0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...

W niedzielę 1 marca 2020 z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w parafii św. Ojca Pio przy ul. Fieldorfa 1 w Warszawie mszę odprawi abp Marek Jędraszewski. W tym samym czasie przed kościołem odbędzie się manifestacja "Tęczowa zaraza i cywilizacja śmierci witają abp. Jędraszewskiego" (początek o 11.30, szczegóły w linku) zorganizowana przez Bożenę Przyłuską z Warszawskiego Strajku Kobiet, Barta Staszewskiego, Aleksa Polaka i Dariusza Andrzeja Woszczyńskiego.

Organizatorzy - jak piszą w zapowiedzi wydarzenia - "potępiają obecność w debacie publicznej pochwalnego stosunku do działalności zbrodniczych grup, które działały na terenie Polski i które u schyłku II wojny światowej podjęły haniebną kolaborację z okupantem hitlerowskim".

Nie tolerują też "agresji w polskim Kościele", w tym "nienawistnych i oburzających słów pod adresem osób LGBT, feministek, ateistów, a nawet ekologów", które padły z ust abp. Marka Jędraszewskiego.

Z okazji wizyty krakowskiego metropolity w Warszawie publikujemy poświęcony mu fragment wywiadu-rzeki "Wąska ścieżka. Dlaczego odszedłem z Kościoła", który Artur Nowak przeprowadził z prof. Stanisławem Obirkiem.

Przeczytaj także:

prof. Stanisław Obirek - antropolog kultury i historyk, były jezuita

Artur Nowak - adwokat, publicysta i pisarz

Dwie traumy arcybiskupa Jędraszewskiego: Paetz i Smoleńsk

Artur Nowak: Rozmawiamy w momencie, kiedy Kościół w Polsce idzie na konfrontację z mniejszościami seksualnymi, modelem wychowania dzieci, które proponują, jeśli chodzi o naukę o seksualności, społeczeństwa zachodnie. Arcybiskup Jędraszewski piętnuje mniejszości seksualne. Mam wrażenie, że się w jakiś sposób w tym spełnia.

Prof. Stanisław Obirek: Arcybiskup Jędraszewski to rzeczywiście jakaś osobliwość, a zarazem zagwozdka w krajobrazie naszego Kościoła.

Jeżeli go zestawimy z jakimiś nawiedzonymi egzorcystami, Rydzykiem czy takim Jankowskim, to jest on na swój sposób oryginalny. Wymienieni wcześniej, podobnie jak cały szereg innych twarzy polskiego kościoła, to jednak ludzie słabo wykształceni, trudno ich nazwać intelektualistami. Stosujemy wobec nich taryfę ulgową czy nawet ignorujemy tych prymitywnych ludzi, których pluralizm i zmiany cywilizacyjne przerosły, którzy nie rozumieją tego, co się dzieje, i uciekają się do najłatwiejszej, biało-czarnej retoryki. Zgodnie z nią my jesteśmy wspaniali, a świat jest zły, więc trzeba go odrzucić, trzeba go przekląć, trzeba się przed nim zamknąć, wyizolować, bo w ten sposób się zbawimy. Na tym polega ta strategia, stosowana niestety, z dużym powodzeniem przez Tadeusza Rydzyka i wielu innych.

Jędraszewski to człowiek innego pokroju intelektualnego a płynie w tym samym nurcie. Mam wrażenie, że w jego przypadku doszło do jakiegoś traumatycznego załamania. Sam nie wiem, z czym ta trauma jest związana. Może chodzi o sprawę arcybiskupa Paetza, w której Jędraszewski pokazał się nam jako obrońca tego molestującego kleryków drapieżcy.

Przypomnijmy, że Paetz był bezkarny. Jędraszewski nie dość, że nie miał odwagi, by chronić bezbronnych kleryków przed nieposkromionym apetytem ich przełożonego, arcybiskupa Paetza, to jeszcze wziął udział w szukaniu dla niego wparcia.

Sądzę, że od tego czasu Jędraszewski poczuł się zagrożony.

To syndrom złodzieja, który krzyczy: „łapać złodzieja!”.

Czyli chodzi tu o człowieka, który ma jakieś nie do końca załatwione sprawy i jest na tyle inteligentny, że wie, że nawalił. W związku z tym przekierowuje całe swoje zaangażowanie na to, by zracjonalizować ten niedobry wybór.

Znaliście się wcześniej?

Znamy się od dziesiątków lat. Pamiętam go jeszcze jako młodego księdza. Uczyliśmy się na tej samej uczelni jezuickiej, papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, w odstępie kilku lat. Zrobił chyba doktorat z Levinasa, bardzo dużo pisał o filozofii francuskiej, o Sartrze, o Camusie, miał wykłady dla kleryków jezuickich właśnie na ten temat, bywał na różnych egzaminach doktorskich. Krótko mówiąc, był znany z tego, że świetnie się orientuje we współczesnej filozofii, umie o niej pisać i mówić, ma świetne rozeznanie. Wydawało się, że będzie następcą księdza Tischnera właśnie w tej filozofii dialogu, takiej przyjaźnie rozmawiającej ze światem.

Nie zapowiadał się na homofoba?

Absolutnie.

Ale w pewnym momencie zadziałała niedobra reguła. Ubiorę ją w słowa pewnego znajomego księdza: piuska biskupia wpływa na intelekt.

Mam wrażenie, że wielu biskupów, nawet profesorów, nie mówiąc już o mniej utytułowanych intelektualistach, po tym, jak zostało biskupami, przestało używać rozumu.

Tak nagle? Z dnia na dzień?

Niemalże. Jakby przełączyli się na myślenie wyobrażeniowe, pełne fantazmatów. Zaczynają pielęgnować w sobie jakieś wyimaginowane zagrożenie, zaczynają bronić instytucji wbrew elementarnym racjom rozumu. Jędraszewski, jak sądzę, nie jest tu wyjątkiem. No więc pierwszą traumą czy też bodźcem, który doprowadził do takiego myślenia u Jędraszewskiego, była sprawa Paetza. Na marginesie dodam, że Paetz w żaden sposób nie został osądzony. Jan Paweł II wysłał go po prostu na wcześniejszą emeryturę.

A drugą traumą, jak myślę, był dla Jędraszewskiego Smoleńsk. Katastrofa smoleńska u wielu wywołała polityczny syndrom juliański, przekonanie, że tylko my zostaliśmy skrzywdzeni, że tylko my jesteśmy depozytariuszami żałoby. W przypadku polityków PiS, Jarosława Kaczyńskiego to oznaczało skonsumowanie katastrofy smoleńskiej w sensie politycznym, natomiast Jędraszewski uczynił z niej punkt odniesienia dla swojej osobliwej teologii, w której tylko katolicy są ofiarami. I to ofiarami jakiegoś wyimaginowanego spisku wrogich sił, których do dzisiaj nie potrafi jasno zdefiniować.

Jędraszewski odnalazł się w tym biadoleniu.

Jest jednym z najbardziej oddanych kapłanów religii smoleńskiej.

To się układa w model religijności roszczeniowej, z ogromnym komponentem krzywdy doznanej. Ja jestem tą jedyną ofiarą i wszyscy chcą mnie skrzywdzić, chcą mnie pozbawić praw, które mi się należą.

To wszystko razem układa się w mozaikę kuriozalnych wypowiedzi, jak choćby ta w sprawie australijskiego kardynała Pella, skazanego za pedofilię prawomocnym wyrokiem sądu, którego Jędraszewski chciał rehabilitować. Żeby było jasne – ja wiem, że są w sprawie Pella wątpliwości. Nie jest jednak rolą biskupa, który spotyka się akurat z samorządowcami i ma mówić o roli religii w przestrzeni publicznej, wypowiadać się na temat łamania praw kardynała Pella w Australii! To jest po prostu gorszące.

Wcale się nie dziwię, że coraz więcej samorządowców krakowskich nie chce się już spotykać z arcybiskupem Jędraszewskim. Jeśli w klerykalnym Krakowie dochodzi do czegoś takiego, to znaczy, że już naprawdę wszelkie bariery przyzwoitości zostały przekroczone.

W Krakowie Tischner nawet po śmierci ma pod górkę. Dzisiejszy Kraków to, zdaje się, przedsoborowy bunkier.

Pijesz pewnie do nagrody jego imienia. Wyszła przy tej okazji jakaś nieprawdopodobna małostkowość arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Kiedy okazało się, że wśród jej laureatów za rok 2018 jest ojciec Ludwik Wiśniewski (za książkę „Nigdy nie układaj się ze złem: pięćdziesiąt lat zmagań o Kościół i Polskę”) i małżeństwo Owsiaków (za WOŚP), sekretarz metropolity nagle poinformował, że arcybiskup Jędraszewski nie odprawi mszy za patrona nagrody, mimo że kilka dni wcześniej miał to w kalendarzu. Myślę, że Tischner – gdyby tylko mógł zrobić to zza grobu – odpowiednio by to skomentował. On po prostu organicznie nie znosił klerykalnej celebry, której uosobieniem jest Jędraszewski. Miał do siebie dystans, miał też poczucie humoru, którego obecny biskup krakowski jest zupełnie pozbawiony.

W OKO.press o agresywnych i obraźliwych wypowiedziach abp. Jędraszewskiego piszemy regularnie:

Piszemy też o jego wytrwałych obrońcach z rządu i episkopatu.

Udostępnij:

Artur Nowak

Adwokat, publicysta i pisarz. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” o ofiarach księży pedofilów, autor „Kroniki opętanej” – historii egzorcyzmowanej nastolatki oraz „Dzieci, które gorszą”, w której oddaje głos dzieciom i partnerkom kapłanów. W swojej praktyce adwokackiej wielokrotnie reprezentował pokrzywdzonych i sprawców w sprawach dotyczących pedofilii.

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Stanisław Obirek

Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita, wyświęcony w 1983 roku. Opuścił stan duchowny w 2005 roku, wcześniej wielokrotnie dyscyplinowany i uciszany za krytyczne wypowiedzi o Kościele, Watykanie. Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym, konsekwencjami Holocaustu i możliwościami przezwyciężenia konfliktów religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.

Komentarze