0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: sędzia sądu wojskowego Piotr Raczkowskisędzia sądu wojskowe...

Ścigania byłego wiceszefa legalnej Krajowej Rady Sądownictwa i sędziego wojskowego pułkownika Piotra Raczkowskiego odmówiła Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN, działając w II instancji. We wtorek 6 grudnia 2022 roku jej skład uznał, że nie ma podstaw do uchylenia immunitetu sędziemu, czego domagała się Prokuratura Krajowa.

To pierwsza taka ostateczna decyzja nowej Izby SN w głośnej sprawie, która zastąpiła nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Wydał ją skład orzekający złożony z samych neo-sędziów SN: Marka Motuka, Marka Dobrowolskiego i Marka Siwka. Co pokazuje, że nawet neo-sędziowie nie widzą podstaw do stawiania naciąganych i bezpodstawnych zarzutów karnych Raczkowskiemu. Bo prokuratura chce go oskarżyć za nie jego błąd. Dlatego jest to spektakularna porażka Prokuratury Krajowej.

Ale skład orzekający nowej Izby był wadliwy, bo nominacje dla neo-sędziów SN podważono w orzecznictwie ETPCz i TSUE. Dlaczego więc rozpoznał on sprawę sędziego Raczkowskiego, który wraz z pełnomocnikami złożył wniosek o ich wyłączenie? Bo obecna procedura pozwala prowadzić dalej sprawę, a wniosek o wyłączenie rozpoznać w późniejszym terminie. I jeśli zostanie on uwzględniony, automatycznie anulowana będzie decyzja ws. Raczkowskiego.

Nie są znane szczegóły uzasadnienia, bo sprawa miała charakter tajny.

Pełnomocnikami sędziego w tej sprawie byli adwokat Michał Wawrykiewicz z Wolnych Sądów, adwokat Radosław Skiba i sędzia Piotr Gąciarek z Warszawy. W nowej Izbie we wtorek byli tylko Raczkowski - stoi po prawej na zdjęciu u góry - i sędzia Gąciarek (na zdjęciu stoi po lewej).

Sędzia Piotr Raczkowski, pierwszy z prawej, na ogłoszeniu orzeczenia Izby Odpowiedzialności Zawodowej w I instancji, we wrześniu 2022 roku. Za nim obrońcy - adwokat Michał Wawrykiewicz i sędzia Piotr Gąciarek. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Sędzia nie będzie ścigany, ale nie może orzekać

Sędzia Piotr Raczkowski cieszy się z ostatecznej decyzji mimo, że wydali ją neo-sędziowie SN. „Nawet neo-sędziowie uznali, że prokuratura nie ma racji i bezprawnie domaga się ścigania mnie” - mówi OKO.press. Dodaje: „Przez cztery i pół roku prowadzili czynności wobec mnie. Robili przesłuchania. Sparaliżowało mnie to. Byłem źle postrzegany w pracy”.

To jednak nie koniec jego problemów. Od ponad czterech lat sędzia nie może wyjść na salę sądową. Pobiera pensję sędziego, ale jego orzekanie zablokowali najpierw prezydent, a potem prezes jego macierzystego Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. W 2017 roku Raczkowski z powodów zdrowotnych chciał przenieść się do sądu cywilnego. Dostał na to zgodę starej, legalnej KRS, której był wiceprzewodniczącym. Ale zablokował to prezydent Andrzej Duda. Przez kilka lat nie wydawał decyzji. I dopiero rok temu odmówił zgody na jego przeniesienie. Prezydent musi o tym decydować, bo powołuje sędziów do konkretnych sądów.

A teraz pojawił się inny problem. Prezes wojskowego sądu okręgowego nie dopuszcza Raczkowskiego do orzekania. Uważa, że sędzia powinien orzekać w sądzie garnizonowym, czyli w sądzie równym rangą sądowi rejonowemu. Sprzeciwia się zaś temu prezes sądu garnizonowego. I tak od miesięcy trwa poing - pong, a Raczkowski nadal nie orzeka.

Z tego powodu sędzia złożył skargę do ETPCz. „Żyję już tak w zawieszeniu ponad cztery lata, dostaję pensję. Ale nie mam gdzie orzekać, choć nadal mogę to robić” - mówi OKO.press Raczkowski.

Przeczytaj także:

Za co ściga Raczkowskiego prokuratura

Wniosek o uchylenie immunitetu sędziemu Piotrowi Raczkowskiemu złożył prokurator Kamil Kowalczyk, pracujący na delegacji w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Wydział ten powołał PiS do ścigania sędziów i prokuratorów.

Sprawa Raczkowskiego przypomina sprawę sędziego SN, prof. Włodzimierza Wróbla. Raczkowski - podobnie jak prof. Wróbel - jest ścigany przez Prokuraturę Krajową za nie swój błąd. I podobnie jak w sprawie prof. Wróbla ważny jest szerszy kontekst spawy. Zresztą wniosek o uchylenie immunitetu prof. Wróblowi też podpisał prokurator Kamil Kowalczyk.

Sędziemu Raczkowskiemu prokurator chce postawić zarzut karny z artykułu 231 paragraf 1 kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków służbowych. Zarzuca mu popełnienie dwóch czynów w listopadzie 2016 roku, gdy Raczkowski był prezesem Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie. Zdaniem prokuratora przekroczył on wtedy swoje uprawnienia znosząc klauzulę tajności części archiwalnych akt sądowych sprawy szpiegowskiej z początku lat 90. oraz zmieniając w części tych akt klauzulę z „tajne” na „poufne”.

Prokuratura zarzuca, że w aktach były dokumenty utworzone przez ówczesny Urząd Ochrony Państwa, a prezes sądu nie mógł znieść tej klauzuli, bez zapytania wcześniej o zgodę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która zastąpiła UOP.

Zdaniem prokuratora Kowalczyka w ten sposób Raczkowski miał narazić na niebezpieczeństwo zapoznania się przez osoby nieuprawnione z dokumentami, pokazującymi metody pracy operacyjnej Zarządu Kontrwywiadu byłego UOP oraz z dokumentami zawierającymi dane funkcjonariuszy kontrwywiadu, którzy rozpracowywali rosyjskiego szpiega.

Sprawa uchylenia immunitetu wygląda jednak na wykorzystanie okazji do karnego ścigania sędziego Piotra Raczkowskiego. Faktycznie w odtajnionych częściowo aktach jest kilka dokumentów wytworzonych przez wywiad. Ale Raczkowski podpisał tylko dokument o odtajnieniu części akt. To, co ma odtajnić, przygotowała mu specjalna komisja powołana do przeglądu tajnych dokumentów.

Taki przegląd zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych powołuje się nie rzadziej niż raz na pięć lat. Robi się to w celu oceny, czy tajne, archiwalne materiały nadal spełniają ustawowe warunki ochrony.

I komisja powołana przez Raczkowskiego w Wojskowym Sądzie Garnizonowym w Warszawie zaproponowała częściowe odtajnienie akt sprawy szpiegowskiej z początku lat 90. i częściową zmianę klauzuli z „tajne” na „poufne”. Komisja nie zorientowała się, że w aktach jest kilka dokumentów wytworzonych przez UOP i powinna się co do ich statusu wypowiedzieć ABW.

prokurator Kamil Kowalczyk
Prokurator Kamil Kowalczyk z Prokuratury Krajowej. To on ściga sędziego Raczkowskiego oraz sędziego SN, prof. Włodzimierza Wróbla. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Sędzia podpadł po książce o Macierewiczu

Sprawa może nie trafiłaby do prokuratury, gdyby historii nie opisali dziennikarze i gdyby nie uderzyła ona w Antoniego Macierewicza, wiceprezesa PiS raz byłego ministra obrony narodowej. Dziennikarze Anna Gielewska i Marcin Dzierżanowski po odtajnieniu części akt dostali w sądzie zgodę na przejrzenie ich jawnej części.

To normalna procedura w sądach. Informacje z akt dziennikarze wykorzystali w swojej książce „Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana”.

Opisali w niej m.in. operację szpiegowską z początku lat 90. Sprawa dotyczyła Marka Z., który szpiegował na rzecz rosyjskiego GRU. Dziennikarze opisali kulisy rozpracowywania Marka Z. przez polski wywiad i wstrzymanie tej operacji w 1992 roku przez kierownictwo ówczesnego MSW, na czele którego stał Macierewicz. Do rozpracowywania szpiega wrócono po dymisji Antoniego Macierewicza. Marek Z. został złapany i skazany potem przez sąd wojskowy na dziewięć lat więzienia.

Książka dziennikarzy uderzyła w wizerunek Macierewicza jako niezłomnego łowcy szpiegów, który za czasu I rządu PiS - Samoobrony - LPR ujawnił działalność agentów WSI w specjalnym raporcie. W latach 2015-2018 był ministrem obrony narodowej. To m.in. jemu podlegał Piotr Raczkowski, który też jest wojskowym w randze pułkownika. W styczniu 2018 roku szefem MON został Mariusz Błaszczak. Książka dziennikarzy o Macierewiczu ukazała się w czerwcu 2018 roku.

Dwa miesiące później o akta sprawy szpiegowskiej, które przeglądali dziennikarze, wystąpił Instytut Pamięci Narodowej. Wcześniej te akta jeszcze w sądzie przeglądał Sławomir Cenckiewicz, szef Wojskowego Biura Historycznego, które podlega pod MON. Cenckiewicza powołał na to stanowisko Antoni Macierewicz. Gdy akta przekazano do IPN poddano je analizie pod kątem statusu dokumentów.

Instytut ustalił, że część dokumentów jest wytworzona przez UOP w związku z operacją wykrycia szpiega i zawiadomił o tym ABW, wnosząc o ocenę działań prezesa sądu Raczkowskiego. A ABW uznała, że zniesienie klauzul „tajne” było bezzasadne i bez jej zgody.

Jak IPN i ABW składają zawiadomienie, a ETPCz chroni sędziego

We wrześniu 2019 roku ABW złożyła zawiadomienie na sędziego Raczkowskiego do prokuratury. A ta po przeprowadzeniu śledztwa w marcu 2021 roku złożyła do Izby Dyscyplinarnej wniosek o uchylenie immunitetu. Zdaniem prokuratury zapoznanie się dziennikarzy z aktami sprawy szpiegowskiej było nieuprawnione.

Uważa też, że winnym odtajnienia dokumentów UOP jest Raczkowski jako prezes sądu, a nie powołana przez niego komisja, która dała mu rekomendacje, co można odtajnić. Prokuratura utrzymuje, że komisja wskazała tylko propozycje do odtajnienia, nie wskazując na konkretne materiały.

Obecne kłopoty sędziego Piotra Raczkowskiego mogła spowodować nie tylko książka o Antonim Macierewiczu. W latach 2010 - styczeń 2018 był on członkiem starej, legalnej KRS rozwiązanej wbrew Konstytucji przez PiS. W latach 2014-2018 był jej wiceprzewodniczącym. Więc wniosek prokuratury może być też uderzeniem w starą KRS, której rzecznikiem był jeden z symboli wolnych sądów Waldemar Żurek, a szefem Dariusz Zawistowski, obecnie sędzia SN i były prezes Izby Cywilnej.

Raczkowski był też jednym z bardziej atakowanych sędziów na hejterskim profilu Kasta Watch na Twitterze. Z ramienia starej KRS współorganizował Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich, który odbył się w 2016 roku. Kongres był pokazem jedności sędziów przeciwko demolowaniu przez PiS państwa prawa.

W 2021 roku wniosek o uchylenie mu immunitetu miał rozpoznać Adam Tomczyński z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Ale nie zrobił tego, bo Raczkowski dostał zabezpieczenie ETPCz chroniące go przed zawieszeniem przez Izbę Dyscyplinarną. To go uchroniło przed zgodą na ściganie i przed zawieszeniem.

Wniosek prokuratury rozpoznał dopiero we wrześniu 2022 roku legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz z nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej. I odmówił zgody na ściganie Raczkowskiego. Od tego odwołała się prokuratura i we wtorek 6 grudnia 2022 roku nowa Izba w składzie z neo-sędziami SN wydała ostateczną odmowę na ściganie.

Antoni Macierewicz roześmiany
Antoni Macierewicz. To książka o nim stała się pretekstem do ścigania sędziego Raczkowskiego. Fot. Jakub Porzycki/Agencja Wyborcza.pl.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze