0:000:00

0:00

W środku lasu na wysokości Terespola, na podmokłych terenach, bez jedzenia i picia od co najmniej dwóch dni znajduje się 26 osób - są wśród nich Syryjczycy, Irakijczycy, Egipcjanie i Kurdowie. Jedna z pięciu kobiet przetrzymywanych na polsko-białoruskiej granicy skontaktowała się z pracownikami polskich organizacji pozarządowych działających w Grupie Granica, którzy od kilku tygodni walczą o życie uchodźców.

Aleksandra Chrzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej informuje OKO.press, że to Syryjka, która rejestruje telefonem, co się dzieje na miejscu. Pierwsze nagranie wysłała w czwartek 9 września 2021 roku o godz. 15:00.

Dwóch mężczyzn w złym stanie

Widać na nim, że grupa cudzoziemców próbuje przedostać się do Polski, ale Straż Graniczna ich nie przepuszcza. Uchodźcy nie mogą się przemieszczać, bo znajdują się w klinczu między polskimi funkcjonariuszami i strażnikami białoruskimi. W grupie 26 osób znajduje się troje dzieci w wieku 6, 7 i 11 lat.

Polscy strażnicy z psami odpędzają grupę cudzoziemców, po angielsku krzyczą: „Idźcie na Białoruś!". Uchodźcy proszą strażników - zgodnie z prawem międzynarodowym - o ochronę. Mimo tego, że państwo ma obowiązek wszcząć wobec osób proszących o pomoc procedurę azylową, Straż Graniczna ignoruje ich prośby. Słychać płacz i krzyki dzieci.

Przeczytaj także:

Na drugim filmie grupa cudzoziemców trzyma na rękach nieprzytomnego mężczyznę, kładzie go przed funkcjonariuszami i prosi, aby mu pomogli.

Jedna z zamaskowanych osób krzyczy: "Odejdźcie, idźcie na Białoruś! Wycofajcie się natychmiast!".

Kobieta, która nagrywa, co się dzieje, odpowiada:

„Błagam, pomóżcie mu. Weźcie tylko jego, tylko jedną osobę, on może umrzeć, proszę!".

Stowarzyszenie Interwencji Prawnej około południa w piątek 10 września 2021 roku dodzwoniło się do Syryjki, która poinformowała, że dwie osoby potrzebują pomocy.

25-latek z cukrzycą prawdopodobnie wpada w stan śpiączki cukrzycowej, a 49-letni mężczyzna ma problemy kardiologiczne.

Dzisiaj blokowani na granicy nie próbowali już nawet prosić strażników granicznych o wpuszczenie do Polski. Prosili jedynie o to, aby Polacy przyjęli dwóch chorych mężczyzn i zapewnili im pomoc medyczną" - mówi OKO.press Aleksandra Chrzanowska.

Straż graniczna odpycha błagających o pomoc

"Straż graniczna nie reaguje i nie pomaga. Na nagraniach widać jak funkcjonariusz odrzuca pałką płachtę materiału, na której ludzie próbują ułożyć chorego mężczyznę. Wiemy od tych osób, że od dwóch dni nic nie pili, nie jedli. Funkcjonariusze dali im tylko jedną butelkę wody do picia" - mówi Chrzanowska.

"Dostaliśmy od grupy pinezkę z lokalizacją, z której wynika, że są po polskiej stronie w rejonie Terespola. Zadzwoniłyśmy po karetkę i przekazałyśmy współrzędne dyspozytorowi, opisałyśmy sytuację. Oddzwonił po godzinie i zagroził, że poniesiemy konsekwencje za nieuzasadnione wezwanie karetki, bo te osoby są po białoruskiej stronie. Nie odpowiedział na pytanie o to, czy karetka pojechała na miejsce i sprawdziła, gdzie dokładnie znajdują się te osoby".

Grupa Granica oczekuje, że Polska udzieli pomocy potrzebującym osobom i rozpocznie wobec nich procedurę międzynarodową.

"Dramatyzm i desperacja tych ludzi, błagalny ton, by ktokolwiek przyniósł picie lub jedzenie wyrywa serce.

Oczekujemy, że Straż Graniczna zacznie przestrzegać prawa i przyjmie wniosek tych osób o pomoc i rozpoczęcie procedur międzynarodowych. Oczekujemy, że skończą się tortury, znęcanie, okrutne traktowanie ludzi i wywożenie ich nocami na granicę"

- mówi OKO.press Anna Maria Biniecka z Testigo Documentary, która dokumentuje sytuację w ramach grupy Granica.

SG: „Pilnujemy granicy"

Dariusz Sienicki, rzecznik Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przekonuje, że nie doszło do przekroczenia polsko-białoruskiej granicy. "Wczoraj w godzinach popołudniowych w okolicach Terespola funkcjonariusze Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej zauważyli grupę dwudziestu kilku osób nieznanej narodowości, która przemieszcza się do linii granicy państwowej w asyście służb granicznych Białorusi. Funkcjonariusze Straży Granicznej nie dopuścili do nielegalnego przekroczenia granicy państwowej".

Według SG w grupie znajduje się teraz 16 mężczyzn, pięć kobiet i troje dzieci.

Wobec osób przekraczających nielegalnie granicę Straż Graniczna stosuje w praktyce powszechną już w UE procedurę pushbacku, czyli „wypychania” ich poza polską granicę. Nie przyjmuje od nich wniosków o ochronę i uniemożliwia rozpoczęcie procedury azylowej.

Stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią

Przy granicy z Białorusią - na terenach województwa podlaskiego i lubelskiego - obowiązuje od czwartku 2 września 2021 roku stan wyjątkowy. Do północy z terenu musieli ewakuować się m.in. dziennikarze i aktywiści, którzy przez dwa tygodnie próbowali pomóc 32 osobom przetrzymywanym na polsko-białoruskiej granicy w Usnarzu Górnym.

Do miejsca, gdzie w Usnarzu Górnym blokowani są uchodźcy, w ogóle nie można teraz dojechać. Droga jest zastawiona samochodami, funkcjonariusze z długą bronią nikogo nie przepuszczają, nawet miejscowych. Dziennikarze ani aktywiści nie mają informacji dotyczących tego, co dzieje się w pasie objętym stanem wyjątkowym. A brak obywatelskiej kontroli ułatwia naruszanie prawa.

Stowarzyszenie Interwencji Prawnej informuje OKO.press, że urwał się kontakt z dziewięciorgiem Kongijczyków i Kameruńczykiem, którzy przedarli się przez granicę z Białorusią i pas objęty stanem wyjątkowym. Dostali pomoc od polskich aktywistów i złożyli wnioski o ochronę międzynarodową, ale następnego dnia Straż Graniczna wywiozła ich do lasu. Pisaliśmy o tym tutaj:

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze