0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Arek Ccichocki / Agencja GazetaArek Ccichocki / Age...

Słuchanie „Zapraszamy do Trójki” w tym tygodniu - dopóki tę audycję jeszcze ktoś prowadził - było jak słuchanie relacji na żywo ze stypy. Słuchacze dzielili się wspomnieniami, niektórzy płakali na antenie. Trudno wyobrazić sobie tak emocjonalne reakcje w przypadku zwykłej stacji radiowej – Trójka była czymś więcej.

Jerzy Sosnowski, jeden z byłych dziennikarzy Trójki, porównał ją do klubu piłkarskiego z silną tożsamością – z określonym stylem gry, tradycją i symboliką, ważnymi postaciami ten styl i tradycje reprezentującymi, wreszcie kibicami przywiązanymi nie tyle do samych barw klubowych, ile do tego konkretnego stylu, tradycji, symboliki i postaci.

Trójka przeżywała w swojej historii kryzysy, ale żaden nie był porównywalny z obecnym. Zniszczenie Programu Trzeciego Polskiego Radia będzie prawdopodobnie jedną z trwałych konsekwencji rządów PiS. I jedną z najbardziej dla polskiej kultury szkodliwych - pisze Leszek Kraszyna, rocznik 1974, ekonomista, działacz lewicowego stowarzyszenia „Spójnik”, słuchacz Trójki.

Przeczytaj także:

Ogień z wodą

Trójce w czasach swojej największej świetności, w latach 70. i 80., udawało się połączyć ogień z wodą - była jednocześnie medium popularnym i ambitnym. Wbrew niektórym opiniom, nigdy nie była „elitarna”. Otwierała możliwość uczestniczenia w różnorodnej kulturze (w tamtych czasach słynęła nie tylko z muzyki rockowej i rozrywki, ale także np. z powieści w wydaniu dźwiękowym, teatru radiowego czy muzyki klasycznej), ale jednocześnie nie stawiała barier wejścia i poszerzała horyzonty.

Trójka tworzyła kody kulturowe i hierarchie, które obowiązywały znaczną część polskiej inteligencji.

Tekstami pana Sułka, Młodej Lekarki czy rodziny Poszepszyńskich mówiło się (i mówi się nadal) kilkadziesiąt lat od ich napisania. Muzyka, jaką grano w Trójce, wywierała wpływ na wybory muzyczne Polaków od dekad.

Paradoksalnie, najbardziej ten wpływ uznają krytycy Piotra Kaczkowskiego zarzucający mu, że wykrzywił gust muzyczny całego pokolenia Polaków, grając Genesis i Led Zeppelin, a pomijając Bowiego i punkowców (z tymi punkowcami zresztą to nie do końca prawda).

Lista Trójki nie stałaby się tym, czym się stała, gdyby nie eksplozja polskiego rocka na początku lat 80. Ale ta eksplozja nie wybuchłaby też z taką mocą, gdyby nie Lista – miejsce, gdzie w pierwszej kolejności pojawiały się nowe przeboje Maanamu, Perfectu, Republiki czy Lady Pank.

Jasne, w latach 90. i później, wobec rosnącej konkurencji stacji komercyjnych i Internetu ten wpływ zmalał. Ale nie dalej jak dwa tygodnie temu przeczytałem w ramach facebookowych łańcuszków post pewnej polityczki urodzonej w latach 80., jak pierwszym ważnym odkryciem muzycznym w jej życiu była płyta Janis Joplin zagrana w Trójkowym cyklu „Pół perfekcyjnej płyty”.

Trójka była domem

Oczywiście – Trójka nie była jedyną stacją, która wytworzyła wokół siebie wspólnotę słuchaczy i autorów. Taka wspólnota powstała wokół niektórych stacji komercyjnych na początku lat 90., później wokół Radiostacji i Radia BIS. Tyle że trwały one przez góra kilka lat, do kolejnej wolty programowej, odejścia kluczowych redaktorów i słuchaczy.

Wspólnota trójkowa istniała przez lat kilkadziesiąt. Dla redaktorów, ale także dla słuchaczy, Trójka, była domem. Wspólnym domem, za który czuli się odpowiedzialni.

Być może to właśnie ta odpowiedzialność wobec wspólnoty była przyczyną, dla której, mimo stale pogarszającej się sytuacji w Trójce, większość zespołu trwała na wysuniętej placówce na Myśliwieckiej.

W latach 2016-2019 odeszło lub zostało zwolnionych kilkudziesięciu pracowników i współpracowników Trójki, w tym tak istotne dla niej postaci jak Artur Andrus (rozrywka), Jerzy Sosnowski (publicystyka), Dariusz Rosiak (publicystyka międzynarodowa), Michał Nogaś (kultura), Robert Kantereit (prowadzący popołudniowe Zapraszamy do Trójki), Marcin Zaborski (polityka) oraz Artur Orzech, Jacek Hawryluk i Bartosz Chaciński (muzyka).

Kilka miesięcy temu nie przedłużono umowy z Anną Gacek, a w ślad za nią odszedł Wojciech Mann, a w konsekwencji także m.in. Wojciech i Bartosz Waglewscy, Jan Chojnacki oraz Gaba Kulka.

Ciągle jednak większość zespołu próbowała, mimo coraz bardziej nachalnych nacisków dyrekcji anteny i zarządu Polskiego Radia, robić dobre radio dla swoich słuchaczy, za co zresztą spotykała ich krytyka ze strony co bardziej radykalnych zwolenników opozycji. Jak to się więc stało, że w ciągu raptem kilku dni niemal cały zespół powiedział „dość”?

Cios we wspólnotę

Kroplą, która przelała czarę, nie była nawet sama próba ocenzurowania piosenki Kazika, ale cios w Trójkową wspólnotę, jaki dyrektor Kowalczewski przy tej próbie wymierzył. Zarzucił on Markowi Niedźwieckiemu, jednemu z najbardziej znanych i szanowanych redaktorów muzycznych Trójki, manipulowanie wynikami Listy.

Próbował też wymusić na współpracownikach Niedźwieckiego podpisanie donosu na niego, bo tym właśnie byłby podpis pod unieważnieniem notowania Listy ze względu na odchylenia od regulaminu. Gdy Bartosz Gil odmówił takiego podpisu, został zawieszony.

Niedźwiecki, jak wielu jego współpracowników i kolegów podkreślało, miał obsesję na punkcie uczciwości Listy.

Jego zastępcom na Liście zdarzało się zmieniać kolejność i wprowadzać swoich faworytów na pierwsze miejsce (np. Pawłowi Sicie piosenkę Martyny Jakubowicz, o czym sam wspominał), Niedźwieckiemu nigdy.

Właśnie w imię tej uczciwości eliminowano z wyników wielokrotne głosy oddane przez tę samą osobę. Robiono tak na etapie głosowania kartkami pocztowymi, robiono tak na etapie głosowania przez formularz internetowy. I właśnie ta procedura – ręcznego eliminowania „podejrzanych” głosów – posłużyła dyrektorowi Kowalczewskiemu za pretekst do unieważnienia wyników 1998. notowania Listy i podważenia uczciwości Niedźwieckiego.

Niedźwiecki złożył wypowiedzenie i zaczął się prawdziwy exodus z redakcji. W ciągu tygodnia zrezygnowało kilkadziesiąt osób, w tym tak sztandarowe dla Trójki postaci jak Piotr Kaczkowski, Piotr Metz, Piotr Stelmach, Marcin Kydryński, Agnieszka Szydłowska, Michał Olszański czy Marcin Łukawski. Inni uciekli na zwolnienia lekarskie. Doszło do tego, że nie miał kto poprowadzić czwartkowego popołudniowego Zapraszamy do Trójki ani piątkowej Listy. Grano więc samą muzykę.

Trójkowe DNA

Trójka przeżywała w swojej historii różne kryzysy i po nich się odbudowywała, ale też żaden z dotychczasowych kryzysów nie był choćby porównywalny z obecnym.

W latach 2001-2003 słuchacze i część zespołu protestowali przeciw komercjalizacji anteny i rozmyciu jej charakteru forsowanej przez ówczesnego dyrektora Witolda Laskowskiego. Było upodobnienie ramówki do RMF i Zetki i zrzucenie pasm kulturalnych i muzycznych na godziny wieczorne, wielu redaktorów odeszło, słuchacze zorganizowali symboliczny pogrzeb Trójki w Warszawie. A jednak Laskowski nie zerwał w całości z tradycją Trójki, trzon zespołu pozostał, nieuchwytne trójkowe DNA nie zostało zniszczone.

Kolejny dyrektor, Krzysztof Skowroński, powołany za pierwszych rządów PiS, był w stanie błyskawicznie przywrócić poprzednią, autorską formułę – czy wręcz ją odświeżyć, zapraszając do współpracy z Trójką nowe pokolenie radiowców wywodzących się z Radia Bis czy Radiostacji. Część osób ściągniętych przez Laskowskiego z myślą o nowej formule odeszła – ale inni zostali, stając się integralną częścią zespołu.

Następczyni Skowrońskiego Magdalena Jethon (powołana z kolei po przejęciu kontroli nad mediami publicznymi przez PO), choć z nim skonfliktowana, jego linię w Trójce zasadniczo utrzymała. Przed 2015 rokiem Trójka miała stabilną słuchalność w granicach 8 proc. W 2020 spadła do 5 proc.

Nie była wcale „radiem dla boomersów” (jak oceniali ją patrzący wyłącznie przez pryzmat Topu Wszech Czasów) – na bieżąco relacjonowała współczesne wydarzenia w muzyce i kulturze, wiele z nich wręcz animowała. A doskonałym przykładem współistnienia „starego” z „nowym” była Tonacja Trójki wspólnie prowadzona przez Wojciecha Manna i Annę Gacek.

Trójki już nie ma

Trójka, choć oczywiście wymagała zmian, miała przed sobą przyszłość. Dzisiaj Trójki, jaką znaliśmy, już nie ma – w jej miejscu zieje wielka pustka. Nie zastąpią jej radia internetowe tworzone przez byłych trójkowych autorów, choć oczywiście życzę im powodzenia.

Trójka to jednak więcej niż sami autorzy, Trójka to prawie 60 lat tradycji, do której nowe radia nie będą miały praw. Nie będą mogły korzystać z archiwów Polskiego Radia, a lista przebojów będzie musiała wystartować od notowania 1, a nie 1999.

Zniszczenie Programu Trzeciego Polskiego Radia będzie prawdopodobnie więc jedną z trwałych konsekwencji rządów PiS. I jedną z najbardziej dla polskiej kultury szkodliwych.

;

Udostępnij:

Leszek Kraszyna

Ekonomista i analityk, autor modelu przeliczania głosów na mandaty, z którego korzysta OKO.press

Komentarze