Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska
Czy złodziej złapany gorącym uczynku, uniknie kary, gdy odda skradzioną rzecz? Według logiki warszawskich śledczych - powinien. Prokuratura odmówiła śledztwa w sprawie nieudzielenia informacji publicznej przez MON, bo… urzędnicy odpowiedzieli w końcu na pytania OKO.press. 3,5 miesiąca po ustawowym terminie
Na początek chronologia, ważna w tej sprawie:
O zadośćuczynieniach za katastrofę smoleńską OKO.press pisze niemal od początku swego istnienia.
Jesienią 2016 roku ujawniliśmy, że mimo iż krótko po katastrofie krewni ofiar otrzymali od państwa 67,5 mln zł zadośćuczynień i miliony złotych wsparcia w innych formach, wielu z nich ubiega się o kolejne rekompensaty.
Pisaliśmy, że część rodzin podpisała już porozumienia z MON, a inni negocjują - żądając czasami szokujących kwot (Beata Gosiewskiego, druga żona Przemysława Gosiewskiego, wówczas europosłanka PiS, dla siebie i dwójki swoich dzieci chciała ponad 5 mln zł).
Resort - początkowo pod kierownictwem Antoniego Macierewicza, a potem Mariusza Błaszczaka - sam rozstrzygał, komu i ile pieniędzy wypłaci. Sądy tylko formalnie zatwierdzały treść ugód, ustalonych pomiędzy resortem, a rodzinami.
Kilka miesięcy temu postanowiliśmy sprawdzić, ile pieniędzy ministerstwo wypłaciło już rodzinom smoleńskim i z iloma prowadzi jeszcze wciąż negocjacje. 4 lipca 2019 roku wysłaliśmy do MON pytania w tej sprawie.
W mailu do ministerstwa powoływaliśmy się na Prawo prasowe (OKO.press podlega przepisom tej ustawy, bo jest zarejestrowane w sądowym rejestrze czasopism, jako tytuł prasowy) oraz na ustawę o dostępie do informacji publicznej.
Zgodnie z tymi aktami prawnymi, na udzielenie informacji urzędnicy mają 14 dni.
W szczególnych przypadkach termin ten może zostać wydłużony - maksymalnie do 2 miesięcy. Ale wówczas urząd musi podać powód opóźnienia i termin, w jakim udostępni informację.
12 lipca 2019 roku Wydział Prasowy (Centrum Operacyjne MON) - powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej - odpisał nam, że
„ze względu na konieczność zgromadzenia licznych danych odpowiedź na wniosek z 4 lipca br. zostanie udzielona w terminie późniejszym”. Nie podał w jakim.
Potem zapadło milczenie. Ministerstwo nie reagowało na kolejne nasze prośby o udzielenie odpowiedzi i ponaglenia. Dlatego 23 października
Zgodnie z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej, ten „kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”
Do udostępnienia takiej informacji zobowiązana jest osoba kierująca urzędem lub ktoś przez nią upoważniony.
W MON jest to więc albo minister Mariusz Błaszczak, albo ktoś z jego podwładnych.
Nasze zawiadomienie trafiło do prokuratora Dariusza Korneluka. To były szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, odesłany przez Zbigniewa Ziobro do pracy w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście.
W ramach czynności sprawdzających, Korneluk poprosił MON o wyjaśnienia. Resort odpisał, że „wniosek [OKA o udostępnienie informacji] z 4 lipca 2019 r. został merytorycznie rozpoznany, a odpowiedź została wysłana wnioskodawczyni pocztą elektroniczną 5 listopada 2019 r.”.
Tak samo resort odpowiedział na naszą skargę do sądu, na bezczynność urzędników. W piśmie do sądu dodał jeszcze, że skoro odpowiedź została nam przesłana, "tym samym organ, realizując wniosek skarżącej, przestał być w bezczynności".
Faktycznie - dwa tygodnie po tym, jak napisaliśmy na OKO.press, że skierowaliśmy sprawę do sądu i prokuratury, MON przesłał nam odpowiedzi. Pisaliśmy o tym w artykule z 8 listopada.
Ministerstwo Obrony Narodowej wyjaśniło prokuraturze, że przez 4 miesiące nie odpowiadało na nasze pytania, ze względu na:
W związku z tym, że ostatecznie MON udzielił nam odpowiedzi, 28 listopada 2019 prokurator Korneluk uznał, że postępowanie urzędników resortu nie miało "znamion czynu zabronionego". I postanowił odmówić wszczęcia śledztwa ws. niedopełnienia przez nich obowiązków.
Z uzasadnienia prokuratury nie wynika, by prokurator sprawdzał, czy latem 2019 roku biuro prasowe MON faktycznie miało szczególnie dużo pracy, czy celowo odwlekało udzielenie odpowiedzi.
Z doświadczeń OKO.press wynika, że wcześniej (gdy nie było sezonu urlopowego i okresu przedwyborczego) resort również często nie odpowiadał na niewygodne pytania dziennikarzy lub miesiącami odwlekał udzielenie odpowiedzi.
W 2016 roku - gdy po raz pierwszy pytaliśmy o wysokość zadośćuczynień za katastrofę smoleńską, po dwóch tygodniach od wysłania pytań, biuro prasowe MON zapewniło nas, że „znajdują się [one] w realizacji” i prosiło o więcej czasu na przygotowanie odpowiedzi oraz „o zrozumienie”.
Później kilkakrotnie upominaliśmy się o odpowiedź. W końcu Oddział Mediów Centrum Operacyjnego MON napisał w mailu do nas:
„Jesteśmy w trakcie sprawdzania statusu prawnego Państwa instytucji. Do momentu uzyskania wiążącej opinii prawnej, nie możemy udzielić Państwu odpowiedzi”.
Również wówczas skierowaliśmy sprawę do sądu administracyjnego i prokuratury. Wkrótce potem, niemal równocześnie, otrzymaliśmy e-mail z częściową odpowiedzią na nasze pytania oraz pismo, które MON przesłało do sądu w odpowiedzi na naszą skargę.
Prawniczka resortu tłumaczyła w nim, że
„od kilku miesięcy trwają w MON zmiany kadrowe i organizacyjne. Zmiany te objęły również strukturę komórek organizacyjnych odpowiedzialnych za realizowanie wniosków o udostępnianie informacji publicznych”.
I wyjaśniała, że w związku z tymi zmianami „w urzędzie istniała pewna trudność z realizowaniem wpływających wniosków, w krótkim ustawowym terminie”.
Przekonywała również, że aby zgromadzić dane, o które wnioskowało OKO.press „należało zwrócić się do kilku podmiotów”. Choć w rzeczywistości wszystkimi niezbędnymi informacjami dysponował mecenas Andrzej Lew-Mirski, reprezentujący MON w sprawach o odszkodowania za katastrofę smoleńską.
W odpowiedzi, którą wówczas otrzymaliśmy ministerstwo nie podało właściwie żadnych konkretnych danych, o które się zwracaliśmy. A informacje, które nam udostępniło, okazały się nieprawdziwe.
Od kilku lat nasza redakcja toczy również z MON batalię o informacje dotyczące działania podkomisji ds. zbadania katastrofy smoleńskiej. Pytaliśmy m.in. o to kto w niej zasiada, co robi i jakie są koszty jej funkcjonowania. Resort nie udzielił nam jednak dotąd merytorycznej odpowiedzi. Podobnie jak na wiele pytań, dotyczących innych spraw.
Władza
Mariusz Błaszczak
Ministerstwo Obrony Narodowej
dostęp do informacji
informacja publiczna
katastrofa smoleńska
Smoleńsk
wydatki publiczne
zadośćuczynienia
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze