„Samorządy będą zmuszone oszczędzać na usługach publicznych. Nie będzie nas stać na linie autobusowe, na zajęcia pozalekcyjne, będzie ciemniej, bo latarnie będą świecić do określonych godzin, a dług samorządów zwiększy się" - mówi OKO.press Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich
Samorządy stracą na zmianach podatkowych przewidzianych w Polskim Ładzie 13,5 mld zł rocznie (według projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw). Dla porównania budżet państwa na Polskim Ładzie ma tracić ok. 7,2 mld rocznie.
W ciągu dekady samorządy stracą około 132 mld zł, a budżet państwa 60 mld zł.
Według założeń Polskiego Ładu kwota wolna od podatku ma wzrosnąć do 30 tys. zł. Uderzy to w samorządy, które mają procentowe udziały we wpływach z podatku dochodowego. Nie bez znaczenia będzie dla nich inna obniżka podatku – przesunięcie progu podatkowego z 85 tys. do 120 tys. zł. Planowana likwidacja odliczenia składki zdrowotnej od podatku nie zrównoważy tych strat: do samorządów będzie napływało o wiele mniej pieniędzy z PIT.
"W 2019 roku dochody samorządów z PIT i CIT wyniosły 67 mld zł. Po zmianach podatkowych wprowadzonych przez rząd, w 2020 było to już tylko 60,6 mld zł, czyli o blisko 7 mld zł mniej. Jeżeli od tych dochodów odpadnie 13,5 mld zł, to cofniemy się w dochodach z PIT i CIT do roku 2015, które wtedy wynosiły nieco ponad 45 mld zł. Skala strat jest duża, samorządom zostanie odebrane blisko 1/4 dochodu z PIT i CIT" - mówi OKO.press Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
"Zmieni się przez to struktura dochodów samorządów, spadnie w nich udział dochodów własnych. To zamach na ustrój samorządów i konstytucyjną normę nakazującą gwarantowanie samorządom na zadania własne adekwatnych dochodów własnych. Po proponowanych kolejnych zmianach podatkowych będziemy mieli ogromny problem w zbilansowaniu dochodów i wydatków bieżących, z których większości nie możemy ograniczyć (np. w wydatkach oświatowych, które blisko 90 proc. stanowią wynagrodzenia nauczycieli).
A dochody własne samorządów zmniejszają się. W 2015 roku wynosiły 50,7 proc. udziału w dochodach, w 2017 49,3 proc. a w 2020 roku już tylko 48 proc.
Największy problem samorządy będą miały z bieżącymi wydatkami, a wyrwa w budżetach będzie większa w zależności od tego, jak rozkłada się udział gmin w podatku PIT, czyli ile osób jest zatrudnionych w danej gminie i płaci podatki.
Taka sytuacja wymusi na samorządach podjęcie niechcianych działań - będą zmuszone wstrzymać inwestycje, bo nie mogą ograniczyć pieniędzy na oświatę czy komunikację publiczną, niektóre z nich będą zmuszone ciąć zatrudnienie. Negatywne konsekwencje zmian podatkowych planowanych przez PiS odczują też duże miasta. Samorządy nie będą mogły budować nowych dróg i chodników, ucierpią szkoły. "W konsekwencji będziemy musieli przestać płacić za coś, co jest ponad minimalny standard usług publicznych" - mówi Wójcik.
Oznacza to, że samorządy będą zmuszone:
"Samorządów nie będzie stać na linie autobusowe - autobusy będą musiały jeździć rzadziej. Wiele samorządów nie będzie stać na wprowadzenie darmowej komunikacji miejskiej. Będziemy musieli wyłączać prąd – latarnie nie będą świecić się całą noc, tylko do określonych godzin, potem będzie ciemniej" - mówi Wójcik.
Wyjaśnia, że nie dosyć, że samorządy będą musiały oszczędzać, to nie będą mogły myśleć o nowych rozwiązaniach, takich jak darmowa komunikacja miejska.
"Samorządy mają do spłacenia 90 mld zł długu do 2060 roku, czyli przez 40 lat. Według szacunków ZMP po wprowadzeniu zmian przewidzianych w Polskim Ładzie, przy 15 proc. ubytku dochodów własnych, już w 2022 roku 49 proc. samorządów może mieć problem z utrzymaniem wskaźnika zadłużenia, który ma obecnie". Oznacza to, że dług, który teraz wynosi 90 mld zł dla wszystkich jednostek samorządu, będzie jeszcze większy.
"Tymczasem zobowiązania rosną systematycznie. W 2017 roku dług wynosił 69 mld zł, w 2019 były to już 82 mld zł, a w 2020 roku 90 mld zł. Skala zobowiązań przekracza dochody" - mówi Wójcik.
Związek Miast Polskich oczekuje, że rząd zagwarantuje samorządom:
Wójcik podkreśla, że szczególnie ważna jest oświata.
"Luka finansowa oświaty (rozumiana jako dopłata z własnych środków do kosztów bieżących edukacji) stanowiła stanowi już blisko 60 proc. W 2020 roku różnica między tym, co otrzymujemy i wydajemy na zadania oświatowe to 26 mld zł. Do każdej złotówki, jaką otrzymujemy w subwencji oświatowej, dokładamy 60 groszy. Minimum, które powinny otrzymać samorządy, to przynajmniej zagwarantowanie wysokości subwencji oświatowej, tak aby pokrywała 100 proc. wynagrodzeń nauczycielskich. Tylko w tym roku brakuje do tego poziomu 3 mld zł" - mówi Wójcik.
"Kluczowe jest to, aby ustawa zagwarantowała nam na stałe autonomię dochodów i możliwości rozwojowe, a nie tylko utrzymanie działalności. Samorządy lokalne i regionalne powinny nadal aktywnie uczestniczyć w procesach rozwoju kraju. Dlatego trzeba im zapewnić odpowiednie warunki tego uczestnictwa. W przeciwnym razie grozi nam stagnacja, która obróci się także przeciwko instytucjom centralnym. Malejące inwestycje samorządowe to mniejsze wpływy z podatków VAT i CIT, a w dalszej perspektywie także PIT. Zahamowanie rozwoju lokalnego i regionalnego to słabsza Polska".
Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP podkreśla, że 13,5 mld zł strat rocznie dla samorządów to kwota, która zsumuje się z innymi przyjętymi w 2020 roku ulgami ustawowymi.
"Pozbawienie tak poważnych dochodów samorządów będziemy opiniować negatywnie. Samorządy straciły już na opodatkowaniu dochodów zryczałtowanych 11 mld zł, na ustawowych ulgach i zwolnieniach PIT m.in. osób do 26 roku życia, do ZUS zostały przeniesione świadczenia programu »Dobry start« oraz mają zostać przeniesione świadczenia programu 500 plus. Wyprowadzenie z samorządów programów specjalnych do ZUS ma pokazać przeciętnemu obywatelowi, że dostaje pieniądze od rządu, a nie od samorządu" - mówi w rozmowie z OKO.press Świętalski.
"Mamy lawinę obniżania dochodów strukturalnych, które są fundamentem funkcjonowania samorządów, to olbrzymie środki, które kształtowały samorządy. Nie ma zapowiedzi żadnej rekompensaty dochodów utraconych po stronie dochodów JST.
Odbieram to jako przekształcenie samorządów w jednostki terenowej administracji państwowej - tak, jak było kiedyś.
Zamiast dochodów własnych, te jednostki będą żyły na garnuszku państwa, korzystając z systemu dotacji, subwencji i pojedynczych (politycznych) kierunków wsparcia"
Świętalski wyjaśnia, że samorządy wysłały do współprzewodniczącego Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu wniosek o pilne spotkanie strony samorządowej z rządową, którą reprezentuje Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Rozwoju. "Chcemy zapoznać się z założeniami Polskiego Ładu w kontekście zmian o ustawie o dochodach jednostek JST" - mówi Świętalski.
Samorządy mają - według zapowiedzi rządu - dostać rekompensatę strat w postaci subwencji inwestycyjnej. Tak o wpływie podwyższenia kwoty wolnej od podatku na samorządy mówił Radosław Fogiel.
„Dla nas najważniejsi są Polacy, im chcemy obniżać podatki. To Polakom chcemy zaproponować wyższy drugi próg. Kiedy słyszę samorządy, które są przeciwko, dziwie się. Będzie subwencja inwestycyjna o jasno określonych zasadach, która będzie rekompensować straty” – mówił Fogiel.
I dodawał: „Urzędy wojewódzkie są dysponentami środków unijnych. Nie słyszę, żeby ktoś narzekał. Od 2015 roku, od objęcia władzy przez PiS, dochody budżetu wzrosły od 45 proc., dochody samorządów rosną co roku. Dlaczego? Bo potrafimy zarządzać budżetem, że mamy cały czas wzrost, więc proporcjonalnie rosną samorządowe budżety. Jeśli to sprawi, że samorząd spróbuje zracjonalizować budżet, to ekstra”.
Ale rządowego pomysłu na uzupełnienie strat, które przyniosą obniżki PIT, władze lokalne nie chcą. Samorządy buntują się przeciwko pomysłowi subwencji rozdzielanej przez rząd, bo subwencja inwestycyjna będzie rekompensować straty na określonych zasadach.
Samorządy miały już złe doświadczenia z takimi subwencjami. Publiczne środki miały wyciągnąć je z kryzysu, ale okazało się, że Fundusz Inwestycji Lokalnych służy przede wszystkim tym, którzy układają się z obecną władzą. A dla PiS jest kolejnym narzędziem ograniczania autonomii samorządowców. Pisaliśmy o tym tutaj:
Przeciętna gmina, gdzie włodarz jest z PiS, otrzymuje ponad 10-krotnie większe dotacje od gmin rządzonych przez przedstawicieli opozycji. Tę świadomą i celową politykę rządu pokazuje raport ekspertów Fundacji Batorego o III transzy Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych.
Najbardziej uzależnione od samorządu będą biedniejsze gminy, bo to one stracą najwięcej na zmianach wprowadzanych przez Polski Ład. To dlatego samorządy chcą otrzymać rekompensatę za utracone dochody, same nimi zarządzać i zachować autonomię.
Gospodarka
Mateusz Morawiecki
Ministerstwo Finansów
Fundusz Inwestycji Lokalnych
Polski Ład
samorząd
Związek Miast Polskich
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze