Dobrze zaopiekowany pies, czyli taki, którego potrzeby są spełnione, może ugryźć człowieka, gdy np. się przestraszy, ale zaprzestanie ataku i nie zrobi człowiekowi większej krzywdy – mówi Izabela Kadłucka, biolożka, psycholożka, biegła sądowa z dziedziny psychologii zwierząt
Regina Skibińska: Rozmawiamy kilka dni po tym, gdy psy pogryzły śmiertelnie człowieka. Ofiarą był potężny mężczyzna, który bronił się przed atakiem. Czemu w ogóle psy gryzą ludzi?
Izabela Kadłucka, biolożka, psycholożka, biegła sądowa z dziedziny psychologii zwierząt: Psy, które gryzą ludzi, cierpią z powodu niezapewnionego dobrostanu i mają wysoki poziom frustracji. Z badań naukowych wiemy, że u zwierząt, ale także w przypadku ludzi, istnieje bardzo silna korelacja między frustracją a agresją. Czyli psy, których potrzeby nie będą zaspokojone i będą źle traktowane, mogą reagować agresywnie. Natomiast do najbardziej dotkliwych pogryzień, czyli takich, kiedy psy nie tylko ugryzą, ale też nie odpuszczają i kontynuują atak, dochodzi najczęściej w sytuacji, kiedy ta frustracja jest bardzo duża i kiedy poziom emocji jest duży. Wtedy ma miejsce zawężenie procesów poznawczych i gdy już psy zaczną gryźć, to gryzą „do samego końca”, jeśli mają taką możliwość.
Z badań naukowych wiemy, że psy, które właśnie są w dystresie, źle się czują, „celowo” angażują się w zachowania łowieckie, gdyż te są dla nich nagradzające. Agresja jest bardzo związana z emocjami. Myślę, że w przypadku ostatniego śmiertelnego pogryzienia mieliśmy do czynienia właśnie z taką agresją spowodowaną frustracją, bardzo dużym pobudzeniem, silnymi emocjami. I w momencie, kiedy to wszystko znalazło ujście, doszło do tragedii.
Tutaj w ataku uczestniczyło kilka psów
Pogryzienie przez stado psów jest o tyle niebezpieczne, że te psy się wzajemnie stymulują, czyli mówiąc kolokwialnie, nakręcają się do dalszego ataku. Pobudzenie z różnych sytuacji się na siebie nakłada. I kiedy jest bardzo duże, dochodzi do eskalacji zachowań agresywnych. Przy ostatnim śmiertelnym pogryzieniu człowieka mieliśmy do czynienia z grupą jednopłciową niekastrowanych samców, o podobnej wadze i wieku. To jest dodatkowo niebezpieczna sytuacja, dlatego że takie grupy są nienaturalne. Między psami może dochodzić do różnych napięć z powodu agresji konkurencyjnej.
Co musi się zadziać, żeby psy zachowały się agresywnie?
Kiedy dochodzi do śmiertelnych pogryzień, nakłada się bardzo wiele czynników i prawdopodobnie, gdyby te czynniki występowały pojedynczo, to nie doszłoby do takiej sytuacji.
Zakładam, że dobrze zaopiekowany pies, czyli taki, którego potrzeby są spełnione, nie będzie gryzł dotkliwie. Owszem, taki pies może ugryźć, bo np. przestraszył się, gdy spał, a ktoś się na niego przewrócił. Znam przypadek dziewczynki, która spadła z kanapy na psa i ten pies po prostu zupełnie odruchowo ją ugryzł. Natomiast w momencie, kiedy zidentyfikował, że ją zna, nie kontynuował ataku.
Natomiast najgorsze są te pogryzienia, kiedy psy nie odstępują od ataku. Ma to miejsce najczęściej wtedy, kiedy źle się czują i kontynuując zachowania łowieckie, sprawiają sobie przyjemność poprzez aktywację układu nagrody. Czyli te psy, które się źle czują, będą gryzły – najprościej mówiąc – po to, żeby czuć się lepiej.
Co jest złym traktowaniem psa? Innymi słowy: co musimy zapewnić psu, żeby nie doszło do takich zachowań?
Przede wszystkim chodzi o zapewnienie tych potrzeb, które wynikają z procesu udomowienia psa, czyli kontakt z człowiekiem, odpowiednią socjalizację, poznawanie różnych miejsc i sytuacji, bo wtedy lęk jest mniejszy.
Najczęściej, kiedy dzwoni do mnie policjant albo prokurator z informacją, że doszło do pogryzienia na przykład dziecka, to gdy pytam o okoliczności sprawy, w ogromnej większości przypadków okazuje się, że pies zerwał się z łańcucha albo uciekł z kojca i pogryzł dziecko. Jeżeli pies jest utrzymywany na łańcuchu albo w kojcu i nie zna świata na zewnątrz, to gdy się w tym świecie znajdzie, będzie miał bardzo silny poziom lęku. I on w tym lęku może atakować.
Często spotykam się z takim podejściem, że jeżeli pies ma wodę i jedzenie, to ma zaspokojone wszystkie potrzeby. Pomijane są te potrzeby psa, które wiążą się z funkcjonowaniem mózgu. Cierpienia, które wynika z funkcjonowania układu nerwowego, często nie widać. Ale pies został udomowiony w innym kierunku niż zwierzęta gospodarskie, które były selekcjonowane do tego, żeby dawały jak najwięcej mięsa albo mleka. Pies był selekcjonowany do współpracy z człowiekiem i do tego, żeby nawiązywać z nim więź, żeby tego człowieka rozumieć i do tego, żeby umieć z nim współpracować. Często wykorzystujemy to właśnie do ratowania ludzi, do dogoterapii, do stróżowania.
Więź psa z człowiekiem jest widoczna też w parametrach fizycznych czy biologicznych. Na przykład podczas interakcji psa z właścicielem synchronizuje się u nich zmienność rytmu serca albo po kontakcie psa z właścicielem w moczu psa rośnie poziom oksytocyny. To są obiektywne parametry biologiczne, które pokazują nam tę więź i pokazują nam, czego ten pies potrzebuje.
Jeżeli jest trzymany cały czas na łańcuchu, poza kontaktem ze swoim stadem, czyli rodziną ludzką, to cierpi, dlatego że izolacja dla istoty stadnej jest cierpieniem. Najważniejszą potrzebą gatunkową psa jest kontakt z człowiekiem, współpraca z nim, umiejętność tworzenia więzi. To trochę tak, jakbyśmy np. ptaka, który ma potrzebę latania, przywiązali na sznurku. Dla wszystkich byłoby bardzo oczywiste i zrozumiałe, że ten ptak cierpi.
Natomiast nie jest dla wielu osób oczywiste to, że jeżeli utrzymujemy na trzymetrowym łańcuchu istotę, która ma potrzebę współpracy z człowiekiem, potrzebę więzi, to ta istota cierpi. Nuda dla psa też jest cierpieniem, podobnie jak to, że nie ma on wpływu na środowisko. Musimy też pamiętać o tym, że sprawczość bardzo poprawia dobrostan. Czyli jeśli pies może wygenerować jakieś zmiany w środowisku, to wtedy czuje, że ma kontrolę, a kontrola to jest większy poziom bezpieczeństwa.
Inną sprawą są szkolenia psów w kierunku obrony, kiedy stymulujemy tę agresję i uczymy psa przekraczać barierę gryzienia.
Dla psów gryzienie często jest ostatecznością. Jest bardzo ryzykowne, ponieważ nigdy nie wiadomo, jak się skończy.
Przy gryzieniu pies ponosi też duży wydatek energetyczny, więc psy nie gryzą w pierwszej kolejności. Gryzą najczęściej wtedy, kiedy nie mają już wyboru albo nie znają innych możliwości poradzenia sobie z sytuacją.
U psów, które są wykorzystywane do stróżowania, stymuluje się naturalną predyspozycję do agresji. Na przykład są drażnione zza ogrodzenia, a w sytuacji, kiedy intruz się oddala, stanowi to dla psa informację, że jego agresywne zachowanie odniosło pożądany efekt. I pies staje się coraz bardziej agresywny. I jeśli taki pies, który na dodatek ma niewielki kontakt z człowiekiem, znajdzie się poza ogrodzeniem, to może być bardzo niebezpiecznie. Wtedy wystarczy to, że ktoś znajdzie się „w niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu”, czyli właśnie w polu widzenia tych psów i nawet nie musi nic robić, prowokować ich, żeby zaatakowały. Te psy są w takim dużym pobudzeniu, że będą chciały się zaangażować w zachowanie łowieckie i gryźć po to, żeby sobie poprawić nastrój. Dla bardzo sfrustrowanych psów gryzienie jest nagradzające.
Byłam świadkiem procesu resocjalizacji psa, który śmiertelnie pogryzł człowieka. Był socjalizowany z ludźmi, z miejscami i uczony tego, że w sytuacji stresu może nie tylko łapać za ubranie człowieka, szczypać, szarpać za rękawy, ale też robić różne inne rzeczy, które spowodują też, że się uspokoi, wyreguluje swoje emocje.
Czy jeszcze jakieś czynniki związane dobrostanem wpływają na zachowania agresywne? Jak jest ze zwierzętami, nad którymi człowiek się znęca?
Ból też prowadzi do zachowań agresywnych, na przykład, kiedy pies jest utrzymywany w stanie nieleczonej choroby albo gdy doświadcza bólu, a my tego nie widzimy. Znam historię psa, który był bardzo łagodny i w pewnym momencie zaczął się zachowywać bardzo agresywnie w stosunku do właścicieli. Okazało się, że cierpiał na dysplazję stawów.
Jeśli znęcamy się nad psem, taki pies również może się zachowywać agresywnie, chociaż w świecie nauki toczy się dyskusja, czy zachowania wynikające z samoobrony powinniśmy wliczać do zachowań agresywnych. Natomiast to jest zupełnie inna sytuacja, kiedy pies się po prostu broni i nie ma możliwości ucieczki. Jedyną formą obrony jest to, że będzie próbował gryźć.
Agresja się bardzo łatwo uogólnia i generalizuje. Z moich doświadczeń wynika, że psy, które bardzo dotkliwie gryzą ludzi, najczęściej wykazywały już zachowania agresywne i już wcześniej kogoś pogryzły. Wiemy, że tak było w ostatniej sytuacji śmiertelnego pogryzienia mężczyzny – przynajmniej dwukrotnie wcześniej kogoś pogryzły.
A czy potrzeby psa zależą od gatunku? Czy co innego musimy zapewnić owczarkowi belgijskiemu, co innego rottweilerowi, a co innego jamnikowi?
Z konkretnej rasy wynikają pewne predyspozycje psa. Natomiast to, czy rozwinie on zachowania agresywne, czy nie, wynika w bardzo dużej mierze ze środowiska życia. Ale oczywiście z różnego genotypu rasy wynikają też różne potrzeby.
Pojawiają się głosy, że zakaz trzymania psów na łańcuchach może skutkować tym, że pogryzień ludzi przez psy będzie więcej, gdyż zwierzętom łatwiej będzie uciec.
To możemy rozpatrywać w dwóch wariantach, czyli utrzymywanie psa „od zawsze” nie na łańcuchu oraz przeniesienia psa z łańcucha do kojca. Pies, który w ogóle nie był na łańcuchu, będzie mniej sfrustrowany, będzie miał większy kontakt z ludźmi. Jeśli będzie biegał wolno po terenie nieruchomości, to wtedy zdecydowanie ten poziom agresji będzie mniejszy. Zawsze mówię, że powinniśmy dbać o dobrostan zwierząt po to, żeby chronić ludzi. Robimy to nie tylko dla zwierząt, tylko właśnie też po to, żeby pogryzień było mniej.
Z kolei, jeśli pies z łańcucha trafił do kojca, to gdy wydostanie się na zewnątrz, może być niebezpiecznie, gdyż zwierzę jest sfrustrowane. Natomiast co do zasady to jest tak, że im mniej psów na łańcuchu, tym mniej pogryzień. Z badań naukowych wiemy, że wiązanie psa koreluje z agresją. Na frustrację wpływa choćby to, że łańcuch prowadzi do zwyrodnienia kręgów szyjnych, bo często te łańcuchy są przeznaczone dla krów i nie są przystosowane do wagi i wielkości psa. Pies na łańcuchu nie ma też koniecznej do prawidłowego funkcjonowania dziennej dawki ruchu, nie ma możliwości eksploracji terenu, poznawania świata wokół. A im bardziej on ten świat poznaje, tym mniej się boi.
Jesteś autorką raportu na temat pogryzień ludzi przez psy. Wynika z niego, że rocznie odnotowuje się w Polsce aż 36 tys. pogryzień. To bardzo dużo. Czy wszystkie wiążą się z brakiem dobrostanu u psów?
Pomysł przygotowania raportu zrodził się wtedy, kiedy wykonywałam w jednym roku dwie opinie dotyczące śmierci malutkich dzieci i myślałam o tym, co można zrobić, żeby pogryzień było mniej. Zastanawiałam się, czy nagłośnienie tego tematu pomoże pewne rzeczy uświadomić. I muszę przyznać, że sama jestem zaskoczona tym, że pogryzień jest tak dużo. Myślałam, że to będzie około 15-20 pogryzień dziennie. Musimy pamiętać, że te 100 dziennie to są pogryzienia oficjalnie zgłoszone. Często, kiedy ugryzie nas własny pies, nie trafia do statystyk, gdyż właściciele nie idą lekarza.
Ponieważ obecnie straszy się pogryzieniami przez wilki, to warto też podkreślić, że w Polsce w ciągu 30 lat mieliśmy tylko dwa przypadki pogryzienia przez wilki, ale były to wilki, które miały wcześniej styczność z człowiekiem. W pierwszym przypadku wilczyca była dokarmiana i zaatakowała z frustracji, kiedy nie dostała jedzenia, a w drugim wilk jako szczenię został zabrany z lasu, a potem wypuszczony.
Czy częściej psy gryzą swoich opiekunów, czy obcych?
W Polsce najczęściej gryzą psy, które są nam znane, ale to nie są nasze własne psy, tylko rodziny, przyjaciół, znajomych. Natomiast nasze własne psy według statystyk gryzą najrzadziej.
Amerykańska badaczka Karen Davis zaobserwowała, że w przypadku dzieci do drugiego miesiąca życia nie ma więcej pogryzień niż w innych grupach wiekowych, ale jeśli te pogryzienia już się zdarzą, to najczęściej są śmiertelne. Postawiła hipotezę, że między dzieckiem, które się niedawno urodziło, a psem nie ma więzi i że dwa pierwsze miesiące po urodzeniu dziecka to okres krytyczny, który jest potrzebny do tego, żeby ta więź się wytworzyła. Kiedy pies się przyzwyczaja do noworodka, nie dochodzi już do pogryzień śmiertelnych, bo ta więź jest buforem dla zachowań agresywnych.
Czy można wyeliminować u psa skłonność do gryzienia ludzi? Po pogryzieniach, zwłaszcza śmiertelnych, często pojawiają się głosy, że psy, które pogryzły człowieka, powinny zostać uśmiercone.
Pies jest drapieżnikiem i zachowania agresywne są u niego naturalne. To jest kwestia skali i tego, na co się zgadzamy, a na co nie.
Jest takie ładne zdanie, że granica między człowiekiem a zwierzęciem przebiega wewnątrz człowieka. Ja w przypadku agresji zawsze myślę, że to przecież człowiek decyduje o tym, jakie zachowania agresywne toleruje, a jakie nie. Są kraje, gdzie tolerancji dla zachowań agresywnych nie ma żadnej. W Polsce zwierzęta, które śmiertelnie pogryzły człowieka, nie są usypiane, a przynajmniej ja nie znam takiego przypadku.
Oczywiście, jeśli dochodzi do pogryzień, to pies już wie, jak to jest przekraczać tę granicę i wie, jak to jest gryźć człowieka. Jego dalsze zachowanie będzie zależało od tego, czy to pogryzienie było dla niego nagradzające, czy nie. Pamiętam taki przypadek pogryzienia mężczyzny w Jeleniej Górze: na miejsce została wezwana policja i straż pożarna. Strażacy rzucali kamieniami i próbowali odgonić psy od mężczyzny wodą pod bardzo wysokim ciśnieniem. Te psy były bardzo pobudzone. Ich układ nagrody się wtedy pobudził i to jest bardzo silne odczucie przyjemności, które pies już zawsze będzie pamiętał. Dlatego w przypadku psów, które już raz dotkliwie pogryzły człowieka, to ryzyko będzie dużo większe.
Natomiast odpowiedź na to pytanie zależy także od tego, czy znajdzie się człowiek, który będzie chciał poświęcić temu psu bardzo wiele czasu, będzie bardzo konsekwentny i na tyle mądry i odpowiedzialny, że nie dopuści do sytuacji, w której może dojść do niebezpieczeństwa.
Czy potencjalna ofiara może zapobiec atakowi, gdy widzi psy, które się do ataku przymierzają?
Byłoby dobrze mieć coś, co te psy odstraszy, czyli np. znaleźć jakiś kij. Bardzo ważna jest indywidualna historia psa i to, jakie bodźce powodują u psa większą stymulację. To, co jednego psa może odstraszyć, np. krzyki i machanie rękami, dla innego będzie pobudzeniem do ataku. Nie ma uniwersalnej metody, natomiast zazwyczaj jest tak, że w momencie, kiedy zaczynamy uciekać, to stymulujemy zachowania agresji gończej i łowieckiej.
Ostatnio słyszałam radę, żeby się przytulić do drzewa, ale podchodzę do niej sceptycznie. W momencie, kiedy jesteśmy atakowani, to jest skrajna sytuacja zagrożenia naszego zdrowia i życia. Kiedy jesteśmy gryzieni, to trudno jest nam zachować spokój, najczęściej angażujemy się w walkę i ucieczkę, bo trudno jest wytrzymywać to, że pies rozrywa tkanki naszego ciała, a my mamy być w tym przypadku przytuleni do drzewa. Idealnie, jeśli mamy coś, czym możemy się obronić, np. ja zawsze noszę ze sobą gaz pieprzowy.
Spójrzmy na temat od drugiej strony. Czy każdy człowiek nadaje się do tego, żeby mieć psa?
Nie powinny psa mieć osoby, które mają problem z agresją, a także te, które nie rozumieją potrzeb psa i nie zadają sobie trudu do tego, żeby poznać ten gatunek, doedukować się w zakresie tego, kiedy pies komunikuje nam zachowania agresywne czy świadczące o stresie, takiej jak mlaskanie, ziewanie, odwracanie głowy, zamieranie, oblizywanie się. Kiedyś było powszechne przekonanie, że w momencie, kiedy pies warczy, my powinniśmy tego psa skarcić. Niestety to powoduje tylko to, że jeżeli pies dostaje informację, że jego warczenie jest zachowaniem niepożądanym, to po jakimś czasie przestaje już dawać taki sygnał ostrzegawczy – będzie przychodził od razu do gryzienia. Więc jeśli pies warczy, to jest bardzo dobrze, bo on sygnalizuje jakiś swój dyskomfort, lęk i to jest dla nas informacja, że powinniśmy go zostawić w spokoju.
W internecie obecnie krąży wiele filmików, które mają być słodkie i urocze. Bardzo często są albo generowane przez sztuczną inteligencję, albo po prostu też trochę reżyserowane przez człowieka. W tych „prawdziwych” filmach widać maleńkie dzieci, które przytulają, głaszczą psa, w tle jest muzyczka, natomiast jeśli ktoś umie prawidłowo odczytywać zachowania psa, to tam bardzo często widać, że pies jest w stresie: mlaska albo odwraca głowę. To może prowadzić do powielania nieprawidłowych postaw i przekonań.
Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.
Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.
Komentarze