0:00
0:00

0:00

To kolejna zaskakująca decyzja nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. W poniedziałek 31 maja po blisko 10 godzinach niejawnego posiedzenia Izba odmówiła uchylenia immunitetu sędziemu Sądu Najwyższego prof. Wróblowi. Decyzję tę zgodnie z utartą już tradycją tej Izby ogłoszono w nocy, ok. godziny 22.30.

Decyzję wydała Izba w składzie: Adam Tomczyński (przewodniczący składu i referent sprawy, to były prawnik chwalący obecną władzę), Adam Roch (były prokurator, niedawno odmówił wydania zgody na zatrzymanie Igora Tulei) i Jarosław Duś (były prokurator).

Decyzja nie jest prawomocna. Obecny na sprawie prokurator Kamil Kowalczyk (były prokurator wojskowy), delegowany do wydziału spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej zapowiedział, że będzie rozważane zażalenie do innego składu Izby.

Sędziego Wróbla nie było na sprawie. Reprezentowało go trzech obrońców: adwokatki Sylwia Gregorczyk-Abram, Agnieszka Helsztyńska i sędzia SN Wiesław Kozielewicz. A w południe pod gmachem SN odbyła się pikieta w obronie prof. Wróbla, na której byli m.in. była prezes SN Małgorzata Gersdorf, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, sędziowie SN, warszawscy prokuratorzy i sędziowie, w tym odsunięty ostatnio od orzekania Piotr Gąciarek oraz zawieszony Igor Tuleya. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Sekretariat zawinił, ścigają sędziego

Przypomnijmy. Powołany przez PiS do ścigania sędziów i prokuratorów wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej chce postawić sędziemu Izby Karnej prof. Włodzimierzowi Wróblowi bezpodstawny zarzut nieumyślnego niedopełnienia obowiązków służbowych z artykułu 231 paragraf 3 kodeksu karnego. Zdaniem prokuratury sędzia jest winny tego, że jeden z oskarżonych około miesiąca przebywał w więzieniu bez prawomocnego wyroku.

Sędzia Wróbel w połowie października 2019 roku zasiadł w trzyosobowym składzie orzekającym, który uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Zamościu, w którym skazano mężczyznę na karę więzienia. Mężczyzna na wolność wyszedł jednak w połowie listopada, czyli miesiąc później, bo w SN nie wystawiono od ręki nakazu zwolnienia. Zrobiono to, gdy upomniał się o to adwokat oskarżonego.

Prokuratura Krajowa chce teraz obarczyć winą za to prof. Wróbla, który był sprawozdawcą sprawy. Sąd Najwyższy wyjaśniał już sprawę i okazało się, że zawinił protokolant i pracownik sekretariatu. W wydziale Izby Karnej, w której orzeka sędzia Wróbel, przez lata utarła się bowiem praktyka, że wystawianiem nakazów zwolnienia z więzienia zajmuje się sekretariat. Z informacji OKO.press wynika, że w tej sprawie pracownicy sekretariatu dokonali sprawdzenia w specjalnym systemie, czy oskarżony odbywa już karę i uzyskali informację, że nie. Dlatego nie wystawiono nakazu zwolnienia. Wobec pracowników wyciągnięto konsekwencje służbowe. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Prokuratura Krajowa uznała to jednak za dobry pretekst do uderzenia w stary, legalny Sąd Najwyższy i w prof. Wróbla.

Cel nie jest przypadkowy - prof. Wróbel jest dużym autorytetem prawnym. Związany jest z wydziałem prawa na UJ, który jest kuźnią najlepszych karnistów. Z tym wydziałem związany jest też prof. Andrzej Zoll i były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski. Nie lubi się z nimi obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Ponadto prof. Wróbel uzasadniał historyczną uchwałę Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku, w której podważono legalność Izby Dyscyplinarnej, nowej KRS i udzielanych przez nią awansów.

Wreszcie prof. Wróbel był najpoważniejszym kontrkandydatem Małgorzaty Manowskiej na stanowisko I prezesa SN. Jako jedyny miał poparcie większości sędziów SN, ale prezydent Duda wybrał Manowską, byłą zastępczynię ministra Ziobro.

Podczas wyborów na prezesa SN prof. Wróbel dał się poznać jako obrońca niezależności SN. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

prokurator Kamil Kowalczyk
Prokurator Kamil Kowalczyk z Prokuratury Krajowej popierał uchylenie immunitetu prof. Wróblowi. Fot. Mariusz Jałoszewski

Izba: sekretariat, a przede wszystkim sędzia Wróbel

W poniedziałek 31 maja decyzję nielegalnej Izby Dyscyplinarnej o odmowie uchylenia immunitetu prof. Wróblowi uzasadniał Adam Tomczyński. Zaczął od tego, że sytuacja związana z wystawieniem nakazu zwolnienia - miesiąc po wydaniu wyroku - nie powinna się zdarzyć w sądach. Podkreślał, że prezes SN podjęła kroki, by takich sytuacji uniknąć w przyszłości. Ale dodał, że to nie jest sprawa Tomasza Komendy, który niewinnie siedział wiele lat w więzieniu.

Bo po uchyleniu wyroku więzienia przez SN oskarżony znowu został skazany przez sąd w Zamościu na karę półtora roku więzienia, dłuższą od okresu, jaki wcześniej spędził on w więzieniu. „Tu jest problem, że oskarżony odbył karę więzienia nie w tym okresie, co powinien” – uzasadniał Adam Tomczyński.

Potem ocenił działanie sekretariatu i prof. Wróbla. Podkreślał, że Sąd Najwyższy musi wziąć na siebie odpowiedzialność za tę sprawę i dokonać korekty wewnętrznych regulacji dotyczących wystawiania nakazów zwolnienia z więzienia. Mówił, że nie można mówić, że była to tylko wina sekretariatu. Ocenił, że to przede wszystkim wina sędziów. Zarzucił, że nie wydali zarządzenia o nakazie zwolnienia oskarżonego z więzienia.

Tomczyński uzasadniał, że to prof. Wróbel powinien zająć się wydaniem zarządzenia o zwolnieniu z więzienia, bo należy to do sfery orzeczniczej, a nie administracyjnej w sekretariacie. Ironizował, że na aplikacji uczą, że to sędzia ma kierować postępowaniami i sekretariatem. Sugerował, że brak zarządzenia w tej sprawie może wynikać z tego, że profesor nie orzekał w sądach rejonowych i okręgowych.

Skład Izby Dyscyplinarnej, który odmówił uchylenia immunitetu. Pośrodku Adam Tomczyński, z lewej Jarosław Duś, z prawej Adam Roch. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Izba: Immunitet nie uchylony, bo nie było szkody

Dlaczego więc Izba nie uchyliła immunitetu? Bo uznała, że ta sprawa bardziej nadaje się na postępowanie dyscyplinarne niż karne. Izba powołała się na orzeczenie SN z 2014 roku w podobnej sprawie. Wynika z niego, że za brak wystawienia zarządzenia o zwolnieniu z więzienia przez sędziego sądu powszechnego wystarczy kara dyscyplinarna.

Tomczyński w uzasadnieniu powoływał się też na to, że wina profesora miała być nieumyślna. Nie było też szkody, bo ostatecznie oskarżony i tak został skazany na karę wyższą, niż to co odsiedział. „Odbył karę, tylko w innym okresie” - uzasadniał Tomczyński. Dodał, że I prezes SN i prezes Izby Karnej uregulują kwestię zwolnień na przyszłość.

Tomczyński przyznał też, że nie ma obecnie regulacji mówiącej jak mają być wystawiane nakazy zwolnienia w Sądzie Najwyższym. Uregulowane jest to jedynie w sądach powszechnych i tam za wystawienie nakazu zwolnienia z więzienia odpowiada sędzia.

W Izbie Karnej SN przyjęła się praktyka, że to czynność administracyjna, którą wykonuje sekretariat. Na jakiej więc podstawie chce stawiać zarzuty prof. Wróblowi prokuratura, skoro by komuś można było przypisać odpowiedzialność to musi ona wynikać z przepisów? Na to pytanie odpowiedź w Izbie nie padła. Za to Tomczyński mocno przejechał się po profesorze Wróblu. Nie uzasadnił jednak dlaczego miałby on odpowiadać dyscyplinarnie skoro nie złamał żadnych przepisów.

Decyzja nielegalnej Izby Dyscyplinarnej może nie spodobać się ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze, który w czasie trwania posiedzenia miał konferencję jako Prokurator Generalny. Mówił niej o swoim pomyśle zaostrzenia kar za zbrodnie. Gdy dziennikarz TVN zapytał go o prof. Wróbla minister zaatakował profesora i sędziów SN. Stwierdził, że winę zrzucają na panie z sekretariatu. Tę sprawę przedstawił w populistyczny sposób. Że wpływowi sędziowie SN zwalili winę na bezbronne panie z sekretariatu, które nie mają takiej pozycji jak sędziowie. Jego konferencję obecni przed Izbą Dyscyplinarną adwokaci odebrali jako instrukcje dla Izby. Ale jak widać Izba miała inne zdanie niż Ziobro.

sędzia SN Wiesław Kozielewicz, Sylwia Gregorczyk - Abram, Agnieszka Helsztyńska
Obrońcy prof. Wróbla. Od lewej siedzą: adwokat Agnieszka Helsztyńska, adwokat Sylwia Gregorczyk-Abram, sędzia SN Wiesław Kozielewicz. Fot. Mariusz Jałoszewski

Izba wpuściła tym razem adwokatów

Za to z decyzji Izby była zadowolona adwokat Sylwia Gregorczyk-Abram. Mówiła OKO.press, że uwaga Tomczyńskiego, że prof. Wróbel nie ma doświadczenia w orzekaniu w sądzie rejonowym, była nie na miejscu i była tylko po to by zdeprecjonować autorytet sędziego.

Posiedzenie w sprawie immunitetu trwało 10 godzin, bo obrońcy składali różne wnioski, w tym kilka o wyłączenie ze składu Adama Tomczyńskiego. Nie udało im się tego osiągnąć. Wnioski trzeba było rozpoznać i skład Izby zarządził kilka długich przerw.

W południe, gdy rozpoczynało się posiedzenie, do sprawy chciało przystąpić kilka organizacji społecznych m.in. stowarzyszenia sędziów Iustitia i Themis, stowarzyszenie niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia, Naczelna Rada Adwokacka, czy FOR. Ale Izba ich nie dopuściła, powołując się na to, że posiedzenie jest niejawne.

Tym razem obyło się jednak bez skandalu, bo pełnomocnicy organizacji społecznych mogli wejść na salę rozpraw i złożyć swoje wnioski. Gdy 6 maja 2021 roku odbyło się pierwsze posiedzenie, nie wpuszczono pełnomocników organizacji społecznych. Drogę zagrodziła im policja. W związku z tym adwokaci złożą zawiadomienie do prokuratury na policjantów i na Adama Tomczyńskiego, który miał wydać takie polecenie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Obrońcy prof. Wróbla i adwokaci, pełnomocnicy organizacji społecznych, którzy chcieli przystąpić do sprawy. Na pierwszym planie Sylwia Gregorczyk-Abram, obok niej po prawej Agnieszka Helsztyńska. Na końcu po prawej w czarnych maskach prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati - był przez cały dzień w Izbie - i dziekan warszawskiej Okręgowej Rady Adwokackiej Mikołaj Pietrzak. Fot. Mariusz Jałoszewski.

W kogo uderza jeszcze Prokuratura Krajowa

Oprócz prof. Włodzimierza Wróbla podobne zarzuty Prokuratura Krajowa chce postawić jeszcze dwóm sędziom SN: Andrzejowi Stępce (zasiadał w składzie z prof. Wróblem i mu przewodniczył) i Markowi Pietruszyńskiemu (zasiadał w innym składzie, w sprawie, w której też nie wystawiono nakazu zwolnienia). Ich sprawa czeka na decyzję Izby Dyscyplinarnej.

Tyle, że prezes SN zajęła stanowisko, że sędziowie SN nie zawinili temu, że nakazy zwolnienia nie zostały wystawione na czas. Jako winnych wskazano pracowników sekretariatu. Potwierdza to też opinia sporządzona przez Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego. Zamówiła ją prezes Małgorzata Manowska. Teraz rozważa się uregulowanie tych kwestii w znowelizowanym Regulaminie Sądu Najwyższego. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

To nie koniec uderzenia Prokuratury Krajowej w stary, legalny SN. Zbiera ona informacje o sędziach i sprawach z Izby Karnej oraz z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Chodzi o sprawy, które chce przejąć nielegalna Izba Dyscyplinarna. Prokuratura prowadzi w tej sprawie postępowanie, ale milczy o szczegółach. Jeśli dojdzie do zarzutów, mogą one grozić kilkudziesięciu sędziom starego SN:

Z kolei w poniedziałek 7 czerwca 2021 roku Izba Dyscyplinarna będzie ostatecznie decydować o immunitecie sędzi Beaty Morawiec z Krakowa. To szefowa krytycznego wobec ministra Ziobry stowarzyszenia Themis. Izba w pierwszej instancji uchyliła jej immunitet i ją zawiesiła. Prokuratura chce postawić jej niewiarygodne zarzuty za dwie sprawy. Sędzia złożyła zażalenie i Izba będzie ostatecznie decydować, czy pozwoli ją ścigać karnie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

sędzia Włodzimierz Wróbel
Sędzia SN prof. Włodzimierz Wróbel.

Sędzia SN prof. Włodzimierz Wróbel.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze