0:000:00

0:00

Rafał Trzaskowski jest gwiazdą prawicowych mediów. „Niepokorni” redaktorzy oszaleli na punkcie nowego kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP. W ostatnim numerze „Do Rzeczy” nazwisko „Trzaskowski” pada 80 razy, w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska” - 73 razy. A w ostatnich „Sieciach” - 52 razy. Pismo braci Karnowskich ten relatywnie niski wynik odbija sobie za to okładką, prezentującą Trzaskowskiego, ucznia Bronisława Geremka, jako groźnego i zakapturzonego ulicznego wojownika antify.

Niepodległość znów zagrożona

Jeśli chodzi o wymowę, to „Sieci” kolejny raz okazują się po prostu drukowaną wersją TVP. Czyli - streszczeniem oskarżeń z „Wiadomości” z ostatnich dni. W rządowej telewizji Trzaskowski jest obecnie jedynym pokazywanym kandydatem opozycji.

Zarzuca mu się tam m.in. wojujący antyklerykalizm czy chęć odebrania Polakom świadczeń socjalnych przyznanych przez rząd PiS. A im częściej Trzaskowski mówi, że nie ma o tym mowy - tym bardziej „Wiadomości” to przemilczają i straszą „końcem 500 plus”.

Przeczytaj także:

Trzeba przyznać, że „Sieci” nie wzięły z TVP przynajmniej najbardziej absurdalnego tematu - zarzutu o Spinozę. W ubiegłym tygodniu bowiem przez dwa dni z rzędu „Wiadomości” z jednego zdania Trzaskowskiego o „wierze w Boga Spinozy” z archiwalnego wywiadu budowały wielką teorię spiskową, flirtując z antysemickimi obsesjami. Rzekomy wyznawca „żydowskiego filozofa” i człowiek, który nie chciał krzyża w warszawskim ratuszu, nie może być przecież prezydentem katolickiej Polski!

Nie oznacza to jednak, że „Sieci” wolne są absurdalnych diagnoz.

W ubiegłym tygodniu tygodnik braci Karnowskich ogłosił piórem Stanisława Janeckiego ni mniej, ni więcej, tylko że jako prezydent Polski Trzaskowski ”stałby się syndykiem masy upadłościowej po państwie, które w dotychczasowej formie przestałoby istnieć”.

W prawicowych fantazjach Trzaskowski sprzyja też Rosji. Autorzy „Gazety Polskiej” powiązali go z Obozem dla Mierzei Wiślanej. A na prorządowej prawicy sprzeciw wobec tej koncepcji utożsamiany jest ze sprzyjaniem Kremlowi, który kontroluje naturalną drogą na odgrodzony od Bałtyku Mierzeją Zalew Wiślany. Przypomnijmy jednak: średnia głębokość Zalewu Wiślanego wynosi 2,6 m. Bitwy morskie z Rosjanami stratedzy z PiS mogliby więc tam rozgrywać na kajakach.

„Gazeta Polska” wywodzi też, że Trzaskowski nie ma prawa odwoływać się do tradycji opozycji demokratycznej czy słów Jana Pawła II. Dlaczego? Bo jego partia broni w sądach „komunizmu”, a on sam jest, oczywiście, tęczowym „lewackim radykałem” - jak pisze felietonistka Katarzyna Gójska.

Trzaskowski zły, bo europejski

„Do Rzeczy” na odcinek ostrzegania przed Trzaskowskim rzuciło swoje najtęższe publicystyczne umysły: Piotra Semkę i Rafała Ziemkiewicza. Trzeba przyznać, że choć alarmistyczny ton jest ten sam, co powyżej, to sama ich argumentacja dużo częściej spotyka się z rzeczywistością niż w bratnich „Sieciach”. Semka i Ziemkiewicz zauważają przynajmniej, jakie prerogatywy w polskiej konstytucji ma realnie prezydent.

Semka przestrzega zatem: „prezydent ma w swojej gestii mianowanie sędziów sadów okręgowych, rejonowych, apelacyjnych i wojewódzkich sądów administracyjnych. Tutaj spodziewać się można, że Trzaskowski mógłby odmawiać mianowania nowych sędziów, których prezydentowi będzie nominować obecna Krajowa Rada Sądownictwa. Trzaskowski, jak można się domyślać, może kwestionować legalność KRS”.

Kolejny koszmar Semki dotyczy spraw zagranicznych, a konkretnie stosunków z Unią Europejską i USA.

„Trzaskowski pilnie uważałby, aby relacje z Waszyngtonem nie zaszkodziły relacjom z Unią Europejską” - ostrzega prawicowy publicysta.

Oby jego koszmar się spełnił! Choć trudno zgodzić się z wnioskiem Semki, że „z takim zastrzeżeniem żadna rozwojowa kooperacja polsko-amerykańska się nie uda”. Czy Semka naprawdę uważa, że jedyna możliwa rola dla Polski w relacjach z USA to „osioł trojański”?

Jest oczywiście też wątek LGBT. Wbrew tęczowej okładce pisma i rojeniom kolegów, autor „Do Rzeczy” przyznaje wprost, że „Trzaskowski nie jest specjalnie rewolucjonistą obyczajowym”. Jednak „naciskany przez środowiska zwolenników zmian obyczajowych szybko akceptuje nadawany ton”.

Co to oznacza w praktyce? Że podpisałby zapewne ustawę o związkach partnerskich. Nawet w bratniej Grupie Wyszechradzkiej jednopłciowe związki partnerskie funkcjonują w Czechach i na Węgrzech. Podobnie jest w całej Grupie Wyszechradzkiej z prawem do aborcji. Chciałbym więc, by tu Trzaskowski miał tyle odwagi, co Robert Biedroń. Albo przynajmniej „zaakceptował” nadawany przez polskie kobiety z czarnych protestów „ton”.

Podsumujmy: problem z Trzaskowskim polega więc zdaniem publicysty „Do Rzeczy” na tym, że mógłby zastopować demolkę sądownictwa, dbać o stosunki z Unią Europejską i zgodzić się na doszlusowanie Polski do cywilizacyjnych standardów. Potworne!

Spółki, czyli niepodległość brania kasy

Ale nie dość tego. Na koniec Semka wytacza naprawdę poważne działa. „Demagogią zawiało też, gdy kandydat PO wezwał do przyjęcia ustawy »skromnościowej«, która miała zarządzić obniżenie pensji w spółkach Skarbu Państwa. Postulat chwytliwy, który jednak mógłby spowodować odpływ kadr ze spółek Skarbu Państwa na rzecz prywatnych firm”.

Słyszycie ten hałas? To Google i Apple biegną przejmować pisowskich fachowców z KGHM, PGNiG i Orlenu. To właśnie ci fachowcy, którzy obficie dotują prawicowe tygodniki.

We wszystkich trzech omawianych tu prawicowych tygodnikach znajdziemy całostronicowe reklamy PGNiG, w poprzednim numerze „Sieci” - prowadzony na kolanach zajmujący trzy strony wywiad z prezesem KGHM, jak czytamy w leadzie - „polskiego czempiona”. W „Sieciach” i „Gazecie Polskiej” znajdziemy reklamy PKO BP, w tej ostatniej - także państwowego portu lotniczego Okęcie i Orlenu.

Jeszcze mocniej i jeszcze głupiej uderza Ziemkiewicz. „Bez żadnej przesady prezydentura Rafała Trzaskowskiego to czarny scenariusz dla polskiej niepodległości i trzeba dokładać wszelkich starań, aby podejmując decyzję, Polacy mieli tego świadomość”.

Dlaczego obecny prezydent Warszawy zagraża polskiej niepodległości? Bo czuje się „polskojęzycznym Europejczykiem”. Bo nie chce Centralnego Portu Lotniczego i przekopu Mierzei. Ziemkiewicz widać też tęskni za jakąś wielką flotą na dwumetrowej głębokości zalewie.

Wreszcie, bo Trzaskowski respektowałby postanowienia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. A to czyniłoby go w oczach Ziemkiewicza „typowym przywódcą kolonialnym” i dowodziło rzekomo „zrzeczenia się de facto polskiej suwerenności”.

Władza się boi. Ma czego

Trudno przypuszczać, by coraz słabiej sprzedające się konfesyjne tygodniki prawicy musiały przekonywać swoich przekonanych czytelników, że Trzaskowski jest zły. Przecież oni już tak uważają.

Cel jest inny - zmobilizować twardy elektorat, by na pewno poszedł na wybory. Obóz Zjednoczonej Prawicy, który wspiera „swoje” media państwowymi pieniędzmi hojnie jak żaden rząd przed nim, naprawdę boi się o zwycięstwo Dudy.

Oznacza to, że nadchodzące wybory są dużą szansą dla obozu demokratycznego. A każdy głos oddany w I turze na któregoś z kandydatów demokratycznej opozycji, zwiększa szansę na ograniczenie władzy PiS. Zaś w dalszym planie, być może - odsunięcie formacji Kaczyńskiego od władzy.

;

Udostępnij:

Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Komentarze