0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Albert Zawada / Agencja GazetaAlbert Zawada / Agen...

„Czuję się, jakbym miała proces przed sądem kapturowym. Nie mogę się bronić. Nie dostaję orzeczeń. To proces inkwizycyjny” – mówi OKO.press prokurator Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa -Mokotów (na zdjęciu u góry). Dodaje: „Jeśli tak traktuje się prokuratora, to nie mam wątpliwości, jakie szanse ma przed sądem obywatel w sprawie, którą interesuje się Prokurator Generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro”.

Ewę Wrzosek i środowisko prokuratorów oburzyła nagła i „potajemna” decyzja Sądu Dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym. Ten sąd 25 maja 2023 roku przedłużył dalsze zawieszenie prokurator na kolejne pół roku. Zawieszenie ma związek z tym, że szczecińska prokuratura chce jej postawić zarzuty karne z rzekomym ujawnieniem materiałów ze śledztwa. Dotychczas jednak Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN nie uchyliła jej immunitetu.

Na kanwie tej sprawy Wrzosek została zawieszona na pół roku 1 grudnia 2022 roku. Zawieszenie kończyło się z końcem maja i prokurator wybierała się do pracy od czerwca. Nie wiedziała jednak, że 25 maja sąd dyscyplinarny przedłużył jej zawieszenie.

Zrobił to na wniosek Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego dla regionu katowickiego, który prowadzi postępowanie dyscyplinarne wymierzone we Wrzosek. To postępowanie opiera się na tym samym, co śledztwo prokuratury.

Wrzosek i jej obrońca prokurator Jarosław Onyszczuk z Lex Super Omnia nie byli jednak powiadomieni o posiedzeniu sądu ws. zawieszenia. Prokurator nie dostała też decyzji sądu. A o tym, że dalej jest zawieszona, dowiedziała się przypadkiem. Wyszło to na jaw na innej sprawie w sądzie dyscyplinarnym, który 1 czerwca 2023 roku obniżył jej na czas zawieszenia pensję, o 15 procent.

Prokurator Ewa Wrzosek, druga od prawej. Tu ze swoimi obrońcami w sprawie o immunitet. Po jej prawej stronie stoi prokurator Jarosław Onyszczuk. Po lewej stronie stoją adwokaci: Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska i Adam Baworowski. Fot. Mariusz Jałoszewski

Obrońca: Sąd dyscyplinarny raz wzywa, raz nie wzywa

Obrońca Wrzosek Jarosław Onyszczuk z Lex Super Omnia jest zaskoczony wydaniem postanowienia o dalszym zawieszeniu bez powiadamiania Wrzosek o posiedzeniu sądu dyscyplinarnego. Mówi OKO.press, że rzecznik dyscyplinarny dla prokuratorów z wnioskiem o przedłużenia wystąpił w ostatniej chwili.

Wniosek trafił do sądu 22 maja, a już 25 maja zebrał się sąd dyscyplinarny i przedłużył zawieszenie. Na tym posiedzeniu był tylko rzecznik dyscyplinarny z Katowic. Onyszczuk uważa, że sąd dyscyplinarny pominął prawo Wrzosek do obrony.

Onyszczuk: „Nie powiadomiono jej o posiedzeniu. Gdyby to zrobiono, to sąd by nie zdążył wydać orzeczenia przed upływem poprzedniego zawieszenia. A widać, że spieszono się. Tego rodzaju działanie ze strony sądu dyscyplinarnego, może być jednak uznane za naruszenie prawa i prawa do obrony”.

Zapowiada złożenie odwołania do nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. Zrobi to, kiedy prokurator dostanie decyzję sądu. Onyszczuk wskazuje, że w aktach jest podany stary adres do doręczeń dla Wrzosek. Podano jej adres sprzed… 20 lat. Podał go Prokurator Okręgowy w Warszawie. Mimo że wcześniej korespondencja dla niej była przekazywana na inny adres, w tym w miejscu jej pracy.

Przeczytaj także:

OKO.press ustaliło, że posiedzenia ws. zawieszenia odbywały się już w przeszłości bez udziału prokuratorów. Wrzosek nie jest wyjątkiem. Sąd dyscyplinarny powołuje się na przepisy kodeksu postępowania karnego dotyczące posiedzeń. Reguluje to artykuł 96, który mówi:

„Paragraf 1. Strony oraz osoby niebędące stronami, jeżeli wykażą interes prawny w rozstrzygnięciu, mają prawo wziąć udział w posiedzeniu wówczas, gdy ustawa tak stanowi, chyba że ich udział jest obowiązkowy. Przepis art. 451 stosuje się odpowiednio.

§ 2. W pozostałych wypadkach nie zawiadamia się ich o posiedzeniu, a mogą wziąć w nim udział, jeżeli się stawią, chyba że ustawa stanowi inaczej”.

Na posiedzenia w sprawie zawieszenia sędziów nie wzywała też zainteresowanych nielegalna Izba Dyscyplinarna. Zawieszała ich znienacka. Były nawet przypadki, że nie wywieszała wokandy, by sędziowie nie dowiedzieli się o terminie. Ale TSUE w wyroku z 15 lipca 2021 roku uznał, że naruszało to prawo sędziów do obrony.

Jeśli w sprawie Wrzosek zastosowano artykuł 96, to dlaczego na posiedzeniu był jednak rzecznik dyscyplinarny? Dostał powiadomienie z sądu, czy też sam wydzwaniał, by ustalić datę posiedzenia i przyjechał? W tej sprawie jest jeszcze jedna ważna okoliczność. Na przedłużenie zawieszenia prokuratura mogła zdecydować się w ostatniej chwili, bo czekała na decyzję Izby Odpowiedzialności Zawodowej ws. uchylenia immunitetu.

Izba miała się zebrać 18 maja, ale sprawę zdjęto z wokandy, bo obrońcy Wrzosek złożyli wniosek o wyłączenie z tej sprawy sędziego SN Zbigniewa Korzeniowskiego. I dlatego wtedy niejako zastępczo pojawił się wniosek od rzecznika dyscyplinarnego o przedłużenie zawieszenia. Bo tylko tak prokuratura mogła zablokować powrót Wrzosek do pracy od czerwca. I dlatego znienacka decyzję podjął sąd dyscyplinarny.

Prokurator Jarosław Onyszczuk nie zgadza się jednak, by o losach zawodowych prokuratora decydowano na posiedzeniu, na które nie wzywa się głównego zainteresowanego. Mówi OKO.press: „Na posiedzenie o obniżeniu wynagrodzenia na dzień 1 czerwca sąd dyscyplinarny wezwał Wrzosek. Uznał, że tak trzeba i jest to ważne. A na posiedzenie ws. zawieszenia nie wezwał. To raz się wzywa, a innym razem nie?”.

Legalny sędzia SN Zbigniew Korzeniowski. To on prowadzi sprawę o uchylenie immunitetu Ewy Wrzosek. Obrońcy prokurator złożyli wniosek o jego wyłączenie ze sprawy. Fot. Mariusz Jałoszewski

Wrzosek: Mam proces jak z Kafki

Podobnie sposób, w jaki ją zawieszono, komentuje prokurator Ewa Wrzosek. Mówi OKO.press: „To jest proces inkwizycyjny. Prawa do obrony pozbawił mnie sąd przy Prokuratorze Generalnym. Nie mogę zrozumieć, jak w 3 dni można było mnie zawieść, bez powiadomienia mnie. Do tej pory nie mam odpisu postanowienia tego sądu. Na posiedzeniu był jednak zastępca rzecznika dyscyplinarnego z Katowic. Wiedział o terminie, przyjechał specjalnie z Katowic. On mógł być, a ja nie”.

Wrzosek mówi dalej: „Gdybym nie była 1 czerwca na sprawie o obniżenie mi wynagrodzenia, to bym się o tym nie dowiedziała. Był wcześniej czas, żeby złożyć wniosek o dalsze zawieszenie mnie. Ale czekano do ostatniego momentu. Nawet gdyby sąd chciał mnie zawiadomić, to by nie zdążył rozpoznać wniosku, przed upływem pierwszego zawieszenia. Jest nierównowaga stron wpisana w to postępowanie. Rzecznik dyscyplinarny i sąd działali bez mojego udziału”.

Z informacji OKO.press wynika, że decyzja sądu dyscyplinarnego o przedłużeniu zawieszenia nie ma uzasadnienia. A całe akta sprawy to zaledwie kilkanaście stron.

Wrzosek: „Czuję się jak zabawka w rękach Zbigniewa Ziobry i podległych mu osób. Tak jakby nikt za nic nie odpowiadał. Ale jestem zdeterminowana, by wszystkie osoby, które łamią prawo poniosły odpowiedzialność. Nie odpuszczę nawet jak usuną mnie z zawodu”.

Ja wygląda jej życie na ponad już pół rocznym zawieszeniu? Biega. Jest aktywna na Twitterze. Angażuje się w obronę praworządności. Właśnie wróciła ze spotkań z obywatelami w ramach Tour de Konstytucja. Jest członkinią Lex Super Omnia.

Nie pracuje, bo nie może. Ochrona nie wpuszcza jej do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Dlaczego? Tego prokurator nie wie i nie może się dowiedzieć.

Wrzosek: „To nie jest jednak urlop od pracy. To nie jest czas, że kiedy chcę, mogę jechać nad morze. Sytuacja jest dla mnie zawodowo przygnębiająca, marnuje się moje kompetencje. Codziennie żyję tą sprawą. Dostaję pisma ze szczecińskiej prokuratury. Czekam na rozpoznanie sprawy o uchylenie immunitetu.

To moje emocje, stres, na tym koncentruje się moje życie. Mam zaburzone poczucie stabilności zawodowej. Nie wiem, co będzie jutro, za tydzień. Czy zrobią mi kolejną dyscyplinarkę, czy będzie kolejny wniosek”.

Za co ścigana jest Ewa Wrzosek

Ewa Wrzosek została zawieszona w obowiązkach służbowych 1 grudnia 2022 roku przez Prokuratora Okręgowego Mariusza Dubowskiego. Zawiesił ją w związku z tym, że Prokuratura Regionalna w Szczecinie wystąpiła do Izby Odpowiedzialności Zawodowej o uchylenie jej immunitetu. Odwołała się od tego, ale w marcu 2023 roku sąd dyscyplinarny utrzymał zawieszenie.

Prokuratura chce jej postawić zarzuty karne przekazywania informacji ze śledztw dotyczących dwóch wypadków autobusów w stolicy w 2020 roku. Te wypadki posłużyły do ataków na Rafała Trzaskowskiego, w kampanii wyborczej na prezydenta. Według prokuratury Wrzosek te informacje dostała od ówczesnej wiceszefowej żoliborskiej prokuratury i przekazywała je pracownikowi stołecznego ratusza.

W związku z tą sprawą prokuratura chce też postawić Wrzosek zarzut niedopełnienia obowiązków i zaangażowania w działalność polityczną. Prokurator się nie przyznaje i zapowiada twardą obronę. Tym bardziej że prokuratura wystąpiła też o uchylenie immunitetu byłej już wiceszefowej żoliborskiej prokuratury Małgorzacie M.

Ale Izba Odpowiedzialności Zawodowej nie uchyliła jej immunitetu. Uznała, że nie popełniła przestępstwa. Prokurator M. też była zawieszona na pół roku. Ale już wróciła do pracy. Bo sąd dyscyplinarny nie zgodził się na jej dalsze zawieszenie.

Sprawa ścigania prokurator Wrzosek jest precedensowa. Bo do jej inwigilacji CBA użyło szpiegowskiego oprogramowania Pegasus. Dlatego decyzja nowej Izby w jej sprawie jest bardzo ważna, bo powinna paść ocena prawna użycia Pegasusa do inwigilacji.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze