Zapisywanie w Konstytucji treści wprost niezgodnych z prawem Unii Europejskiej jest proszeniem się o kłopoty, mówi prawnik dr Piotr Bogdanowicz, komentując pytania zaproponowane przez Prezydenta Dudę w prezydenckim referendum o zmianach w konstytucji
Andrzej Duda chciałby zapytać Polki i Polaków w listopadowym referendum:
"Czy jest Pani/Pan za konstytucyjnym zagwarantowaniem członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej?"
oraz
"Czy jest Pani/Pan za zapisaniem w Konstytucji RP gwarancji suwerenności Polski w Unii Europejskiej oraz zasady wyższości Konstytucji nad prawem międzynarodowym i europejskim?"
To pytania nr 7 i 8. Nie wiadomo, czy prezydenckie referendum się odbędzie. Prezydent nie złożył jeszcze stosownego wniosku do Senatu.
Pierwsze z pytań ma, jak się wydaje, uspokoić obywatelki i obywateli, którzy obawiają się, że Prawo i Sprawiedliwość zmierza do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. W połączeniu z propozycją zawartą w drugim pytaniu przedstawia wizję niemożliwą do zrealizowania: Polska zostaje w UE formalnie, ale prawo UE (a tym samym unijne wartości) respektuje à la carte.
Archiwum Osiatyńskiego i OKO.press poprosiło o komentarz prawnika, dr. Piotra Bogdanowicza z Katedry Prawa Europejskiego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Wcześniej prezydenckie pytania komentowali dla OKO.press:
Problem z pytaniem nr 7 o "konstytucyjne zagwarantowanie członkostwa Rzeczpospolitej Polskiej w Unii Europejskiej" jest dwojakiego rodzaju.
Proponowane w pytaniu nr 8 rozwiązanie to: "zapisanie w Konstytucji RP gwarancji suwerenności Polski w Unii Europejskiej oraz zasady wyższości Konstytucji nad prawem międzynarodowym i europejskim".
Próba zapisania w Konstytucji RP gwarancji suwerenności Polski w Unii Europejskiej jest dowodem na niezrozumienie, na czym polega członkostwo w Unii Europejskiej.
W jednym z pierwszych i najbardziej fundamentalnych orzeczeń w historii integracji europejskiej, Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że Wspólnota (obecnie Unia) stanowi "nowy porządek prawny w prawie międzynarodowym, na rzecz którego państwa ograniczyły, choć tylko w wąskich dziedzinach, swoje prawa suwerenne" (orzeczenie van Gend en Loos (26/62).
Te słowa są aktualne. Przystępując do Unii Europejskiej, państwa powierzają Unii wykonywanie pewnych kompetencji. Z artykułu 5 Traktatu o Unii Europejskiej wynika, że Unia ma tylko te kompetencje, które zostaną jej powierzone przez państwa członkowskie.
Nie oznacza to, że państwa przystępujące do Unii przestają być suwerenne. Dowodem na suwerenność państw członkowskich jest na przykład to, że państwo może z Unii Europejskiej wystąpić, a cały ten proces odbywa się w oparciu o postanowienia Traktatu o Unii Europejskiej, czyli w oparciu o prawo unijne. Obserwujemy to dzisiaj na przykładzie Wielkiej Brytanii.
O ile pytanie o suwerenność można uznać za zbędne, to pytanie o zasadę wyższości Konstytucji nad prawem europejskim czy, ściślej mówiąc, prawem Unii Europejskiej, jest po prostu groźne.
Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości, stanowiącym fundament funkcjonowania Unii Europejskiej, to prawo Unii Europejskiej przeważa nad prawem krajowym, w tym rangi konstytucyjnej, a nie odwrotnie.
Zapisywanie w Konstytucji treści wprost niezgodnych z prawem Unii Europejskiej jest, delikatnie mówiąc, proszeniem się o kłopoty.
Komisja Europejska mogłaby z tego powodu skierować przeciwko Polsce sprawę do Trybunału Sprawiedliwości.
Obecna Konstytucja stanowi, że Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej. Ale ten przepis można interpretować funkcjonalnie: tak, w granicach członkostwa Polski w Unii Europejskiej.
Nowy przepis ustawiałby Polskę wprost na kursie kolizyjnym z Unią Europejską.
Czy taka była intencja autorów pytania?
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze