0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Albert Zawada / Agencja GazetaAlbert Zawada / Agen...

Polskie służby specjalne mogą na dużą skalę inwigilować osoby, które uważają za zagrożenie dla władzy PiS. Mogą używać do tego programu Pegasus pozwalającego łamać zabezpieczenia. Program udostępnia za pieniądze firma z Izraela. W Polsce Pegasusa kupiło Centralne Biuro Antykorupcyjne, co potwierdziła kontrola NIK.

Już jest pewne, że Pegasusa użyto do włamania na telefon prokurator Ewy Wrzosek z Warszawy, znanej z krytyki prokuratury Ziobry i adwokata Romana Giertycha, jednego z wrogów numer 1 władzy PiS. Włamanie właśnie potwierdził Citizen Lab z Toronto University, który zbadał ich telefony. To organizacja zajmująca się bezpieczeństwem w sieci, która już latem wspierała międzynarodowe śledztwo 17 różnych redakcji. Ujawniło ono, że wśród osób inwigilowanych z pomocą oprogramowania Pegasus stworzonego przez izraelską firmę NSO Group obok Węgrów byli m.in. Polacy.

Adwokat Roman Giertych był w szczególności silnie inwigilowany. W 2019 roku było aż 18 włamań na jego telefon. A prokurator Ewę Wrzosek miano inwigilować w okresie czerwiec - sierpień 2021 roku. Citizen Lab nie podało, kto dokonał włamania.

Przeczytaj także:

Giertych zapowiada, że złoży zawiadomienie do prokuratury we Włoszech. Bo gdy był tam we wrześniu 2019 roku, to dwa razy zaatakowano jego telefon. Twierdzi też , że we Włoszech prowadził przez telefon rozmowy z klientami – są objęte tajemnicą adwokacką - i rozmowy polityczne na zlecenie Donalda Tuska (wtedy w Polsce były wybory parlamentarne i trwały przygotowania do wyborów prezydenckich). W sprawie Giertycha u premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego interweniuje prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati.

Roman Giertych
Adwokat Roman Giertych. Fot. Krzysztof Hadrian/Agencja Wyborcza.pl

Prokurator Wrzosek podpadła władzy ostrą krytyką prokuratury oraz wszczęciem śledztwa ws. prezydenckich wyborów kopertowych w 2020 roku, które PiS chciał zorganizować w środku epidemii. Sprawę jej szybko odebrano i umorzono. Wszczęto też śledztwo, w którym Wrzosek grożą - za jej decyzję procesową - zarzuty karne. Inwigilowana prokurator była też w styczniu 2021 roku karnie delegowana do pracy w Śremie pod Poznaniem. Wtedy do pracy po kilkaset kilometrów od domu zesłano grupę prokuratorów z Lex Super Omnia.

OKO.press rozmawiało z Ewą Wrzosek o włamaniu na jej telefon i o tym co sądzi o Pegasusie i inwigilacji Polaków.

Mariusz Jałoszewski, OKO.press: Citizen Lab z Toronto University ustalił, że doszło do włamania na pani prywatny telefon, którego można używać w prokuraturze do celów służbowych. Do włamania i inwigilacji wykorzystano słynne szpiegowskie oprogramowanie Pegasus.

Prokurator Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów, członkini stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia: Citizen Lab zaproponowało mi w ostatnim czasie zdalnie zbadania mojego Iphona, na który w listopadzie 2021 roku dostałam alert od firmy Apple. To było ostrzeżenie, że z powodu mojej działalności zawodowej mogłam stać się celem cyberataku służb państwowych z wykorzystaniem Pegasusa.

I w ostatnich dwóch tygodniach Citizen Lab zbadał mój telefon. Ustalili, że w okresie czerwiec 2021 - sierpień 2021 było co najmniej sześć ataków na mój telefon z użyciem Pegasusa. Citizen Lab ma możliwości sprawdzenia tego. Śledzą użycie Pegasusa wobec prawników, dziennikarzy, polityków opozycji na całym świecie. Co więcej, ustalili też, że ostatnio pojawiło się nowe, podobne oprogramowanie Predator z Macedonii, które też jest udostępniane rządom.

Do włamania na pani telefon miało dojść w wakacje tego roku. Dlaczego akurat w tym czasie? Co pani wtedy robiła?

To okres kiedy kończyła mi się delegacja do pracy w Prokuraturze Rejonowej w Śremie i wracałam z niej do Warszawy. Mogę to wiązać jedynie z tym, że jeśli ktoś dokonał włamania na mój telefon, zakładał, że podejmę w Warszawie tajne działania. To ironia.

Ale dlaczego Wrzosek? Nie pełni pani kluczowych stanowisk w stowarzyszeniu niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia, które jest solą w oku Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry i jego zaufanego Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego.

Mogę tylko spekulować. Jestem prokuratorem, nie robię nic nielegalnie, nie łamię prawa. Więc odbieram to jako czysty odwet za wszczęcie wiosną 2020 roku śledztwa ws. prezydenckich wyborów kopertowych. Włamujący się chcieli uzyskać wgląd w moje życie zawodowe, osobiste, w moją aktywność życiową. Nie wiem, w jakim celu.

Może sądzili, że pozyskają jakieś poufne informacje. Bądź materiały na przyszłość do szantażowania mnie, skompromitowania. Albo szukali haków do wytoczenia mi jakiejkolwiek sprawy. Po prostu szeroko zarzucono sieć na zasadzie, że a nuż coś się złapie.

Czy w czasie włamania Pegasusem działo się z pani telefonem coś dziwnego?

Nie ma żadnych objawów włamania. Nie jest potrzebna żadna interakcja ze strony użytkownika telefonu, w nic nie trzeba kliknąć, telefon dalej działa normalnie. Pegasus pozwala włamywaczom na przejęcie pełnej kontroli nad telefonem. Szpiegujący mają nie tylko dostęp do SMS-ów, poczty mailowej, zdjęć, informacji na komunikatorach Signal i WhatsApp. Mogą też podsłuchiwać rozmowy telefoniczne.

Mają również dostęp do mikrofonu w telefonie i słyszą rozmowy w pomieszczeniach, w których jest telefon. I dostęp do kamery, więc też wszystko widzą co dzieje się wokół telefonu. To totalna inwigilacja 24 godziny na dobę. W pracy, w kuchni, w łazience, w sypialni.

To nie koniec. Pegasus umożliwia nie tylko pozyskiwanie danych, ale pozwala infekować telefon innymi danymi np. fałszywymi. Po co? Na przykład w celu prowokacji. Pegasus może jeszcze zmieniać fabryczne oprogramowania i pozostawiać w nich lukę do kolejnych włamań w przyszłości.

Stosuje pani teraz jakieś środki ostrożności?

Nie boję się. Cały czas mam ten sam telefon, nie zresetowałam go, by mieć dowód włamania. Włączyłam jakieś zabezpieczania powszechnie dostępne typu vpn, ale to i tak nie daje zabezpieczenia. Ale nie cenzuruję się w rozmowach telefonicznych. Nie wyłączam go na noc. Mogę się pozbyć telefonu, ale tak nie da się funkcjonować.

Staram się wyprzeć myśl, że to się powtórzy, bo nie chcę dać się sparaliżować. Nie chce żyć w strachu, że nie mogę swobodnie rozmawiać przez telefon. Nie mam nic do ukrycia. Ale nie godzę się na naruszanie mojego prawa do prywatności. Jedyna nadzieja jest w przestrzeganiu prawa przez państwowe służby.

Ale to najprawdopodobniej te służby, które powinny działać zgodnie z prawem, włamały się na pani telefon. Co pani z tym zrobi?

Służby nie mogą prowadzić kontroli operacyjnej bez zgody sądu. To wszystko regulują ustawy. I jest to pod kontrolą sądu. Tyle, że ja nie mam sobie nic do zarzucenia, co mogłoby być powodem wszczętej wobec mnie kontroli operacyjnej. Więc przychodzi mi na myśl tylko nielegalne włamanie na mój telefon.

Dlatego po otrzymaniu alertu od Apple złożyłam zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie [sprawę prowadzi Marek Marciniak, wcześniej był w Prokuraturze Rejonowej w Żyrardowie - red.]. Byłam już dwa razy przesłuchana. Oczekuję, że na dniach dostanę informację, czy będzie wszczęte śledztwo.

Złożyłam zawiadomienie o przestępstwo tzw. cyberprzestępczości, czyli o nielegalne uzyskanie informacji i bezprawne uzyskanie dostępu do mojego telefonu, poprzez ominięcie zabezpieczeń. Kwalifikacja prawna jest z artykułu 267 kodeksu karnego [mówi o bezprawnym wykorzystaniu informacji - red.]. Jako sprawców wskazałam osoby z kręgu służb państwowych. Wskazałam, że w Polsce Pegasus jest jedynie w dyspozycji CBA. Co potwierdza raport NIK.

Czy służby chcąc wykorzystać Pegasusa jako narzędzie do inwigilacji muszą dostać zgodę sądu?

W mojej ocenie tak. Choć jego wykorzystywanie do legalnych kontroli operacyjnych jest wątpliwe prawnie. To oprogramowanie powinno być dopuszczalne tylko do wykrywania najpoważniejszych przestępstw np. terroryzmu, czy handlu ludźmi. Dlaczego? Bo umożliwia totalną inwigilację.

Wniosek do sądu o zgodę na kontrolę operacyjną musi określać ramy czasowe objęcia kogoś kontrolą oraz jej zakres. Czyli np. wskazuje się, że mają być śledzone maile, podsłuchiwane rozmowy itp. Tymczasem Pegasusa nie da się kontrolować.

Owszem, sąd może ograniczyć zakres kontroli do rozmów telefonicznych, ale służby poprzez Pegasusa i tak dostaną dostęp do wszystkiego. I wszystko będzie się opierało na zaufaniu do służb. Ale w obecnych czasach tego zaufania nie można mieć. Więc używanie Pegasusa jest na granicy prawa, o ile nie jest nielegalne.

Czy ktoś kontroluje obecnie w Polsce, do czego służy Pegasus?

Jest koordynator służb specjalnych [Mariusz Kamiński, minister spaw wewnętrznych i administracji, były szef CBA, wiceprezes PiS - red.]. Są procedury. Pytanie, jak to się przekłada na praktykę i na wykorzystanie dowodów zebranych przez Pegasusa do śledztw i procesów. Ja nie mam żadnego zaufania do tego, jak to funkcjonuje w ostatnich latach. Przecież służby oficjalnie negują fakt, że kupiły Pegasusa, choć NIK znalazł na to fakturę oraz na szkolenie z jego obsługi dla CBA.

Jak służby mogą dostać oficjalną zgodę sądu na wykorzystanie Pegasusa?

We wniosku o kontrolę operacyjną do sądu muszą wykazać uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa oraz wskazać do jakiej kategorii przestępstwa jest to potrzebne. Bo przepisy regulują do jakich spraw dana służba może stosować kontrolę operacyjną. I są to raczej poważniejsze przestępstwa, nie można stosować inwigilacji do wykrywania wszystkich przestępstw.

Ale służby mogą krótko stosować kontrolę operacyjną bez zgody sądu. Mogą też wykorzystywać do oskarżania tzw. owoce zatrutego drzewa, czyli materiały nielegalnie pozyskane. PiS dopuścił takie dowody, zmieniając kilka lat temu procedurę karną. Ten problem był głośny za czasów pierwszego rządu PiS w latach 2005-2007. Wtedy CBA wykorzystywało prowokacje i inwigilację wobec członków PO, Samoobrony, czy Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Za nielegalną akcję mającą skompromitować Andrzeja Leppera został skazany nieprawomocnie na więzienie były szef CBA Mariusz Kamiński, obecny szef MSWiA i koordynator służb specjalnych.

Owszem, jest olbrzymie zagrożenie, że kontrole operacyjne są nadal nadużywane. Sąd daje zgodę na nie po wniosku ze służb. Od inicjatywy służb zależy, co napiszą we wniosku, kogo wskażą do objęcia kontrolą i w jaki sposób. Kontrola sądu nad tym jest istotna, ale sąd nie ma możliwości, by sprawdzić na tym etapie, czy wszystko co napiszą służby jest uzasadnione.

Co do instytucji owoców zatrutego drzewa. Dowody na inne przestępstwa - nielegalnie uzyskane - mogą być wykorzystane tylko do określonej grupy przestępstw. Ustawy to dokładnie wyliczają. Więc nie można ich wykorzystywać dowolnie. Poza tym decyduje o tym ostatecznie sąd, który wydaje wyrok w procesie oskarżonych z wykorzystaniem takich dowodów.

Skoro służby inwigilują w Polsce adwokata i prokuratora to co to oznacza dla polityków, dziennikarzy, biznesmenów i zwykłych obywateli? Skala inwigilacji może być duża. Wiadomo na razie tylko o dwóch przypadkach. Poza tym wiadomo tylko o włamaniu na Iphony. A większość Polaków używa innych telefonów, z innymi systemami operacyjnymi. Tego nikt nie kontroluje.

Pegasus z takimi możliwościami w rękach osób nieodpowiedzialnych może budzić przerażenie. To zagrożenie dla spraw zawodowych i prywatnych obywateli. Mój telefon leży na biurku w prokuraturze przy aktach spraw. I jeśli ktoś mnie inwigiluje, ma dostęp do spraw objętych tajemnicą śledztwa. Szkody, które może wyrządzić to narzędzie są nie do oszacowania. To stanowi poważne zagrożenie dla porządku prawnego. Teraz z powodu Pegasusa stoimy w jednym szeregu z Syrią, czy Arabią Saudyjską. Jesteśmy krajem autorytarnym, w którym władza pozbawiona jest kontroli.

Skala zagrożenia jest olbrzymia. Pegasus pozwala na łamane podstawowych praw i wolności obywatelskich, prawa do prywatności. Przestajemy być demokratycznym państwem prawa, jeśli państwo samo łamie prawo.

Dzięki Pegasusowi władza może z każdym zrobić co chce. Z sędzią, przedsiębiorcą, dziennikarzem, politykiem opozycji, prawnikiem.

To może też być wykorzystane przeciwko aktywistom ulicznej opozycji. Gdy nie ma reguł, obywatel jest na przegranej pozycji w starciu z taką machiną.

Co powinno się stać po ujawnieniu inwigilacji?

Nie mam złudzeń, że postępowanie w prokuraturze z mojego zawiadomienia przyczyni się do rzetelnego wyjaśnienia sprawy. Nie ma wątpliwości, że zakres inwigilowanych jest szerszy. Oczekuję, że sprawa zostanie wyjaśniona na poziomie Sejmu czy Parlamentu Europejskiego, bo jesteśmy członkiem UE. A są łamane standardy praworządności. Trzeba temu postawić tamę. Bo zmierzamy do standardów białoruskich i tureckich.

Jeśli służby używają Pegasusa nielegalnie to będą robić wszystko, by tego nie ujawnić. Mówiła pani, że może być inwigilowana za wszczęcie śledztwa ws. wyborów kopertowych. Poniosła już pani za to karę w postaci karnego delegowania do Śremu pod Poznaniem na pół roku. Może jest pani na celowniku, bo nie boi się w mediach krytykować prokuratury Ziobry. Ma pani za to dyscyplinarki.

Za wszczęcie śledztwa ws. wyborów kopertowych prokuratura zrobiła postępowanie, w którym założono, że przekroczyłam uprawnienia. Nie byłam jeszcze w nim przesłuchiwana, są przesłuchiwane osoby z prokuratury. Jeśli będą chcieli postawić mi zarzuty, muszą mi uchylić immunitet.

Postępowania dyscyplinarne mam za wystąpienia publiczne w obronie praworządności i niezależnych sądów. W sumie mam trzy dyscyplinarki. Ostatnie wszczęto mi za niezłożenie oświadczenia nałożonego ustawą kagańcową [prokuratorzy mieli w nich ujawnić przynależność do stowarzyszeń - red.]. Jedna sprawa zakończyła się już w sądzie dyscyplinarnym. Uznano, że miałam przekroczyć termin na załatwienie sprawy, złożyłam zażalenie. Czeka na rozpoznanie przez Izbę Dyscyplinarną.

Ale czuję wsparcie innych prokuratorów z Lex Super Omnia, sędziów i adwokatów. Mam też wyrazy wsparcia od obywateli. Wiedzą, że obrona praworządności to obrona standardów demokratycznego państwa prawa i obrona wolności obywateli. Dlatego zrobię wszystko, by pociągnąć do odpowiedzialności winnych włamania na mój telefon.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze