Cieszę się ogromnie, że postanowienia szczytu w Newport, a przede wszystkim szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Warszawie, o które tak ogromnie zabiegaliśmy, stają się dzisiaj faktem.
prawda. Prawda. Wspomnienie o szczycie w Newport to ważna zmiana.
Witając żołnierzy Batalionowej Grupy Bojowej NATO, prezydent uderzył w mocne tony – stwierdził, że „na ten moment czekały pokolenia Polaków od końca II wojny światowej”, ponieważ obecność wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce oznacza przynależność polityczną do „sprawiedliwego, solidarnego, demokratycznego i prawdziwie wolnego Zachodu”.
Wzmianka o NATO jest w kontekście miejsca wystąpienia zrozumiała, choć akcent na Sojusz Północnoatlantycki to rutynowy sposób PiS, by podkreślić przynależność Polski do świata Zachodu. Bez wspominania o Unii Europejskiej, w której rządzący Polską mają opinię autokratów przekraczających demokratyczny mandat i niszczących wartości wymienione przez prezydenta: demokrację, sprawiedliwość, solidarność i wolność.
Nieoczekiwanie Andrzej Duda wystrzegł się fałszu, polegającego na przemilczeniu roli szczytu Sojuszu w walijskim Newport w 2014 roku. To tam – po aneksji Krymu i agresji rosyjskich „zielonych ludzików” na Wschodnią Ukrainę – podjęto kluczowe decyzje dostosowujące strategię NATO do większego zagrożenia ze strony Rosji.
Z punktu widzenia PiS to niewygodna prawda, bowiem to w Newport – a więc za rządów Platformy Obywatelskiej i prezydentury Bronisława Komorowskiego – zdecydowano o utworzeniu wojsk szybkiego reagowania (tzw. szpicy NATO), rozmieszczeniu w krajach wschodniej flanki NATO „znaczących sił” na zasadach „stałej rotacji” oraz zwołaniu kolejnego szczytu w Warszawie w 2016 roku. Według dotychczasowej narracji PiS kluczowa była Warszawa.
WIDEO OKO.PRESS
Antoni Macierewicz nałgał w życzeniach wielkanocnych dla żołnierzy i obywateli:
Nie ma takiego miasta jak Newport
Szczyt NATO w WArszawie podjął decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. O tym, że wojska NATO przyjadą do Polski.
fałsz. Fałsz. Decyzję podjęto w Newport w 2014 roku.
Przemilczenie tego, co z walijskiego Newport przywieźli Bronisław Komorowski i Tomasz Siemoniak, było przez miesiące po szczycie NATO w Warszawie powszechną praktyką prezydenta i PiS. W OKO.press przyłapaliśmy na tym nadużyciu nie tylko Dudę, ale również prezydenckiego ministra ds. zagranicznych Krzysztofa Szczerskiego, ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego i jego zastępcę, Konrada Szymańskiego.
Rekordy mówienia głupstw bili jednak ludzie Antoniego Macierewicza, ministra obrony narodowej. Jego wice, Bartosz Kownacki, sprawę ściągnięcia do Polski wojsk amerykańskich w TVN24 bez cienia wstydu nazwał „personalnym sukcesem Antoniego Macierewicza”. Protegowany ministra, Bartłomiej Misiewicz, twierdził z kolei, że w Polsce będą „stałe bazy NATO”.
Trudno wypowiedź Dudy uznać za przejęzyczenie, zwłaszcza, że wcześniej sam współtworzył mit szczytu w Warszawie jako także swego osobistego sukcesu.
Opuszczając szeregi polityków, którzy wbrew faktom przypisują PiS sprowadzenie do Polski żołnierzy amerykańskich, prezydent odsuwa się od partii – choć nie wiadomo, na ile jest to rzeczywisty konflikt, a na ile ruch wizerunkowy.
Pierwszym – słabym – sygnałem, że nazywany „długopisem Kaczyńskiego” prezydent Duda stara się podnieść swoje znaczenie, było skierowanie do przejętego już przez PiS Trybunału Konstytucyjnego ustawy o zgromadzeniach.
Drugim – zakończonym porażką prezydenta – wysłanie listów do Macierewicza, w których wytykał ministrowi braki w nominacjach na stanowiska attaché wojskowych w krajach sojuszniczych oraz zbyt powolną realizację postanowień NATO. Trzecim sygnałem jest deklaracja rzecznika prezydenta, Marka Magierowskiego, że Duda nie popiera pomysłu wygaszenia kadencji sędziów w Krajowej Radzie Sądownictwa, co zakłada projekt przygotowany przez resort Zbigniewa Ziobry.
Macierewicz tylko nie zepsuł
Wygląda na to, że Andrzej Duda odsuwa się od Macierewicza, który był głównym beneficjentem twierdzenia, że szczyt NATO w Warszawie był triumfem polityki PiS.
W rzeczywistości Antoni Macierewicz po prostu nie zepsuł sprawy warszawskiego szczytu w lipcu 2016. Wskazuje na to wypowiedź gen. Mirosława Różańskiego – dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który złożył dymisję w grudniu 2016. W „Kropce nad i” generał mówił, że pierwsze dziewięć miesięcy nowej władzy „było sytuacją bardzo komfortową”, ponieważ nikt nie patrzył mu na ręce podczas przygotowywania ćwiczeń Anakonda’16 oraz właśnie szczytu NATO w Warszawie.
Różański nie ma powodów, aby mówić nieprawdę – a jego wersja wydarzeń potwierdza, że PiS de facto przypisywało sobie cudzy sukces, a jedyną zasługą Macierewicza było niewtrącanie się w pracę wojskowych, których dostał w spadku po Tomaszu Siemoniaku, wicepremierze i ministrze obrony w rządzie Platformy Obywatelskiej i PSL.