po wykładzie na Uniwersytecie Warszawskim 3 maja. Dziś, na dzień przed marszem "Polska w Europie", na wszelki wypadek przypominamy:
ani traktaty, ani Kodeks postępowania Przewodniczącego RE nie zakazują Tuskowi angażowania się w krajową politykę. Były premier może występować jako "nieformalny lider opozycji".
Start marszu o godz. 12.00 na pl. Bankowym w Warszawie. Wydarzenie będziemy transmitować na żywo na naszym facebookowym profilu. Do zobaczenia!
Saryusz-Wolski po wystąpieniu na UW podkreślał, że Tusk łamie unijne traktaty, a dokładnie art. 15 pkt 6 Traktatu o Unii Europejskiej, który zawiera spis obowiązków Przewodniczącego Rady Europejskiej.
Z artykułu wynika m.in., że Przewodniczący przewodniczy Radzie Europejskiej i prowadzi jej prace, a także wspólnie z Wysokim Przedstawicielem UE ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa reprezentuje Unię na forum międzynarodowym.
A także, że Przewodniczący "nie może sprawować krajowej funkcji publicznej".
Pojęcie osób pełniących funkcje publiczne w Polsce tłumaczy art. 4 ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944–1990. Funkcje te, to m.in. Prezydent RP, Marszałek Sejmu, Premier, poseł, senator, urzędnik ministerstwa, sędzia i prokurator. Żadna z nich nie dotyczy obecnie Donalda Tuska.
W Traktacie o UE nie ma natomiast mowy o tym, że osoba sprawująca funkcję Przewodniczącego nie może angażować się politycznie.
Tusk nie łamie zatem unijnych traktatów. Ale czy występowanie w roli "nieformalnego lidera opozycji" to dyplomatyczne faux pas? Także nie.
Donald Tusk nie po raz pierwszy dość ostentacyjnie łamie zasady neutralności, która powinna obowiązywać na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.
Wytyczne na temat tego, co wolno Tuskowi, zawiera Kodeks Postępowania Przewodniczącego Rady Europejskiej. I aż dziwne, że nikt nie używa tych argumentów.
Rozdział trzeci dokumentu dotyczy "działań zewnętrznych w czasie sprawowania funkcji".
Kodeks zakazuje Przewodniczącemu m.in. podjęcia pracy - nawet niezarobkowej. Szef Rady może natomiast udzielać wykładów, prowadzić seminaria i "inne oficjalne działania komunikacyjne". O ile nie przeszkadzają mu one w obowiązkach Przewodniczącego i nie działają na szkodę UE. Aktywności tego typu Przewodniczący nie musi nikomu zgłaszać.
Nie ma więc żadnego powodu, by Donald Tusk nie wystąpił z wykładem np. na Uniwersytecie Warszawskim czy Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Nic nie stoi też na przeszkodzie, by wziął udział w marszu organizowanym przez opozycję i zabrał na nim głos.
Art. 13 Kodeksu mówi bowiem wyraźnie, że Przewodniczący może być członkiem partii politycznej - zarówno krajowej jak i europejskiej. A także sprawować w niej "funkcje honorowe". Nie może natomiast piastować funkcji zarządczej ani w żaden sposób przedkładać interesu partii nad pracę w Radzie Europejskiej.
Donald Tusk ustąpił ze stanowiska szefa PO w listopadzie 2014 roku, ale pozostał honorowym przewodniczącym partii. Jest też członkiem Europejskiej Partii Ludowej. Ma prawo do jednego i drugiego.
Po zakończeniu kadencji były szef Rady może od razu wrócić do pełnienia krajowych funkcji publicznych. W przypadku Tuska druga i ostatnia kadencja dobiegnie końca 30 listopada 2019 roku.
Politycy PiS uparcie odmawiają prawa do politycznego angażowania się także Fransowi Timmermansowi. Partii Jarosława Kaczyńskiego nie podoba się szczególnie to, że wiceprzewodniczący KE otwarcie krytykuje m.in. niekonstytucyjne "reformy" sądownictwa Zbigniewa Ziobry.
Na początku kwietnia wziął Timmermans wziął udział w "Europejskiej Burzy Mózgów" z Robertem Biedroniem. A 6 maja uczestniczył w debacie o przyszłości UE z Włodzimierzem Cimoszewiczem i Aleksandrem Kwaśniewskim.
"Takie upolitycznienie funkcji jest nadużyciem" - komentowała dla "Wiadomości" TVP 6 maja europosłanka i kandydatka PiS do PE, była Minister Spraw Zagranicznych Anna Fotyga.
Czy rzeczywiście mamy do czynienia z nadużyciem? W świetle przepisów europejskiego prawa - nie.
"Zakazy dotyczące członków Komisji" wyliczone są w art. 245 Traktatu o Funkcjonowaniu UE. Komisarze nie mogą podejmować czynności "niezgodnych z charakterem ich funkcji" ani, podobnie jak Przewodniczący Rady Europejskiej, wykonywać innej pracy - zarobkowej bądź nie. Zobowiązują się też zachować "uczciwość i roztropność przy podejmowaniu pewnych stanowisk".
Zapis traktatu doprecyzowuje Kodeks postępowania członków Komisji Europejskiej. Czytamy w nim, że w trakcie kadencji Komisarzom wolno np. udzielać nieodpłatnych kursów "w interesie integracji europejskiej", pisać artykuły, wygłaszać przemówienia i uczestniczyć w konferencjach. Do takich aktywności kwalifikują się ostatnie wizyty Timmermansa w Polsce - na zaproszenie Biedronia i polityków SLD.
PiS krytykuje Timmermansa za "robienie kampanii" Biedroniowi i Cimoszewiczowi. Jednak wiceprzewodniczący KE - jako członek europejskiej partii Socjalistów i Demokratów (S&D), może brać czynny udział w polityce krajowej i europejskiej.
O działalności politycznej Komisarzy mówi wspomniany Kodeks postępowania - w artykułach 9 i 10. Członkowie Komisji mogą należeć do partii politycznych, pod warunkiem, że nie będą sprawować w nich funkcji kierowniczych. I że obowiązki względem Komisji będą stawiać na pierwszym miejscu.
Komisarze mogą też uczestniczyć w kampaniach wyborczych w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w tym jako kandydaci. Kodeks zezwala im także na publiczne zabieranie głosu w imieniu własnej partii politycznej.
Timmermans - jako przedstawiciel socjaldemokratów - może zatem wspierać w Polsce kandydatów mających szansę dołączyć do S&D i powiększyć skład tej frakcji w PE.
To np. Włodzimierz Cimoszewicz - jedynka Koalicji Europejskiej w Warszawie i członek SLD, którego europosłowie obecnie zasiadają w S&D. A także, prawdopodobnie, eurodeputowani z Wiosny. Partia Biedronia jak dotąd nie zdecydowała o przynależności do frakcji w PE, choć bliskie relacje z Timmermansem wskazują, że może dołączyć do socjaldemokratów. W lutym 2019 roku Robert Biedroń wziął udział w kongresie S&D w Madrycie.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze